Po co komu pieniądze

po co komu pieniadze

W latach sześćdziesiątych Tadeusz Kwinta śpiewał w Piwnicy pod Baranami piosenkę: „po co komu pieniądze w sobotę?” Zazdroszczę ludziom, których młodość przypadła na owe szalone czasy w Krakowie i którzy w ogóle nie znali kultu pieniądza. W knajpie stawiał ten, kto miał.

Wszystkie imprezy były składkowe podobnie zresztą jak w latach osiemdziesiątych kiedy studiowałam. Chodziliśmy do jednej i tej samej knajpy, płacił ten, kto akurat miał pieniądze, a jak nikt nie miał to pozwalano nam zamawiać na krechę lub w zamian za posprzątanie kawiarni i umycie okien.

Nie nalezę do osób, które wspominają; żyję dniem dzisiejszym i jutrzejszym, ale ostatnio byłam z koleżanką w restauracji. Przyjechała na chwilę z Warszawy, spieszyła się do pociągu ale jeszcze chciała cos przekąsić i napić się wody. Wpadłyśmy więc do niewielkiej restauracji na trasie prowadzącej do dworca. Ona zamówiła ravioli i kawę a ja herbatę. Porozmawiałyśmy chwilę, po czym gdy przyszło do płacenia, koleżanka mówi, zerkając w rachunek przyniesiony przez kelnera:
– Słuchaj, to ty piłaś herbatę, tak? To jest 8 złotych, a resztę płacę ja. No i jeszcze napiwek, to daj może 9 złotych.
Osłupiałam, dałam.

Innym razem z inną koleżanką (też z Warszawy, ale może to przypadek) spędziłyśmy szaloną noc na Kazimierzu i nad ranem, obie rozśpiewane i upojone nie tylko nocą płaciłyśmy rachunek. Koleżanka mimo wielu wypitych napojów, doskonale wiedziała ile piw wypiła ona a ile ja. Nie wiem, może skrycie stawiała kreski na jakiejś karteczce?
Czasem mam wrażenie, ze to kult pieniądza sprawia między innymi, ze ludzie są coraz bardziej samotni, coraz mniej sobie ufają i rzadziej się spotykają.
Właściwie nie ma już miejsc, gdzie można by coś dostać lub wymienić. Jedynie w Internecie znalazłam stronę, gdzie można wymieniać się książkami czy ubrankami dla dzieci ale i tam powoli zaczął się handel nawet za tę symboliczną złotówkę.
Znam pewną aktorkę, która na swoim ślubie kazała gościom płacić nawet za wodę mineralną.
No cóż, w dobie kultu mamony, rzeczy, których kupić nie można, staja się coraz rzadsze i coraz ważniejsze. Ale niektórym wciąż wydaje się, że nawet i je można kupić.

P.S. Na szczęście do Warszawy i Krakowa zawitały swap party, czyli miejsca gdzie można wymieniać się ciuchami – zamiast w domu, po prostu w knajpie. W Krakowie np w klubie przy Estery 1.

Katarzyna T. Nowak