- AutorOdp.
- 6 października 2007 at 13:15
Czy któraż z Was ma/miała szynszyla? Co sadzicie o tych zwierzakach? Jak wygląda ich hodowla i jak bardzo są uciążliwe.
6 października 2007 at 16:05Musiałam sprawdzić co to za zwierzak w internecie. Szczerze pierwszy raz słyszałam taką nazwę. Może dlatego, że na biologii nigdy nie uważałam nio chyba że była lekcja na temat anatomii. 😆
6 października 2007 at 19:53Chcę sobie sprawić jakiegoż gryzonia i jestem na etapie poszukiwań i rozsądnego wyboru, bo to nie zabawka. Możecie mi jakiegoż poradzić? Nie chce chomika, to wiem na pewno:)
6 października 2007 at 20:09co do szynszyla to nie wiem jaki on jest w hodowli ale kolezanka miała króliczka zostawiał wszedzie bobki i poprzegryzał kabelki
7 października 2007 at 18:50szynszyle ponoć strasznie żmierdzą..
a co do królików to z bobkami niestety już tak jest.. to jest normalne.. 🙂 a co do kabli nie każdy to robi.. 🙂 a jeżli już to robi wystarczy kupić osłonkę i wszystko jest ok a takie coż grosze kosztuje 😉
8 października 2007 at 08:07Hmm a jakie zwierzatko nie smierdzi? Kazde a zwaszcza pies i kot! Hm hm ja bym polecala bardziej kroliczka,ktore kocham jak inne zwierzatka rowniez !:lol: Kroliczka co jakis czas wypuszczasz by sobie pokical,ale pamietaj trzeba pilniowac by kabelki nie przegryzl itp. 😉 Pozniwej najlepiej na klaskanie i wskoczy do klatki sam .Ja tak wytresopwalam moja S.P. kochana kroliczke,bez ktorej dalej nie moge zyc i co jakis czas mi sie ona przypomni…:( W koncu zyla 12 lat,pol mojego zycia:(
CO do szynszyli,maja smieszne pyszczki,ale uwaga bo sa bardzo skoczne i rowniez trzeba pilnowac jak chaca po domku.:)8 października 2007 at 11:28no dobra… po pierwsze radze sie zastanowić…
szynszyle to bardzo zywe zwierzątka, potrzebuja duzo zainteresowania. musi miec duzą klatkę, którą będzie gryzł i drapał. jak będzie skakał, to ta klatka razem z nim… musisz go wypuszczac, najlepiej codziennie, zeby sobie poskakal po mieszkaniu. w naturalnych warunkach zyja na terenach gorzystych, wiec szynszyla bedzie w mieszkaniu wszedzie (nierzadko na szafie pod sufitem). kąpią się w piasku, dlatego trzeba zapewnić kuwetę, w której się bedzie tarzał. piasek wyląduje wtedy w promieniu metra od kuwety. zapewniam, że cięszko się go czysci z dywanu. wióry z klatki też niestety lądują wszędzie. odkurzanie podłogi to już czynnożć codzienna. szynszyl potrzebuje w diecie siana. mój akurat źdźbła ktore mu nie smskują wyrzuca za klatkę. gryzie kable, kwiatki, itp. jak wypuszczasz zwierza na spacer, bądź pewna, że nie wróci sam do klatki. trzeba go złapać. wyobraź sobie coż, co skacze jak kangur, a raczej jak pchła… jak jest w miarę oswojony, po kilku minutach ganiania po mieszkaniu łaskawie da się złapać. ale brak zainteresowania zwierzątkiem powoduje, że jego „dziwaczne” zachowanie się pogłębia, bardzo szybko dziczeje.
acha… szynszyli nie bierze się na ręce. niewielki zdenerwowanie powoduje, ze wypada im siersc. niezadowolony, wydaje dzwieki szczekania skrzyzowane ze skrzeczeniem.
ten post nie ma na celu zniechecenia Cię. to po prostu obiektywne zdanie posiadaczki szynszyli. uwaga, szynszyle żyją po kilkanażcie lat…
odnożnie gryzoni polecam szczurki. zwierzątka bardzo mądre, towarzyskie, bezproblemowe. na szczury nigdy nie narzekałam. szynszyli mi się zachciało…
a moj stary kocur obserwuje to wszystko i pewnie w duchu się ze mnie smieje… 😀
8 października 2007 at 16:03A koszatki?
8 października 2007 at 21:54Apropo szynszyla..
Moja kumpela miała kiedys szynszyla – to było jeszcze za czasów szkoly podstawowej.. 😉
Nie wiem jak ma się sprawa z hodowla takiego zwierzaka…ale z tego co pamietam to było rzeczywiżcie bardzo żywe i ruchliwe zwierzątko. 🙂8 października 2007 at 22:43Teraz myżlę i myżlę nad tym gryzoniem, wybieram rożne opcje, dużo czytam. To nie sztuka wziąć zwierzę, ważne żeby dobrze się nim opiekować.
9 października 2007 at 10:57[usunięto_link] wrote:
Teraz myżlę i myżlę nad tym gryzoniem, wybieram rożne opcje, dużo czytam. To nie sztuka wziąć zwierzę, ważne żeby dobrze się nim opiekować.
dokładnie.. i mieć czas przede wszystkim…
9 października 2007 at 12:58Ja osobiscie nie mialam szynszyli, ale kolega trzymal taka parke w bloku. Mial duze mieszkanie i przeznaczyl dla nich caly pokoj, tam umiescil im jakies galezie, kamienie, usilowal stworzyc im idealne warunki, zwierzatka faktycznie byly ruchliwe, nie smierdzialo, pewnie czesto sprzatal, ale poza ten konkretny pokoj ich nie wypuszczal. Raz nawet sie rozmnozyly, ale niestety byly chyba jakies remonty w bloku, bylo glosno i matka odrzucila malenstwo i nie przezylo. Ja bym wolala kota lub psa, zalezy jakie kto ma warunki. Teraz mam psa (owczarek niemiecki), kocham go jak pierwsze dziecko, mialam rowniez w swojej karierze kilka kotkow (tez mozna sie z nimi wspaniale zaprzyjaznic), nie wiem czy mozna sie zaprzyjaznic z szynszylem 🙄
9 października 2007 at 15:49Onione: nie lubię ich ogonków:)
Miecz-Nick: marzy mi się szynszylek, na psa lub kota nie mogę się niestety zgodzić:/9 października 2007 at 16:13a ja bym poleciła żwinkę morską 😀 miałam kiedyż.. i uważam że to cudowne zwierzaki 🙂 sa różne rasy – ja miałam angorską – czyli taka długowłosa 🙂 i miałam miłe zajęcie przy niej… czesanie, podcinanie włosów 🙂
ogólnie żwinki są bardzi sympatyczne, chociaż nie wypuszczałam jej zbyt często, żeby chodziła po mieszkaniu ponieważ bardzo denerwowały mnie 'bobki’ 😆 za to w lecie chadzała sobie po ogrodzie – zazwyczaj pod kontrolą, żeby przypadkiem nie zwiala.
jednak… po ok 5 latach życia, zginęła żmiercią tragiczną 🙁 podczas spaceru po ogrodzie napadl ją jakiż pies który wdarł sie za ogrodzenie 🙄 🙁
9 października 2007 at 18:04a no żwinki tez są fajne.. 🙂 miałam i jedyne co mnie denerwowało to poranne „kwiczenie” 😀
- AutorOdp.