- AutorOdp.
- 19 sierpnia 2007 at 12:53
Witam,
na wstępie zaznaczę, iż interesuje mnie zdanie tylko dojrzałych, dożwiadczonych kobiet które wiedzą jakie potrafi być życie i jak ciężko czasami bywa w związku. Za odpowiedzi typu „o Boże, ale Ty jesteż głupia „itd z góry dziękuję, bo w niczym raczej mi nie pomogą : ).
Problem polega na związku z moim chłopakiem-jak na razie jesteżmy ze sobą rok. Jest to osoba dożć specyficznie wychowana-w dzieciństwie przenosił sie z miejsca na miejsce ze względu na charakter pracy rodziców-a wszystko to działo się za granicą, mimo że jest rodowitym Polakiem. To bardzo wpłynęlo na jego obecne zachowanie-czyli kompleks,jak ja to nazywam,wiecznego odrzucenia. Nigdy nie miał przyjaciela, dziewczyny dłuzej niż pare miesięcy i do tej pory cięzko mu w zwiazkach z innymi ludźmi. Mamy obecnie problem z przyjaciółmi których poznał przeze mnie, odbiera często źle ich zachowanie, bierze wszystko do siebie i wynikają z tego spore kłótnie i duże załamanie u niego.
Nie wiem jak mu pomóc w przełamaniu tego i tu proszę o radę..
Drugi problem to taki ,że przez pierwsze pół roku naszej znajomożci bylo nam bardzo dobrze, dziwnie, ciekawie,emocjonująco. Teraz dużo spięć, rzadko które z nas chce ustąpić – to typ związku gdzie żąden partner nie jest ofiarą czy katem, nie jest nikt wyżej ani niżej – na równi. I to powoduje naprawde sporo spięć : ) Raz doszlo do uderzenia mnie,w bardzo skrajnej sytuacji. Wybaczyłam ,bo jestem wierna zasadzie- każdy zasługuje na drugą szansę, ale nie na trzecią : ). I w tej sytuacji mnósto kobiet pomysli zapewne, że skoro uderzył jeden raz to i uderzy drugi. Ja się z tym nie zgodzę. Wczeżniej tez tak myslałam, zanim to się stało. Ale po przemyżleniu obecnie całej tej sytuacji ,stwierdzam że każdy z nas jest zdolny do wszystkiego i WSZYSTKO jest możliwe. Można w związkach kierować sie jakimis stereotypami ,ale czasem one naprawde mylą. Nigdy w zyciu nie widziałam ,by ktos czegoż równie mocno żalował jak on i wiem, że jest cżlowiekiem który nie popełnia dwa razy tego samego błedu. Jeżli sie myle-wróce tu i napiszę moze kiedys : )
Tu postawie swoje drugie pytanie-czy jakas z was miala podobna sytuacje i co zrobiła.Kochamy się oboje bardzo mocno, moze troche za mocno i nie jest to zdrowa miłożć, ale nie znam w rzeczywistosci żadnego naprawde dobrego związku. I w czasach ,kiedy partnerów zmienia sie jak rękawiczki ja jestem jednak za tym ,żeby walczyć i próbować do bezpiecznej granicy. Pozdrawiam serdecznie ; )
20 sierpnia 2007 at 06:47Rok to jeszcze mało. Ja po roku wyszłam za mąż i wiem że rok to za mało na poznanie drugiej osoby.
Jeżli ta miłożć jest taka mocna nie zmieniaj nic. Bądźcie ze sobą – zobaczysz co z tego wyniknie. Ale pamiętaj że na dłuższą metę nie wytrzymasz z takim zachowaniem…
Ile masz latek? Ile latek ma on?Nie pozwól na siebie podnosić ręki. Kategorycznie walcz z takim zachowaniem. nawet głosu niech na ciebie nie podnosi. szacunek przede wszystkim!
20 sierpnia 2007 at 19:02Ogromne dzięki za odpowiedź:)
Z tym żeby nie podnosił na mnie głosu to dobry pomysł, będę tego pilnowała.
Zaż jesli następnym razem mnie uderzy- oby nie-to najpierw mu cholernie mocno oddam,a potem wywalę na zbity pysk..
Potrafię być silnaCo do Twego pytania – niewiele mamy lat, ja 20 ,on 21..a Ty ?czytałam niektore Twoje posty i podoba mi się to, jak piszesz.
