Czy przekwitanie to sfrustrowanie? Jak sobie pomóc?

Już Zygmunt Freud zauważył, że utrata zdolności reprodukcyjnych wywołuje u kobiet żal, frustrację i melancholię. Współczesna medycyna dowiodła, że przyczyną tej huśtawki emocjonalnej są zmiany hormonalne okresu menopauzy. Pomóc kobietom może więc zapanowanie nad hormonami.

Czy przekwitanie to sfrustrowanie? Jak sobie pomóc?

Niesprzyjające hormony

Okoliczności zewnętrzne nie są jedynym czynnikiem determinującym nasz nastrój. W dużej mierze zależy on od pracy hormonów, czyli związków chemicznych koordynujących podstawowe funkcje życiowe w ustroju. Wytwarzają je, a następnie uwalniają do krwi tzw. gruczoły wydzielania wewnętrznego (np. tarczyca, trzustka, grasica, jądra, jajniki czy nadnercza). Między 40. a 60. rokiem życia u kobiet wygasa czynność hormonalna jajników. Oznacza to, że w żeńskim organizmie stopniowo zaczyna brakować produkowanych tam estrogenów. Przed właściwym ustaniem miesiączkowania jest ich o 40–50% mniej niż w okresie rozrodczym, a po przekwitaniu nawet o 75% mniej. To właśnie deficyt tych związków jest przyczyną zahamowania regulowanych przez nie procesów owulacji i menstruacji. Zmiany te – choć naturalne – dojmująco odczuwa również kobieca psychika. – Uważa się, że około 92% kobiet w wieku 45–54 lata wśród objawów wypadowych menopauzy na pierwszym miejscu podaje rozdrażnienie. Około 88% wymienia niepokój. Natomiast depresję – jaką główną dolegliwość tego okresu – wskazuje aż 78% pań. Nasilenie tych symptomów obserwuje się zwykle do dwóch lat po menopauzie. Średnio trwają one 4–6 lat, choć 1/3 kobiet doświadcza ich nawet przez 10 lat – dzieli się swoją wiedzą lek. med. Renata Fiuk-Kuszka, specjalista ginekolog.

Psychika a brak estrogenu

Panie w okresie menopauzy są częściej narażone na chwiejność nastrojów i złe samopoczucie. Estrogeny przyczyniają się bowiem do uwalniania beta-endorfiny, potocznie nazywanej hormonem szczęścia. Regulują również działanie serotoniny – neuroprzekaźnika informacji między neuronami w mózgu.

Czy przekwitanie to sfrustrowanie? Jak sobie pomóc?

Gdy jest jej za mało, „dobre wieści” nie mogą szybko rozchodzić się po organizmie i popadamy w negatywne stany emocjonalne. – Doświadczenie kliniczne i wyniki wielu badań potwierdzają częstsze występowanie depresji u kobiet w wieku okołomenopauzalnym niż w populacjach kobiet przed i po menopauzie. Wiąże się to nie tylko z wahaniami stężeń estrogenów, lecz także ze zmianami w obszarach życia rodzinnego, zawodowego i społecznego oraz w postrzeganiu własnego ciała i kobiecości. Etap ten sprzyja również zaostrzeniu i/lub nawrotom wcześniej rozpoznanej depresji – tłumaczy ginekolog. Jak widać, estrogeny będące źródłem siły witalnej w kwiecie wieku, w trakcie przekwitania – gdy jest ich coraz mniej – stają się przyczyną gorszej kondycji psychicznej pań. – Ponadto depresja wpływa niekorzystnie na jakość życia i ogólne funkcjonowanie kobiet – dodaje ekspert.

Smutek przekwitania

Wzmożona wrażliwość, nerwowość i drażliwość oraz nagła i duża zmienność nastrojów (czyli popadanie z nadmiernej wesołości w stan pogłębionego smutku i odwrotnie) to kluczowe objaw menopauzy w sferze emocjonalnej. Ich przyczyn należy upatrywać właśnie w zmianach hormonalnych odbijających się na funkcjach serotoniny. – Serotonina – jeden z wielu neuroprzekaźników ośrodkowego układu nerwowego – w sposób bezpośredni wpływa na nasze samopoczucie i dobry nastrój. Przy tym często wchodzi ona w interakcje z estrogenami, które posiadają w mózgu swoje receptory. Wobec tego obniżenie produkcji estrogenów w trakcie menopauzy dodatkowo wpływa na spadek nastroju u kobiety – wyjaśnia biolog medyczny, dr n. med. Magdalena Salwińska. Przekwitające panie mogą więc odczuwać trudności w radzeniu sobie ze stresem życia codziennego. Bywają przygnębione oraz pozbawione chęci angażowania się w dotychczasowe obowiązki, a nawet w czynności, które do tej pory sprawiały im przyjemność. Dotyka je spadek wydajności, zdolności koncentracji oraz zapamiętywania. Niektóre tracą poczucie wartości i przydatności lub popadają w stany lękowe. Stają się nieobecne, zamyślone i smutne.

