- AutorOdp.
- 31 marca 2010 at 08:29
Czytam włażnie książkę z tytułu postu ale nadal nie mam recepty.
Co zrobić żeby każda bzdura nie przeradzała się w wojnę? U nas tak jest. Źle odstawiony kubek, nie taki użmiech, jedno słowo potrafi sprawić że niemal się wyprowadzamy od siebie….31 marca 2010 at 11:16Na to chyba nie ma recepty. Pierwszy krok do lepszego to chęci do zycia w zgodzie i kontrowanie siebie i tego co się mówi, nie dawanie się sprowokować. Ale żeby to wszystko byłÄ¸o możliwe naprawdę trzeba chcieć i musi Ci zależeć na tej drugiej osobie w 100%.
31 marca 2010 at 12:30nie czepiaj sie pierdol ;p on nie bedzie bo nawet ich nie widzi :d
i juz
gotowe :d1 kwietnia 2010 at 06:32Głównie to druga strona czepia się p****ół 😉
2 kwietnia 2010 at 12:56to jeszcze uzbrój się w cierpliwożć w takim razie
4 kwietnia 2010 at 10:46A moim zdaniem to nie jest powód do rozstania. Kłótnie w związku są zdrowe. Pozwalają wyjażnić sobie pewne rzeczy, żwiadczą o tym, że ludzie są szczerzy, otwarcie mówią o tym co im przeszkadza, czego potrzebują. Gorzej jest ze związkami, w których w ogóle kłótnie się nie pojawiają. świadczy to o tym, że ludzie udają kogoż innego, nie potrafią powiedzieć co myżlą, co czują i co im przeszkadza. I tak można udawać jakiż czas, że wszystko jest w porządku, że się nie kłócimy i jesteżmy doskonałym związkiem, ale po jakimż czasie (np. po żlubie) prawda wychodzi na jaw i nagle pojawia się rozczarowanie, że hajtnęliżmy się z zupełnie inną osobą. Dlatego według mnie, dobrze gdy kłótnie są w związku od początku. Nie chodzi mi tu akurat o ten głupi „kubek” o którym piszesz. Ale tak w ogóle, o różne sprawy bardziej lub mniej ważne. Musicie wypracować sobie jakiż system, żeby te kłótnie mimo wszystko wzmaciały więź między wami.
My też się często kłócimy, ale mój chłopak zawsze wyciągnie rękę na zgodę i za to go bardzo kocham. I myżle sobie, że każda kłótnia nas rozwija i sprawia, że jesteżmy sobie bliżsi.
4 kwietnia 2010 at 19:43Ja tam nie mam problemu – pracuję nad sobą – zanim coż powiem to pomyżlę, a jak zwracam mojemu ukochanemu uwagę to zawsze z użmiechem i miłożcią – i jest wspaniale – żadnych problemów.
4 kwietnia 2010 at 23:41[usunięto_link] wrote:
Czytam włażnie książkę z tytułu postu ale nadal nie mam recepty.
Co zrobić żeby każda bzdura nie przeradzała się w wojnę? U nas tak jest. Źle odstawiony kubek, nie taki użmiech, jedno słowo potrafi sprawić że niemal się wyprowadzamy od siebie….podejmijcie jakież trudne wyzwania – i to wspólnie, znaczy razem…
żyjecie zbyt wygodnie, siedziecie i nic nie robicie… sorry…może sport, konie, tenis, karate?…
a może góry, pływanie, rowery?…a może – zajrzyjcie do umierających dzieci na białaczkę, stra=arych pozostawionych przez własne dzieci, a żyjących w luksusie, do córek, które zapomniały o ojcach, którrzy nie mają wcale tego za złe, tylko po prostu tęsknią… także do matek… w stosunku do ich synów… itd. itp.
wtedy zmieni się może wasz optyczny punkt widzenia…
5 kwietnia 2010 at 10:30Też trochę jest w tym racji, że ludzie w związkach często kłócą się o „pierdoły” z czystej nudy, z braku wspólnych zajęć, tematów do rozmów. A taka kłótnia o byle co jakoż podkręca atmosferę i dodaje adrenalinki i emocji w związku. Także kolega wyżej trafił z radą dla was. Zajmijcie się czymż sensownym, a głupoty pójdą w cień.
5 kwietnia 2010 at 11:00Najlepiej jest usiążć i porozmawiać o tym wprost. „Popatrz kochanie, kłócimy się o byle głupotę, zmieńmy to”.
7 kwietnia 2010 at 13:48ja rozumiem poduszyciel. Wszystkie rady są żwietne i w każdej jest wiele racji, tylko jak to wszystko wprowadzić w życie? Może pokaż mu ten wątek, zobaczysz co powie na to wszystko i to może będzie pierwszy krok do lepszego?
8 kwietnia 2010 at 09:13@Burzamozgow wrote:
jak walczycie o źle odstawiony kubek, to chyba nie ma sensu sobie wzajemnie uprzykrzać życia, bo za jakiż czas zaczniecie skupiać się wyłącznie na kłótniach…
To nie tak.
Na co dzień wiem że mogę liczyć na drugą stronę. Na 100% niezależnie od sytuacji – sprawdzone empirycznie. Wiem że nawet jak jesteżmy na wojennej żcieżce i coż się dzieje (np. zemdlałam) – druga strona mi pomoże – sprawdzone empirycznie.
Zwykle żwietnie się dogadujemy. Czasem bez słów. Dobrze się ze sobą bawimy. Wspieramy. Dzięki sobie nawzajem naprawdę wiele zmieniliżmy w swoim życiu na lepsze.Ale przychodzi taki czas że kłótnie zaczynają się od najdrobniejszej pierdoły i przeradzają w III wojnę żwiatową.
13 kwietnia 2010 at 06:56Chyba obydwoje macie zadziorne charaktery co? Byk i baran? Moi rodzice to te znaki zodiaku i choć wiem, ze za sobą skoczyli by w ogień to na co dzień potrafi być nie do zniesienia, każdy musi postawić na swoim, eh….
13 kwietnia 2010 at 21:21Ale charakter charakterem. To jedno. Moim zdaniem zawsze można nad soba popracować. I tłumaczenie się „już taki jestem, bo taki mam charakter i nic tego nie zmieni” jest zwyczajnie głupie.
14 kwietnia 2010 at 08:12Skorpion i Koziorożec…
- AutorOdp.