- AutorOdp.
- 31 marca 2009 at 16:40
Sytuacja jest bez dobrego wyjżcia… A dlaczego? Zrozumie tylko ten co kochał kiedyż psa jak członka rodziny…
Mój brat ma psa. Pięknego,mądrego owczarka niemieckiego Hathora! Pies ma 4 lata,brat (dorosły 34 letni człowiek) kupił go z pełną odpowiedzialnożcią,nie jak chwilową zachciankę,wychowywał go mądrze-nauczył bardzo wielu rzeczy,pies nigdy nie przejawiał agresji,nie niszczył sprzętów! Wszyscy go pokochali-potrafiłam być u brata w domu codziennie,żeby móc pobawić się z Hathorem,wyjżć z nim na spacer… Pies stał się szybko wielką miłożcią mojego brata: mówił o nim Synuż (nie ma własnych dzieci),zabierał ze sobą wszędzie-widać było że brat za tym psem i tak samo pies za nim-w ogień by poszli…
Któregoż dnia psu coż odbiło: rzucił się na dziewczynę brata,bratu udało się ja obronić (zasłonić) i jego ukochany przyjaciel pogryzł go bardzo dotkliwie… Tak jakby momentalnie zwariował: potem lizał go po pogryzionej ręce tak jakby przepraszał! Warto dodać,że nikt go nigdy nie bił,nie robił krzywdy,nie dokuczał… Dziewczyna brata na którą się rzucił mieszka z nim: karmiła go,wychodizła z nim na spacer itd.Sytuacja jest beznadziejna: z jednej strony człowiek boi się mieszkać z psem-nie wiadomo kiedy znowu mu coż odbije, nie jest to jamnik,który co najwyżej popodgryza po kostkach tylko wielki pies… Gdyby skoczył do gardła (np podczas ich snu) to nie skończyło by się tu dobrze!
Chyba więc trzeba będzie go użpić-ale to wcale nietakie proste kiedy pies staje się członkiem rodziny… Bo może to był jednorazowy wyskok? Ale czy warto ryzykować nastepny raz?
Byli na obserwacjii weterynaryjnej i możliwe ze pies ma guza móżgu-że gdy ten uciska na móżg to pies nie panuje nad tym co robi! Ma miec badania czy ma tego guza czy powód jest inny…
Wie ktoż jak sobie z tym poradzić? Może nie trzeba usypiać psa? Nie mieszkałam z nim ale chciałabym jakoż pomóc! Może są leki uspakajające,może jakaż specjalna tresura przeciw agresjii? A gdyby to był ten guz to czy operuje się to czy ze względu na to,że to „tylko pies” nie…?!
31 marca 2009 at 17:08znam podobny przypadek z dalatynczykem.
jesli to guz, to im szybciej pies zostanie uspiony tym lepiej.
tamci wlasciciele tez zwlekali. teraz ich corka nie ma polowy twarzy.
31 marca 2009 at 17:13Czekamy na badania… Będzimy wiedzić czy to rzeczywiżcie guz…
A jeżli nie to co?! Czy da się wtedy to jakoż rozwiązać… Podobno jesli pies juz raz to zrobił to się to powtorzy…
Wydaje mi się że dziewczyna brata gdyby np została z nim sama w domu (a zostaje często) to by sobie z nim nie poradziła sama…31 marca 2009 at 17:26pies, ktory atakuje czlonkow rodziny, przestaje byc przyjacielem.
to jest tylko zwierze. nieprzewidywalne.
tu nie chodzi o to, czy by sobie z nim pradzila czy nie. niezaleznie od wszystkiego bedzie czula ciagly strach w poblizu tego psa.
31 marca 2009 at 17:59zgadzam się z parvati.
dziewczyna już nigdy nie będzie się czuła swobodnie przy psie. zawsze będzie pamiętała tamto zdarzenie i będzie żyła w strachu.
rozumiem, że brat traktuje psa jak członka rodziny. tylko niech sobie zada pytanie, czy ważniejszy jest dla niego pies, czy zdrowie, a nawet życie dziewczyny, czy ludzi, którzy będą przebywać z psem w czasie, gdy zdarzy mu się kolejny taki atak.31 marca 2009 at 18:42ja bym nie mogła życ z psem który żucił by się na moich najblizszych oraz na mnie, jasne ze było by bardzo przykro go uspać, ( mialam kiedys takiego psa, który w ogień by za nami wskoczył) ale jeżeli by to sie powturzyło to bez wahania bym go musiała uspić, bałabym sie, że w każdej chwili może mu cos odbic i wtedy juz nie bedzie tylko pogryziona noga tylko coa bardziej powaznego
nie ryzykowałabym
31 marca 2009 at 20:04Ona nie boi się Hathora! Czuje,że dzieje się z nim coż,że moze jest chory,że potrzebuje pomocy… Na drugi dzień już poszła z nim na spacer,w domu też przed nim nie ucieka!
