Ile kosztuje bycie kobietą?

„Być kobietą, być kobietą, mieć z pół kilo biżuterii, kapelusze takie duże i od stałych wielbicieli wciąż dostawać listy, róże” w takich barwach kobiecość przedstawiała Alicja Majewska.

Ile kosztuje bycie kobietą?

Zapomniała jednak dodać, że bycie kobietą to kosztowna sprawa. Nie doradziła również co robić, gdy wielbicieli niczym obiecanej drugiej Irlandii jakoś nie widać…

Nie szata zdobi człowieka

Wierzysz w to? Jeśli tak, to najwyższa pora pożegnać się z bajeczką mówiącą o tym, że najważniejsze jest wnętrze. Włóż ją gdzieś między opowieści o istnieniu świętego Mikołaja, Zębowej Wróżki i wielkanocnego zajączka.

Owszem, charakter jest ważny, ale nikt nie ma napisane na czole czy jest wredną jedzą od której lepiej trzymać się z daleka czy kobietą do tańca i do różańca z którą można konie kraść. W pierwszej chwili ludzie oceniają nas przez pryzmat tego, co widzą. Jeśli najchętniej paradujesz po najbliższej okolicy w dresie, czapce z daszkiem i bez makijażu, to nie dziw się, że ten przystojniak dla którego zaczęłaś rano biegać (chociaż nienawidzisz zarówno biegania, jak i wstawania bladym świtem) wciąż nie wie o twoim istnieniu (ba, większym zainteresowaniem obdarza wyglądającego jak mop psa twojej wścibskiej sąsiadki).

Nadal wątpisz w to, że „jak cię widzą, tak cię piszą”? W takim razie wejdź do ekskluzywnego sklepu w tym swoim dresie i przekonaj się, że chociaż nie masz na sobie magicznej peleryny, to dla obsługi jesteś zupełnie niewidzialna (to, że patrzą na ciebie wzrokiem w którym pogarda miesza się z politowaniem, to że mrużą te swoje perfekcyjnie umalowane najmodniejszymi w tym sezonie cieniami do powiek oczęta w tym momencie pomińmy).

To, ile wydasz na swoją garderobę zależy od tego czy lubisz chodzić w markowych ciuchach czy też „świecenie metkami” zupełnie cię nie bawi, tego czy ubierasz się w sieciówkach czy wybierasz ekskluzywne butki czy preferujesz styl sportowy czy elegancki. Za 1000 złotych możesz sprawić sobie sukienkę, bransoletkę czy spódnicę, a są torebki, które kosztują grubo powyżej tej kwoty. Jeśli wiesz, że te nowe buty są ci do szczęścia tak potrzebne jak tlen do oddychania, jeśli już nie możesz doczekać się min tych paskudnych jędz z pokoju obok, gdy zobaczą jak niczym królowa wkraczasz do biura w Louis Vuittonach (i niech się zastanawiają aż im się mózgi przegrzeją, o ile je mają, skąd u diabła wzięłaś na nie pieniądze), to kup je. Najlepsza metoda walki z pokusą, to… jej ulec 🙂

Chcesz być piękna? To płać!

Jeśli wierzyć ludowym mądrościom, to kobieta musi być piękna jak anioł, zaś mężczyzna powinien być tylko ciut ładniejszy od diabła. Autor tego porzekadła (niech mu ziemia ciężką będzie!) zapomniał jednak dodać, że za anielski wygląd trzeba zapłacić.

Jak mówią eksperci z Mikrorata.pl „Naszymi klientami często są młode kobiety, które przychodzą po pieniądze na bardzo konkretny cel. Część pań dzięki otrzymanemu wsparciu finansowemu poprawia swoją urodę, odświeża garderobę, albo decyduje się na weekend w SPA”. Trudno dziwić się temu, że niekiedy „urodowe wydatki” finansujemy dzięki pożyczkom, gdyż za samo ścięcie włosów w Warszawie zapłacimy od 60 złotych, za ich farbowanie i ułożenie od 180 złotych, a za wszelkiego rodzaju zabiegi pielęgnacyjne (np. maski) około 100 złotych (wszystko zależy tu od tego jak długie mamy włosy).

Wizyta u kosmetyczki również odchudzi nasz portfel. Za zrobienie paznokci zapłacimy od 30 złotych do 180 złotych, za oczyszczanie twarzy od 150 złotych, za zabiegi przeciwzmarszczkowe od 250 złotych, za zabiegi nawilżające od 180 złotych. Chcesz pozbyć się „kurzych łapek” pod oczami? Wyłóż 150 złotych i licz się z tym, że to dopiero początek wydatków, bo jeden zabieg na pewno nie wystarczy. Denerwują cię włoski w tych miejscach w których być ich nie powinno? Jeśli wydasz 300 złotych możesz się ich pozbyć, nie, nie na zawsze, jak odrosną czeka cię „powtórka z rozrywki”. Zamarzył ci się makijaż, którego nie musisz robić co rano? Drogie masz te marzenia, oj drogie, bo za taką przyjemność zapłacisz od 350 złotych (zrobienie górnych kresek) do 1000 złotych (tyle kosztuje makijaż ust). A może jesteś miłośniczką bajek i chciałabyś mieć oczy kota ze Shreka w których już niebawem utonie (o ile ty wcześniej nie utoniesz w długach) przyszły wybranek (takiej piękności przecież nie przeoczy!)? Te pragnienie również możesz spełnić, koszt to „tylko” 250 złotych za przedłużenie rzęs.

