- AutorOdp.
- 1 marca 2010 at 16:54
W zeszly poniedzialek zaczelam diete plaz poludniowych. Zaleta jest taka, ze sie poprostu cos je oi nei chodzi ciagle glodnym. Ja wysiadam przy wszelkich dietach typu same owoce czy warzywa plus szklanka soku warzywnego, to nie dla mnie. Dlatego postawilam na SB. Zasada jest taka: jak najmniej weglowodanow! Czyli nie jemy chleba, ziemniakow, ryzu, kaszy, makaronow, slodyczy, owocow, niektorych warzyw jak kukurydza, buraki czy marchewka i tak przez 2tyg.
Jak narazie jest dobrze.Tak ze polecam.Dzisiaj na sniadanko: pol kulki mozzarelli, pomidorki, kilka plastrow ogorka, plaster szynki lososiowej.
przekaska: suszona sliwka i morela (niezgodne z regulaminem ale inaczej calkowicie mnei zapcha hehe)
obiad: nadziewana mielonym miesem papryka, gotowana fasolka,groszek,kalafior
przekaska: kawalek light camamberta
kolacja: omlet mix czyli : jajka,pieczarki,pomidory,feta light, szynka, troszke soli
1 marca 2010 at 19:48Moim zdaniem ta dieta jest super. W wakacje stosowaliżmy z moim chłopcem. Mamy książkę z przepisami i większożć dań wcale nie traktuję jak dietę tylko jem z przyjemnożcią.
Męczyłam się tylko troszkę w fazie 1, bo tam są największe ograniczenia, ale to pikuż. 😛
To moja ulubiona dieta i myżlę, że jest naprawdę rozsądna, bez przegięć w stylu: żniadanie – kawa bez cukru i jajko na twardo.
Teraz jużÂ nie jestem na diecie, ale wciąż korzystam z niektórych przepisów z tej książki no i pewne nawyki weszły mi w krew.
2 marca 2010 at 09:53Ja niestety nei posiadam takiej ksiazki. Gotuje poprostu i jem to co zawiera jak najmniej cukru i tluszczu.
Dzisiaj sniadanko: polowka mozzarelli, pomidor, plasterek chudej kielbaski, 2kubki roibosa.
2 marca 2010 at 11:15Książka faktycznie nie jest super potrzebna. Wystarczy znać podstawowe zasady, na których dieta się opiera. Poza tym jest mnóstwo przepisów w internecie 🙂
3 marca 2010 at 08:29Powoli wymiekam, dopiero 1,6kg :/
3 marca 2010 at 16:29dasz radę Kalahari ! : D
a ja tam nie jestem na żadnej diecie, bo ze względów charakteru nigdy nie potrafię żyć wobec ustalonych przez kogoż zasad.
a więc sama staram się ograniczać wysokokaloryczne posiłki, praktycznie nie jem słodyczy, chleba, nie słodzę, kawy herbaty.no i tak z czasem większym, czasem mniejszym skutkiem co miesiąc udaję mi się zrzucić troszkę ciałka.
no, ale dodam jeszcze, że kilka razy w tygodniu ćwiczę- 20-30 min.
4 marca 2010 at 10:01Wczoraj sniadanie: Jajko sadzone, plus plasterki szynki zawiniete z twarozkim light.
obiad: schab (niestety w bulce) plus warzywka gotowane.
kolacja: zapiekana panga ze szpinakiem i brokulami.Brak cukru daje sie we znaki. Jestem spiac i zmeczona masakrycznie. Jeszcze sie nie poddam ale efekty sa slabe bo co to jest 1,5kg.
A mi najbardziej chodzi o brzuch. Chyba musze zaczac biegac bo to jedyna nadzieje, ewewntualnei plywac. Ale biegania nei cierpie.PannoAnno cwiczenia 20-30min nic nie daja. Tluszcz zaczyna sie spalac dopeiro po jakichs 40min intensywnych cwiczen. Dlatego tez biegac bym musiala z godzinke a dlamnei nawet 15min to katorga, chyba ze ja za szybko biegam?
4 marca 2010 at 13:58możliwe, ale więcej niż pół godzinki to z siebie nie jestem w stanie wycisnąć…
z tym bieganiem, to radzę najpierw sobie zrobić kilkuminutową rozgrzewkę przed. sama nie wierzyłam, że to mi w czymż pomoże, a okazało się, że jednak. po rozgrzewce mogę biegać nawet pół godziny i nie czuję zmęczenia, a jak biegałam tak od razu to po 15 minutach odpadałam.
5 marca 2010 at 09:20Tak sobie myslalam zeby po I fazie zaczac od razu diete Kopenhaska ale skonczylabym ja tydzien przed swietami. To raczej nei wystarczy zeby przyzwyczaic organizm do wiekszej ilosci jedzenia wiec jojo byloby murowane. Tak wiec chyba przejde jeszcze II faze SB a po swietach sprobuje Kopenhaskiej plus jak bedzie cieplo bieganie.
