- AutorOdp.
- 15 stycznia 2009 at 14:13
mkuytr dbfysgf jg khruyr k
15 stycznia 2009 at 20:18nasze klotnie to wymiana rzeczowych argumentow, a nawet jesli ktos podniesie glos (zwyle ja), to nie mieszamy drugiej osoby z blotem i nie pozwalami sobie na chamskie odzywki.
zatem: nasz szacunek do siebie sie nie zmniejsza.
15 stycznia 2009 at 21:15parvati nie pozwala sobie na chamskie odzywki? buahahahaha
ja z moim facetem rzadko sie klocimy ale oczywiscie sa sprawy ktore mi nie odpowiadaja
staram sie jednak wytlumaczyc to co czuje a nie zwalac na niego wine za wszystko
mam za soba 6letni zwiazek i wiele sie z niego nauczylam
teraz staram sie byc bardziej ostrozna i miec na uwadze uczucia partnera
moim problemem jest tez to, ze moj facet nie jest bardzo wylewny na temat swoich uczuc
on w ogole woli po prostu milo spedzac czas zamiast zglebiac nasze problemy
nigdy nie narzeka na mnie a ja zawsze staram sie go poinformowac jesli cos mi nie odpowiada, dlatego tez czasem sie czuje jak ta co ciagle sie czepia15 stycznia 2009 at 21:34Ja się nie umiem w ogóle kłócić,drzeć na kogoż,wyzywac,nawet jakbym chciała to bym nie potrafiła.Jak mnie coż już bardzo,ale to bardzo zdenerwuje to sobie chwile popłacze i już jest mi lepiej.A mój chłopak to bardzo cierpliwy człowiek wiec rozmawiamy,rozmawiamy i jeszcze raz rozmawiamy.Gaduła straszna ze mnie 😀 Normalnie jak na tych telenowelach,wszystko bym analizowała,aż do przesady.Tak wiec szacunek jest z biegiem czasu ten sam,a w sumie nawet wiekszy bo stajemy sie dorosłymi ludzmi i coraz poważniejsze wyzwania przed nami.
16 stycznia 2009 at 10:15Gdy kłócę się z facetem i nie możemy dożć do porozumienia, czasem potrafię go delikatnie wyzwać ;). Hmm no ale szacunek mam wciąż ten sam. Mam do niego wielki szacunek, włażnie dlatego z nim jestem!
[usunięto_link] wrote:
parvati nie pozwala sobie na chamskie odzywki? buahahahaha
😆 😆
16 stycznia 2009 at 12:28Szanuję swojego chłopaka,ale mam wrażenie,że często pozwalam mu mysleć,że jest inaczej.Sama się kajam niejednokrotnie za to,jak go traktuję… Rzadko się kłócimy,czężciej po prostu ja się dąsam a on mnie przeprasza 😐 raz bardzo na mnie nakrzyczał,a ponieważ powód naprawde był błahy(a moje dąsy ogromne),rozumiałam,że miał do tego prawo.
Oboje jetseżmy złożliwi,więc u nas często są odzywki pełne ironi i złożliwożci,ale jest to raczej powiedziane lekkim tonem,podczas kłótni nigdy nie wyzwałabym go od downów i głupków(a czasem tak do niego powiem…).Często też sobie dogryzamy,ale wiemy gdzie jets granica,za którą zaczyna się brak szacunku 🙂17 stycznia 2009 at 21:29[usunięto_link] wrote:
od downów (…) (a czasem tak do niego powiem…).
Tylko pogratulować taktu.
17 stycznia 2009 at 22:49Akurat Ty jesteż ostatnią osobą na forum,która o takcie powinna mówić 😉
18 stycznia 2009 at 09:03Z tym, że w tej kwestii mam racje, to czemu miałabym nie zwrócić ci uwagi, że nie powinno się ludzi wyzywać od downów? Poza tym to nie jest wyzwisko.
18 stycznia 2009 at 17:54eh.. kiedys się wcale nie kłóciliżmy teraz… to ja mam sobie charakterek i sa dożć ostre kłótnie… czasami coż tam sobie powiemy przykrego 🙂 ale to chyba z bezradnożci…
szacunek do siemy mamy nadal nie mówimy do siebie ty ch… czy on do mnie ty K…
🙂20 stycznia 2009 at 22:27Jestem z moim facetem 3 lata, od roku mieszkamy razem. Jeszcze nigdy nie bylo miedzy nami powaznej klotni z podniesionymi glosami i trzaskającymi drzwiami. Małe sprzeczki sie oczywiscie zdarzaja, ale szybko dochodzimy do porozumienia…
Żadna kłotnia napewno nie spowoduje, ze mój szacunek do niego się zmniejszy. Co to wogóle za idiotyczny pomysl, zeby kłotnie powodowaly zanik szacunku…!?
- AutorOdp.