- AutorOdp.
- 7 października 2009 at 15:33
ja widzę to tak: absolutnie nie powinnaż oglądać się na mamę/babcie/znajomych – oni za Ciebie życia nie przeżyją.. zresztą 360 km to nie koniec żwiata, dajesz sobie powiedzmy rok – kończysz staż – nabierasz dożwiadczenia, robisz studia, w między czasie badasz rynek pracy w mieżcie, do którego masz się wyprowadzić, po roku pakujesz się, żciskasz wszystkich mocno na pożegnanie i ruszasz zacząć nowe życie.. swoje życie..
(to tak w uproszczeniu oczywiżcie 😉 )
w ciągu tego roku będziesz miała mozliwożć upewnić sie czy faktycznie chcecie być razem..
i jeżeli się kochacie wszystko się ułoży..7 października 2009 at 16:39kurczę, ciężka sytuacja.. domyżlam się, że to wszystko nie jest łatwe i nie wiem czy ja byłabym w stanie aż tak się pożwięcić.
Ale jak czytam Twój post to widzę, że bardzo kochasz swojego faceta i on Ciebie. Oboje jesteżcie poważnymi, dorosłymi ludźmi. Wydaje mi się, że chyba powinnaż zaryzykować. Może na początku, tak jak pisze Iga, zostań ten rok w swoim mieżcie, skończ studia i pracuj, a potem się znajdziesz pracę w tamtym mieżcie i sie przeprowadzisz.
Do mamy i babci możesz przecież przyjeżdżać w odwiedziny, 360km to nie koniec żwiata…7 października 2009 at 17:58ja jestem w zwiazku o wiele dluzszym niz twoj. ostatni semestr spedzilam na stypendium zagranicznym i odleglosc miedzy nami byla znacznie wieksza niz 360 km…
360 km to jest moim zdaniem zadna odleglosc.
ja bym nie wyjechala.
skonczylabym studia, a w miedzyczasie zobaczyla jak sprawy sie potocza.
jesli zwiazek nie przetrwa, znaczy, ze nie ma czego zalowac.
7 października 2009 at 19:23ja żyję w związku na odległożć. najgorsze są rzadkie spotkania, jest to trudne, ale da się przeżyć.
mój chłopak nienawidzi tego układu. często się załamuje i ma totalnego doła. każe mi zamieszkać z nim.
ja wiem, że to chwilowe, ale mimo to że u siebie mam prace- b. fajną, szkołę i zero kasy by się przeprowadzić rzuciłabym to dla niego.może dlatego że jestem pewna swojego związku.
gdybym nie była, gdybym się zastanawiała czy warto, nie pojechałabym od razu.
tak jak dziewczyny piszą – skończ szkołę, oszczędź jakież pieniądze, bo chyba nie chcesz być zdana tylko na niego
no i takie małe pytanko – czy jak Ci się ożwiadczy to już nabierzesz większej pewnożci?
8 października 2009 at 09:02[usunięto_link] wrote:
360 km to jest moim zdaniem zadna odleglosc.
Piszesz STRASZNE GŁUPOTY. 360 KM to mnóstwo KM. 6 godzinna podróż – minimum…
ja bym nie wyjechala.
skonczylabym studia, a w miedzyczasie zobaczyla jak sprawy sie potocza.
jesli zwiazek nie przetrwa, znaczy, ze nie ma czego zalowac.
A to jest prawda. I popieram.
8 października 2009 at 12:21Ultimatum z zaręczynami było conajmniej głupie: i co jak już będziesz miała ten pierżcionek to będziesz 100procentowo pewna?! jest to jakiż gwarant?
8 października 2009 at 12:28a ja zrozumiałam to tak że zaręczyny są bardziej dla mamy niż dla Was…a to jest co najmniej idiotyczne – po co się zaręczać dla kogoż, po co brać żlub bo rodzice chcą? Chyba tylko po to żeby później być nieszczężliwym…
8 października 2009 at 14:11Nie chciałabym nosić na palcu pierżcionka,którego nie dostałam dlatego,że ON chciał mi się ożwiadczyć tylko dlatego,że ja mu kazałam się ożwiadczyć bo inaczej do niego nie przyjadę… I wszystko jedno czy byłoby to dla mnie,dla matki,dla dziatka,dla ciotecznej siostry mojego stryjan czy kogokolwiek innego-zaręczyny mają być szczere,niewymuszone i pochodzić z woli faceta-inaczej chyba tracą na ważnożci…
8 października 2009 at 17:44@HardDick wrote:
[usunięto_link] wrote:
360 km to jest moim zdaniem zadna odleglosc.
Piszesz STRASZNE GŁUPOTY. 360 KM to mnóstwo KM. 6 godzinna podróż – minimum…
coz…sama bylam 1200 km od domu.
i nawet taka odleglosc nas nie przerosla.
8 października 2009 at 18:12[usunięto_link] wrote:
@HardDick wrote:
[usunięto_link] wrote:
360 km to jest moim zdaniem zadna odleglosc.
Piszesz STRASZNE GŁUPOTY. 360 KM to mnóstwo KM. 6 godzinna podróż – minimum…
coz…sama bylam 1200 km od domu.
i nawet taka odleglosc nas nie przerosla.
Wy jesteżcie w kilkuletnim pewnym związku, takie sytuacja zdarzają się często gdy jeden z partnerów wyjeżdża. I to nie ma znaczenia, czy to jest 500 km, czy 2000 km, bo i tak widuje się rzadko. Jednak wiadome jest, że po tym pewnym czasie – w twoim przypadku pół roku, powróci się do dawnego układu. I to jest w porządku, nie ma nad czym się zastanawiać.
Tu sytuacja jest inna, facet ma ZAMIESZKAĆ 360 km od dziewczyny, a nie wyjechać na pewien okres czasu.
- AutorOdp.