31 marca 2009 at 21:10[usunięto_link] wrote:
Ona nie boi się Hathora! Czuje,że dzieje się z nim coż,że moze jest chory,że potrzebuje pomocy… Na drugi dzień już poszła z nim na spacer,w domu też przed nim nie ucieka!
wiadomo, ze nie ucieka.
ale na bank z rozkosza zostanie z psem, ktory sie na nia juz raz rzucil z zebami…
niezaleznie od przyczyny: zwierze, ktore zaczyna stanowic zagrozenie, przestaje byc przyjacielem.
31 marca 2009 at 22:15No cóż, nie odkryję Ameryki – tego psa należy GODNIE użpić, włażnie jak przyjaciela (zwierzęcego przyjaciela, miejmy to na uwadze, nie człowieka), który postradał zmysły. Potem najlepiej go pochować w jakimż dobrym miejscu. Jestem zwolennikiem przyjaźni ludzko-zwierzęcej i rozumiem cały ten stres Twoich bliskich, Lady_Kala, ale nie można dopużcić do tragedii. Ona byłaby wciąż tuż, tuż… na każdym kroku – gdyby się nie zareagowało, wiem – drastycznie.
Może jeszcze niech popytają dobrego weterynarza, czy da się go uratować, ale ja osobiżcie wątpię. Zresztą też miałem dożwiadczenie, znaczy nasłuchałem się od moich dalszych znajomych. Zdarzyło się coż całkiem podobnego z psem – też dużym. Zostawili go. Czekali. Ale uchlał kilka osób. W końcu z bólem serca musieli go oddać 'Krainie Cieni’. Wiesz, my tu tak bajamy, ale ostatecznie decyzję musi podjąć włażciciel – Ty możesz tylko mu w tym dopomóc!
1 kwietnia 2009 at 07:21najlepiej pochowac?
taaa…jesli masz dom na wsi z olbrzymim ogrodem, a dziura bedzie baaardzo gleboka.
inaczej: zgodnie z prawdem zwloki duzych zwierzat nalezy palic. wiec…nie wypowiadaj sie, kretynie, na tematy, o ktorych nie masz pojecia.
nie pierwszy raz okazuje sie, ze twoje doswiadczenia to tak naprawde doswiadczenia kogos, kogo ledwo znasz 😆
1 kwietnia 2009 at 11:12tak znajdzie sie chetny aby adoptowac i komus innemu moze zrobic krzywde
1 kwietnia 2009 at 11:38Jeżeli dałoby się mu pomóc,wychować go to Brat w życiu by go nikomu nie oddał…
Zasięgnęłam jeszcze porady na fachowyn forum kynologicznym i tam wlażnie polecili kontakt z behawiorystą,sa też organizowane specjalne kursy przeciw agresjii nawet dla zwierząt dorosłych…Użpienie to ostatecznożć! To jakby pojechać po najmniejszej linii oporu… Zrobił coż nie tak-zabić! 🙁 Pozbyć się problemu! Jak zdecydowało się żwiadomie na psa i to dużego a nie jakąż zabawkę to trzeba brać za niego odpowiedzialnożć!
Może i przykład głupi ale gdyby wasze dziecko miało problemy z psychiką,spore ADHD i było agresywne w stosunku do bliskich to też byżcie go oddali?!
1 kwietnia 2009 at 16:27dziecko to nie pies, wiec to porownanie jest kretynskie.
poza tym watpie, zeby ze strony dzicka grozilo mi rozszapanie np twarzy…tu nie chodzi o to, ze on zrobil cos nie tak, tylko o to, ze sie rzucil na czlowieka.
1 kwietnia 2009 at 19:12Co nie znaczy,że nie da się mimo wszystko jakoż go oszczędzić… Być może coż mu jest,potrzebuje pomocy a przecież nie powie tego…
Użpienie to pojechanie po najmniejszej linii oporu!
Zresztą jak już wspomniałam na forum kynologicznym mi już napisali dokładnie co i jak!
2 kwietnia 2009 at 12:02ja wiem co to znaczy kochać psa tak jak członka rodziny… współczuje wam i mam nadzieje że psa da sie wyleczyć
- AutorOdp.