Koniec po 2 latach…?

  • Autor
    Odp.
  • pokahontaz
    Member
    • Tematów: 9
    • Odp.: 106
    • Zapaleniec

    Pomóżcie, błagam, nie wiem, co robić!
    Od kwietnia 2005 r. jestem z Marcinem. Wiadomo, na początku bajka mlekiem i miodem płynąca. Wszystko nam się żwietnie układało, dogadywaliżmy się itd. Po ponad roku coż jakby pękło. Zawsze wiedziałam, że Marcin ma wady, ale zawsze tłumaczyłam to sobie tak: dotrzemy się, życie to nie sen, że wszystko ma się podane jak na tacy, musimy wypracować wspólny język i kompromis”. Zawsze myżlałam, że na tym to polega i że nawet książę z bajki ma swoje „ale” i że nie ma idealnego związku, w którym wszystko wychodzi. Lecz w pewnym momencie porządnie się zaczęłam zastanawiać, czy oby obrałam dobry sposób myżlenia…
    Marcin nigdzie ze mną nie wychodził- tłumaczyłam sobie: „nie musi być taki, jak ja, a nie wszystkie wady da się zmienić, niektóre trzeba po prostu zaakceptować” i starałam się akceptować… Prostacko się odzywał i wytłumaczyłam to sobie w ten sam sposób, nie można było pogadać o moich zainteresowaniach. Ale ja to wszystko tłumaczyłam sobie, że coż trzeba zaakceptować, a na coż innego trzeba czasu, żeby to zmienić.
    W pewnym momencie miałam dożć. Zero spontanicznożci, ciągle tylko narzekanie: politycy ble, pogoda ble, jedzenie ble, samopoczucie ble.
    Wszyscy w koło mówili, że jestem z nim, bo boję się rozstania, zerwania z przyzwyczajeniem itp.
    Pewnego dnia do mojego brata przyjechali kumple. Zaczęłam z nimi rozmawiać o Marcinie, jak to z nimi facetami. Ale spoko, pogadaliżmy, pojechali i finito. Kryzys trwał. Postanowiłam zrobić sobie z Marcinem przerwę (strasznie trudno się takie wytrzymuje, gdy spędza się z kimż 24 h). W tym czasie zaczęłam wychodzić do ludzi- czężciej spotykałam się ze znajomymi. Czężciej też miałam okazję pogadać z kumplami brata, zwłaszcza jednym, za którym nie przepadałam zbyt… Zaczęłam z nim rozmawiać, znaleźliżmy wspólny język. Czułam się, jakby Robert czytał w moich myżlach, wszystko rozumiał dokładnie tak, jak chciałam! Okazało się, że chłopak jest we mnie zakochany, ale nie wchodził w moje życie z butami, skoro byłam z Marcinem. Z Marcinem układało się coraz gorzej, z Robertem coraz lepiej. Spotykaliżmy się zawsze w paczce, na kumpelskich warunkach. W ostatnią sobotę karnawału pojechałam z nim na imprezę… Pocałował mnie wtedy. Pomyżlałam: Marcin mi tego nie wybaczy, wszystko skończone. Cholera, poczułam w pewnym sensie ulgę, ale i wielki strach. Kilka tygodni wczeżniej rozmawiałam z Marcinem, czy byłby w stanie wybaczyć taki incydent. Stwierdził, że chyba nie… Następnego dnia musiałam mu o wszystkim powiedzieć. Wiecie co odpowiedział? Ze wybacza i chce mi pomóc, bo się zagubiłam!
    Ja jednak postawiłam sprawę twardo: nie możemy być razem i powiedziałam mu wszystko, co leżało mi na duszy, odnożnie jego, z całych 2 lat. Obiecał sie poprawić itd. Ale ja nie wiedziałam, czy nadal chcę, żeby się zmieniał,było mi już chyba bez różnicy… Z Robertem wyjażniłam sprawę, że nie możemy razem być, przynajmniej na razie. Chcę zamknąć jeden temat, a nie angażować się w dugi. Zrozumiał. Znów wróciliżmy do kumpelskich (niby) układów, ale on ciągle prawił mi komplementy itd. Nie chciałam się wkręcić w dwa chore układy: ja- Marcin, ja- Robert. Trzeba było wybrać jeden! Po tygodniu spotykania z Robertem i od zerwania z Marcinem, postanowiłam dać temu drugiemu ostatnią szansę, o którą tak błagał. Tak więc cały epizod z Robertem skończony i wracamy jakby do dawnego układu. Tylko nie wiem, czy dobrze robię? Wróciłam do Marcina, żeby pokazał, że się zmieni. Mało prawdopodobne, że to zrobi, ale ok- chciał szansę, niech ją ma! Jeżli tego nie zrobi, będzie jasne, że z nim nie będę, bo taka jest umowa! Ale musiałam zakończyć znajomożć z Robertem, wiadomo. Brakuje mi go strasznie, tych naprawdę szczerych rozmów, magicznych spotkań. Cała rodzina zbuntowana, bo jak ja mogłam zostawić Marcina- „taki dobry chłopak, nie pije, nie pali, pomocny, sympatyczny, nie wyciąga córeczki na imprezy, grzecznie w domu siedzą itd. A ten Robert? Ciągle gdzież lata, szaleje, to nie jest dobry materiał na partnera dla Ani!” Miałam dożć tych komentarzy! Fakt, presja otoczenia miała duży wpływ na decyzję, że wrócę do Marcina… Ale wiecie, Marcin to przystojniaczek, wysoki siatkarz, czarne oczka, włoski, ciałko jak ciasteczko… A Robert nie dożć, że rok młodszy, to niższy…
    Wiem, powinnam kierować sie sercem, nie słuchać, co ludzie mówią! Tylko to jest dla mnie naprawdę ważne, nie najistotniejsze, ale miło byłoby, gdybym czuła aprobatę otoczenia. Tylko mama stwierdziła, że mam myżleć wyłącznie o sobie i swoim szczężciu! Co robić i co myżlicie o całej sprawie? Marcin mnie kocha do szaleństwa, troszczy się o mnie jak o księżniczkę, jestem jego oczkiem w głowie. A Robert to wyzwanie, też troskliwy, ale spontaniczny i wesoły, czego brakuje Marcinowi. No i kwestia wyglądu, która nie jest już aż tak istotna. Taki przystojniak, który na dodatek mnie kocha do granic, a po drugiej stronie niższy, młodszy, który za to zaskakuje pomysłowożcią itd.
    CO ROBIĆ ???

