- AutorOdp.
- 17 września 2006 at 07:18
Jakiż czas temu poznałem kobietę. Jest ona moją jedyną przyjaciółką, włażciwie jedyną osobą z którą na codzień rozmawiam. Mieszkam w obcym mieżcie, dużo pracuje, nie mam czasu, umiejętnożci i pretekstu do poznawania nowych ludzi, a także zwyczajnie brak mi do tego ochoty bo zwykle wszelkie nowe znajomożci są dla mnie bardzo męczące i nic z nich nie wynika. Taki już mam charakter. Piszę o tym żeby użwiadomić osobę to czytającą, że ta kobieta jest moim oknem na żwiat, nie mam poza nią żadnego życia towarzyskiego.
Jest inteligentna, oczytana, mogę z nią gadać o rzeczach innych niż kariera, imprezy czy taniec z gwiazdami. Mógłbym nawet zaryzykować twierdzenie, że ma tzw. klasę. Do tego jest bardzo ładna, miła, sympatyczna, ma niebanalne poczucie humoru. Stara się żebym dobrze czuł się w jej towarzystwie: m.in. to ona prowadzi rozmowę, bo wie że ja nie jestem w tym dobry.
Żeby było ciekawiej, ona twierdzi, że mnie kocha.
Z jednej strony dla mnie to niewyobrażalne szczężcie, że chce ze mną być taka kobieta-ideał, zwłaszcza, że nie jestem przystojny, i przy moim trybie życia i charakterze nie mam praktycznie szans na spotkanie i przekonanie do siebie kogoż równie interesującego co ona.
Z drugiej strony… wypadałoby wspomnieć o rzeczach, które mnie od niej odpychają i psują cały obraz. Strasznie przeszkadza mi że spotykała się z takim jednym facetem. Nie wiem do końca czy ona o tym wiedziała ale jemu zależało tylko na seksie, nie miał wobec niej żadnych planów. Być może nie do końca jest to logiczne, ale żwiadomożć tego, że jakiż kretyn bez żadnych zobowiązań uprawiał seks z moją ukochaną kobietą boli mnie tak, że zaczynam wariować. Gdybym się z nim spotkał, czułbym się upokorzony samą jego obecnożcią. Dla mnie seks jest ostatecznym dowodem miłożci, nie pojmuję jak ludzie mogą te dwie sprawy rozdzielać. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że kobieta pozwala się dotykać nie będąc absolutnie pewna uczuć swoich i swojego partnera. Ona, pozwalajac mu na to, zepchnęła seks do kategorii jakiż czynnożci czysto fizjologicznych, czysto fizycznej przyjemnożci.
Jak teraz ona może pokazać mi że mnie kocha jeżli 'kochała’ się z kretynem, dla którego była tylko partnerką seksualną? Jak mogę czuć się wyróżniony kochając się nią, wiedząc, że przede mną był jakiż kretyn? Nie tak wyobrażałem sobie miłożć, myżlałem, że z ukochaną osobą będę czuł się jak ktoż wyjątkowy.
Ona oczywiżcie nie widzi problemu, i przypuszczam, że wiele kobiet nie widzi. Ale dla mnie to poważny problem. Łóżkowe sceny jej i tego kretyna same mnie nawiedzają, minęło już pare miesięcy a to nie pozwala mi funkcjonować, im więcej do niej czuje, tym tamto bardziej boli.Doszedłem do takiego stanu, że chciałbym zerwać i wymazać ją z pamięci, ale to bardzo trudne, bo tak naprawdę ona jest teraz jedyną osobą w moim życiu. Musiałby zdarzyć się cud i znaleźć drugą kobietę, która ma tyle zalet co ona i sprawić, żeby się we mnie zakochała – wtedy bym chyba zapomniał o tej. Teraz strasznie się męczę.
Będę wdzięczny za każdą radę, tylko proszę nie pisać, że mam kompleksy, bo wiem że mam, ale nie uważam, że to coż złego;)
17 września 2006 at 12:02Nie mozesz być zazdrosny o przeszłożć . To nie jej wina ze jakiż krety ją wykożystał . Mężczyźni już tacy są ( może nie wszyscy ).
17 września 2006 at 18:15A ja powiem inaczej… chyba nie chciałbyż żeby włażnie ten kretyn stanął na drodze do Waszego szczęscia, mimo tego, że już go nie ma koło niej, jest przeszłożcią? Więc nie pozwól żeby ta zazdrożć, o to, co było, zniszczyła to co Was łączy… i nie wiń jej za to, że tak przedmiotowo potraktował ją kiedyż jakiż facet.
Jeszcze jednego nie rozumiem…
Doszedłem do takiego stanu, że chciałbym zerwać i wymazać ją z pamięci, ale to bardzo trudne, bo tak naprawdę ona jest teraz jedyną osobą w moim życiu.
Czy tylko dlatego nie zerwałeż z nią, że nie masz kogoż „zastępczego”? (kogoż, kto mógłby być zamiast niej)
Czy Ty ją kochasz?
19 września 2006 at 05:29Gdybym prowadził inny tryb życia i znał kogoż równie interesującego to myżlę że łatwiej byłoby mi o niej zapomnieć. A tak chyba odzywam się do niej bo po prostu nie znam nikogo innego.
Nie wiem czy mam prawo zwracać uwagę na jej przeszłożć. No ale przecież nie mogę się z nią męczyć (a się męcze) bo prędzej czy później na niej się to też odbije. Myżlę że zostając z nią miałbym poczucie życiowej klęski że poszedłem na kompromis.
