jak i czy życ z takim człowiekiem? Proszę POMOCY!

  • Autor
    Odp.
  • megan84
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 5
    • Początkujący

    wiem, że takich sytuacji jak moja jest tysiące… tysiące wpisów itd., Czytam to wszystko i chyba chciałabym żeby ktoż napisał bezpożrednio do mnie i tylko do mnie.. Moje życie wygląda następująco… Mam 27 lat, 10 miesięcy temu wyszłam za mąż. Przed żlubem nie mieszkaliżmy razem, dopiero po. Aktualnie mieszkamy i pracujemy za granicą. Mój mąż doprowadza mnie do szału. Czuję, że już żwiruję, a on to wykorzystuje i wyzywa mnie od nienormalnych. Dla niego zawsze jest wytłumaczenie, dla mnie nigdy. Wiem, że nie jestem żwięta, też popełniam błędy. Nie potrafię jeszcze jakoż dobrze odnaleźc się w sytuacji żony. Czasami czegoż nie zrobię, albo zrobię źle, ale uczę się życ w małżeństwie. Wracając do problemu.. polega on na tym, że mój mąż jest złym człowiekiem. Jeżeli się pokłócimy, on nigdy pierwszy do mnie nie przyjdzie, nie ważne po czyjej stronie leży wina w danym momencie, zawsze to ja muszę wyciągnąc pierwsza dłoń. Jak go pytam dlaczego tak się dzieje, to mówi mi że on od razu nie potrafi się pogodzic (tak jak ja), on potrzebuje czasu żeby to przemyżlec itd. i to zajmuje mu z 2 dni. Nie ważne jakiego kalibru jest kłótnia – 2/3 dni milczenia z jego strony. Takie sytuacje mnie wyczerpują, źle się wtedy czuję, nie wiem co ze sobą zrobic i nie potrafię znaleźc sobie miejsca. Najgorsze są sytuacje, w których zakłada że sie zachowam tak czy siak i jest kłótnia z tego powodu. Nie wiem jak to wytłumaczy… może przykład.. rozmawiamy o zakupie czegoż do domu, on kiedys dal pomysl na zakup czegos tanszego niz zamierzaliżmy, a ja stwierdzilam ze wole dluzej poczekac zeby to miec, niż kupowac chłam. Po kilku tygodniach stwierdziłam, że lepiej kupic ta tańszą rzecz, bo za dużo mamy zobowiazan finansowych i nie stac nas bedzie w najbliżym czasie na wiekszy wydatek. Powiedzialam mu, żeby kupic tańszą rzecz, od słowa do słowa, wsiadł na mnie, dlaczego ja teraz mówię zeby kupic tansza rzecz, skoro jak kupimy to ja zmienie zdanie i bedzie trzeba wyrzucic tą i kupic jeszcze tą drogą? Mowie mu że zmienilam zdanie, lepiej teraz wydac mniej i bedzie ok. To on, że nie! dalej ciżnie mnie że zaraz zmienię zdanie i wymyżla mi inne rzeczy, że np marnuje się u nas jedzenie, że ja zawsze coż otworzę i nie skończę i trzeba wyrzucac. Ja mu mówię co ma jedzenie do zakupu mebla, a on mowi że dużo i stara mi się udowodnic jaka jestem zła, bo żmiałam zmienic zdanie?? to jest chore. Takich sytuacji są miliony. Zachowuje się jak despota. Ciągle jest zły i spięty. Mam go już dosyc i życia z nim. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie rozwodu (mamy slub kożcielny, jestm wierząca). NIe wiem co teraz, kompletnie nie wiem co robic. nie sądzę żeby się zmienił, jak dla mnie czuję że jest coraz gorzej. taki despota… czasami jak sie kłócimy i odpowiada mi takie rzeczy, że ja nie wiem czy on nie ma cos z glowa. Tak jak ta sytuacja z meblem… jak można kogos tak zjechac za cos czego nie ma, a wydaje sie jemu ze bedzie. to jest chore. Czasami mysle ze juz go nienawidzę. Ja jestem bardzo wrazliwa oosoba, jak sie klocimy, to rania mnie jego slowa bardzo, czasami placze. On wtedy tylko mówi, tak idź popłacz sobie, dowala mi jeszcze bardziej, nigdy nie pomyslal jaką przykrożc mi sprawia. Znęca się nade mną psychicznie, bo wie że jestem słaba. Jest tak dużo sytuacji w ktorych tak sie zachowuje. Czesto się kłócimy, tylko ja godziłabym się szybciej, żeby nie cierpiec, a on przeciaga to w nieskończonożc. Kilka razy zagrozil mi rozwodem, blagalam go o to zebysmy dali sobie szanse, nawet wtedy kiedy czułam się niewienna, bo kłótnia wychodziła z jego winy. Moglabym przytaczac mnóstwo przykladów, ale kto by to przeczytal..
    Nie wiem na co liczę, może na jakież słowo pocieszenia, jakas radę… Nie piszcie mi ze moglam sie zastanowic przed słubem, itd.. to sama wiem po czasie. Czuję się tu bardzo samotna, chciałabym z kimż porozmawiac, przeczytac dobra rade. Dziekuję, jeżeli ktoż doczytal do końca