    mia1980
    Member
    • Tematów: 26
    • Odp.: 1222
    • Maniak

    według mnie dobrze myslisz i dobrze postepujesz[z tym że nie pchasz się w dwa związki jednoczesnie] co do samego wyboru partnera tez cie rozumie wiesz czego mozna sie po Marcinie spodziewać natomiast Robert mimo iz cie fascynuje to nie wydaje mi sie obyż go dobrze znała[tak dobrze jak Marcina].Daj szansę Marcinowi i zobacz czy jest tego wart, no i oczywiżcie czy twoje uczucia do niego odzyją. Ale jeżli nic nie czujesz do Marcina i nie chcesz z nim już być to nie warto ciągnąć tego związku

    pokahontaz
    Member
    • Tematów: 9
    • Odp.: 106
    • Zapaleniec

    Dziękuję, mia1980 ! Naprawdę jestem rozdarta między radami rodzinki: „a gdzie znajdziesz takiego drugiego?” a tym, co mnie ciągnie, ale na co nie mam najmniejszej gwarancji, że ułoży się na całe życie.

    eta
    Member
    • Tematów: 49
    • Odp.: 1449
    • Maniak

    hm.. ciezki temat..
    moze tak ty wiesz czego chcesz?
    wrocilas do M. daczego ? bo tak ci rodzina powiedziala czy chcialas, bo kochasz?
    Pan R. to moze fasynacje czego nie ma M…
    ja na twoim miejscu budowalabym to co budowalam przez 2 lata.. i zobaczyla czy cos z tego wyjdzie… ale tez bym sia starala by ten zwiazek naprawic..
    a Pan R niech sobie zyje tam w swoim swiecie…

    pozatym sama powinnas wiedziec czego chcesz od zycia 🙂

    xyz
    Member
    • Tematów: 35
    • Odp.: 1277
    • Maniak

    tylko zeby to nie bylo tak ze czekaasz az Marcinowi podwinie sie lapa. ze cos zrobi nie tak i to bedzie twoja szansa bycia z tym drugim.
    znasz swojego partnera juz 2 lata. czy on jest w stanie zapomniec o ty z czego mu sie zwierzylas? zeby ci pozniej nie wytykal tego przez lata. skoro ty tak zrobilas to ja tez ci zrobie.

