Rozmowa z Agnieszką Hyży o nowych projektach, rodzinie i marzeniach!

Agnieszka Hyży – dziennikarka, prezenterka i kobieta przedsiębiorcza. Doskonale potrafi odróżnić pracę na szklanym ekranie, nie ulegając własnej fascynacji. Ma wiele celów i nowych projektów w głowie. Czym nas zaskoczy?

Agnieszka Hyży. Instagram agnieszka_hyzy

Co jest najważniejsze w pracy?

  • Myślę, że satysfakcja, jak widzisz, że ta praca ma sens i przede wszystkim, że cię rozwija. Tego właśnie szukam we wszystkich moich projektach i biznesach. To jest to, że sama się gdzieś tam nakręcam. Dlatego nie byłabym w stanie pracować w korpo, w których by się codziennie działo to samo, codziennie trzeba by wykonywać tę samą robotę – chyba bym zwariowała. Dla mnie praca to jest absolutny rozwój i przede wszystkim zmienność. Świadomość, że każdego dnia może wydarzyć się coś innego.

I w zasadzie zaczynasz kolejny nowy projekt?

Agnieszka Hyży. Instagram agnieszka_hyzy

Masz na myśli „Przepis na ślub”?

  • Tak. Widzisz, nie należę do tych kobiet, które czekają, aż ten telefon zadzwoni, ale sobie sama wymyślam i kreuję. Gdy 13 lat temu pojawiłam się w telewizji Polsat, oczywiście był taki moment, gdy prowadziłam najważniejsze programy w ramówce, pracując non stop, że uwierzyłam, że tak będzie zawsze. Na szczęście były mądre osoby wokół mnie, które ściągnęły mnie na ziemię i powiedziały, że telewizja to jest taki niewierny kochanek: gdy zmienia się moda, może się wszystko wydarzyć. Dlatego trzeba mieć plan B. Wtedy pomyślałam, że powinnam wykorzystywać to ogromne doświadczenie trochę jako taki mój handicup, rozpoznawalność, możliwości i znajomości. Myślę, że w dzisiejszym świecie to się liczy: relacje i kontakty.

Jesteś kobietą przedsiębiorczą!

  • Staram się, pracuję nad różnymi projektami. Prowadzę agencję eventową, która zajmuje się marketingiem i PR. Nie ma to nic wspólnego ze ściankami i medialnym światem, a świetnie prosperuje.

Do tego właśnie nawiązuję.

  • Między innymi „Wedding”, który jest związany bardziej z lifestylem i mediami. Założyłam sobie, że świat ślubów i biznes ślubów wprowadzę trochę na salony.

Ale dlaczego śluby?

  • Na pewnym etapie życia musiałam zainteresować się tą branżą i wtedy właśnie odkryłam, że ta tematyka kuleje. Często o ślubie i weselu myślimy w kategorii obciachu. Postanowiłam to myślenie odczarować, internet się wtedy mocno rozwijał, w związku z czym mogliśmy tam podejmować pierwsze działania. Gdy wybrałam się na swoje pierwsze targi ślubne tych 10 lat temu, to byłam załamana. Postanowiłam robić je po swojemu, inaczej, przede wszystkim szkolić, robić warsztaty i zmieniać myślenie, aby ślub traktować z radością, a nie jako konieczność. W pracy postawiliśmy sobie taki cel i konsekwentnie go realizujemy.

Gdybyś miała dać takie trzy wskazówki przyszłej pannie młodej, na co byś zwróciła uwagę?

  • Na przyszłego męża przede wszystkim, na pierwszym miejscu. Nasze zaangażowanie w przygotowania sprawia, że zapominamy o swoich relacjach. Ślub to dobry test dla związku.

A to nie jest tak, że panowie troszeczkę umywają ręce od przygotowań?

  • Uciekają w cień, ale to też jest ważne, jak ta para funkcjonuje. Ważne, aby nie dać się zwariować. Owszem, jestem sprzedawcą tych marzeń, ale też na podstawie własnych doświadczeń życiowych podkreślam, że istotą powinna być miłość i pewność, że to jest ten człowiek nie tylko na imprezę – że ja z tym człowiekiem chcę przejść przez życie.

I tu wchodzimy w relacje damsko-męskie. Czy przy organizacji ślubu są sytuacje, które odmieniają bieg zdarzeń?

