- AutorOdp.
- 15 lipca 2008 at 09:53
Mam problem i chciałabym poradzić się pań, które są/były w podobnej sytuacji. Otóż chciałabym zacząć się dokształcać. Studia skończone już jakiż czas temu, dziecko w wieku szkolnym i nie wymaga już takiej opieki. Praca sekretarki dawno mnie już znudziła, chciałabym coż zmienić, rozwijać się, nie rezygnując z zajmowania się rodziną. Słowem: chciałabym zapisać się na studia zaoczne. Wybrałam Szkołę Visual Merchandisingu w Krakowie, są to studia tylko dwuletnie i bardzo spodobał mi się program (doszkolę angielski przy okazji, bo znam tylko podstawy). Obliczyłam już, że spokojnie stać mnie będzie na czesne. I teraz pytanie: czy dam sobie radę, jeżli co dwa tygodnie będę na zajęciach? I co zrobić z mężem, który nie zapatruje się na to zbyt przychylnie (wolałby nie musieć zajmować się domem w weekend). Z jednej strony mam wyrzuty sumienia, ale z drugiej… chyba mam prawo się realizować żądać większego partnerstwa?
15 lipca 2008 at 10:09tak, masz prawo.
tylko…nie wiem, czy czasem nie spadasz z deszczu pod rynne: co mozna robic po takich „studiach”? w polsce…najwyzej byc dekoratorem w sklepie. a to raczej srednio platne…
15 lipca 2008 at 13:57Włażnie też tak myżlałam… ale zrobiłam trochę rozeznania, pogadałam w samej szkole i ogólnie można dużo… zastanawiałam się wtedy nad Szkołą Wnętrz i Przestrzeni, ale uznałam, że ten visual to mało znana branża w Polsce dopiero rozwijająca się, a jak się jest dobrym to nieźle płatna. Dekoracja to nic, chodzi chyba raczej o ustawienie całego wyglądu sklepu na dany sezon, z projektami plakatów i ożwietleniem włącznie (tak by ludzie więcej kupowali 😛 ) Dostałam informacje, że starają się absolwentom od razu zapewnić kontakty w branży, niby nie wiadomo, jak to w praktyce wygląda (w końcu co mi mieli powiedzieć) ale chciałabym spróbować. Zawsze miałam trochę „artystyczne” zacięcie, nawet jeżli nie znajdę pracy to może warto dla własnej satysfakcji?
Pomyżlałam też, że może wyjdzie to mojej rodzinie na zdrowie. Ale może się mylę, nie wiem już…
15 lipca 2008 at 14:07pracowalam jako stylista-dekorator. i wiem, ze takie studia to strata kasy, a to, o czym piszesz…to niestety raczej bzdury.
ale to twoje zycie, twoj wybor. ja bym raczej myslala nad rozwijaniem sie, ale w kierunku zawodu, ktory juz posiadasz.15 maja 2009 at 06:17Oj Parvati – mylisz się… ja myżlałam kiedyż na temat tego zawodu i moim zdaniem, jeżli ktoż czuje się dobrze w temacie (przede wszystkim go on interesuje) może zarobić spore pieniądze!
Jeżli chodzi o szkołę (studium – a nie studia:)) to moim zdaniem nie jest to najgorszy wybór ! mam kolegę po studium, który jest teraz na studiach o tym kierunku i naprawdę sporo się tam nauczył.
Poza tym jeżli ktokolwiek pójdzie do szkoły chcąc nie chcąc zdobędzie przydatne informacje – do tego podszkoli angielski.
Nie koniecznie musi pracować jako dekoratorka wnętrz sklepów, ale zatrudnić się w firmie np. organizującej wesela! teraz takie firmy szybko się rozwijają i zarabiają ładne pieniążki 🙂
Post jest już dożć 'stary’ więc pewnie nieaktualne, ale może komuż innemu się przyda.
Moja matka skończyła jakąż tam zawodówkę, do liceum poszła razem ze mną 🙂 – ale do rocznego, napisała maturę poszła na 2 kierunki studium – administracje i angielski. Radziła sobie dobrze z domem, szkoła i do tego pracą 🙂 bo takie studium nie wymaga ogromnych wysiłków – tego nie ukrywam
Przykre jest to że Twój mąż sceptycznie podchodzi do tego pomysłu, bo to żwietny pomysł !
Doceniam i szanuje ludzi, którzy pragną zrobić coż więcej 🙂
Ostatnio z resztą namówiłam moją koleżankę (wiek 40 lat) żeby poszła na takie studium włażnie dekoracji wnętrz! jest bardzo zadowolona.
poza tym pamiętajcie, że wtedy można zawrzeć nowe znajomożci, które mogą być bardzo przydatne !