Niedogodności menopauzy

Niedobory estrogenów towarzyszące menopauzie wywołują także szereg dolegliwości fizycznych klimakterium. Są one somatyczną odpowiedzią organizmu na zachodzące w nim zmiany hormonalne z poważnymi niedoborami estrogenów w ośrodkowym układzie nerwowym na czele. Większość kobiet odczuwa wtedy uderzenia gorąca, nadmierną potliwość i kołatania serca – szczególnie nocą – oraz zaburzenia snu i libido. Objawy te mogą potęgować u nich gorszy nastrój. Panie spodziewające się nadejścia fali gorąca często bowiem nie mogą zasnąć. Z kolei po ataku znów nie śpią, odczuwając potrzebę przebrania się lub odświeżenia w łazience. Zmęczone i niewyspane, gorzej funkcjonują w dzień, co wzmaga u nich frustrację i stany apatyczne. Nie musi jednak tak być. Okazuje się, że menopauzę lepiej znoszą panie, które akceptują naturalnie zachodzące w ich organizmie zmiany. Nieocenione jest również wtedy wsparcie bliskich i troska o więź małżeńską. A na wagę złota – aktywność zawodowa, fizyczna i każda inna, która nada smak temu okresowi w życiu i pozwoli czerpać z niego radość po spełnieniu się funkcji rozrodczych. Swój wkład w pozytywne przeżywanie przekwitania ma również medycyna, która stara się pomagać paniom odczuwającym dolegliwości klimakteryjne.

Z natury dla dojrzałych kobiet

– Przez wiele lat sądzono, że istnieje tylko jeden typ receptorów estrogenowych (ER, ER alfa). Dopiero w ostatnim 20-leciu odkryto drugi ich rodzaj – ER beta. Oba typy receptorów występują w odmiennych proporcjach w różnego typu komórkach, również w ośrodkowym układzie nerwowym. Estrogeny działają na komórkę docelową w taki sposób, że wiążą kompleks steroid-receptor z DNA, co w konsekwencji powoduje zmianę transkrypcji genów. Istnieją również estrogenopodobne substancje zawarte w hormonach roślinnych, które działają podobnie na ośrodkowy układ nerwowy. Należy jednak pamiętać, że ich działanie jest subtelniejsze od naturalnych estrogenów – zaznacza biolog medyczny. Ulgę dla ciała i ducha w trakcie przekwitania przynosi więc włączenie do diety naturalnych fitoestrogenów. Jest to grupa ponad stu związków roślinnych zbliżonych strukturalnie i funkcjonalnie do hormonów ludzkich. Sięgając po nie, możemy poprawić nasze ogólne samopoczucie. Żywym dowodem na to są Azjatki, które spożywając na dobę około 40–80 mg izoflawonów obecnych w soi (przy normie 60 mg), o wiele łagodniej znoszą menopauzę. Europejki przeciwnie – w 80–90% przypadków zgłaszają dolegliwości psychosomatyczne towarzyszące klimakterium, a fitohormonów przyjmują jak na lekarstwo: 3–5 mg dziennie.

Len i chmiel – duet doskonały

Soja – jako obca dla diety środkowoeuropejskiej – może alergizować i być gorzej tolerowana. Nasza ziemia wydała jednak rośliny równie bogate w fitoestrogeny – len oraz chmiel. W lnie zlokalizowane są lignany – związki estrogenopodobne, których siemię zawiera 700 razy więcej niż inne produkty z lignanami w składzie (m.in. pełne ziarna zbóż, owoce, warzywa, kawa, herbata, czerwone wino). Z kolei szyszki chmielu skrywają w sobie najbardziej aktywny z poznanych dotąd fitoestrogenów – 8-prenylonaringeninę (8-PN). Oba te związki – dostarczane z pożywieniem lub w formie suplementów diety, gdzie ich ilość jest standaryzowana i pokrywa dzienne zapotrzebowanie na te substancje – przejmują rolę deficytowych estrogenów. Zastępując organizmowi brakujące hormony, pomagają neutralizować negatywne emocje towarzyszące przekwitaniu oraz inne frustrujące dolegliwości zespołu klimakteryjnego.

Czy przekwitanie to sfrustrowanie? Jak sobie pomóc?

Chmiel działa głównie uspokajająco, relaksująco, nasennie oraz łagodzi uderzenia gorąca i zlewne poty. W badaniach klinicznych po sześciu tygodniach terapii 8-PN wykazuje 90% skuteczność. Natomiast len kompleksowo poprawia kondycję pań, znosząc braki estrogenowe. Ponadto lignany lniane chronią przed postępującą osteoporozą, chorobami serca, procesami nowotworzenia i starzenia się organizmu. Specjaliści dają paniom zielone światło na ich przyjmowanie, ponieważ związki te są bezpieczne i nie powodują skutków ubocznych właśnie dzięki subtelnemu działaniu.

Artykuł konsultowały:

dr n. med. Magdalena Salwińska – biolog medyczny, absolwentka wydziału lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie

lek. med. Renata Fiuk-Kuszka – specjalista ginekolog, pracownik oddziału ginekologicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu