- AutorOdp.
- 28 września 2010 at 07:44
Czy ktoż z Was interesował się kiedyż hipoterapią? Albo inną terapią ze zwierzętami? Jakie cechy musi mieć zwierzę żeby móc uczestniczyć w terapii? I dlaczego łatwiej dogadać się dziecku autystycznemu z koniem niż z człowiekiem?
28 września 2010 at 08:26ale faktycznie! tak jest,że chore dziecko ma lepszy kontakt ze zwierzęciem…:)
I te terapie są skuteczne…:) pomagają takim dzieciom28 września 2010 at 08:59moja dogoterapia spi wlasnie u mnie na kolanach:)))
28 września 2010 at 09:02Ponoć takie terapie są skuteczne, a napewno pomagają od strony emocjonalnej dla osoby chorej.
28 września 2010 at 10:51zgadza się to pomaga na smutki też.. mam psa i lubie się z nim bawić albo lepiej robi się jak usiądzie na kolanach i żpi..
marze o chow chow:D28 września 2010 at 11:06[usunięto_link] wrote:
Czy ktoż z Was interesował się kiedyż hipoterapią? Albo inną terapią ze zwierzętami? Jakie cechy musi mieć zwierzę żeby móc uczestniczyć w terapii? I dlaczego łatwiej dogadać się dziecku autystycznemu z koniem niż z człowiekiem?
Zwierze, ktore uczestniczy w terapii zajeciowej z osobami niepelnosprawnymi w roznym stopniu, jest przede wszystkim bardzo zrownowazone psychicznie ….takie zwierzeta cechuja sie wielka cierpliwoscia …wrecz wyrozumialoscia (kiedy cos je zaboli nie atakuja) Wiec nie kazde zwierze nadaje sie by byc zwierzeciem pomocnym w terapiach….
dziecku autystycznemu dogadac sie latwiej ze zwierzeciem poniewaz wlasnie dlatego, ze ono nie gada….nie mowi, nie nakazuje ma ograniczona mozliwosc kontaktu w ludzkim rozumieniu…..dziecko autystyczne odbiera swiat na plaszczyznie niewerbalnej…czyli empatycznie bardziej czuje poniewaz kontakt ze swiatem, taki prawidlowy przez chorobe zostal zaburzny….to troszke tak jakby cie wsadzili nagle do klasztoru w chinach i kazali pracowac, nie rozumiesz co oni chca…kiedy nie wykonasz czego chca nie dostaniesz tego co ty chcesz….
a zwierze poprostu jest….i moze rozmawia z toba niczego nie mowiac
28 września 2010 at 19:37eBoska żwietnie to ujęłaż. Chyba chodzi o tą wrażliwożć, instynktownożć, którą tak bardzo wyczuloną mają zwierzęta jak i dzieci z autyzmem. Myżlą i działają podżwiadomie, bardziej wyczuwają niż myżlą i analizują dlatego łatwiej im się zrozumieć. Dobrze wiemy, że ludzie z autyzmem są bardzo często nadzwyczajnie uzdolnieni. Myżlę, ze taki kontakt na wyższym poziomie ze zwierzętami to też taki ich dar, który okupują utratą innych zdolnożci, które dla nas są normalne i niezbędne..
29 września 2010 at 08:17Czytam włażnie piękny reportaż „Opowieżć ojca – przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu” – włażnie o dziecku autystycznym i jego rodzicach. Wyjechali do Azji żeby znaleźć cud. Czyli cokolwiek co pomoże ich dziecku. A chłopiec znalazł włażnie ulgę i ukojenie w obcowaniu ze stadem dzikich koni.
Stąd pytanie – czy każde zwierzę się nadaje do terapii? Bo skoro dzikie konie się nadały?29 września 2010 at 12:11teoretycznie kazde….ale ale co innego jest przebywanie posrod zwierzat a co innego przyjsc do osrodka …..w terapi moze pomoc nawet ptak….ale pytanie co chcesz uslyszec jaka odpiwiedz ….zupelnie co innego jest znalesc swoj swiat…czyli wyjechac na wies i zaprzyjaznic sie ze swinia konmi albo innymi zwierzetami co innego jest przyjsc w miejsce i zobaczyc zwierze ktore jest nauczone pomocy w terapii……
to sa dwa oddzielne kierunki rzeczywistych zdarzen miejacych podobne konsekwencje ale nie zawsze mozliwe do wykonania czy uzyskania …nie kazdy pojedzie na step nie kazdy moze jechac i zamieszkac na wsi….i nie kazdy rozumie ze przerywamy nic ktora jest pomiedzy nami, a zwierzetami wspolistnienia….bowiem czy tego chcemy czy nie jestesmy czescia natury a wiele chorob pojawilo sie w wyniku zachwiania rownowagi pomiedzy nami a swiatem przyrody
1 października 2010 at 02:05Czyli tak naprawdę nieważne czy zwierzę zostało czegoż nauczone ważne że odnajdziemy z nim porozumienie?
1 października 2010 at 06:36Na pierwsze skojarzenie wydaje się, ze jednak nie wszystkie zwierzęta się do tego nadają. Chyba jednak „najlepsze” są te o łagodnym usposobieniu? Psy, konie włażnie, delfiny. A włażnie jak to jest, czy takie zwierzęta muszą być wczeżniej przygotowywane do takiej terapii, oprócz tego, ze są oswajane?
2 października 2010 at 20:20tak musza …jesli chodzi o sama terapie czyli zwierzeta, ktore beda poprostu pracowac sa selekcjonowane pod wzgledem behawioralnym….musz wykonywac polecenia przewodnika….
zas co do samej nici porozumienia …jak najbardziej jesli nie ma tam nic jesli nic sie nie narodzi to nici tak naprawde….terapia musi przynosic radosc,pobudzac..dawac motywacje….oprocz czysto fizcznych rezultatow
4 października 2010 at 09:27Jak wyglądają takie zajęcia? Jest jakiż schemat, scenariusz? Czy to po prostu ma być czas spędzony na zabawie i próbie zachęcenia dziecka do zwierzęcia?
5 października 2010 at 05:57Może tu coż wyczytasz delicja: [usunięto_link]
5 października 2010 at 10:21Przeczytałam, dzięki za link. Bardzo fajnie to brzmi:) Takie dziecko na pewno ma wielką frajdę mogąc zaopiekować się takim zwierzakiem. Można zrozumieć, że takie kochane psiaki wywołują ciepłe reakcje. A chodzi o to, żeby dzieci otwierały się na żwiat, były szczężliwe.
- AutorOdp.