Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej”

moja mama czarownica

Bogato ilustrowana zdjęciami, w tym unikalnymi portretami Doroty autorstwa Wiesława Dymnego. Nakładem Wydawnictwa Literackiego – ukazała się biografia znanej krakowskiej pisarki i dziennikarki Doroty Terakowskiej (autorki m.i. „Tam gdzie spadają anioły”, „Poczwarka”, „Ono”) autorstwa jej starszej córki dziennikarki Katarzyny T. Nowak. Dorota Terakowska zmarła 4 stycznia 2004 roku. Jej mąż, dziennikarz i dokumentalista Maciej Szumowski przeżył ją zaledwie o 3 tygodnie. 

Książka pt „Moja mama czarownica”. Opowieść o Dorocie Terakowskiej” to biografia nietypowa, niebanalna, nieco kontrowersyjna – tak jak jej bohaterka . Opiera się na wspomnieniach jej znajomych, wielu znanych postaci krakowskiej bohemy lat 50 i 60, jak i najbliższej rodziny. Przede wszystkim jednak jest to opowieść córki o matce, o jej życiu, pasjach, o domu, który stworzyła…
Katarzyna T. Nowak o książce:

Debiutuję książką o mojej mamie Dorocie Terakowskiej. Zaczyna się ona dość nietypowo, jak na biografię, bo historią pewnego samolotu i pewnej dziewczyny. Samolotu, który miał być, ale nie został porwany i dziewczyny, która miała go porwać ale nie porwała, za to spędziła mało upojną noc w komisariacie MO i kilkanaście dni w Milicyjnej Izbie Dziecka. Od tamtej pory co poniektórzy uparcie nazywają mnie „Kaśka porywaczka”. Porywaniem już się nie zajmuję, a tamtą historię pamiętam, jak przez mgłę.
Pamiętam nas – oprócz mnie było czterech kolegów – na lotnisku, na którym było więcej tajniaków, niż pasażerów. Siedziałam z kolegą przy stoliku i piliśmy ohydną herbatę w szklance. Koledze tak trzęsły się ręce, że nie mógł trafić szklanką do ust a gdy już trafił o mało jej nie przegryzł. – Tu jest pełno tajniaków – zazgrzytał zębami. – Nie pleć głupstw – roześmiałam się – Niby dlaczego mieliby tu być?
Samolot leciał do Gdańska. Kiedy już wsiedliśmy, lokując się dla niepoznaki w różnych miejscach, ja wciąż niczego nieświadoma, czekałam na start. Zamiast tego poczułam szarpnięcie i zostałam dosłownie uniesiona w górę przez łapska dwóch facetów, którzy zabrali mnie na tył samolotu, podobnie jak moich kolegów, po czym zakuli w kajdanki i w tłumie rozwrzeszczanych ludzi wyprowadzili do suki.
Na komendzie roiło się od niebieskich. Koledze ręce trzęsły się jeszcze bardziej, ale nagle się roześmiał i powiedział do najbliższego milicjanta: – Mam do pana prośbę. – Czego? – odburknął milicjant. – Czy mógłby pan nie mówić mojej mamie, że palę papierosy? Ona się zdenerwuje. Po czym dostał histerycznego śmiechu i kilka ciosów w głowę.
Co było dalej – opisane jest w książce „Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej”. Dodam tylko, że miałam wtedy 16 lat.
O książce napisali
Przemysław Czapliński:
„Hitchcock zalecał, aby na początku filmu było trzęsienie ziemi, a potem napięcie powinno wzrastać. W książce o Dorocie Terakowskiej pióra jej córki Katarzyny Nowak, autobiograficznej i trzymającej się faktów, na początku jest porwanie samolotu…
Rodzice wiedzą, że dziecko „na złość mamie” naprawdę potrafi odmrozić sobie uszy. A skoro znają tę prawdę, to może zrozumieją, że pewna dziewczyna na złość mamie postanowiła porwać samolot. Rzecz działa się w Polsce w grudniu 1980 roku! Porwania chciało dokonać pięciu licealistów. Wśród nich była Katarzyna Nowak, córka Doroty Terakowskiej i Macieja Szumowskiego. Nie będę opowiadał dalszego ciągu – nie tylko dlatego, że każdemu należy się kawałek pointy, lecz i dlatego, że sama autorka właściwie usuwa „terrorystyczny” epizod na daleki plan. Wyobrażacie sobie państwo? Historia, w której porwanie samolotu jest wstępem do spraw dużo ciekawszych.
„Moja mama czarownica” przypomina chwilami garnek, w którym kipiąca mieszanka przelewa się przez brzegi. Jest tu historia narodzin niezależnej prasy w Krakowie okresu „Solidarności” i początku III RP; jest kronika artystyczno-towarzyska Krakowa od narodzin Piwnicy pod Baranami aż po lata 80.; jest wreszcie biografia Doroty Terakowskiej. I, prawdę mówiąc, gdyby była tylko ta biografia, i tak byłoby aż nadto(…)”

