Kobieta Sukcesu – dr Katarzyna Moreno-Szypowska. Przyjechałam do Warszawy 11 lat temu za uczuciem…

Kobieta Sukcesu, odwagi i determinacji. Ciekawa świata i ludzi. Zdyscyplinowana, uporządkowana i pogodna. O celach, planach i marzeniach w rozmowie z Zuzanną Niedzielską, redaktorką Obcasy.pl.

Katarzyna Moreno-Szypowska. Kobieta Sukcesu. Foto Marta Brodziak Photography

„Porażki nie istnieją, są tylko informacje zwrotne” – jak się pani do tego odniesie?

  • Tak się składa, że to zdanie jest tak naprawdę moim mottem życiowym. Porażki nie istnieją, są tylko lekcje. Osobiście każdą sytuację życiową traktuję właśnie jako wspomnianą lekcję, a przeszłam ich wiele. Z każdej trudnej sytuacji wyciągam lekcję i traktuję ją jako etap samorozwoju, który nauczyłam się przyjmować z pokorą. Staram się nie popełniać dwa razy tych samym błędów, tak jak staram się nigdy dwa razy nie wchodzić do tej samej rzeki.

Dlaczego wybrała Pani medycynę? Tradycja rodzinna czy własny pomysł na siebie?

  • Jestem pierwszym lekarzem w rodzinie, być może rozpocznę taką tradycję, czas pokaże. W liceum przewlekle chorowałam. Mając dużo czasu w domu, zaczęłam czytać książki o tematyce psychiatryczno-psychologicznej i z czasem rozwijałam te zainteresowania. Na początku chciałam być psychiatrą. Niedługo potem, mając lat 19, wyjechałam do rodziny na wakacje na zachodnie wybrzeże USA, do Seattle, które, jak się później okazało, miało odegrać kluczową rolę w wielu aspektach mojego życia. Jednych motywują pochlebstwa, a mnie odwrotnie – wyzwania. Tam poznałam lekarza – ginekologa polskiego pochodzenia, który wiódł przepiękne, a jednak smutne życie. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że swoimi słowami dyskredytował wszystkie kobiety w medycynie – tak to odebrałam jako młoda dziewczyna.

Jak to wpłynęło na Panią?

  • Okazało się, że było to dla mnie motywującym czynnikiem i potwierdzeniem, że właśnie idę właściwą drogą. Jeszcze bardziej zapragnęłam być lekarzem, zadać kłam jego słowom i być kobietą w medycynie. Będąc pod wpływem tragicznej śmierci przyjaciela rodziców, dentysty, w ostatniej chwili, gdy składałam papiery na medycynę, zmieniłam decyzję i wybrałam stomatologię, Zrobiłam tak, jak mi podpowiadała intuicja, którą uważam za najlepszy osobisty kompas w życiu.
Katarzyna Moreno-Szypowska. Kobieta Sukcesu. Foto Marta Brodziak Photography

Jak wyglądały początki kliniki ? Co stanowiło dla Pani największą trudność na drodze do sukcesu?

  • Przyjechałam do Warszawy 11 lat temu, w marcu 2008 roku. Nie miałam tu rodziny ani znajomych. Przyjechałam za uczuciem. Mając niespełna 1000 złotych w portfelu, dyplom lekarza w kieszeni i wiele wiary, zakochana patrzyłam na to miasto z wielką wdzięcznością przez różowe okulary. Zaczynałam jak każdy, miałam trzy prace w różnych dzielnicach Warszawy. Każdy moment poświęcałam na naukę, mimo że już zakończyłam edukację. Nigdy nie pozwoliłam sobie osiąść na laurach. Później założyłam rodzinę, urodziłam dziecko, zaczęłam podyplomowe studia, ciągle zdobywałam wiedzę i umiejętności. Dojrzewałam do samodzielności jako lekarz i przedsiębiorca.
    W międzyczasie rozpadło się moje życie osobiste. Zostałam sama w wielkim mieście z trzyletnim dzieckiem. Musiałam radzić sobie sama. Jednych taka sytuacja zabija, a innych wzmacnia. Dzięki emocjonalnemu wsparciu rodziców znalazłam w sobie siłę i determinację. Zaczęłam malować obrazy, by radzić sobie ze stresem. Wyciągnęłam lekcję i konsekwentnie biegłam za marzeniami.

Czyli dostała Pani mocno w kość?

  • Było ciężko. Mało spałam, wstawałam rano i szłam spać w słuchawkach na uszach, nieustannie słuchając motywujących nagrań i czytając książki. Nie słuchałam radia ani nie oglądałam telewizji. Byłam totalnie ukierunkowana na cel. Rok później wszystko zaczęło się układać jak puzzle. Wiele lat marzyłam o własnej klinice, wiele lat szukałam lokalu, dobierałam każdy element, jaki mam dziś w Klinice Moreno. Począwszy od wyboru fotela po kolor ścian. W pewnym momencie nastąpił przełom, a ja byłam gotowa. Otworzyłam szufladę marzeń, w której wszystko było już przygotowane. Na pełne grafiki i zaufanie pacjentów pracowałam od wielu lat i miałam je od samego początku. Miałam małe dziecko i wiedziałam, że praca na własny rachunek będzie wiązała się z poświęceniem czasu prywatnego, stworzyłam minipokoik dla Gabrysia i małych pacjentów w Klinice, by być z nim blisko w godzinach pracy.

Odbyła Pani mnóstwo kursów i szkoleń. Co dodaje Pani motywacji?

