- AutorOdp.
- 1 maja 2010 at 20:23
Witam,
zgłaszam się do Was po raz kolejny z prożbą o poradę.
Miałam cudownego faceta. Byliżmy razem około 4 lata. Bywało różnie, raz lepiej, raz gorzej. Kilka razy się rozstawaliżmy, raz na dłużej – pół roku, możnaby powiedzieć, że z jego winy. Później było źle przyznaję, przeze mnie. Mam problem z alkoholem. On często wybaczał mi moje wybryki, ale często się przez to kłóciliżmy i rozstawaliżmy. Ja później przepraszałam, rozmawialiżmy i znowu byliżmy razem, przez jakiż czas było wszystko ok.
Wydawało mi się, że potrafię sobie poradzić z tym problemem sama i po prostu odmawiać kiedy jestem w towarzystwie i mnie ktoż namawia do picia. Ostatnio całkiem nieźle mi szło, do wczorajszego wieczoru.
Wiem, że mam z tym problem, ale czasem nieżwiadomie wyłączam myżlenie i kończy się na tym, że on prowadzi mnie ledwo przytomną do domu. Tak włażnie było wczoraj.
Drugiego dnia oczywiżcie dociera do mnie co się stało i nie chcę tego więcej powtarzać. Ale tym razem moja skrucha nie wystarczyła. Powiedział, że ma dożć i że to koniec. Rozumiem go, wiem, że ma rację i ma prawo do tego żeby czuć do mnie wstręt przez to co wyprawiam.
Myżlałam o wybraniu się na terapię, ale póki co wciąż (pewnie naiwnie), wierzę w swoje siły.Pytanie moje brzmi, czy jest jeszcze szansa żeby on do mnie wrócił. Nie wiem co mogłabym mu powiedzieć żeby mnie zupełnie nie skreżlał. Nie chcę go znowu przepraszać i przekonywać że to się nie powtórzy, bo tak mówiłam już wczeżniej. Czy może powinnam dać mu trochę czasu, sama się ogarnąć. Bardzo go kocham, sama dziwię się swojej głupocie, że byłam w stanie zaryzykować to wszystko dla kilku puszek piwa. wiedziałam, że tak to się może skończyć. Czy może powinnam odpużcić, pozwolić mu odejżć… ?
1 maja 2010 at 23:10Gdybym to ja był na jego miejscu i w tej sytuacji to chyba jedyne co mogłoby mnie przekonać to chyba jedynie to, że zdecydujesz się na terapię i powiesz mu, że robisz to dla niego i potrzebujesz jego wsparcia bo wiesz ze sama możesz sobie nie dać z tym rady. Wiem że może to brzmieć jak marny chwyt ale tak jak napisałem, na mnie by pewnie podziałało jeżli rzeczywiżcie bym kochał. 😕
Życzę powodzenia, silniejszej woli i asertywnożci.
2 maja 2010 at 10:00idz na terapie i pokaz ze Ci zalezy
ale zanim zaczniesz go meczyc pojdz kilka razy i dopiero mu powiedz, zeby zobaczyl ze faktycznie Ci zalezy
pozdro2 maja 2010 at 11:03Po pierwsze idź na terapie,ale nie dla niego to robisz,ale dla siebie!Rozmowę z nim przeprowadź jak już będziesz w trakcie leczenia,bo jeżli on będzie widział,że naprawdę się starasz wyzdrowieć inne będzie jego podejżcie do Ciebie.Nie dziwię się,ze chłopak ma dożć odprowadzania Cie do domu pijaną,weź się w garżć i nie wierz w swoją silną wolę,bo jak piszesz ona Cie zawodzi.Zastanów się czy przez picie warto stracić fajnego chłopaka,a przede wszystkim zdrowie?pozdrawiam i życzę wytrwałożci w dążeniu do celu;)
2 maja 2010 at 17:25Problem jest trudny,jednak rozwiązanie jest po Twojej stronie.Jeżli mogę wyrazić swoją opinie(a ważne jest też czy naprawdę Twojemu partnerowi zależy na tobie i jak bardzo)Porozmawiaj szczerze z partnerem i poproż o pomoc wyjżciu z tego problemu(zawsze jest łatwiej jak się ma oparcie w partnerze)samemu potrzeba samozaparcia aby wyjżć z problemu.Musisz się zacząć leczyć ale przy współudziale partnera.Tyle,że tym razem to musi być prawdziwe postanowienie i dotrzymane.Pamiętaj że czasem może nie być drugiej szansy i albo się stoczysz albo będziesz wspaniałą kochającą i kochaną kobietą.A warto sie zaprzeć i odstawić alkohol.Życzę powodzenia.(a w chwilach zwątpienia pisz.I jeszcze jedno oby nie było pierwszego kieliszka,nie słuchj namów,od razu przewracaj kieliszek odwrotnie,denem do góry)
2 maja 2010 at 19:34Poprosiłam żeby tam ze mną poszedł. Odmówił. Powiedział, że ma już dożć. Że można było to rozwiązać wczeżniej, kiedy był przy mnie i się starał. Że już mu nie zależy. Boję się bardzo.