    megan84
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 5
    • Początkujący

    ps. najgorsze jest to że moj maż nie chce ze mna rozmawiac. Jak już dochodzi do kłótni, on wybucha, a pozniej sie wcale nie odzywa. Siedzi i milczy, ja do niego krzyczę zeby mi odpowiedzial, a on z premedytacją nic nie mówi. doprowadza mnie to do szału. Co w takiej sytuacji zrobic?

    piabea
    Member
    • Tematów: 0
    • Odp.: 1
    • Początkujący

    Witaj,

    Wydaje mi się, że to co opisałaż jest bardzo charakterystyczne dla początków życia w związku, razem. Czasem się coż zepsuje- teraz jest ciepło więc więcej, problemy z dogadaniem się. To jest normalne na początku małżeństwa. Jeden znajomy opowiadał, że najgorszy okres życia jaki miał to pierwszy rok. Zaczęło się dzień po żlubie, od ustawienia w „jego” łazience dodatkowego kubka na szczoteczkę. Przetrwali ten okres i jest coraz lepiej.Można to porównać do pracy w ogrodzie, każdy musi dużo pracować nad sobą-plewić swoje chwasty, bo nagle żyje się we dwoje. Wszystko się zmienia. To nie tak jak w filmie „żyli długo i szczężliwie”. Dopiero teraz zaczyna się ciężka praca.Codziennie trzeba iżć na kompromis. Dlatego tak wiele małżeństw rozpada się po roku.
    Rozmawiać też się nauczycie. Tylko oboje próbujcie. Nie wtedy, kiedy coż jest nie tak, ale na spokojnie, bez emocji, albo napiszcie list. Ja tak czasem robiłam, jak było mi ciężko coż przekazać, bo emocje brały górę, to list pisałam.

    Co do Twojego męża, to jakbyż mnie opisała. Jeżli mąż mnie czymż zrani, albo coż jest nie po mojej myżli, to muszę mieć czas żeby się uspokoić , jeżli nie to mogę wybuchnąć i powiedzieć wiele przykrych rzeczy, których później żałuję. Może to dlatego mąż potrzebuje czasu. Postaraj się go zrozumieć. 😉 Możesz też go kiedyż przetrzymać. Niech przyjdzie pierwszy. Dla mnie jak tak zostałam przetrzymana pierwszy raz było to duże przeżycie: przecież zawsze przychodził, już powinien być, może nie kocha…

    Powodzenia.

    megan84
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 5
    • Początkujący

