Ania Dereszowska, nie tylko „glamour” w rozmowie o pasji, pięknie i filmach…

Anna Dereszowska, aktorka młodego pokolenia. Znana z ekscentrycznej roli Korby w filmie „Ladies”, Magdy z „Klubu szalonych dziewic”, Pauliny, żony Szymona z „Przyjaciółek”. Obdarzona pięknym głosem i wyjątkowymi umiejętnościami wokalnymi. Rozmawiamy o jej rolach życiowych, ale nie tylko tych zawodowych, lecz również i osobistych…

anna-dereszowska-my-destiny-oriflame-375389-gallery_big
Anna Dereszowska. Foto Kampania Oriflame

Droga Aniu, moja ukochana aktorko. Miło Cię widzieć w całej krasie i blasku, którym mnie również obdarzasz.
– Bardzo mi miło.

Zacznijmy jednak od tematów związanych z urodą. Spotykamy się w klimacie piękna, blasku i niesamowitych laserów. Proszę, powiedz, czym jest dla Ciebie piękno i jak o nie dbasz?

  • Ostatnio śmieję się, że wreszcie dogoniłam swój wiek. Bo do tej pory było tak, że mój metrykalny wiek był zdecydowanie przede mną, że od zawsze miałam, a może bardziej wyglądałam na te teraz, gdy spoglądam na swoje zdjęcia jako dwudziestolatki, jeszcze ze szkoły teatralnej czy tuż po niej – widzę na pierwszym planie bardzo intensywny make-up, oczywiście zupełnie niepotrzebny, ciuchy, które mnie postarzały, sprawiały, że byłam taką „pańcią”. W chwili obecnej czuję się doskonale. Wydawało mi się, że kiedyś czułam się dobrze ze sobą, a to teraz jest ten okres, w którym się czuję fantastycznie. To zapewne wynika z chwili, w której się znajduję.

Co masz na myśli?

  • Jestem spełnioną mamą, czuję się kochana, akceptowana. Ja TEŻ kocham. Moje marzenia się spełniają – przed wszystkim te prywatne, bo mam zdrowe, cudowne dzieci, ale również zawodowe – pracuję z ludźmi, z którymi chciałam pracować. W listopadzie premierę mają dwa filmy z moim udziałem…

Bardzo szybko wróciłaś do formy po ciąży. Czy towarzyszyły temu jakieś nasilone działania?

  • Nie, absolutnie, żadna dieta, po prostu karmiłam piersią. Większość karmiących mam wie, że rzeczywiście młody człowiek potrafi wyssać z mamy bardzo wiele. Natura znalazła doskonałe rozwiązanie. W czasie ciąży przybywa tych parę kilogramów, ale niemowlak ich potrzebuje i je z nas wysysa. W moim przypadku dokładnie tak było…
scena z: Anna Dereszowska, fot. AKPA
Anna Dereszowska. Foto AKPA

A aktywność fizyczna?

  • Nie ćwiczyłam nazbyt intensywnie. Prawda jest taka, że oboje moje dzieci były dla mnie bardzo łaskawe, w ciąży nie przytyłam dużo. Pracowałam przez cały ten okres, nie miałam czasu na leżakowanie i objadanie się i tycie. A też czasy się zmieniły. W tej chwili już do lamusa przeszło to twierdzenie, że w ciąży trzeba jeść za dwoje – absolutnie nie! Trzeba odżywiać się po prostu zdrowo, racjonalnie.

Na przykład jeść z umiarem…

  • Tak, jeść z umiarem. Mój brat i bratowa mieszkają w Belgii. Kiedy bratowa zaszła w ciążę lekarz powiedział jej, że koniecznie ma odstawić takie produkty jak makaron, chleb, ryż.

Czyli mączne?

  • Wysoko węglowodanowe nakazał odstawić. Za to zalecił dużo warzyw. Efekt był taki, że Kasia w pierwszej ciąży przytyła tylko 9 kilo!

A Ty?

  •  Więcej, bo 11 kg.

Też niespecjalnie dużo!

  • Absolutnie. Ale też dbałam o to, właśnie, aby odżywiać się racjonalnie.

Piękno jest naszą otoczką, dla Ciebie ważną, bo grasz twarzą, oczywiście poza swoimi zdolnościami. A co takiego pięknego widzisz w drugim człowieku?

  • Jesteśmy na konferencji Oriflame, więc sama wiesz, że temat piękna jest dedykowany kobietom. Ale nie chodzi o powierzchowność, tylko o piękno od środka. Czyli mam na uwadze kobietę świadomą siebie, swoich celów i dążenia do nich. Pasja ma tu ogromne znaczenie!