15 maja 2009 at 06:24z tym ze Visual Merchandising to nie dekoracja wnetrz.
pracowalas kiedys w tej roli? ja tak. zatem…nie pisz „mylisz sie”, gdy nie wiesz nawet, o czym piszesz”.
15 maja 2009 at 07:37to, że nie pracowałam nie znaczy, że nie mogę wyrazić swojego zdania prawda? 🙄
autorka posta nie pisała jedynie o twoim Visual Merchandising, ale także o
Szkole Wnętrz i Przestrzeni
myżlę, że ogólnie chodziło jej o kierunek w tej tematyce, bo Visual Merchandising jednak łączy się w pewnym stopniu z „dekoracją” no nie?
poza tym pracowałam kiedyż w sklepie odzieżowym – jako sprzedawczyni, ale głównym zadaniem moim i dziewczyn ze mną pracujących było co tygodniowe zmienianie wizerunku sklepu, ekspozycji itd, miałyżmy przeprowadzane szkolenia na ten temat – wiem, że to nie było nic profesjonalnego, ale jakież tam pojęcie mam..
nie wiem dlaczego się zawsze tak unosisz :/
15 maja 2009 at 12:22nie unosze sie, ale odpowiadam zdecydowanie na twoje „mylisz sie”, ktore bylo dosc glupawe.
16 maja 2009 at 09:10[usunięto_link] wrote:
nie unosze sie, ale odpowiadam zdecydowanie na twoje „mylisz sie”, ktore bylo dosc glupawe.
Napisałam 'mylisz się’ ponieważ uważam, że mylisz się (:P) odradzając kobiecie edukacje na studium 😉
16 maja 2009 at 10:41[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
nie unosze sie, ale odpowiadam zdecydowanie na twoje „mylisz sie”, ktore bylo dosc glupawe.
Napisałam 'mylisz się’ ponieważ uważam, że mylisz się (:P) odradzając kobiecie edukacje na studium 😉
rece opadaja, ile osob nie mysli, co pisze.
napisalas „mylisz sie”, a potem zaczelas wyjasniac mi na czym polega ten zawod.
nie proboj odwracac kota ogonem, tylko zmilcz sprawe…bo tylko wychodzisz na idiotke.
16 maja 2009 at 13:51[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
nie unosze sie, ale odpowiadam zdecydowanie na twoje „mylisz sie”, ktore bylo dosc glupawe.
Napisałam 'mylisz się’ ponieważ uważam, że mylisz się (:P) odradzając kobiecie edukacje na studium 😉
rece opadaja, ile osob nie mysli, co pisze.
napisalas „mylisz sie”, a potem zaczelas wyjasniac mi na czym polega ten zawod.
nie proboj odwracac kota ogonem, tylko zmilcz sprawe…bo tylko wychodzisz na idiotke.
jasne.
po pierwsze nie zaczęłam wyjażniać na czym polega ten zawód ani tam ani nigdzie.
a po drugie :
Wybrałam Szkołę Visual Merchandisingu w Krakowie, są to studia tylko dwuletnie i bardzo spodobał mi się program (doszkolę angielski przy okazji, bo znam tylko podstawy). Obliczyłam już, że spokojnie stać mnie będzie na czesne. I teraz pytanie: czy dam sobie radę, jeżli co dwa tygodnie będę na zajęciach? I co zrobić z mężem, który nie zapatruje się na to zbyt przychylnie (wolałby nie musieć zajmować się domem w weekend).
kobieta prosiła o radę kobiet, które były w podobnej sytuacji – ty nie byłaż więc nie powinnaż się w ogóle wypowiadać na ten temat :/
szkołę sobie wybrała i nie prosiła o twoje zdanie na temat tego czy to jest stara pieniędzy czy też nie.
poza tym więcej mnie nie obrażaj bo sobie tego nie życzę.
16 maja 2009 at 13:54zyczenia to do swietego mikolaja ewentualnie…
bo u mnie wishlisty nie przechodza, jesli ktos nie wie, co pisze.
16 maja 2009 at 17:25Jak tylko chcesz to dasz radę. Najważniejszy jest zapał. Twój mąż tak mówi, bo pewnie mu się nie chce sprzątać i gotować. Kiedyż musi:)
Przecież to tylko 2 razy w miesiącu, a też nie zawsze pełne weekendy.
Rodzina jest bardzo ważna, trzeba się o nią troszczyć, ale czasem trzeba też zrobić coż dla siebie. Poza tym robisz to z myżlą o przyszłożci rodziny.5 grudnia 2011 at 15:44Rozwój osobisty nie powinien być w żadnym przypadku powodem do wyrzutów sumienia. Ja całe życie pracowałam w takim charakterystycznym dziale: [usunięto_link] i wróciłam do języka hiszpańskiego, bo chcę zostać tłumaczką i rzucić tę robotę.
- AutorOdp.