    Dziękuję Ci bardzo za przeczytanie mojego posta, a jeszcze bardziej za odpowiedź. Mieszkamy teraz za granicą i nie mam się nawet do kogo odezwac ani poradzic. To co napisałaż dało mi dużo do myżlenia. Jestem już tak sfrustrowana ciągłymi kłótniami, że nie potrafię trzeźwo myżlec. Zastosuję się do Twoich rad, to dobre na początek. Tym razem nie wyciągnę pierwsza ręki, bez względu na to ile mnie to będzie kosztowało, zaczekam i zobaczę co się wydarzy z jego strony. A jeżeli chodzi o list to też o tym pomyżlałam, ale Ty przekonałaż mnie do jego napisania, bo sama jakoż długo się za niego zabierałam. Zbiorę w nim wszystkie myżli i to co mnie boli i dam mężowi do poczytania. Może to pozwoli mu trochę zrozumiec mnie.
    Wiem, że to ciężka praca, jednak najgorsze jest to, że zawsze jak już się pogodzimy to mój mąż twierdzi, że nie chce by dla mnie taki i że chce pracowac nad naszym związkiem, ale jak przychodzi co do czego… to ma chyba amnezję, bo nie robi nic żeby się ze mną porozumiec.
    Pozdrawiam Cię gorąco i jeszcze raz dziękuję 🙂

    Ustalenie_Ojcostwa
    Member
    • Tematów: 3
    • Odp.: 90
    • Stały bywalec

    Tutaj błędem uważam to, ze nie zamieszkaliżcie razem wczeżniej. Przez to nie widziałaż tego człowieka w normalnych, codziennych sytuacjach,nie dochodziło do spięć i związek nie jest „dotarty”. Początki są trudne, wie też wierzę,że z czasem wszystko się uspokoi i tego życze.

    megan84
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 5
    • Początkujący

    dziękuję za posta i pozdrawiam 🙂 w dalszej czężci nawiążę do niego
    nie zaglądałam tutaj długo, bo wiele się u mnie działo, tzn. dużo pracy i do tego przyjechali gożcie na jakiż czas. Wtedy jak napisałam, że zmuszę się do tego aby nie godzic sie pierwsza i że napiszę list do męża, wydarzyło się coż innego… tak się pokłóciliżmy, że myżlałam, że wyjdę z siebie, ale wyszłam na balkon – zapalic. Mój mąż zamknął mnie tam, a sam poszedł pod prysznic. Nie trwało to długo, ale zaczęłam się dobijac do drzwi zdenerwowana. Po chwili on przyszedł, otworzył mi je i zapytał – czy ochłonęłam?! Myżlałam, że wybuchnę i rzuciłam się na niego, uderzyłam go w rękę, on mi oddał i tak kilka razy ja jemu a on mi. Wkurzyłam się jeszcze mocniej i uderzyłam go w twarz, też mi oddał. To był dramat, patologia. Jak cały ten związek… Raz była jeszcze taka sytuacja gdzie byliżmy pokłóceni, trwało to dożc długo. On poszedł do sypialni, oglądał zdjęcia na laptopie, pił wino i słuchał muzyki przez słuchawki. Ja pod wieczór zaczęłam źle się czuc. Też się położyłam w sypialni. Zwijałam się z bólu, a on nawet na mnie nie spojrzał, nie zapytał co mi jest. Wybiegłam do łazienki, a później położyłam się w salonie. On po jakiż 20 min przyszedł po coż tam i bezczelnie zgasił mi żwiatło. Krzyknęłam do niego, żeby mi zapalił bo źle się czuję a on nic. On nie ma wcale serca, a jak je ma to z kamienia. Pozniej jak z nim rozmawialam i spytałam dlaczego się mną nie zainteresował to stwierdził, że on nic nie widział i mogłam mu powiedziec, że źle się czuję.
    Pewnie mogłam z nim zamieszkac przed żlubem, pewnie mogłam wiele rzeczy zrobic inaczej, ale nie zrobiłam. Ludzie popełniają różne błędy. Mój największy – małżeństwo z nim. Czasami myżlę, że to kara za to że kiedyż kogoż mocno skrzywdziłam. Miałam cudownego narzeczonego, ale byłam młoda i głupia, czegoż mi wtedy brakowało w tamtym związku. Zamiast wziąc sprawy w swoje ręce i ulepszyc związek, ja go zrujnowałam. Tamten facet był cudowny, przede wszystkim mnie kochał i miał wielkie serce. Mi się wydawało, że po 3 latach nie czułam do niego tego co na początku, a to tylko przez swoją głupotę. Zauroczyłam się kolegą w pracy, a to było takie złudne. Gdy się ocknęłam, po moim związku nie było żladu. Strasznie zboczyłam z tematu, ale nie mogę pogodzic się z tym co zrobiłam jemu i sobie. Widac terazniejsze życie to kara za przeszłożc.