Łukasz Maciejewski:

(…)Książka Katarzyny T.Nowak nie jest typową biografią, w ogóle nie jest typowa. „Ma alinearny charakter, niektóre wątki urywają się, żeby już nie wrócić, na tych samych prawach funkcjonują prywatne spostrzeżenia autorki, co fragmenty z udzielonych przez Terakowską licznych wywiadów, jej mejle, zdjęcia, wypowiedzi krewnych i znajomych. Katarzyna T.Nowak bywa bezlitosna: wobec mamy, ale także wobec siebie. Pisze, szczerze, o alkoholowych problemach „taty Macieja”, o własnych kłopotach z narkotykami, cwaniackich licealnych wyskokach z głośną niegdyś próbą porwania samolotu na czele, również portret Terakowskiej nie jest jednoznaczny. Wiele w nim znaków zapytania. Niemal każdy rozdział książki Katarzyny T.Nowak zamyka uporczywe odpominanie losu córki w losie matki, szukanie podobieństw i korelacji. Próba usprawiedliwień wyborów własnych i wspólnych, cień żalu, i ogromne pokłady uczucia.
Czytając „Moją mamę czarownicę” pomyślałem o Hugo von Hofmannstahlu, który – w poruszającym eseju o Oskarze Wilde’ie – pisał, że nawet po życiowym post factum nie warto nadawać żadnej biografii bałamutnie uładzonego charakteru, a bohatera odrywać od przeznaczenia, nieszczęście oddzielać od szczęścia. Katarzyna T.Nowak napisała uczciwą i mądrą książkę o swojej mamie. W dniu śmierci Maciej Szumowski powiedział córce: Nie wzoruj się na cudzych biografiach. Nie kieruj chronologią. Nie rób żadnych uników. Posłuchała.”
Izabela Tumas

„Biografia to niezwykła i nie jest biografią klasyczną z kilku powodów (do miana takiego nie chciała chyba zresztą pretendować). Zaznaczono to wyraźnie w tytule, gdzie nazywa się książkę opowieścią. Co świadczy o jej inności w porównaniu do znacznej części zwykłych biografii? A chociażby to, że nie przestrzega zbytnio chronologii. Zarówno przy kompozycji rozdziałów, jak i w nich samych, to wraca się w przeszłość, to wybiega dygresjami naprzód. Po wtóre, że swój głos w książce Nowak oddaje często innym, a oni snując refleksje i wspomnienia, przechwytują od niej historię o Terakowskiej i kierują w zupełnie inne rejony, niż byśmy się spodziewali. Poza tym jeszcze, że w którymś momencie opowieść o Dorocie zamienia się w gawędę o nierozerwalnej dwójce: Terakowska – Maciej Szumowski, i tak dobiegnie już do końca, kreśląc jeszcze po drodze mini-historie kilku, bardzo ważnych, epokowych wręcz wydarzeń i zjawisk.(…)”
Magda Głaz
„”Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej” Katarzyny Nowak to książka pisana z wielkim emocjonalnym zaangażowaniem. Czytając ją, niejednokrotnie miałam wrażenie, że nanoszenie słów na kartkę papieru musiało sprawiać autorce ból. „Moja mama czarownica” to biografia zrodzona z potrzeby serca. Po prostu czuje się, że dla Katarzyny Nowak napisanie biografii własnej matki było wielkim wyzwaniem. Zachowanie rzetelności, poruszanie trudnych dla obu stron spraw, to prawdziwa sztuka. Wyczuwa się silną więź łączącą obie kobiety, mimo że niejednokrotnie ich relacje były bolesne.(..)”