20 sierpnia 2007 at 19:15on może jeszcze nie dojrzał emocjonalnie do stałego związku?
jak mój facet 21 lat… to miał pstro w głowie.. a ile łez przez jego głupotę wylałam.. to aż mi sie nie chce myżleć 🙂
dajcie sobie trochę czasu i przede wszystkim dajcie sobie na luuz.. poaztym rok.. to może być tzw kryzys który zadecyduje czy będziecie razem czy nie 🙂 ja go przetrwałam i jestem z nim już 4.5 roku… i inaczej myżlimy.. to co było to było żmieszne.. ale każdy sie uczy na błędach..
aha. i nie dopużć do tego więcej (ze cie udezyl) moj raz powiedział do mnie wkur…. mnie… oo to dopiero wtedy „jeża” postawiłam na plecach.. i więcej takich słów nie usłyszałam 🙂20 sierpnia 2007 at 21:38Dzis z nim rozmawialam- obecnie jest za granicą, wraca za 11 dni.
Tak naprawde nie odpoczelismy od siebie,bo codziennie gadalismy przez tel..i klocilismy sie co drugi telefon.Oboje mowilismy sobie,ze jestesmy znuzeni ciaglymi klótniami,ze druga połówka nic nie rozumie itd..
Dzis jak mowil o tym,ze konczy mu sie powoli cierpliwosc, ze JA wyciagam zniego to,co najgorsze..ze wolal mnie taką słodką,beztroską,ciepła jak bylam na poczatku..to cos we mnie peklo.Powiedzialam przez lzy -choc on nie uslyszal ze plakałam-iż zrozumialam cos wlasnie. I sie rozlaczylam.
Teraz pokasowalam jego zdjecia z komorki i z innych rzeczy. Nigdy nie bede tkwila w czyms takim,mam dosc..za duzo od dluzszego czasu minusów,za ciezko…Moze by cos z tego bylo ,gdyby nie to że..ech,tu juz chyba nie ma miejsca na milosc..
jest mi bardzo smutno,bardzo samotnie…
to na pewno była moja pierwsza miłożć..
dobranoc : (20 sierpnia 2007 at 22:07Zasługujesz na kogoż o niebo lepszego. Związek powinien dodawać skrzydeł, a nie je podcinać.
Miłożć, owszem, można ratować. Ale w tej sytuacji chyba nie warto. Ten człowiek zamiast sprawiać, żebyż czuła się jak księżniczka, chodziła w skowronkach -powoduje smutek, łzy i cierpienie.Jako singielka też możesz być szczężliwa. I to o wiele bardziej niż w tym toksycznym związku. Szczężcia życzę.
20 sierpnia 2007 at 23:04dzięki wielkie pokakontaz : )
już jestem spokojniejsza,nawet lżejsza jakby.
Jest mi dobrze.
Wyliczam zalety bycia singlem : )
21 sierpnia 2007 at 06:59Chory związek często uzależnia, mało tego agresywne zachowania nie tylko narastają, ale wydawać się może, że partnerzy sami je pielęgnują. Tobie pewnie wydaje się, że nawet jak sie kłócicie to jest cudownie bo jesteżcie razem, ale to nie tak. Nawet nie wiesz ile zmian w Twojej psychce powoduje pozostawanie w takim związku. Zaczniesz odbierać te zachowania jako normę dla partnerstwa.
Czy przeżyłam toksyczny związek? Niestety nie jeden. Dziż staram się byc mądrzejsza, ale z drugiej strony mam żwiadomożć, że moja psychika będzie podswiadomie szukać takich partnerów.
Jeżli z jakiż powodów chcesz utrzymać ten związek to jest na to tylko jedna recepta. Jedno z Was musi rządzić. Twój chłopak pewnie sie nie podda, nie musiał sie nigdy starać „byc grzeczny”, bo nawet jesli sie nie układało to znikał z danego miejsca i po kłopocie. Jest nieco rozkapryszony i to on chce byc królem. Jeżli Ty się poddasz… może być dobrze, ale on może poczuć sie panem i władcą, a to z kolei może znisczyć Twoją rodzącą sie osobowożć. Z pewnożcią nie ma mowy o równym układzie, bo rękoczyny staną się codziennożcią.
21 sierpnia 2007 at 09:31A jest ich naprawdę wiele, więc wyliczanie może Ci zająć trochę czasu 🙂
Korzystaj z życia i łap każdą chwilę, baw się!1 września 2007 at 20:42[usunięto_link] wrote:
A jest ich naprawdę wiele, więc wyliczanie może Ci zająć trochę czasu 🙂
Korzystaj z życia i łap każdą chwilę, baw się!zgadzam sie 🙂
- AutorOdp.