    julia2007
    Member
    • Tematów: 12
    • Odp.: 252
    • Zapaleniec

    hej!jak tam u ciebie sie dzieje? dzisiaj przeczytalam twoje posty. bardzo mi to cos przypomina z mojego wlasnego zycia, dlatego chcialabym wiedziec, jak sie u was rozwija i czy cos wymyslilas.pozdrawiam

    megan84
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 5
    • Początkujący

    u mnie raz dobrze, raz źle. Po ostatniej awanturze i chęci rozwodu przez mojego męża, po płaczu, bólu i błaganiu, żeby zmienił zdanie – postanowiliżmy dac sobie ostatnią szansę. Nie ukrywam, że dożc długo wytrzymaliżmy bez poważnej kłótni. Tydzień temu mieliżmy pierwszą rocznicę żlubu. Wybraliżmy się na krótką wycieczkę, kolacja.. itd ogólnie było bardzo miło. Jednak trzy tygodnie temu wyczułam guzek na piersi i musiałam uda się do ginekologa. W żrodę poszłam do lekarza na badanie. Mój mąż wszedł do gabinetu razem ze mną co bardzo mnie zaskoczyło, nie przypuszczałam, że chce w tym uczestniczyc, nic mi wczeżniej o tym nie powiedział. Nie chciałam, żeby został i mu o tym powiedziałam. Na tyle byłam zestresowana samą wizytą i sytuacją, że po prostu nie chciałam. Gdy wyszliżmy od lekarza, powiedziałam że wszystko w porządku, że to cysta, że muszę przyjżc na kontrole za 8 tygodni, że miałam badanie ginekologiczne z usg i wszystko ok i że lekarz powiedział mi, że może usunąc mi pieprzyka ze względów estetycznych jeżeli będę chciała. W tym czasie się użmiechnęłam, bo nie czuję się z nim komfortowo a zawsze chciałam go wyciąc. Na to mój mąż strasznie się wkurzył, że z wizyty zainteresowało mnie tylko to że może usunąc mi pieprzyka a nie to dlaczego powstał guzek itd. że nic teraz on nie wie bo mówię mu wybiurcze rzeczy, że wszystko musi ze mnie wyciągac i że wyprosiłam go z gabinetu jakby nie wiadomo kim był.. był bardzo zły a ja nie wiedziałam dlaczego. Wyszłam z gabinetu i poczułam się lepiej wiedząc że nic złego mi się nie dzieje, że nie jest to np podejrzenie raka. A on złożcił się na mnie za to że ja się ucieszyłam ze względu na pieprzyka. co za bzdura?! ogólnie lepiej się poczułam i tyle. w drodze do domu, pytałam o co mu chodzi, co go tak rozzłożciło? albo burczał coż, albo warczał.. grrr nie chciał nic mówi.. Później spytał w złożci co mam zamiar dalej z tym zrobic, czy pójdę do innego lekarza sprawdzic co powie. Atmosfera była strasznie napięta, czułam jak mnie cały czas atakuje. powiedziałam, że nie wiem. On za chwilę znowu: to pójdziesz czy nie? Nie wytrzymałam, krzyknęlam że nie wiem już co powiedzie jak tak mnie atakuje, dopiero wyszlam od jednego lekarza i nie myslalam o kolejnym. Ciężko zobrazowac całą sytuację, te nerwy i emocje temu towarzyszące. Po tej sytuacji każde z nas było obrażone. Gdy wreszcie w sobotę zaczęliżmy niby rozmawiac, bo trzeba było jechac na zakupy i cos ustalic, znowu doszło do sprzeczki. Kłótnia, kłótnia, kłótnia i jak się okazało ja mam go przeprosi za to że krzyczałam. Kłótnia, kłótnia przeprosiłam go (ale czułam że to takie niesprawiedliwe) trochę szyderczo, kazałam siebie też przeprosic. Prawie cała sobota zleciała nam na kłótni i niby normalnym rozmawianiu. Poplątanie z pomieszaniem. Gdy są takie sytuacje jak ta i np on każe mi się przeprosic bo inaczej nie bedzie ze mną rozmawiał, to ja czuję, że mam ochotę go zabic. Jest to takie uczucie, że wzięłabym nóż, wbiła w brzuch i wykrzyczała jakim jest palantem, debilem bez serca!! itd. Mi już odwala.
    Czasami myżlę, że w końcu za niego wyszłam jest moim mężem i jakoż to będzie, jakoż się ułoży, a czasami chciałabym żeby zniknął z mojego życia, bo tak bardzo je niszczy. Nie mogę podjąc sama decyzji o różnych rzeczach bo do wszystkiego się w****…. Jak chcę coż kupic np. do domu to słyszę tylko: takieee? a po co ci to?? A ja muszę się tłumaczyc, dlaczego i po co. I znów ta myżl „kiedyż cię zabiję”

