- AutorOdp.
- 21 stycznia 2008 at 09:21
Słuchajcie, wczoraj pierwszy raz od rozstania z facetem rozmawiałam z nim na gg, zupełnie spokojnie..widać emocje już opadły wszystkie…tzn tak – doszły mnie słuchy, że on nadal jakby tkwi w naszym związku..To raz, a dwa w rozmowie powiedział mi najpierw żebym żyła swoim zyciem, a on swoim, po czym chwile potem dodał, że mnie nie skreżlił..na moje pytanie czy coż do mnie czuje – odpowiedział – coż n pewno, tylko pytanie co i jak to nazwać…teraz nie wiem, z perspektywy czasu rozstaliżmy sie o błachostke, a ja nie jestem pewna czy warto było dla takiej sprawy skreżlać dwuletni związek..Dodał również że cieszy się, że wreszcie zrozumiałam na czym polegał błąd w moim zachowaniu, i że szkoda, że tyle czasu mi to zajęło…Jesteżmy umówieni na jakież tam spotkanie, początkowo nie chciał, bo powiedział,że będe robiła popisówe w stylu – zobaczjakaż mogłeż mieć super dziewczyne.. Słuchajcie, czy ktoż pomoże mi to rozwikłać?? Ja już naprawde nie mam siły, vo mam robić? czy ktoż z Was był w podobnej sytuacji??
21 stycznia 2008 at 13:03A kto podjął decyzję o rozstaniu? I co Ty do niego czujesz?
[usunięto_link] wrote:
Dodał również że cieszy się, że wreszcie zrozumiałam na czym polegał błąd w moim zachowaniu, i że szkoda, że tyle czasu mi to zajęło…
No tak, wytyka Ci Twoje błędy. A on jest bez winy?
21 stycznia 2008 at 13:39Decyzje podjął on – ale odwaliłam taki numer, kiedyż mnie złapał na tym, że przeszkuje mu kompa, obiecałam ze nigdy wiecej juz, ale za drugim razem od tego powiedział ze juz nie ma siły, i zakończył to..
21 stycznia 2008 at 14:18[usunięto_link] wrote:
Decyzje podjął on – ale odwaliłam taki numer, kiedyż mnie złapał na tym, że przeszkuje mu kompa, obiecałam ze nigdy wiecej juz, ale za drugim razem od tego powiedział ze juz nie ma siły, i zakończył to..
No to ładna machlojka… Ciekawe co on miał na tym kompie do ukrycia. Może gdybyż znalazła to już nie on ale Ty podjęłabyż decyzję o rozstaniu.
21 stycznia 2008 at 14:20widzisz, ale nie znalazłam..a on powiedział ze ma już dosyć mojeg obraku zaufania i tego ze go ciągle sprawdzam…
21 stycznia 2008 at 14:50brak zaufania to następna sprawa, to już jest powód, zwłaszcza jeżeli jest to permanentny brak zaufania.
21 stycznia 2008 at 14:53Ale minęlo sporo czasu, ja naprawde sobie ptrzemyżlałam wszytsko, tak naprawde teraz wiem ze nie miałam powodów do tego zeby nie ufać…a kiedy ha teraz chce to nie wiem czy on chce byc ze mna.
21 stycznia 2008 at 19:14Też miałam podobną sytuację, długo sie kłóciliżmy i mój M. ma chyba nieograniczoną cierpliwożć. Z tego, co wtedy mówił, ich naprwdę bardzo denerwuje brak zaufania.
Na Twoim miejscu umówiłabym się na spotkanie, przeprosiła (jeżli czujesz się winna) i czekała na jego dalsze reakcje. Może zaproponuje, co dalej…22 stycznia 2008 at 07:36No i do rozwikłania pozostaje tylko kwestia, czy ów brak zaufania był czymż powodowany (jakimż jego zachowaniem, itd.) czy zwykłą Twoją podejrzliwożcią, brakiem wiary w siebie i związek… W pierwszym przypadku powinniżcie na tym oprzeć „pojednawczą” rozmowę – omówić problem, wyjażnić, dojżć do porozumienia, etc. W drugim – no cóż – nie ma innej rady: musisz sie ukajać…
A poza tym, tak jak już wczeżniej ktoż pisał: zrewidujcie swoje uczucia, zastanówcie się czego co chcecie dalej…i działajcie… 😉
22 stycznia 2008 at 20:49powsciagnij swoja ciekawosc i wscibskosc-nabierz zaufania a wtedy mozesz myslec o powrotach. Takie moje zdanie.
- AutorOdp.