  • Oczywiście, znam z rozmów z wedding planerami różne historie par – że do ślubów nie doszło albo że ci dobrzy, odważni wedding planerzy potrafili parze na jakimś etapie powiedzieć: „Słuchajcie, zamiast wybierać zaproszenia, może warto odwiedzić psychoterapeutę i zastanowić się, czy w ogóle jest sens w to brnąć”. Na etapie tych dużych emocji, zmiany społecznej, nacisków rodzinnych ważne, abyśmy spełnili przede wszystkim swoje oczekiwania, a nie babci i cioci. Wszystkich nie zadowolimy, spełniajmy swoje oczekiwania.

A tradycja? I nagle z małego grona robi się trzystuosobowe weselisko…

  • Właśnie o to chodzi. Jeżeli ty czujesz, że chcesz mieć wesele na 300 osób, to tak zrób. Nie przejmuj się, że cię pół rodziny obgada. Obgadają i zapomną, gdyby oni byli na twoim miejscu, może by postąpili zupełnie inaczej. Jeżeli się z tym dobrze czujesz, to tak zrób, bo jeżeli postąpisz wbrew sobie, to to się obróci przeciwko tobie.

Na ile kobieta jest decyzyjna przy takich wyborach?

  • Gdyby spojrzeć statystycznie, to około 80% decyzji należy do kobiet. To kobieta w tym przypadku jest bardzo mocną stroną, ona ma mocną wizję. Mówiąc prozaicznie: facetów kolory nie interesują.

Jak często zdarzają się cięcia finansowe, bo przyszły pan młody uważa, że to mniej ważne?

  • Zdarza się, że budżety są przesuwane, na to damy mniej, na to więcej. Częściej jednak to panna młoda przychodzi do wedding planerki i mówi: „Słuchaj, mam tutaj jakieś zaskórniaczki, chciałabym sobie dołożyć do tego i tego, ale błagam, niech to zostanie między nami”. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często.

Czym jest dla Ciebie sukces?

  • Połączeniem spełnienia rodzinnego z zawodowym. Jestem tak skonstruowana, że na pewno nie odczuwałabym sukcesu, gdybym na przykład święciła triumfy w pracy, nieważne, w jakim biznesie, ale byłabym strasznie samotną osobą, na przykład niemającą dzieci. Wtedy ten sukces nie przynosiłby mi w ogóle satysfakcji. I na odwrót: jeżeli miałabym ekstrarodzinę, ale byłabym skoncentrowana tylko na tym, to też gdzieś czułabym się trochę ubogo. Najbardziej wartościowy jest dla mnie taki miks, gdy przeplatają się satysfakcja, rodzina, sukces i pieniądze, bo nie ukrywajmy, chodzimy do pracy też po to, ale torebki za 20 tysięcy bym nie kupiła!

Nie lubisz drogich torebek?

  • Nie lubię i nie mam takich. Dlatego, że za takie pieniądze mogę zabrać ośmioosobową rodzinę albo nawet dziesięcio-, z moimi rodzicami, na wakacje za granicę i przez dwa tygodnie mieszkać w pięknym domu. To jest mój cel.
Agnieszka Hyży. Instagram agnieszka_hyzy

I w ten sposób rozsmakowujesz się w sukcesie?

  • Owszem, to jest moje życie. Pracuję po to, żeby zapewnić dobre życie mojej rodzinie, żebym mogła spełniać swoje marzenia, które dotyczą tylko i wyłącznie życia rodzinnego. Nie mam marzeń, które nie są związane z moją rodziną. Chyba że marzeniem jest to, że sama chcę zobaczyć fajne miejsce na świecie.

Ale sama sama?

Agnieszka Hyży. Instagram agnieszka_hyzy
  • Sama nie, bo nienawidzę sama podróżować. Oczywiście mamy z Grześkiem jakieś upatrzone destynacje, do których byśmy się nie odważyli dzieci zabrać, bo są bardzo daleko i są egzotyczne, więc może jak dzieci będą dorosłe. Natomiast właśnie nie mam takich marzeń, że chciałabym sobie kupić torbę w Vitkacu i będę teraz zbierała trzy lata, żeby kupić taką torbę.

Na co wolałabyś oszczędzić?

