Nowa filozofia wyprze „hygge”?

Wszyscy zakochali się w "hygge" z Danii. Szał na wyluzowaną i radosną filozofię trwał około roku. Teraz będziemy wzorować się na "kalsarikannit"? Tym razem słowo i stan umysłu pochodzą z Fin. Co oznaczają?

Nowa filozofia wyprze „hygge”?

Samo słowo „kalsarikannit” oznacza samotne picie w domu w samej bieliźnie.

Brzmi trochę depresyjnie? Wcale nie!

O ile filozofia „hygge” wzbudzała wiele przyjemnych komentarzy ze względu na uniwersalność zasad cieszenia się z prostych rzeczy, które propaguje się coraz częściej. Ludzie trochę zapominają o tym, że życie jest jedno i szkoda czasu na wieczny stres i pęd za każdą bzdurą. Trzeba czasami się zatrzymać, poczytać książkę, spotkać z bliskimi i robić przede wszystkim rzeczy, które nas uszczęśliwiają. To przecież Duńczycy są najszczęśliwszym narodem na świecie.

Fińska filozofia opowiada się za piciem alkoholu w domu, na własnej kanapie, bez żadnego towarzysza. W sumie to całkiem ekonomiczna wersja, przecież wyjście do miasta kosztuje dużo więcej niż butelka wina, a i szykować się trzeba. Pytanie tylko co na to psycholog?

A w Polsce…

W naszym kraju oczywiście nikt nie wymyślił jeszcze jednego wyrazu określającego tego procesu samotnego drinkowania. Mamy podobne jak „picie do lustra” czy „golnąć”, ale to nie to samo. Brzmi to jednak dość agresywnie w porównaniu z dźwięcznym i „kalsarikannit”.

Dla kogo to propozycja? Dla wszystkich tych, którzy mieszkają sami i lubią kontemplować w ciszy przy lampce wina. Uważajcie tylko, wino to też alkohol, który uzależnia! A szkoda, by fińskie motto poprowadziło Was na odwyk.