Muchy w zupie i inne dramaty. Małgorzata Żurakowska

muchy w zupie

Muchy w zupie i inne dramaty” Małgorzaty Żurakowskiej to zapiski współczesnej kobiety, radiowej dziennikarki i mamy, która z humorem i swadą opisuje codzienne wydarzenia. To przezabawne opowieści o życiu rodziny – rodziców, trójki dzieci i psa, którym w codziennych zmaganiach towarzyszą przyjaciele.

Rytm życia bije razem z porami roku, a zwykłym wydarzeniom towarzyszy dziecięcy śmiech i ciepło domowego ogniska.Oprócz opisu prawdziwych wydarzeń znalazły się tu też zasłyszane przez Autorkę anegdoty i historie, które raz przez kogoś opowiedziane, zaczęły żyć własnym życiem – jak to zwykle z opowieściami bywa.

To historie o każdym z nas – bo komu nie zepsuła się choć raz lodówka albo czyj pies nie zjadł kiedyś ciasteczek chwilę przed przybyciem gości?…
Zapiski te ukazywały się na antenie Radia Lublin w latach 1998-2000 w programach „Magazyn Domowy” oraz „To i owo”

Spotkania autorskie:

17 marca 2009 r. o godz. 16.40, w sali 205 w Starym Gmachu Głównym KUL (II piętro), al. Racławickie 14, Lublin.
20 marca 2009 r. o godz. 16.00 w Małej Sali Chatki Żaka, ul. Radziszewskiego 16, Lublin.
27 marca 2009 r. o godz. 16.00 Empik Galeria Centrum, ul. Krakowskie Przedmieście 40, Lublin.

W „Magazynie weekendowym” w TVP Lublin w piątek 20 marca o godzinie 18.45, gościem będzie Małgorzata Żurakowska.
Fragment książki

Muchy w zupie – fragment

niedziela
Dużo się teraz mówi o tym, że każdy powinien mieć bogate życie wewnętrzne. Jestem pewna, że życie wewnętrzne większości kobiet umiejscawia się w torebkach.

23.55

Nareszcie cisza. Dzieci spacyfikowane, mąż chrapie, w TV nie ma co oglądać. Jedyna okazja, żeby posprzątać w torebce. Kiedy dziś w pracy szukałam długopisu, bałam się do niej włożyć rękę, żeby mnie coś nie ugryzło. Ciągle dorzucam do niej coś nowego, ale żeby robić porządki, to nie… OK. Do roboty! Wysypać wszystko na tapczan, raz, naszykować worek na śmieci, dwa, rozpocząć segregowanie, trzy! Łatwiej powiedzieć, niż zrobić! Pomalutku… a może po prostu wszystko do kubła? Nie, a jeśli przypadkiem będzie tam coś ważnego? Bilet, całkiem dobry, tylko trochę pomięty… paczka chusteczek… klucze… paprochy… portfel… kartka z notatką: „Synku, wstaw wodę, jak wrócę, ugotuję makaron”, aaa… to dlatego spóźniłam się wczoraj z obiadem, jakbym tę kartkę zostawiła w kuchni, zamiast zabierać do pracy… Uuu, coś lepkiego… aha – guma do żucia oddana na przechowanie. Kartka z ocenami z ostatniej wywiadówki syna – do kosza, jeszcze nie daj Boże wpadnie w ręce męża! Trzy zapachy do ciasta, matko jedyna, całe szczęście, że się nie rozlały, dopiero byłby cyrk. Klucze, notatnik, klucze, grzebień, klucze… skąd ja mam tyle kluczy? – te od domu… te od piwnicy… te… zaraz… chyba od domofonu… tylko że domofon nie działa od lat… te nie mam pojęcia skąd, kwity z pralni… a, to dlatego nie mogłam znaleźć brązowej spódnicy… wizytówka… chyba 43., Polska wizytówkami stoi, podobno dodają prestiżu, ale kto mi ją dał? Nazwisko nic mi nie mówi… i jakieś obcojęzyczne tytuły… może poznam po głosie. Dzwonię.

– Halo! A dlaczego pan taki nieuprzejmy? No to co, że dwunasta, nigdy nie jest za późno na uporządkowanie życia wewnętrznego… proszę? Pan też!

Gbur jakiś, myśli, że jak ma wizytówkę, to mu wszystko wolno.

No proszę, jak pięknie się przejaśniło. Teraz tylko wytrzepać paprochy, śmieci do wiadra, a jutro od nowa wrzucę do torebki dwie lekko używane gumy do żucia moich dzieci, wizytówkę, cukierka, kolejny pęk kluczy i tak dalej… A może warto powalczyć o większą ascezę mojej torby? Eee… przecież trzeba mieć jakieś życie wewnętrzne.

O autorce inaczej
Swoje życie rozpoczęła w Kielcach. Paradoks polegał na tym, że nikt z rodziny nigdy tam nie mieszkał i nie mieszka…. Potem szybko przywieziono ją do Lublina, gdzie żyje do dziś i niebawem doczeka 50% zniżki na okulary.
Ukończyła najpierw polonistykę na UMCS, potem dziennikarstwo na KUL-u, następnie napisała doktorat u prof. S. Nieznanowskiego na UMCS, a obroniła na KUL-u. Nieliczne chwile oddechu wykorzystała na wyjście za mąż i urodzenie trojga dzieci. Pracowała jako instruktorka teatralna, kulturalno-oświatowa, dyżurna w telefonie zaufania, sprzedawczyni w księgarni, wreszcie osiadła na wiele lat w Studium Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa KUL, a teraz w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikowania Społecznego, od kilkunastu lat również w Polskim Radiu Lublin, gdzie w redakcji Publicystyki Społeczno- Kulturalnej pełni funkcję kierownika redakcji.
Uwielbia: rodzinę (absolutnie wyjątkowy Mąż i Dzieci), szczypki, goździki, dni wolne od pracy i herbatę. Jedyna tolerowana forma ruchu to przewracanie kartek w książce i rozciąganie twarzy w uśmiechu na widok najbliższych, ulubionych i życzliwych… oraz psa.
A ponieważ dobry dziennikarz radiowy powinien pisać – pisze, poszukując sposobu na przełamanie małych i dużych niepowodzeń – ironicznym i ciepłym spojrzeniem na świat, które następnie prezentuje słuchaczom oraz czytelnikom… z dobrym skutkiem!