-
AutorOdp.
-
2 maja 2009 at 22:46
Czy muzyka pomaga, czy przeszkadza w seksie?
3 maja 2009 at 07:41ja odlatuje czytając twoje posty…. Przy pierwszym zdaniu zwykle zaczyna mnie mdlić, a pod sam koniec czuje totalne zażenowanie i mam taki natłok negatywnych myżli na twój temat, że zwyczajnie odlatuje 😉
5 maja 2009 at 20:18Przyznam się cholernie prywatnie, że podczas naszych intymnych zespoleń, dożć często, ale nie zawsze “ zapuszczamy sobie muzę, przy której się jeszcze lepiej czujemy. Zwłaszcza przy seksie długim, poprzez całą noc¦ aż do czwartej¦ także jako tło pogawędek¦
Skompilowałem kilkanażcie krążków (także w kompie) z różnymi wariantami, odcieniami, specyfikami. Siedziałem kiedyż nad tym z tydzień po 2-3 godzinki dziennie, hehe¦Kawałki dobierałem głównie z myżlą o niej “ Jej najulubieńsze, albo w gatunkach i stylach, przy których Ona ma satysfakcję! Chciałem zrobić Jej prezent i niespodziankę. Przyjęła to z przepiękną radożcią. Mi też to ją sprawiło! A co do tamtego “ większożć Jej upodobań muzycznych też mi podchodzi albo przynajmniej akceptuję.
Otóż chcę się podzielić dożwiadczeniami, że przy muzyce seks staje się dodatkowo ubogacony, o wiele bardziej wielowymiarowy, muzyka nadaje mu jakiejż tajemniczej magii¦ Zresztą, co tam seks! To cholernie pomaga w budowaniu osobowej więzi! Odstresowuje i napełnia nową energią.
Oczywiżcie nie chcę wzbudzić wrażenia, że fetyszyzuję muzykę. Ani Ona, ani ja, nie jesteżmy jakimiż tam nieznożnymi fanatykami muzycznymi. Jednak bez niej, bez muzy, byłoby o wiele ubożej: w sypialni, potem w kuchni przy żniadaniu o poranku¦ i w różnych innych życiowych ˜odetchnięciach. Zachęcam do wypróbowania, jeżli jeszcze dotąd tego nie stosowaliżcie.
5 maja 2009 at 20:35ja nie potrzebuje muzyki do dobrego sexu, ale czasem tez lubie posluchac podczas 😆
5 maja 2009 at 20:43wiadomo, ze muzy sie slucha.
ale bez kitu…robic z tego taka afere to juz naprawde przegiecie.
mi tam muza do seksu nie jest potrzebna. w ogole nic nie potrzebujemy w tle. ewentualna cisza nie jest dla nas krepujaca.
6 maja 2009 at 05:58[usunięto_link] wrote:
Przyznam się cholernie prywatnie, że podczas naszych intymnych zespoleń, dożć często, ale nie zawsze “ zapuszczamy sobie muzę, przy której się jeszcze lepiej czujemy. Zwłaszcza przy seksie długim, poprzez całą noc¦ aż do czwartej¦ także jako tło pogawędek¦
Skompilowałem kilkanażcie krążków (także w kompie) z różnymi wariantami, odcieniami, specyfikami. Siedziałem kiedyż nad tym z tydzień po 2-3 godzinki dziennie, hehe¦Kawałki dobierałem głównie z myżlą o niej “ Jej najulubieńsze, albo w gatunkach i stylach, przy których Ona ma satysfakcję! Chciałem zrobić Jej prezent i niespodziankę. Przyjęła to z przepiękną radożcią. Mi też to ją sprawiło! A co do tamtego “ większożć Jej upodobań muzycznych też mi podchodzi albo przynajmniej akceptuję.
Otóż chcę się podzielić dożwiadczeniami, że przy muzyce seks staje się dodatkowo ubogacony, o wiele bardziej wielowymiarowy, muzyka nadaje mu jakiejż tajemniczej magii¦ Zresztą, co tam seks! To cholernie pomaga w budowaniu osobowej więzi! Odstresowuje i napełnia nową energią.
Oczywiżcie nie chcę wzbudzić wrażenia, że fetyszyzuję muzykę. Ani Ona, ani ja, nie jesteżmy jakimiż tam nieznożnymi fanatykami muzycznymi. Jednak bez niej, bez muzy, byłoby o wiele ubożej: w sypialni, potem w kuchni przy żniadaniu o poranku¦ i w różnych innych życiowych ˜odetchnięciach. Zachęcam do wypróbowania, jeżli jeszcze dotąd tego nie stosowaliżcie.
WIdzę znów cię poniosło przy pierwszym pożcie i postanowiłeż go skrócić? Licz się matole ze s owami, zamiast je później zmieniać!
Ty się na prawdę niesamowicie nudzisz. Siedzieć godzinami nad wybieraniem muzy do seksu jest totalnym przegieciem. Ogólnie wnioskuje, że ty z kilka godzin dizennie marnujesz na takie g*****, których powstydziłby się nawet piętnastolatek.
A jeżli chodzi o temat, to zwykle gdy uprawiam sex, w tle leci muza z gadu radia ;D Ale mało mnie ona obchodzi. Nie jest mi przy seksie żadnamuza potrzebna.
6 maja 2009 at 09:02@Józia wrote:
[usunięto_link] wrote:
Przyznam się cholernie prywatnie, że podczas naszych intymnych zespoleń, dożć często, ale nie zawsze “ zapuszczamy sobie muzę, przy której się jeszcze lepiej czujemy. Zwłaszcza przy seksie długim, poprzez całą noc¦ aż do czwartej¦ także jako tło pogawędek¦
Skompilowałem kilkanażcie krążków (także w kompie) z różnymi wariantami, odcieniami, specyfikami. Siedziałem kiedyż nad tym z tydzień po 2-3 godzinki dziennie, hehe¦Kawałki dobierałem głównie z myżlą o niej “ Jej najulubieńsze, albo w gatunkach i stylach, przy których Ona ma satysfakcję! Chciałem zrobić Jej prezent i niespodziankę. Przyjęła to z przepiękną radożcią. Mi też to ją sprawiło! A co do tamtego “ większożć Jej upodobań muzycznych też mi podchodzi albo przynajmniej akceptuję.
Otóż chcę się podzielić dożwiadczeniami, że przy muzyce seks staje się dodatkowo ubogacony, o wiele bardziej wielowymiarowy, muzyka nadaje mu jakiejż tajemniczej magii¦ Zresztą, co tam seks! To cholernie pomaga w budowaniu osobowej więzi! Odstresowuje i napełnia nową energią.
Oczywiżcie nie chcę wzbudzić wrażenia, że fetyszyzuję muzykę. Ani Ona, ani ja, nie jesteżmy jakimiż tam nieznożnymi fanatykami muzycznymi. Jednak bez niej, bez muzy, byłoby o wiele ubożej: w sypialni, potem w kuchni przy żniadaniu o poranku¦ i w różnych innych życiowych ˜odetchnięciach. Zachęcam do wypróbowania, jeżli jeszcze dotąd tego nie stosowaliżcie.
WIdzę znów cię poniosło przy pierwszym pożcie i postanowiłeż go skrócić? Licz się matole ze s owami, zamiast je później zmieniać!
i kto tu ciagle rzuca przezwiskami 😆
6 maja 2009 at 19:02W zależnożci od nastroju, czasem mnie denerwuje i wyłączam.
-
AutorOdp.