Dla Ciebie?

  • O, tak, bo mam mnóstwo pasji: bieganie, tenis, jazda konna i oczywiście  aktorstwo.To wspaniale, że mój zawód jest moją pasją, że idę do pracy i czuję radość.

Nie zachowujesz się jak typowa Polka, gdzie marudzenie?

  • Oczywiście, że bywają dni, że mi się nie chce iść wieczorem do teatru. Myślę sobie wtedy – po całym dniu na planie zdjęciowym  człowiek  jeszcze jedzie do pracy wieczorem, na godzinę 19:30, i widzi ludzi, którzy właśnie skończyli pracę, idą z dziećmi na rower, na spacer czy zakupy, ale beznadzieja…
scena z: Anna Dereszowska, fot. AKPA
Anna Dereszowska. Foto AKPA

Dla Twoich fanów – szczęście…

  • Ale i dla mnie również ogromne, Po chwili zapominam o moim marudzeniu, bo wchodzę na scenę i jest fantastycznie. Uwielbiam to!  18 września będę miała w Teatrze 6. piętro swój recital „Kobieta – instrukcja obsługi”. Już się nie mogę doczekać tego bezpośredniego spotkania z publicznością. Nie ma tej czwartej ściany teatralnej, mogę wyjść do ludzi i rozmawiać z nimi.
    Sprawia mi to totalną przyjemność i widzę też po drugiej stronie, że państwu ten rodzaj spotkania z aktorem, aktorką również bardzo odpowiada.

To teatr mamy obgadany. Nawiążmy teraz do premier filmowych. Ze względu na różnorodność ról, jakie to były filmy? Mam wrażenie, że „Pitbull” to taki emocjonalny wampir…

  • Wczoraj robiłam postsynchrony (nagrywane w studiu dialogi dla scen, w których nie można było nagrać dźwięku na planie – przyp. red.) do tego filmu i jednoznacznie mogę powiedzieć, że ta część pracy na filmem, której nie lubię. Przychodzisz do studia i z kilku scen, kompletnie wyrwanych dialogów, musisz wprowadzić się w stan sceny, ten, który był na planie… W trakcie kręcenia scen aktor ma ten czas, żeby się wprowadzić w ten klimat, żeby to przeżyć,  odtworzyć rolę, przepracować emocje, które wyraża postać. A tutaj trzeba przyjść i nagle odtworzyć je tylko w dźwięku. Tak na pstryk. TO JEST Potwornie trudne. Szczególnie jeśli ma się do obrobienia taki materiał jak „Pitbull”. Dla mnie bardzo trudna rola do zagrania.

Trudne sceny… Jak odnalazłaś się w roli Jadźki?

  • Z Patrykiem mieliśmy okazję się poznać przy filmie o Czarnobylu. Prace się rozpoczęły, weszliśmy w próby. Jednakże film został odwołany, tuż przed rozpoczęciem zdjęć. Bardzo to przeżyłam, bo chciałam z nim pracować. Teraz to moje marzenie zawodowe się spełniło. Niezwykle ciekawa praca. Patryk uwierzył, że potrafię zagrać inną rolę niż dotychczas. W teatrze reżyserzy wierzą, że umiem wcielać się w różne postaci, ale ci filmowi mniej. Jestem kojarzona z rolami komediowymi, romantycznymi…

Tu mówimy o trudnej roli kobiety, w trudnym środowisku…

  • Ale do tej roli przygotowywałam się dość długo. Patryk dał mi, zresztą wszystkim aktorom, grającym większe role, możliwość spotkania się z policjantami, którzy byli pierwowzorami naszych postaci. Umożliwił nam wzięcie udziału w służbie policyjnej, również nocnej. To niezwykle ciekawe doświadczenie.
Kobiety bez wstydu - premiera filmu
Anna Dereszowska. GA

Jak długo przygotowywałaś się do tej roli?

  • Kilka tygodni na pewno. Mieliśmy próby, co też jest dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, że ta rola w „Pitbullu”, inna niż te role, do których przyzwyczaiłam publiczność, i też inna niż te, które do tej pory były mi proponowane – sprawi, że reżyserzy zobaczą we mnie nie tylko Anię „glamour”: – umalowaną i piękną.

Ale też Anię, która potrafi…

  • …odnaleźć się w trudnej roli.

Anię twardą?

  • Tak.

Wytrwałą

  • Dokładnie! która potrafi się nie tylko umalować, ale pozwolić na to, żeby tę swoją urodę oszpecić.

A „Porady na zdrady”?

