-
AutorOdp.
-
5 grudnia 2007 at 20:25
Dla tych, co nie lubią marznąć polecam przepis na napój ognisty, który rozgrzeje każdego
[usunięto_link]6 grudnia 2007 at 09:46Ja nie przepadam za grogiem (: a pijam tylko dlatego, że w zaprzyjaźnionej knajpce, tawernie zresztą, codziennie o 20 są toasty (np. „za żony i kochanki, żeby się nigdy nie spotkały”) włażnie grogiem (najlepsze jest to, że oczywiżcie za darmo… w ogóle knajpka jest cudowna… taka… niepowtarzalna) i chyba tylko dlatego i dla klimatu, zawsze to piłam (ale… to jest niedobre po prostu!).
Ach wspomnienia ^^ już od dawna mieszkam w innym mieżcie, ale wspomnienia zostają. I na szczężcie istnieją wakacje, kiedy się można wybrać do tawerny i przypomnieć stare, dobre czasy.
10 grudnia 2007 at 17:17powspominać zawsze jest miło, szczególnie wakacje 🙂 ja lubię ten ognisty napój. kojarzy mi się głównie ze żwiętami i ikeą (tam po raz 1. się z nim spotkałam) 🙂
12 grudnia 2007 at 15:35beehive, ale lubisz grzane wino? grzańca lubią wszyscy! ja też nie przepadam za rumem – ciekawe, czy możan zrobić grog bez rumu, zastąpić go czymż innym? przecież poncze można robić na róznych alkoholach, moze grog też?
12 grudnia 2007 at 22:43tego niestety nie wiem 🙁 ten grog, do którego linka podałam robiła moja przyjaciółka. możecie zadać to pytanie pod przepisem
13 grudnia 2007 at 09:18Grzane wino lubię bardzo (: zwłaszcza dobrze przyrządzone.
A co do grogu bez rumu… hmm… myżlę, że nie wypali. Bo to włażnie chodzi o rum, zresztą grog ma długą tradycję i raczej modyfikacja nie wchodzi w grę (: Ja to traktuję jako jeden z drinków, nie smakuje mi — ok, ale jest jeszcze tysiąc innych do wyboru, więc nie będę narzekać.
13 grudnia 2007 at 20:28beehive, a jak przyrządzasz grzańca? 🙂 jakie dajesz dodatki? ja eksperymentowałam zeszłej zimy z kawałeczkami pomarańczy wrzuconymi do wina, boskie! teraz nachodzi mnie apetyt. mam w szafce deserowego Balzaca kupionego z myżlą o niedzielnym deserku, ale chyba go zaraz zagrzeję z miodkiem i odkupię jutro nową butelke. 🙂
19 grudnia 2007 at 13:05kawałeczki pomarańczy, owszem są fajne w grzańcu (: zazwyczaj standardowa przyprawa „do grzańca” — tam są goździki, imbir i takie tam. Ale i tak najbardziej lubię w jednej z ukochanych knajpek, nie wiem, jak oni go robią, ale jest rewelacjny.
19 grudnia 2007 at 22:06nigdy nie pilam ale pewnie jest pyszny 😆
11 stycznia 2008 at 13:55przyprawy do grzańca koniecznie trzeba wzbogacić pomarańczą, cytryną, dobrym midem… bez tego moim zdaniem ani rusz! grzaniec z kawałeczkami pomarańczy nie ma sobie równych – przywodzi na myżl smak sangrii. uwielbiam pić sangrię latem w Hiszpanii. notabene w Polsce też można dostać sangrię w butelce, całkiem dobrą, firmy Canelli. aczkolwiek nic nie umywa się do zrobionej własnoręcznie!
14 stycznia 2008 at 19:22ja do grzańca obowiązkowo gotową przyprawę do grzańca! fajnie, że coż takiego wymyżlili! dodatkowo goździki, trochę miodu. jakoż pomarańczy nie daję. ja się rozchorowałam i chętnie grzańca bym wypiła. ale chyba pozostaje mi mleko z miodem 🙁
31 stycznia 2008 at 11:05taki grog to własnie ostatnio w ikei widziałam, ale miałam wątpilwosci i nie kupiłam. czy to mocne jest?
5 lutego 2008 at 11:34qrczę, muszę wypróbować, bo nigdy nie piłam
-
AutorOdp.