Chaszcze Jana Grzegorczyka

Fot. gloswielkopolski.pl
Fot. gloswielkopolski.pl

Stanisław Madej pięćdziesięcioletni kawaler, miał kiedyś szanse zostać pisarzem. Jednak po swoim debiutanckim tomiku otrzymał list z druzgoczącą krytyką jego książki. Zawarta była w nim groźba, że jeśli jeszcze raz ośmieli coś opublikować zazna publicznego linczu. Bohater „Chaszczy” kurczy się, zajmując się przez lata jedynie redagowaniem i tłumaczeniem tekstów. Pędzi życie jakby w kominiarce. Po śmierci matki, kupuje stary domek w  puszczy i  oddaje się nowej pasji – ornitologii. Pewnego dnia, polując obiektywem swego aparatu na wilgę, w  koronie drzewa zamiast ptaka, odnajduje wisielca.

Chaszcze Jana Grzegorczyka

To makabryczne znalezisko sprawia że po raz pierwszy od lat wystukuje w  komputerze swoje własne zdanie, a  nie tłumaczenie:
„Dlaczego człowiek wspina się na drzewo, pod niebo i skacze do piekła?”
To pytanie natury kryminalno-filozoficznej  powoduje, że z ornitologa staje się detektywem.