Czarna moc Nergala w rozmowie o brodach, muzyce i kobietach…

nergal5
Adam „Nergal” Darski, kojarzony z światem Lucyfera, czarnych mocy i grzechu, polski muzyk, kompozytor i wokalista ukochanego zespołu Behemoth. Aktywny, ciekawy świata, tworzący różne projekty. Posiadacz brody wystylizowanej we własnym salonie Barberian-Shop, a ostatnio również ambasador akcji „TURBObroda w TURBOpiątek” – konkursu dla prawdziwych mężczyzn organizowanego przez Discovery Channel.

Nergal_brodyPowiedz mi: skąd pomysł na ten salon?

Inicjatywa narodziła się w głowie Gosi Marczewskiej wiele lat temu. Pomysł zimował i dojrzewał.
Czekała na właściwą osobę, którą spotka na swojej drodze, aby móc się podzielić tą myślą,przekazać całe know­how i rozpocząć ten projekt. Spotkaliśmy się zupełnie na innym gruncie, bo Gosia jest coachem. Pracowaliśmy wspólnie, potem staliśmy się przyjaciółmi. Niecałe dwa lata temu zarzuciłem pomysł zainwestowania.
Czułem, że moje finansowe krzesło stoi na trzech nogach, brakuje czwartej i chciałbym ulokować swoje pieniądze w coś, co będzie inspirujące, czegoś mnie nauczy, a przy tym zrobię coś pożytecznego dla społeczeństwa.

No ale zafascynowałeś się zarostem? Szczególnie o to dbałeś?

Nie, kompletnie nie wiedziałem o co w tym chodzi. Gosia rzuciła hasło, aby otworzyć barber-shop. Moje pytanie było: co to takiego? Od słowa do słowa, od pytania do pytania. Zacząłem eksplorować temat, zrobiłem research i okazało się, że nim się obejrzałem, już byłem zakochany w całej tej kulturze… bo jest fantastyczna.

W tamtym czasie gwiazdy kina i show­biznesu otwierały restauracje… Dlaczego nie poszedłeś tym tropem?

Zawsze idę inną drogą. Jak śpiewa mój kolega po fachu Derrick Lason: Ja skręcam w bok, idę drogą przez mrok…”. Jest to ładna metafora mojego życia. Poszedłem bokiem, dlatego nie otworzyłem kawiarni ani restauracji, ani domu publicznego, ale barber­shop. Jestem bardzo dumny z tego przedsięwzięcia. To fantastyczne miejsce, uwielbiam tu przebywać. Jest bardzo spójne z moim wizerunkiem, z tym co myślę, jak wyglądam i co czuję.

Designersko jest świetne…

Dziękuję, bo miałem tu swój duży udział. Moja kreatywność, fascynacja motorami chyba jest dość wyrazista.

Skąd te poroża na ścianie?

(śmiech) Sam motyw rogów jest fantastyczny, często korzystam z niego w swojej działalności artystycznej, niejednokrotnie wykorzystywałem wszelkie rogate stworzenia: fauny, pany, satyry.
Diabły zawsze mnie fascynowały i były lejtmotywem mojej twórczości. Niedaleko do poroży. Są bardzo wdzięcznym elementem dekoracyjnym, i dostępnym.

W typowo męskim miejscu mogą źle się kojarzyć, np. z „rogaczem”…

Mnie się kojarzą bardzo dobrze, może dlatego, że jestem fanem filozofii, że to my nadajemy znaczenia rzeczom, a nie one nam. Przecież łatwo możemy to zmienić. Ja nadałem fantastyczne znaczenie rogom, uważam, że są piękne i tajemniczo zdobią ten salon.

Czy w salonie jest osoba, która dba o twój zarost, czy „kto pierwszy ten lepszy”?

O moją brodę dba były uczeń Seweryn, najmłodszy stażem. Wszedł na kolejny szczebel umiejętności i jest fantastyczny w tym co robi. Stoi przed nim duża przyszłość w tym zawodzie. Jest szalenie utalentowany i bardzo oddany temu co robi.