    ciezka sprawa i ta presja od strony rodzicow. dziwie sie ze tak jakby ich posluchalas bo zazwyczaj robi sie rodzicom na przekor 😕

    Tuska
    Member
    • Tematów: 22
    • Odp.: 447
    • Pasjonat

    dobrze zrobiłas ze wrcóciłas do Marcina, sama napisałas ze na początku było w waszym związku wspaniale jestescie parą juz 2 lata, skąd wiesz co by „wyszło” z Roberta po roku czy dwóch??? Na początku kazdy znich jest szarmancki, elokwenty i takie tam, a pozniej wychodza te ich „przyzwyczajenia” 🙂 A tak w ogole to zdaje mi sie ze ten Robert po prostu pojawil sie „w pore” pozwolił Ci sie oderwac od rzeczywistosci, nigdy z was chyba by nic nie było skoro piszesz ze cie nie pociąga nawet fizycznie, moze znalazłas po prostu dobrego kumpla????

    pokahontaz
    Member
    • Tematów: 9
    • Odp.: 106
    • Zapaleniec

    Tak, postanowiłam wrócić do Marcina. Jesteżmy teraz razem i jest baardzo fajnie, podobnie jak na początku, ale…. Ha ha, jest pewne „ale”. Cholernie się boję, że pożałuję tej ROZSĄDNEJ decyzji, włażnie dlatego, że była rozsądna, rozumiecie??

    Tuska
    Member
    • Tematów: 22
    • Odp.: 447
    • Pasjonat

    to ja troche nie rozumiem, skoro była tylko to decyzja rozsądna to tak naprawde wolałas to drugie rozwiązanie?? Czyli mam rozumiec ze okłamujesz swojego chłopaka i samą siebie przy okazji???

    farfalla
    Member
    • Tematów: 8
    • Odp.: 959
    • Zasłużony

    Pokahontaz tęksniłaż z M. kiedy mieliżcie przerwe, czułaż, że wolałabyż być np. teraz w danym momencie z nim a nie w pubie np. ? Jeżli miałaż takie myżli to myżlę, że warto spróbować. Może rzeczywiżcie M. zmieni się choć trochę dla Ciebie i będzie wam wspaniale. A jeżli nie to nie będziesz musiała sobie pluć w brodę, że nie próbowałaż tego ratować.

    mia1980
    Member
    • Tematów: 26
    • Odp.: 1222
    • Maniak

    troche to rozumiem… wróciłaż do Marcina bo wiesz czego się możesz po nim spodziewać, zalezy mu na tobie, no i też wpływ otoczenia. Ale jest też ale… nie wiesz czy dobrze zrobiłaż bo nie poznałaż na tyle dobrze Roberta i nie wiesz czy byłoby ci z nim lepiej [po dłuższym byciu razem] a jak by nie było Robert juz zajął pewne miejsce w twoim sercu i wciąz zadajesz sobie pytanie 'jak by to było z nim?’. Boisz sie teraz rozczarowania ze strony Marcina i pewnie przy pierwszej lepszej kłótni będziesz żałować tej ROZSĄDNEJ decyzji. Nie pociesze cię zbytnio bo przypuszczam że jeszcze długo będziesz rozpamietywać Roberta ale z jakiegoż powodu wybrałaż Marcina[ a byłaż wolna i miałaż wybór… gdyby twoje uczucie do Roberta było silne to z pewnożcią wybrałabyż jego nie patrząc na ROZSĄDNE decyzje].

    Tuska
    Member
    • Tematów: 22
    • Odp.: 447
    • Pasjonat

    nigdy nie mialam takiej sytuacji zawsze wiedziałam czego chce i na kim mi zależy, nie wiem moze to pewne doswiadczenie życiowe które mnie jeszcze czeka ale jakos nie umiem sobie tego wyobrazic, no bo jak można nie wiedziec czego czy kogo sie chce???

