- AutorOdp.
- 27 grudnia 2006 at 19:42
byłam zwykła nastolatka. dobra szkoła,rodzina chłopak. az do czasu gdy go straciłam. byłam w szoku. długo nie mogłam dojsc do siebie. przezywałam koszmar. moj swiat sie zawalił. zeby zapomniec zaczełam pic,palic az w koncu skonczyło sie na narkotykach. nawet niewiem jak do tego doszło. poprostu. na domiar złego popadłam w anoreksje. miałam 163cm i wazyłam 42 kg. teraz wychodze juz z tego ale napewno nigdy nie bedzie juz tak jak dawniej. straciłam wszystko; przyjaciol,zaufanie rodziny,zdrowie i urode
27 grudnia 2006 at 21:05Na pewno nie straciłaż wszystkiego!!!
Głowa do góry, widocznie na czymż lub na kimż ci zależy, skoro z tego wyszłaż( domyżlam się że tak włażnie się stało, inaczej nie pisałabyż na forum), to co cię nie zabiło wzmocni cię!
Też przechodziłam bardzo złą passę i… przetrwałam.
napisz coż więcej,28 grudnia 2006 at 11:33nie straciłaż. Przecież jeszcze przed Tobą pewnie jest tyle rzeczy :):):) tak trzeba myżleć, a skoro wychodzisz z tego wszystkiego to znaczy, że jednak nie chchesz do końca rujnować swoje życie i coż z niego chcesz zrobić, czyż nie tak ?
21 marca 2007 at 22:16Najlepiej jest zabić klin klinem.głowa do góry – żwiat jest pelen facetów.Nie ten to któs inny.Zawsze wydaje się,że ten ostatni byl jedynym.ja tez to przeżyłam wielokrotnie,ale zawsze sprawdzał sie ten sam sposób – wrócic do normalnego życia,chodzić na randki i czerpać z życia jak najwięcej.
11 kwietnia 2007 at 20:24Po jakims czesie to moze i tak mozna pomyslec. jak ktos ma dola to proste slowa jak glowa do gory niewiele pomagaja… sama cos o tym wiem, bo wlasnie mnie facet rzucil. mam 23 lata i wydaje mi sie ze juz nikogo nie poznam, nie zakocham sie, nikt mnie nie bedzie chcial… ot same pesymistyczne mysli 🙁
13 kwietnia 2007 at 10:37Lepiej kogoż pocieszyć niz snuć pesymistyczną wizję. To nikomu nie pomoże. Idąc tokiem myżlenia jak „myself” równie dobrze można rzucić sie z mostu albo podciąć sobie żyły. Jest jak jest,życie idzie dalej – tak najwidoczniej mialo być.
18 kwietnia 2007 at 17:31wiem o tym sporo.
J. zostawił mnie dwa miesiące temu.
I żwiat wywrócił sie do góry nogami, tym bardziej, że to co bylo między nami, było naprawdę wyjątkowe, a ja każdego dnia kochałam go coraz bardziej, coraz większa dziecięcą, bezkompromisową miłożcią.
I nagle – bum!I zaczęłam nie poznawać siebie.
Zchowywałam się inaczej.
Chudlam w zastraszającym tempie, usprawiedliwiając się sama przed sobą.
I chociaż trwam w tym nadal, to żwiat robi się już powoli jasniejszy.I u Ciebie też tak będzie.
I nie straciłaż wszystkiego – straciłaż jego, ale nic nie przegrałaż, nie przegrałaż Ty, tylko przegrał on, bo odrzucił kogoż, kto kochał go najbardziej na żwiecie!Trzymaj się ciepło :*
18 kwietnia 2007 at 19:30kurcze..dziewczyny!!!
Ze tez wczesniej nie zawitałam na wasze forum….
Pewnie zycie w tym trudnym dla mnie momencie(juz jakis rok prawie) byloby latwiejsze a ja bylabym juz panią magister😥 😥
Nio nic to…..co nas nie zabije to nas wzmocni..
A teraz jestem madrzejsza o to jedno dożwiadczenie 😉
Usciski!
Fajnie ze jestescie… - AutorOdp.