Jaki jest klient salonu?

Trochę jest tak, że przychodzą całe rodziny. Najwdzięczniejszy widok jest taki, kiedy przychodzi trzydziestoparoletni czy czterdziestoletni tata wraz z siedmioletnim synkiem. Sam nie jestem ojcem, ale jest to moment, kiedy myślę: kurczę…

Kiedy żałujesz?

Nie żałuję. Troszkę zazdroszczę i myślę, że trzeba coś „nabroić” w tym kierunku. Jest to fajna energia pokoleniowa. Barber­shop kojarzy mi się właśnie z tym, że odwiedza nas wspólnie ojciec, syn i dziadek. A żona czy kochanka robi zakupy. Faceci zaś mają dla siebie to ciekawe miejsce.

Brakuje w takim razie lokalu dla pań…

Jak się zwolni lokal obok, to otworzymy bliźniaczy, będzie się nazywał Boberian i będzie skierowany do kobiet.

Może wystarczy o tematach bród, strzyżeń… Powiedz, jakie masz plany muzyczne?

Niedawno wróciłem z trasy ze Stanów Zjednoczonych. Następny koncert w Norwegii na dużym festiwalu, gdzie Behemoth będzie główną gwiazdą. Chwilę później gramy trasę po Europie w rejonach, do których nie dotarliśmy za pierwszym razem, czyli Bułgarii, Rumunii, Atenach, Włochach. Później zaczyna nam się sezon festiwalowy, gramy na 10 festiwalach. Za chwilę ukazuje się nowy teledysk do utworu „Messe Noire”, czyli trzeci klip do płyty „The Satanist”.

Jesteś związany głównie z Behemothem czy masz własne pomysły, które realizujesz w innych projektach?

Ten zespół to moje ukochane dziecko i jest najważniejszy. Pomysłów mam wiele, są zbyt różne od tego co tworzymy razem w macierzystym zespole. Będą miały ujście gdzie indziej.

Jaką będą miały tendencję?

Minimalistyczną.

Czyli?

Zostawmy to tak tajemniczo.

Poza aktywnością, jak odreagowujesz od zgiełku, show, natłoku informacji?

Na co dzień mieszkam w Sopocie, bardzo urokliwym miejscu o charakterze wiejskim. Życie płynie 74 razy wolniej. Tam ładuję baterie, następnie robię intensywne akcje i kiedy czuję, że czas dekompresji się zbliża, uciekam z powrotem. Spotykam się z przyjaciółmi, rodzicami, zajmuję się psem, ćwiczę…

I odcinasz się od wszystkiego?

Nie, ale łapię dystans i perspektywę, która jest kluczowa, aby nie zwariować.

Jaka będzie twoja rola w konkursie?

Będę oceniał, będę bezwzględny (śmiech).

Jakimi wyznacznikami będziesz się kierował?

Hmm… Nie mam pojęcia, może gdy zobaczę superwystylizowaną brodę, to poczuję, że to właściwa propozycja?

Spojrzysz na zdjęcie i albo się spodoba, albo nie?

Dokładnie tak, jak z kobietami, albo zagra, albo nie.

A gdzie ta głębia, wnętrze? Na zdjęciu u kobiety tego nie zauważasz?

Właśnie musi być to spojrzenie głębokie… A dusza… Lepiej nie brnijmy w to (śmiech).

Wróćmy do ambasadorowania akcji. Jaki ona ma cel, poza wizerunkiem i promowaniem programów?

Widzę w tym olbrzymią rozrywkę i propagowanie wartości, które są pełne wigoru, czyli samochody, tatuaże. Nie ma w tym głębi ani filozofii. Estetycznie i po ludzku fajne. Poniekąd powierzchowne. Osobiście jestem estetą i uwielbiam piękne rzeczy. Tak samo jak zwrócę uwagę na piękną kobietę na ulicy, tak i na auto czy motocykl.

rozmawiała Monika Rebelak
foto: Discouvery Channel