Wypłata stała się wspomnieniem, w portfelu pustka podobna do tej, która gościła w głowie twojego byłego, gdy po 10 latach związku rzucił cię dla tej młodej laluni, a ty masz dopiero zrobioną twarz i…paznokcie. O ile nie jesteś szczęściarą na której upływ czasu nie odcisnął swojego piętna (a skoro czytasz ten tekst, to raczej nią nie jesteś), to pewnie masz kilka kilogramów za dużo. Jeśli prędzej zostaniesz pasterką i zaczniesz wypasać owce w Bieszczadach niż przejdziesz na dietę, to prócz wmawiania sobie, że duże jest piękne i że kochanego ciałka nigdy dość (ponoć wielokrotnie powtarzane kłamstwo staje się prawdą, więc jest jeszcze dla ciebie jakaś nadzieja), możesz zdecydować się na liposukcję. Te 130 złotych (tyle kosztuje zrobienie sobie brzucha), to przecież tyle co nic za zostanie królową bikini.

Nie samym chlebem człowiek żyje

Ano właśnie. Tym bardziej, że pieczywo tuczy, a ty przecież dbasz o linię.

Chociaż doba ma tylko 24 godziny, to biegając pomiędzy siłownią, kosmetyczką i fryzjerem, uważając na to, by nie złamał ci się paznokieć, a wiatr nie zniszczył fryzury na którą wydałaś majątek, powinnaś znaleźć jeszcze czas na małe przyjemności (i nie, nie mam tu na myśli pochłonięcia w jeden wieczór wielkiej paczki chipsów, którą przechowujesz w szafce ze słodyczami na tzw. czarną godzinę).

Aby twój czar (bycie czarującą istotą „trochę” cię kosztowało) nie prysł, gdy otworzysz usta (zakładam, że zęby już sobie zrobiłaś i że uśmiechu mogą pozazdrościć ci hollywoodzkie gwiazdy) musisz nie tylko wyglądać, lecz również mieć coś do powiedzenia (byle nie za dużo, bo kobiety, które wymownie milczą wydają się bardziej tajemnicze i pociągające).
Podobnie jak w wygląd, tak i w rozwój osobisty warto zainwestować. Możesz wybrać się na kurs językowy (ponoć język miłości jest uniwersalny, ale na twoim miejscu bym na to nie liczyła), kurs samoobrony (kobieta żyjąca na co dzień w „miejskiej dżungli” musi sobie jakoś radzić) czy lekcje tańca.

Ceny za rok nauki języka angielskiego zaczynają się od 2030 złotych (za miesiąc zapłacisz 203 złote), hiszpański jest nieco droższy – roczny kurs to wydatek od 2100 złotych (210 złotych za miesiąc). Mowa tu oczywiście o zajęciach w grupie, lekcje indywidualne jeszcze bardziej obciążą twoją już i tak rozgrzaną do czerwoności kartę kredytową. Ceny za jedną lekcję zaczynają się od 110 złotych.

To może kurs tańca? Nie chcę cię rozczarować, ale takie rozrywki również nie należą do najtańszych. Jedne zajęcia (zazwyczaj trwają one od godziny do półtorej) to koszt około 50 złotych. Za 4 lekcje zapłacisz od 110 złotych do 160 złotych (w zależności od tego na jaki taniec się zdecydujesz). Najbardziej ekonomiczną opcją jest wykupienie karnetu od razu na 3 miesiące (o ile, tyle wytrzymasz), co wyniesie cię od 300 złotych do 430 złotych.
Kurs samoobrony to miesięcznie koszt 150 złotych za zajęcia w grupie, ceny za lekcję indywidualną zaczynają się od 120 złotych za ponad godzinny trening.

A gdy znudzi ci się bycie piękną, mądrą i podziwianą możesz to wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady. Za tygodniowy pobyt w polskich górach zapłacisz około 1200 złotych. Uważaj jednak, by na górskim szlaku nie połamać sobie paznokci, bo mało to one nie kosztowały.

Wniosek? Im więcej rzeczy jest w tobie „do poprawki”, im bardziej zależy ci na tym, by błyszczeć w towarzystwie (i to dłużej niż przez jeden sezon), tym bardziej ucierpi na tym twój portfel, bo piękno i elokwencja mają swoją cenę.