  • Moim marzeniem jest mieć piękny dom. Wiem, że na razie na taki dom mnie nie stać, ale to nie jest coś tylko dla mnie, bo ten dom to jest coś, co dam mojej rodzinie. Taki komfort życia.

Nawiązałaś do torebek. W takim razie co jest według Ciebie wyznacznikiem kobiecości?

  • Na pewno nie ciuchy, na pewno nie… I nie ta przysłowiowa torebka za 20 tysięcy. Na pewno nie to, jak się wygląda. Znam wiele kobiet, które nie wyglądają jak z żurnala, ale jak się z nimi porozmawia, to bije od nich taka kobiecość i inteligencja…

Ale w naturze człowieka jest odwrotnie: jak cię widzą, tak cię piszą.

  • Na pierwszy rzut oka, ale mnie też życie pokazało, że ładne opakowanie nie starcza na długo. Moja babcia miała takie powiedzenie, że z ładnej miski się nie najesz. I coś w tym jest, więc uważam, że idealnie, gdy w ogóle masz takie połączenie: atrakcyjność i do tego coś więcej. Gdy rozejrzysz się po branży, takiej czy jakiejkolwiek innej, to zobaczysz, jak ogromna jest rotacja ludzi, że często ci tacy piękni, którzy się pojawiają, mają te swoje pięć minut, ale za dwa lata ich nie ma. A ci, którzy mają jednak coś więcej, mają tę pokorę, inteligencję i wiele innych ważnych cech w życiu, ci przetrwają.

Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?

  • Rodzina. Jak jest Agnieszka Hyży, to nie tylko i wyłącznie Agnieszka Hyży. Bo ja mam taką naturę, co czasami zapędza mnie w kozi róg, że bardzo często swoje samopoczucie przepuszczam przez filtr innych. Że wszyscy razem, że wszyscy muszą być zadowoleni.
    Wszystkich nie zadowolisz. A czego nienawidzisz u ludzi?
    Na pewno obłudy, kłamstwa i lenistwa, ale bardziej takiego cwaniackiego, roszczeń czy oczekiwania, „ bo mi się należy, ale nic z siebie nie dam”. Nie szanuję absolutnie ludzi, którzy żerują na innych, którzy sami z siebie nic nie dadzą, a bardzo dużo chcą brać od innych, właśnie ich kosztem. Nic mnie tak nie wyprowadzało z równowagi, jak właśnie takie osoby. Wiem, ile pracy i wysiłku trzeba włożyć, żeby cokolwiek mieć, i nie chodzi mi tylko o pieniądze, ale w ogóle, żeby coś osiągnąć. Jeżeli ktoś oczekuje, że mu to zostanie podane na tacy i musi to dostać, bo inaczej będzie tak i tak robił, krzywdząc często innych, no to to jest coś dla mnie nie do przyjęcia.

Czy oceniano Cię z perspektywy szkiełka?

  • Oczywiście, że tak, tak jest do tej pory. Również media, które przypisują nam nieprawdziwą gębę, mówiąc w cudzysłowie, i powielają bez sensu bzdury, powodują, że ludzie wyrabiają sobie na nasz temat jakąś opinię. Teraz jest mi dużo łatwiej, ale był taki moment, kiedy zaczęłam raczkować w biznesie, że niektórzy nie mieli zielonego pojęcia, kim jestem i co robię, a nadawali łatkę.

Trochę lekceważąco?

  • Płytko, ale największym komplementem po jakimś etapie współpracy było, gdy takie osoby potrafiły podejść i powiedzieć prosto w oczy, że one bardzo przepraszają i absolutnie zmieniają o mnie zdanie, bo stworzyli obraz kompletnie innej dziewczyny, a tu się okazało, że jestem zupełnie innym człowiekiem. Obecnie potrafię rozróżnić na spotkaniu, kto jeszcze jest na takim etapie myślenia o mnie jako o dziewczyneczce z telewizji i „co ty tu wiesz na ten temat”, a kiedy wchodzę i od razu jestem traktowana jak równy partner. Mam potem ogromną satysfakcję właśnie wtedy, kiedy widzę, jak takie osoby zmieniają się o 180 stopni i po prostu sobie myślą: „Kurde, ale ja źle myślałem”.

Rozmawiała Monika Rebelak/redaktor naczelna obcasy.pl