5 marca 2010 at 11:57A jaki jest sens unikania węglowodanów?! Weglowodanów prostych czyli cukrów-ok rozumiem-ale nie zapominajmy,że mamy też wegle złożone,które są najlepszym i pełnowartożciowym źródłem energii. W 1szym pożcie piszesz,że należy unikać węglowodanów i wymieniasz w jednej linii chleb,owoce,słodycze razem z makaronami,kaszą,ryżem co jest mocno niesprawiedliwe. Ciężko jest funkcjonować na jakiejkolwiek diecie nie dostarczając organizmowi źródeł energii. Węgle proste czyli wszelkie cukry (i wszystko jedno czy popularna kuchenna sacharoza,czy owocowa fruktowa czy cukier z przetworów mlecznych-laktoza) wywołują chwilowe skoki cukru we krwi co powoduje uczucie energii ale tylko pozorne bo po około godzinie następuje spadek cukrowy i wtedy już zazwyczaj czujemy się głodni,pozbawieni energii itd-w efekcie sięgamy po kolejne dawki cukrów i tak nam się tkanka tłuszczowa zaczyna odkładać. Z kolei węgle złożone (ciemna kasza,ryż-najlepiej brązowy bądż dziki,razowy makaron,ciemne pieczywo,płatki owsiane…) są źródłem pełnowartożciowej i w pełni wykorzytanej energii-i tłuszcz nam się nie odkłada. Stabilizują one poziom cukru we krwi i sycą na długo.
Dlatego dobrze ograniczyć węgle proste ale spożywać więcej tych złożonych.Duża ilożć owoców czy przetworów mlecznych nie jest zbyt dobra (fruktoza,laktoza)
W Twojej diecie pojawiają się mn: light camembert-pomimo tego,że „light” zobacz sobie ile to tłuszczu, ser feta light-dokładnie to samo (nazwa light nie oznacza jeszcze że coż jest zdrowe-tylko,że zawiera mniej tłuszczu od klasycznego odpowiednika-najczęsiej i ak jest go za dużo nawet w lightach), mieso mielone (radziłabym zastapić chudszym mięsem-kurczakiem,indykiem,polędwicą wołową lub rybami),suszone owoce (suszone są z dużą ilożcią cukru-a same w sobie mają cukry owocowe),mozzarella (tłuszcz!),kiełbasa chuda? (nie ma chudej kielbasy-kiełbasa to grzech w diecie!),szynka też nie jest najlepszym rozwiązaniem…
Twoja dieta skutkuje póki co brakiem energii jak sama to napisałaż i znikomym spadkiem wagi-bo nie jadasz węgli złożonych i nic nie stabilizuj Ci cukru w organizmie,w Twojej diecie jest też za dużo tłuszczu-rezygnacja z węgli na rzecz tłuszczu nic nie da!
Radziłabym zreezygnować z diet naywanych-wszystkie te south baeche,kopenhagi,doktory duncany itd to pic na wodę-jaedyną słuszną dietą dającą długotrwałe i utrwalone efekty to dieta zbilansowana-czyli wszystkiegow w odpowiednich ilożciach: ogranicz cukry ile dasz radę, nei rezygnuj z weglowodanów złożonych o odpowiednim indexie glikemicznym-one naprawdę dadzą tyle energii ile organizm napewno wykorzysta na bieżąco,jedz czężciej a w mniejszych ilożciach-podkręcisz metabolizm,rezygnuj z soli i mocno przetworzonej żywnożci, nie wszystko z nabiału jest dobre bo często jest tłuste-wybieraj serki wiejskie,chude twarogi,odtłuszczone mleko-unikaj serów żółtych,topionych,plesniowych,jogurtów (z wyjątkiem naturalnego)
Pamiętaj,ze dobre tłuszcze NNKT i białko ograniczają odkładanie tk.tłuszczowej w organizmie-jedz ryby,orzeczy(te w rozsądnych ilożciach bo są dożć kaloryczne),dodawaj do smażenia,sałatek zdrowch tłuszczy-oliwy z oliwek,oleju z pestek winogon,pestek dyni czy ryżowego.5 marca 2010 at 16:37[usunięto_link] wrote:
A jaki jest sens unikania węglowodanów?!
Taki ze organizm nie majac innego zrodla energii niz tluszcz zaczyna go spalac.
[usunięto_link] wrote:
Z kolei węgle złożone (ciemna kasza,ryż-najlepiej brązowy bądż dziki,razowy makaron,ciemne pieczywo,płatki owsiane…) są źródłem pełnowartożciowej i w pełni wykorzytanej energii-i tłuszcz nam się nie odkłada.
Nie odklada ale tez i nei spala.
[usunięto_link] wrote:
W Twojej diecie pojawiają się mn: light camembert-pomimo tego,że „light” zobacz sobie ile to tłuszczu, ser feta light-dokładnie to samo (nazwa light nie oznacza jeszcze że coż jest zdrowe-tylko,że zawiera mniej tłuszczu od klasycznego odpowiednika-najczęsiej i ak jest go za dużo nawet w lightach), mieso mielone (radziłabym zastapić chudszym mięsem-kurczakiem,indykiem,polędwicą wołową lub rybami),suszone owoce (suszone są z dużą ilożcią cukru-a same w sobie mają cukry owocowe),mozzarella (tłuszcz!),kiełbasa chuda? (nie ma chudej kielbasy-kiełbasa to grzech w diecie!),szynka też nie jest najlepszym rozwiązaniem…
Ale przeciez musze cos jesc. Nie moge jesc co dzien jajka, szynki i ryby. Dlatego jem te produkty ktore wymienilas ale light i w malej ilosci.