  • Kursy i zawodowe szkolenia lekarskie to obowiązek lekarski. To normalna rzecz. Chcąc rozwijać się dalej, skończyłam Podyplomową Szkołę Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (2012–2015), a teraz kończę kolejną podyplomową szkołę poszerzającą moją ortodontyczną wiedzę (Master in Orthodontics). Prawdą jest, że człowiek całe życie się uczy… wiedzy i życia. Inwestycja w siebie to najlepsza inwestycja. Nikt nigdy nie odbierze ci wiedzy i tego, co potrafisz robić. Motywacji dodają mi pacjenci, ich radość, feedback i zadowolenie. Ktoś, kto patrzy z boku, widzi tylko blaski mojej pracy, sukces, nagrody i uznanie. Natomiast tylko ja wiem, jak wiele czasu i nieustannej pracy to kosztuje. Oprócz blasków są też cienie pod oczami. Siłę daje mi widok szczęśliwego dziecka. To najważniejsze. Wewnętrzny spokój odnajduję w ćwiczeniu jogi i stretchingu w domu oraz w codziennej medytacji.
Katarzyna Moreno-Szypowska. Kobieta Sukcesu. Foto Marta Brodziak Photography

Jak w trzech słowach określiłaby Pani kobietę sukcesu?

  • Silna psychicznie, niezależna, znająca swoją wartość.

Co jest dla Pani najważniejsze w życiu?

  • Najważniejsze są dla mnie moje dziecko, rodzina i jej zdrowie. Jestem szczęśliwa i marzę, by stworzyć normalny związek uczuciowy oparty na zrozumieniu, wsparciu, przyjaźni i miłości.

Jakie są poranne nawyki Pani Doktor?

  • Śpię pięć-sześć godzin. W moim życiu wielką rolę odgrywa wdzięczność. Zanim wstanę, dziękuję za nadchodzący dzień i nadaję temu dniu intencję. Wstaję, piję szklankę wody z cytryną, a później niestety kawę litrami. Odprowadzam Gabrysia do szkoły. Pracę zaczynam rano o 10.00, kończę o 20.00.

To ponad normę, 10 godzin dziennie. Jak zatem relaksuje się Pani w przerwach od pracy?

  • Relaksuje mnie po prostu bycie w czystym i zawsze perfekcyjnie posprzątanym domu. Tam mam swój zen klimat, pośród mnóstwa poduszek, świec, kadzideł i muzyki. Lubię otaczać się pięknym wnętrzem pomieszczeń. Uwielbiam czytać książki, które kolekcjonuję. Raz w tygodniu chodzę na basen. Lubię pływać i jeździć latem na rowerze. Oczywiście jak każda kobieta lubię w wolnych chwilach wybrać się na zakupy z koleżankami, kawę, tańce i pogaduchy. Nadal maluję obrazy, a obecnie oddaję się nowemu hobby, jakim jest jazda na motorze. To kolejna pasja, którą realizuję.

O proszę, czyli potrzebna adrenalina. Dbałość o zdrowie u lekarza jest czymś naturalnym?

  • Wyznaję zasadę: jesteś tym, co jesz. Jesteś tym, co myślisz, a życie pokazuje ci tylko, że masz rację. Bardzo zwracam uwagę na to, co jem. W dobie jedzenia pełnego chemii, hormonów i antybiotyków zwracam uwagę na to, co kupuję. Nie jem mięsa, nie piję alkoholu, nie palę. Wybieram zdrowe jedzenie, takie, jakie mi smakuje: sushi, chia, jagody goji, awokado. Łykam antyoksydanty i witaminy. Mam na tym punkcie przysłowiowego świra.

Może nie świra, a świadomość… Jakie jest według Pani najbardziej wyjątkowe miejsce na Ziemi?

  • Gdybym mogła na lotnisku wybrać jakiekolwiek miejsce na świecie i od razu tam polecieć, zawsze byłyby to Hawaje. Jest tam coś tak magicznego, wyjątkowego i nieznanego, co mnie od zawsze przyciąga. Przyroda i fale oceanu. Spełnienie tego marzenia jest jeszcze przede mną, mam nadzieję, że pojadę tam kiedyś w romantyczną podróż. Być może dlatego, że ciągle jestem zakochana w zachodnim wybrzeżu USA. Kto przejechał Route 1 z San Francisco do Seattle, wie, o czym mówię.
    Kto wie, może kiedyś przejadę ją na motorze, wszystko jedno, na którym siedzeniu.
Katarzyna Moreno-Szypowska. Kobieta Sukcesu. Foto Marta Brodziak Photography

Oczywiście tego życzymy! Co poradziłaby Pani naszym czytelniczkom planującym otworzyć własny biznes?

  • Udowadniam, że można być samotną mamą i ciągle realizować plany i marzenia, choć to ciężka praca 24/7. Czytelniczkom radzę: nigdy nie narzekaj. Bądź wdzięczna. Nie poddawaj się mimo przeciwności losu. Miej jasno sprecyzowany cel i do niego dąż. Znaj swoją wartość i nigdy nie pozwól, by ktokolwiek próbował wmówić ci, że się do czegoś nie nadajesz. Wierz w siebie mocno, bo jak nie ty, to kto – jak mówiła kiedyś Marilyn Monroe.

Artykuł powstał przy współpracy KLINIKA MORENO
Al. Waszyngtona 45/51
Warszawa
tel . 735-98-99-59
www.klinikamoreno.pl

Katarzyna Moreno-Szypowska. Kobieta Sukcesu. Foto Marek Kowalski Fotografia