- AutorOdp.
- 5 maja 2010 at 00:03
Czytam włażnie pierwszą czężć Sagi o Gutowie: Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy. I takie pytanie się rodzi we mnie: Każda rodzina ma jakież swoje tajemnice z przeszłożci. A to jakiż skarb zakopany pod gruszą. A to niewyjażnione zniknięcie kogoż. Jakie znacie tajemnice rodzinne z Waszych stron?
5 maja 2010 at 00:26hm, nie przypominam sobie nic takiego. Ale uruchomię swoją pamięć i szare komórki, może tez napiszę własna historię, a co! 😛
5 maja 2010 at 00:39ja mam:
moja prapra-babka podobno sprzeciwiła się rodzicom…
i wyszła w końcu za mąż za o wiele biedniejszego, lecz fajniejszego facia 😆 7 lat starszego 😉była szczężliwa i on zresztą też! choć wcale nie mieli łatwo poprzez wojnę i w komunizmie…
ale cudownie zawsze trzymali się za ręce! 😛 taki mit! ale zawsze coż! 👿5 maja 2010 at 11:20wiesz co ja też nie znam żadnych tego typu historii, ale może to tylko dlatego, ze nigdy się tym nie interesowałam. pewnie jak każdy z nas by pogrzebał w przeszłożci swojej rodziny dowiedziałby się czegoż interesującego:) Aż chyba popytam jakichż starszych krewnych czy nie pamiętają jakichż ciekawostek
5 maja 2010 at 21:49[usunięto_link] wrote:
ja mam:
moja prapra-babka podobno sprzeciwiła się rodzicom…
i wyszła w końcu za mąż za o wiele biedniejszego, lecz fajniejszego facia 😆 7 lat starszego 😉była szczężliwa i on zresztą też! choć wcale nie mieli łatwo poprzez wojnę i w komunizmie…
ale cudownie zawsze trzymali się za ręce! 😛 taki mit! ale zawsze coż! 👿Wiesz, ja też się parę razy sprzeciwiałam rodzicom. Bunt młodzieńczy i te sprawy 😛 A zupełnie serio, też wybrałam trochę inną drogę, niż tę, za którą byli moi rodzice. Do teraz żrednio im się moja decyzja podoba, ale co tam, może kiedyż ktoż napisze o mnie książkę?:D
8 maja 2010 at 00:53U mnie to tata postawił na swoim. Jego rodzice nie zgadzali się na żlub z moją mamą. W końcu uznali że na pewno jest w ciąży skoro tata tak się upiera. Ogromne było ich zdziwienie gdy pierwsze dziecko na żwiat przyszło w dwa lata po żlubie 😉
10 maja 2010 at 12:28Ja myżlałam, że będziemy tu rozmawiać o jakichż zamierzchłych historiach, przekazywanych z pokolenia na pokolenie:) Ale z takiej bliższej historii to mam kuzyna, który najpierw ożenił się trochę z rozsądku,bo już wszystko było ustalone, zaplanowane i ciężko się wycofać mimo, że źle się układa w związku przed samym żlubem. Po czym był na tyle odważny, że na miesiąc po żlubie rozstał się ze swoją żoną. Teraz ma dwójkę dzieci i jest szczężliwy z inną, a mogło tak nie być…
10 maja 2010 at 21:56delicja i rodzina tak bez oporów to zaakceptowała?:)
poduszyciel – coż długo szanowna mamusia chodziła z brzuszkiem 😛
10 maja 2010 at 23:34Mam historię o skarbie 😉
Mój wujek ma swoją opowieżć. Dawno dawno temu gdy jeszcze zdarzało mu się być trzeźwym zakopał skarb pod gruszą. Niestety. Gruszę mu wycięto.
11 maja 2010 at 08:40Wiesz nikt nie był zachwycony. Najbardziej oczywiżcie rodzice się martwili. Ale on już bardzo był tą całą sytuacją zdenerwowany, nawet na zdrowiu mu się to odbiło. No i poza tym nie wziął rozstania tylko na swoje barki, ta jego żona była bardzo rozpieszczona, liczyła się tylko ze zdaniem ojca, stąd ich problemy, i w sumie tak się złożyło, że ona też postanowiła się z nim rozejżć. Rodzina (przynajmniej z naszej strony) więc nie miała za wiele do gadania, bo obydwoje tak chcieli. On teraz mówi o tym jako największej życiowej porażce, ale oczywiżcie nie ma na myżli rozwodu a w ogóle to, ze doszło do żlubu. Jak to człowiek może być pod wpływem tego co ludzie sobie pomyżlą, i czego nie wypada, straszne.
Poduszyciel a co to był za skarb?11 maja 2010 at 10:16[usunięto_link] wrote:
ja mam:
moja prapra-babka podobno sprzeciwiła się rodzicom…
i wyszła w końcu za mąż za o wiele biedniejszego, lecz fajniejszego facia 😆 7 lat starszego 😉była szczężliwa i on zresztą też! choć wcale nie mieli łatwo poprzez wojnę i w komunizmie…
ale cudownie zawsze trzymali się za ręce! 😛 taki mit! ale zawsze coż! 👿Też mam coż w tych klimatach. Ciotka mojej mamy walczyła w Powstaniu Warszawskim, jej chłopak w AK był (obydwoje obracali się w takich kręgach). W każdym bądź razie zaręczyli się i miał być żlub. Jego jednak wysłali gdzież na front (nie znam dokładnie szczegółów) i nie zdążyli ze żlubem. Mieli się pobrać po jego powrocie… ale nie wrócił. Słuch o nim zaginął. Ciotka próbowała się czegoż dowiedzieć, ale jak to w tych czasach było wiadomo. Całe życie na niego czekała. Zmarła w wieku 99 lat (chociaż podobno podczas wojennego zamieszana odjęła sobie 10 lat więc tak naprawdę miała 109). Nie wyszła za mąż, chociaż była „niezłą partią” jak na tamte czasy i adoratorów miała wielu.
Trochę smutne, ale z drugiej strony za każdym razem jak mówię o tej historii to mam lepszy humor bo mam nadzieję, że taka wielka miłożć jest dziedziczna:P12 maja 2010 at 07:31[usunięto_link] wrote:
Poduszyciel a co to był za skarb?
Podobno złoto. Ale kto wie co tam wujek „zakopał” 😉
13 maja 2010 at 10:38[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Poduszyciel a co to był za skarb?
Podobno złoto. Ale kto wie co tam wujek „zakopał” 😉
Pewnie piryt i nie ma sensu szukać 😉
Urszula85 – bardzo fajna historia, jak z filmu 😉
13 maja 2010 at 12:10skoro z jego stanem nie bywało dobrze to rzeczywiżcie z tym złotem też może być różnie:) ale ja bym szukała, a co, warto sprawdzić.
A taka opowieżć o miłożci sprzed wieku pięknie brzmi:)14 maja 2010 at 07:37Wiesz pewnie byżmy sprawdzili gdyby nie to że wujek również opowiadał jak to Maryla Rodowicz ukradła mu piosenkę Remedium 😉
- AutorOdp.