[usunięto_link] wrote:
Twoja dieta skutkuje póki co brakiem energii jak sama to napisałaż i znikomym spadkiem wagi-bo nie jadasz węgli złożonych i nic nie stabilizuj Ci cukru w organizmie,w Twojej diecie jest też za dużo tłuszczu-rezygnacja z węgli na rzecz tłuszczu nic nie da!
A jednak ludzei na niej chudna.
Licze na to ze da bo normalnie jem duzo wiecej i duzo tlusciej. W zyciu nie jadlam produktow light. Jadlam sery im tlustsze tym lepsze, jogurty, slodycze, kielbachy, ryz, makaron.Nigdy tez sie nei odchudzalam
Moze byc i tak ze masz racje i nic z tego nei wyjdzie ale skoro ta dieta nei jest az tak rygorystyczna to pociagne ja dalej. Najbardziej cierpie z powodu braku slodyczy. W poniedzialek zaczynam druga faze w ktorej juz wprowadze wlasnei zrodlo cukrow zlozonych tj chleb pelnoziarnisty, ciemny ryz. Pozatym mozna juz w tedy jesc troche owocow to zawzse bedzie jakis substytut slodyczy.
Poza tym dieta SB to jest dokladnie to oo czym mowisz tyle ze doeprio w drugiej fazie. Wszystko polega na tym zeby jesc mniej cukrow prostych, wiecej zlozonych, bialka i tluszcze nienasycone.
5 marca 2010 at 19:21Jedna rzecz się niezgadza: piszesz,że chcesz rezygnować z węglowodanów bo „organizm nie mając innego źródła energii niż tłuszcz zaczyna go spalać” tylko,że tłuszcz jest raczej wątpliwym źródłem energii-raczej to węglowodany są paliwem dla organizmu.
I sprawa nie jest tak prosta jakby się chciało: że gdy ograniczymy źródło energii to organizm będzie ją czerpał ze spalanego tłuszczu… Rzecz w tym,że gdy braknie źródeł energii z pożywienia organizm w 1szej kolejnożci będzie rozkładał i spalała sobie miężnie,żeby tą energię uzyskać… Ewolucja tak ukształtowała człowieka,że rezerwu tkanki tłuszczowej są osttanią rzeczą po którą sięgnie Twój organizm żeby uzyskać potrzebną mu energię. A więc-obcinając węgle uszczuplasz zapasy glikogenu co powoduje stan katabolizmu czyli rozkładu miężni: zawartożć tkanki tłuszczowej pozostaje wciąż ta sama za to spalamy miężnie a im mniej miężni tym bardziej wiotka skóra,utrata jędrnożci,i mniej spoczynkowo spalanych kalorii…
Gdy brakuje Ci słodyczy sięgnij bez wyrzutów sumienia po gorzką czekoladę (np ze skórką pomaranczową)
7 marca 2010 at 10:17Koniec fazy I. Wynik 1,2kg.
Niestety popelnilam troche bledow: poltlusty ser bialy, raz kawa, raz mascarpone, na poczatku marchewka bo zapomnialam, paczka pistacji na raz (chyba sie uzaleznilam:/)Generalnie jestem zadowolona bo napewno zmienilo to moje podejscie do jedzenia i przygotowalo na zjadanie poprostu mniejszych porcji i ograniczenie slodyczy.
Teraz faza II. Moge jesc w ograniczonej ilosci jak zwykle chleb pelnoziarnist, brazowy ryz, jogurty naturalne chude, gorzka czekolada*, troche owocow (to mnie akurat w ogole nie martwilo bo za owocami nei przepadam).
*Wczoraj wieczorem juz zjadlam dwa kawalki. Nigdy nie lubilam gorzkiej i w zyciu bym nie pomyslala ze 85% czekolada bedzie mi tak smakowac:D
A wiec na sniadano dzisiaj byla kromka pelnoziarnistego chleba posmarowana chudym serkim z plasterkim szynki. Jest dobrze:D
7 marca 2010 at 18:23ja też jestem fanką tych największych słodkożci ale trenując fitnessa nie mogę sobie zbytnio pozwolić na typowe słodycze-na początku myżlałam,że jedzenie gorzkiej czekolady to jak lizanie lizaka przez papierek i jak to tak w ogóle jeżć gorzką czekoladę?! 😈 ale przekonałam się i rozsmakowałam w niej-super jest taka z terravity Cocoa 85% (w takim cienkim eleganckim opakowaniu ze złotym drzewkiem) o posmaku kawowym, fajna jest też Wedla gorzka z nadzienie advocat (ma bardzo przyzwoite wartożci odżywcze!) i Goplana gorzka ze skórką pomarańczową Mmm… 😀
- AutorOdp.