Mam trochę żal do niego, że wczeżniej to troszkę zbagatelizował. Chociaż to ja sama powinnam wiedzieć lepiej. Powinnam się zgłosić do ożrodka dużo wczeżniej a teraz straciłam już to co było dla mnie najważniejsze boję się, że tego się nie da odzyskać.
Boli mnie to bardzo, jak nigdy. Boli mnie, bo zaczynam wątpić w to czy mnie tak kocha jak mówił. Bo przecież nie można przestać kochać tak po prostu… A on już się spotyka z innymi dziewczynami. Nie spodziewałam się, że to pójdzie tak szybko. dosłownie z dnia na dzień. Najgorsze, że mieszkamy razem i póki co nie mam możliwożci wyprowadzenia się, to tylko pogarsza sytuację.2 maja 2010 at 19:46Nie wiem po co go poprosiłaż,żeby poszedł?Wiadomo było,że nie pójdzie.Dziewczyno idź tam w końcu i sama spróbuj się z tym problemem uporać.Miałaż fajnego faceta to zamiast z nim być,Ty wolałaż alkohol,więc nie spodziewaj się teraz,że on ucieszy się,że w końcu zmądrzałaż,być może on Cię jeszcze kocha i tak odreagowuje ta dla niego trudna sytuacje.Czekam z niecierpliwożcią na następny wpis o rozpoczęciu leczenia.
2 maja 2010 at 21:19sorry, nieuważnie czytałem te wszystkie^ posty powyżej, ale…
koniecznie chcę podkreżlić – alkohol jest zabójcą wszelkich ludzkich uczuć!
wiem to zarówno z dożwiadczenia, jak i wszelkie naukowe badania na to wskazują… jak to kaskadowo, mimowolnie i niechcący uzależnienie rożnie 🙁tylko miłożć potrafi to przezwyciężyć… dla opamiętałych polecam…
dobre winko, parę szluków koniaczka, dwa kieliszki wódeczki…
lecz nie regularnie, raczej zaskakująco hehe 😀
przed seksem stanowią wspaniałą stymulację! ale tylko dla opanowanych 😉5 maja 2010 at 10:19Napisałaż, że masz do niego trochę o to żal-że bagatelizował Twój problem… Ale jakk sama zauważyłaż to był włażnie Twój problem-osoba uzależniona bardzo często ukrywa przed całym żwiatem, że ma problem, nie pokazuje po sobie, że jest już uzależniona i nie jest to normalne… Odpowiedz sobie szczerze na pytanie czy gdyby wczeżniej powiedział Ci, że jesteż alkoholiczką i żebyż poszła na terapię to zgodziłabyż się potulnie czy też może obraziła/oburzyła/zaprzeczyła…
Ja się wcale nie dziwię, że nie chce uczestniczyć w Twojej terapii i wrócic do Ciebie-może podejrzewać, że to tani chwyt i chcesz go tylko zatrzymać przy sobie a i tak nic się nie zmieni, miałaż szansę nie pić ale z niej nei skorzystałaż, chłopak wie zapewne, że pakowanie się z związek osobą pijącą to największe bagno i na koniec coż co zawsze powtarzałam-nie ma chyba żałożniejszego i obrzydliwszego widoku niż napruta do nieprzytomnożci kobieta…
Lecz się przede wszystkim dla siebie-dla swojego życia i swojego zdrowia, jeszcze zanim trafisz na dno-On może wróci!
18 maja 2010 at 23:01Udało się… nie piję już około 2 tygodni (nie pamiętam dokładnie ile, a nie chce mi się grzebać w kalendarzu). Wiem, że to niewiele, ale dla mnie to już duży postęp i postaram się aby ten czas nie poszedł na marne.
ale…
dziż była kolejna rozmowa (jeżli tak można nazwać wymianę kilku zdań na temat mojej wyprowadzki) na nasz temat. Powiedział to samo co wczeżniej, że nie chce, że już za późno.
Ale w międzyczasie było między nami naprawdę fajnie. Wygłupialiżmy się, gadaliżmy, żartowaliżmy, jedliżmy, chodziliżmy razem na zakupy.Było żwietnie. Przynajmniej z mojego punktu widzenia, ale wydaje mi się, że z jego też(Wczeżniej bywało, że potrafił się w ogóle nie odzywać do mnie).
A dziż usiadł i mówi, że najlepiej gdybym się wyniosła do końca miesiąca. - AutorOdp.