Błąd medyczny: pacjent może i powinien ubiegać się o odszkodowanie

Naruszenie integralności cielesnej polegającej na naruszeniu tkanek organizmu lub wywołanie rozstroju zdrowia pacjenta w wyniku tzw. „błędu medycznego”, może dla pacjenta oznaczać szereg negatywnych skutków.

Błąd medyczny: pacjent może i powinien ubiegać się o odszkodowanie. Foto. Pixabay Bru-nO

Ustalenie winnego

W pierwszej kolejności należy jednak ustalić kto będzie ponosił odpowiedzialność za zaistniałe zdarzenie – lekarz, inny członek personelu medycznego czy zatrudniający ich szpital bądź też inna placówka medyczna, w której doszło do wyrządzenia szkody.

W przypadku, gdy lekarz zatrudniony jest w podmiocie medycznym na podstawie umowy o pracę, wówczas jego odpowiedzialność jest ograniczona do odpowiedzialności pracowniczej wobec tego podmiotu. Pacjent może wówczas kierować swoje roszczenia bezpośrednio do szpitala, będącego pracodawcą danego lekarza. Ograniczenie to nie ma jednak zastosowania w sytuacji, gdy lekarz wyrządził pacjentowi szkodę umyślnie – tłumaczy Dominika Solipiwko, adwokat z kancelarii Duraj Reck i Partnerzy.

Natomiast jeśli lekarz świadczy usługi medyczne na rzecz szpitala na podstawie umowy zwanej potocznie „kontraktem”, za wypłatę odszkodowania, renty lub zadośćuczynienia, odpowiada solidarnie ze szpitalem. W takim przypadku mamy do czynienia z odpowiedzialnością szpitala za swojego podwładnego, opartą na zasadzie ryzyka. Wiąże się to z faktem, iż – niezależnie od zakresu samodzielności i niezależności danego lekarza przy wykonywaniu czynności zawodowych – pozostaje on w strukturze organizacyjnej podmiotu medycznego, a tym samym występuje tu stosunek podległości.

Lekarz nie działa bowiem na swój rachunek, ale na rachunek „zatrudniającego” go podmiotu. Należy przy tym pamiętać, iż warunkiem zaistnienia odpowiedzialności szpitala jest wina lekarza przy wyrządzeniu szkody osobie trzeciej. Wynika to stąd, iż odpowiedzialność zwierzchnika nie powstanie, gdy szkoda została wyrządzona przez przypadek lub na skutek działania siły wyższej bądź innych zdarzeń, które nie są zawinione przez podwładnego – wyjaśnia mecenas Mateusz Grzech.

Dodatkowo z zawartego w art. 430 Kodeksu cywilnego wyrażenia „przy wykonywaniu powierzonej jej czynności” wynika, że placówka medyczna może ponosić odpowiedzialność nie tylko za szkody wynikające z tzw. błędów medycznych, ale także w sytuacji wyrządzenia innych szkód, np. polegających na zniszczeniu rzeczy stanowiących własność pacjenta, jeżeli taka szkoda powstała przy wykonywaniu czynności związanych z udzielaniem świadczeń zdrowotnych. Obowiązek wykazania winy spoczywa na osobie poszkodowanej, zgodnie z art. 6 Kodeksu cywilnego. Nierzadko wiąże się to jednak z wieloma trudnościami. Szczególnie w przypadku podmiotów medycznych, w których świadczeń udziela często bardzo wiele osób. Z tego powodu wprowadzoną koncepcję tzw. winy anonimowej. W praktyce oznacza to możliwość przyjęcia odpowiedzialności przez placówkę medyczną, nawet jeśli nie można dokładnie wskazać, który z członków personelu medycznego wyrządził pacjentowi szkodę. Ale ustalenie właściwego podmiotu przeciwko, któremu poszkodowany może wystąpić z roszczeniem to nie jedyny problem.

Błąd medyczny – czyli co?

Do dziś bowiem samo pojęcie „błędu medycznego” nie doczekało się swojej definicji ustawowej. Jak więc je rozumieć? Odpowiedzi dostarcza nam orzecznictwo sądów. I tak, w judykaturze przyjmuje się, że błędem w sztuce lekarskiej jest czynność (zaniechanie) lekarza w zakresie diagnozy i terapii, niezgodna z nauką medycyny w zakresie dla lekarza dostępnym (por. np. orz. Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z 01.04.1955r., IV CR 39/54; wyr. Sądu Apelacyjnego w Białymstoku – I Wydział Cywilny z 31.05.2017 r., I ACa 1059/16). Do ustalenia czy w danym przypadku mamy do czynienia z błędem w sztuce lekarskiej, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: czy postępowanie lekarza w naszym konkretnym przypadku było zgodne z prawem lub powszechnie przyjętym stanem wiedzy medycznej i praktyką lekarską?

Jeśli postępowanie lekarza doprowadziło do uszkodzenia ciała pacjenta lub wywołania u niego rozstroju zdrowia, poszkodowany może domagać się odszkodowania za poniesioną przez niego szkodę. Naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Będą to na przykład koszty zakupu leków, opatrunków, koszty poniesione na zakup sprzętu medycznego czy w związku z koniecznością uczęszczania na rehabilitację. Co więcej, w określonych przypadkach pacjent może domagać się przyznania na jego rzecz renty. Będzie to możliwe wówczas, gdy poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość – mówi Dominika Solipiwko.

Poszkodowany może również domagać się zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Podstawowym celem tego świadczenia jest kompensata i „złagodzenie” cierpień fizycznych i psychicznych doznanych przez poszkodowanego. Sądy określając jego wysokość biorą pod uwagę w szczególności rodzaj, charakter i intensywność cierpień, czas ich trwania, ujemne skutki zdrowotne, jakie poszkodowany będzie musiał znosić w przyszłości. Znaczenie ma także poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiowa, czy konieczność korzystania z pomocy innych osób w sprawach życia codziennego. Przyjmuje się przy tym, iż zadośćuczynienie musi przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, ale nie może być nadmierne. Jego wysokość powinna zatem odpowiadać aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa. Podsumowując, uzyskanie odszkodowania od szpitala czy innej placówki medycznej w przypadku, gdy doszło do popełnienia błędu medycznego, jest jak najbardziej możliwe. – Poszkodowani pacjenci powinni jednak pamiętać o rzetelnym i skrupulatnym gromadzeniu dokumentacji medycznej oraz dokumentów potwierdzających wysokość poniesionych przez  nich kosztów pozostających w związku z wyrządzoną szkodą. To na pacjencie ciąży bowiem obowiązek wykazania faktu poniesienia tych kosztów, dlatego ważne jest, aby zbierał on wszelkie dowody potwierdzające poczynione przez niego wydatki. Odpowiednie przygotowanie się do sprawy daje bowiem dużo większą szansę na powodzenie i wygranie procesu, który często do najłatwiejszych nie należy – kończy mecenas Mateusz Grzech.