  •  To z kolei bardzo miły dla zmysłów film. Myślę, że dobry na jesienno-zimową słotę.

Grasz tam Fretkę!

  • Tak, przyjaciółkę głównej bohaterki. Taką szaloną blogerkę kulinarną, „odjechaną”, z tysiącem fajnych pomysłów. To był przyjemny czas na planie. Jedno z nielicznych moich spotkań zawodowych, przy których na koniec się popłakałam. Bardzo zżyłam się z ekipą, tak mi tam było dobrze. Ogromny podziw i szacunek, i takie moje odkrycie zawodowe Magdy Lamparskiej – fantastyczna osoba, świetny człowiek, naprawdę doskonała aktorka. Mam nadzieję, że zobaczymy ją nie tylko w polskich produkcjach, ale również tych hollywoodzkich. Bo już tę swoją amerykańską karierę rozpoczęła. I mam nadzieję, że to początek czegoś pięknego.

Czy jako blogerka kulinarna podbudowałaś warsztat kulinarny?

  • Gotuję, generalnie.

Lubisz?

  • Lubię, bo mam dla kogo. Gotuję, jak tylko mam na to czas. Na szybko też coś oczywiście upichcę, pomieszam, pomieszam to, co jest w domu, i zwykle wyjdzie coś smacznego. Prawdziwą przyjemność gotowania mam wtedy, gdy robię to dla większej grupy osób.  Lubię jak przychodzą do nas znajomi…

W jakiej kuchni się rozsmakowujesz?

  • Kocham kuchnię tajską najbardziej spośród wszystkich. Zresztą przy okazji programu
    „Hotele marzeń” miałam okazję być po raz pierwszy w Tajlandii. Sporo podróżuję, to też jedna z moich pasji. Ale Tajlandia i kuchnia tajska – totalnie mnie pasjonują. Rzeczywiście tam znajduję swoje smaki: pikantno-słodkie, kwaśno-pikantno-słodkie, ta mieszanina jest niesamowita.

Niestety w Polsce ta kuchnia tajska jest inna, prawda?

  • Tak, bo trudno nam o takie składniki. Oczywiście one są dostępne na polskim rynku, ale już nie są świeże, nie są zerwane prosto z drzewa, nie mają W SOBIE tego promienia słońca.

Czyli pasja praca, pasja sport, pasja podróże…

  • No i dzieciaki. Na pierwszym miejscu moje dzieci. To dla nich chce mi się pracować, zarażać pasją sportową i swoją pasją do podróżowania.

Często zabierasz dzieci ze sobą, jeśli podróżujesz?

  • Przy okazji pracy – nie. Natomiast w podróże prywatne tak, choć na razie Maks jest jeszcze za mały, żeby go zostawić.

Co powiesz naszym czytelniczkom na koniec rozmowy?

Dziewczyny, to my rządzimy światem. Taka jest prawda. Często zza kulis, ale coraz bardziej również tak, że stajemy się frontmankami na różnych płaszczyznach. Mamy w sobie niewiarygodną siłę. Ta siła kobiecości, choć wciąż jeszcze gdzieś niedoceniana, ale naprawdę potrafi przenosić góry. Tylko musimy w siebie wierzyć. Dobrze czuć się ze sobą samymi, co jest trudne, bo jesteśmy niezwykle zaganiane. To są trudne czasy, zresztą i dla mężczyzn, i dla kobiet. Bo chcemy się spełniać w każdej roli i na każdym polu – i zawodowym, i prywatnym.

Chcemy być zawsze w pełni przygotowane do pracy, do roli matki, kochanki – to jest niemożliwe, żeby ze wszystkim dać radę, ale pamiętajmy, że my bierzemy to sobie na głowę. Odpuśćmy czasem, żyjmy tu i teraz.

Ale też musimy się wspierać

  • I dlatego mówię o tej sile kobiecości. To jest trudne, bo kobiety lubią ze sobą rywalizować. – tak naprawdę zauważmy, że kiedy się ubieramy, stroimy, to często robimy to  nie dla siebie, nie dla swoich mężczyzn, tylko dla innych kobiet. Bo w ich oczach się przeglądamy. A gdybyśmy się wspierały, gdybyśmy sobie dawały zawsze pozytywną energię – żyłoby się nam lepiej i naprawdę podbijałybyśmy świat. Tego nam życzę, żebyśmy czuły tę kobiecą energię i kobiecą solidarność.

Pięknie. I tym przesłaniem zakończymy naszą rozmowę.

  • Dziękuję bardzo.

Rozmawiała Monika Rebelak

Nowy kontrakt Anny Dereszowskiej >>>