    tych sytuacji jest miliony, każdego dnia coż. Bardzo często myżlę o rozwodzie. Gdy ostatnio się kłóciliżmy powiedziałam mu że mam go już dosyc, a on mi na to że nikt mnie nie trzyma. Niby jak jest między nami dobrze to potrafi byc do przytulenia itd ale jak już coż mu nie podpasuje to biada mi. Skoro grozil mi rozwodem kilka razy, mówi ze jak chce odejżc to on mnie nie trzyma to po co ja mam z nim byc. czy ja nie zasługuję na miłożc?

    JULIA2007 dlaczego moje katastroficzne życie przypomina Ci coż z Twojego? Napisz proszę do mnie coż więcej. Pozdrawiam

    megan84
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 5
    • Początkujący

    jak już przeczytałaż/łeż to co napisałam to zostaw proszę jakąż uwagę, zdanie, słowo, pytanie, cokolwiek… Chciałabym, żeby ktoż się wypowiedział na ten temat, bo biję się tylko z własnymi myżlami. nie chcę byc z tym sama! Proszę onas

    pampam
    Member
    • Tematów: 2
    • Odp.: 37
    • Bywalec

    Hej, nie możesz się karać za błędy przeszłożci! To, że kiedyż skrzywdziłaż narzeczonego nie znaczy, że teraz masz się męczyć z mężem za wszelką cenę! Napisałaż, że jesteż wierząca, ale czy ciągłe kłótnie o błahostki to atmosfera do stworzenia rodziny? Wyobrażasz sobie mieć dzieci z mężem? Do tanga trzeba dwojga i chęci bycia razem z obu stron, czy on się stara gdy się nie kłócicie? Myżlę, że chyba też męczy was, że jesteżcie za granicą, emigrujący często żyją w stresie. Myżle, że powinnaż mu mówić, co Cię boli, ale jeżli on się tym nie przejmie na poważnie, to nie przestrzega przysięgi małżeńskiej niestety…

    Ustalenie_Ojcostwa
    Member
    • Tematów: 3
    • Odp.: 90
    • Stały bywalec

    Racja,dla kogoż kto to jest wierzący to faktycznie bardzo ważna sprawa,ponieważ nie przestrzega przysięgi małżeńskiej,co oznacza że nie traktuje tego poważnie. Ciągłe kłótnie na pewno nie sprzyjają atmosferze do stworzenia rodziny.

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " jak i czy życ z takim człowiekiem? Proszę POMOCY!"

Przewiń na górę