Nie bójmy się jesieni – Katarzyna T. Nowak

Przyznam się, że bardzo lubię dwie pory roku: jesień i wiosnę. Pewnie dlatego, że nie znoszę ekstremalnych temperatur, które nawiedzają nas latem i zimą.

nie bojmy sie jesieni

Jesień to kolory: drzewa, szeleszczące liście pod stopami, kasztany, które co roku zbieram i przynajmniej jeden musi znaleźć się w mojej torebce.

Piękne są te kolory jesieni, więc gdy tylko zaświeci słońce wyruszam na spacery po krakowskich Plantach.
Ale jesień to także pora nostalgiczna, magiczna i poetycka. To czas na pisanie wierszy i listów do starych znajomych.
No i „swetrowa”, co najbardziej lubię, kiedy jeszcze nie trzeba wkładać na siebie tych wszystkich czapek, kurtek, rękawiczek, kozaków, szalików, by wyjść na ulicę. A ja bardzo lubię swetry i cieszę się, że w tym roku jesien upływa właśnie pod znakiem swetrów i wełny. Sweter jako sukienka i grube matowe rajstopy – bardzo fajny pomysł.
Jesień to dobra pora na czytanie książek. Ostatnio skończyłam „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” Llosy i znalazłam tam dziwnie polsko brzmiący przepis na danie, które bohater spożywa (chłodną jesienią) w knajpce na plaży w Peru. Jest to gorąca bagietka wypełniona gorącą kaszanką, podana z dużą ilością salaty z pomidorem i ogórkiem. Choć nie jestem zwolenniczką kaszanki, przyznam, że przepis mi się podoba.
Bohater „Po zmierzchu” Murakamiego wciąż kusi „gorącymi, pysznymi omletami”, które też brzmią wspaniale.
A ja polecam zasiąść przy jesiennym filmie, np „Autumn in New York” (przetumaczone jako „Miłość w Nowym Jorku”) i zjeść pyszny gorący francuski deser, po którym boli brzuch, ale co z tego? Jest za dobry, by sie tym przejmować, a przyjemnie rozgrzewa i poprawia humor.

Nazywa sie Clafoutis i jest bardzo popularny we Francji a przyrządza się go w kilkanaście minut:

Składniki
4 jajka
1/2 szklanki cukru
szczypta soli
4 łyżki mąki
1/5 kostki masła
1 szklanka śmietanki kremówki
brzoskwinie z puszki

Jajka, cukier, sól, mąkę, miękkie masło, śmietankę dobrze wymieszać.I tą masą zalać osączone owoce w naczyniu żaroodpornym. Piec około 30 minut w 180 stopniach i delektować się zapachem. Po wyjęciu napewno opadnie, ale tak własnie ma być. Ja clafoutis wykładam natychmiast na duży talerz i jem rękami urywając gorące kawałki i mocząc je w śmietance lub – jeśli wyjdzie mi płynny w środku – po prostu łyżką.
Przyznaję , że uwielbiam słodycze i mam swój sposób na to, jak je jeść i nie tyć: otóż wybieram jeden dzień w miesiącu, kupuję sobie wszystkie ulubione słodkości i jem cały dzień na śniadanie, obiad i kolację. Potem mam serdecznie dosyć.
Kolorowe swetry, kolorowe liście i drzewa, kolorowe desery – czegoż więcej trzeba, by odegnać jesienną melancholię? Zreszta czym sie tu smucić? Jesień naprawdę jest piękna. Jak nie wierzycie to pomyślcie o zimnym zimowym wietrze, brudnym śniegu na ulicach i zmarzniętych, czerwonych policzkach….

 

Katarzyna T. Nowak