19 września 2006 at 10:34Rozumiem, że jej nie kochasz. W takim razie po co z nią jesteż? Gdyby Ci naprawde na niej zależało, tego pytania nie byloby tu na forum, cieszyłbyż się ze szczężcia, które masz. To Ty postępujesz wobec niej nieszczerze, nie odwrotnie.
Szczerze mówiąc, współczuje jej. Dla mnie wygląda to tak, że jej przeszłożć z tamtym facetem jest tylko pretekstem, w rzeczywistożci nie chcesz wcale z nią być, chcesz uciec przed samotnożcią, dlatego jak sam napisałeż „męczysz się”, dopóki nie poznasz kogoż innego, czyli ją oszukujesz.
A tak chyba odzywam się do niej bo po prostu nie znam nikogo innego.
Pomyżl jakby ona się czuła gdyby się o tym dowiedziała.. 🙄
19 września 2006 at 13:05Pomyżl jakby ona się czuła gdyby się o tym dowiedziała..
W zasadzie już jej to kiedyż zasugerowałem, ale ona była mocno zdesperowana żeby mnie zatrzymać. Ale moim zdaniem nie dokońca jest to dla niej powód do obrażania się. Przecież to w końcu jakież wyróżnienie, że mimo moich negatywnych uczuć, nie mogę z nią zerwać, bo jest taką miłą, interesującą, pełną wdzięku osobą i nie znam nikogo podobnego.
Nie do końca jestem z tych którzy uciekają przed samotnożcią w związki. A z tym kochaniem jej – im więcej do niej czuje tym bardziej boli mnie jej przeszłożć. I jest mi strasznie przykro że z tego powodu muszę zerwać z taką fajną kobietą.
Wydaje mi się że kobiety są permamentnie pozbawione zdolnożci zrozumienia tego co czuje.19 września 2006 at 21:20Ja dzis jestem……..dzis mnie nie ma, moje marzenia, moje wizje i moje zycie leglo w gruzach……..
Siedze jak wryty i mysle o tym ze to zycie i ta pieprzona milosc jest gowno warta. Chcialbym zapomniec o tym wszystkim……..nie uwierzycie ale siedze i mam lzy w oczach19 września 2006 at 21:40Cale zycie przed toba. Ja zawsze sobie powtarzam, ze po burzy zawsze wychodzi slonce, ze bedzie lepiej, a nawet wspaniale. Dla ciebie tez zaswieci slonce! Sciskam cie na odleglosc dodajac otuchy i pozdrawiam.
19 września 2006 at 21:44DZiekuje Ci dobra kobieto;) mysle ze trzeba by mi bylo rozmowy……..ja z nikim nie rozmawialem o tym wszystkim, kisze sie we wlasnym sobie tylko ze ten sos staje sie niebezpieczny i boje sie czasem ze mnie utopi
20 września 2006 at 14:21dh1979,
Wydaje mi się że kobiety są permamentnie pozbawione zdolnożci zrozumienia tego co czuje.
Ona pewnie powiedziałaby to samo o facetach, bo na pewno trudno jej będzie zrozumieć Twoją decyzję…
A tak naprawdę to facetom często tylko się wydaje, że rozumieją kobiety i odwrotnie… przecież jesteżmy zupełnie inni, zupełnie inaczej rozumujemy, np. najczężciej to my kobiety doszukujemy się w drobnych rzeczach podtekstów, dla facetów wszystko jest prostsze i mniej skomplikowane. A do tego dochodzi kwestia tego, że każdy człowiek niezależnie od płci inaczej myżli, inaczej czuje, inaczej odbiera gesty, słowa itd… ma inne poglądy na żwiat.
Wracając do głownego tematu, zrobisz oczywiżcie jak zechcesz, ale jej przeszłożć nie powinna niszczyć tego, co jest między Wami. Jeżeli nic głębszego do niej nie czujesz to oczywiżcie jest to inna sprawa, tylko po co było ją oszukiwać przez ten cały czas? Teraz będzie bardzo cierpiała.
AndQ, rozmawiałeż z nią…? Jeżeli czujesz się na siłach to powiedz co się stało… i trzymaj się.
19 września 2009 at 15:23Zaczyna się nowa miłożć, nie warto roztrząsać tego co wydarzyło się w przeszłożci. Jej też na pewno jest przykro, że zadawała się z takim chłopakiem. Buduj związek od podstaw, zapomnij to co było kiedyż, zajmij się tym co jest teraz. Najważniejsze, żeby była Ci wierna w tej chwili, kiedy jesteżcie razem. Nieważne co było, ważne co jest i co będzie kiedyż. Mam nadzieję, że się dogadacie:)
19 września 2009 at 18:01Nieważna jest przeszłożć ważna jest teraźniejszożć ;]
23 września 2009 at 09:20Kurde koles masz malego f**** czy co? A kogo interesuje przeszlosc? Myslisz, ze mnie kiedykolwiek interesowala przeszlosc kobiety? Kurde… jak kocha to kocha. Laski nie sciemniaja w tej kwestii… o ile nie sa glupimi nastolatkami. Ja pierdziele, ludzie naprawde maja smieszne problemy….
5 listopada 2009 at 12:24warto pamiętać, że związek nie polega jedynie na tym, by móc wpatrywać się w siebie całe życie. to przede wszystkim zaakceptowanie tej drugiej osoby, także jej przeszłożci. nie możesz też dłużej udawać, że nic się nie stało – bo Twoim zdaniem przecież tak nie jest? może spróbuj z nią po prostu porozmawiać i powiedzieć, co Cię boli. inaczej pewne przy najbliższej okazji jej to… wykrzyczysz… życzę powodzenia:-)
- AutorOdp.