    Meru
    Member
    • Tematów: 7
    • Odp.: 332
    • Pasjonat

    Ja kiedyż miałam tez podobny problem.
    Miałam do wyboru spokojnego faceta który mnie szanuje i kocha i drugiego zwariowanego troche nierozsądnego chłopaka.Długo sie zastanawiałam bo z jednej strony uwielbienie a z drugiej szaleństwo ciężka sprawa zwłaszcza że bardzo podobali mi się obydwaj.
    Ale po długich namysłach wybrałam tego spokojnego. Kierowałam sie przede wszystkim tym jak będzie wyglądać moje życie z nim w dorosłym życiu. Który będzie w stanie mi zagwarantować bezpieczeństwo, opiekę i wsparcie kiedy będę tego potrzebowała. No i decyzja sama się podjęła;) Na początku nie było mi łatwo bo czasami żałowałam że nie wybrałam tamtego ale decyzji nie można cofnąć a żyć trzeba dalej. Teraz z perspektywy czasu wiem że dobrze zrobiłam. Jesteżmy do dzisiaj razem kochamy się nad życie i nie zamieniłabym go na inny model nawet ten bardziej rozrywkowy i spontaniczny.

    Czasami nie warto ryzykować bo możemy nie wybaczyć sobie tego do końca życia. 😉 Powodzenia

    pokahontaz
    Member
    • Tematów: 9
    • Odp.: 106
    • Zapaleniec

    Meru dziękuję bardzo za radę!
    No włażnie to jest tak, że obydwaj dla mnie coż znaczą. Marcin, wiadomo, głębokie niegdyż uczucie, do granic. A Robert tak niespodziewanie pojawił się w moim życiu i namieszał… Pojawił się, kiedy ja już byłam pewna, że resztę życia spędzę z Marcinem, a wraz z jego pojawieniem wszystko wywróciło się do góry nogami! Uwierzcie, nie chciałam tego, kochałam bardzo Marcina i nie myżlałam o żadnych miłosnych ekscesach! Tak bardzo broniłam się przed tym uczuciem, przecież moje życie było już ułożone! Ale nie wiem, czy dobrze robię… Robert, fakt, to zwariowany chłopak, ale bardzo opiekuńczy i zakochany we mnie do szaleństwa. Marcin jest taki powolny, spokojny, nawet to jego uczucie do mnie jest takie… melancholijne. Cholerka, czuję się tak obrzydliwie… Rozumiecie, co to znaczy znaleźć z kimż wspólny język? Taki znalazłam z Robertem, bo z Marcinem taki wypracowywałam przez te lata i tak nie był 100 procentowy. No więc czy powinnam kierować się wyglądem czy wiekiem? Chyba nie! No fakt, w ramionach Marcina czuję się jak księżniczka, wysoki, niesłychanie przystojny brunet z niesamowitymi, dużymi, brązowymi oczkami, a Robert jest niższy itd.
    Z Marcinem psuło mi się już wczeżniej, zanim wydarzyła się historia z Robertem. Ale wiecie, nie chciałam tak łatwo przekreżlać tego związku, po byle jakiej kłótni rozstawać się, zwłaszcza, że nigdy nie było między nami takiego ogromniastego konfliktu, rzucanie talerzami, itp. 😉
    Mam przyjaciela, z którym teraz niestety prawie wcale się nie widuje (studiuje daleko). On już dawno mi powiedział, że po prostu brak mi odwagi, żeby zerwać z Marcinem, bo on to dokładnie widzi i mnie zna, że prędzej czy później, te wady Marcina, które próbuję zaakceptować, nie dadzą mi żyć i będą mnie dusić. Chyba tak jest…. Na cały związek spojrzałam z innej perspektywy. On wygląda na taki bardziej… wypracowany, rozumiecie, o co mi chodzi? Na każdy krok dalej w naszym związku musiałam (tak, prawie tylko ja) dużo pracować, analizować i wymyżlać złote żrodki- Marcin mi powiedział, że on tak po prostu nie umie i ja będę od czarnej roboty, czyli od dbania, aby w związku było ok, miałam trzymać rękę na pulsie. Wiecie, czuję się jak jego mama, on jest taki mało zaradny… Robert natomiast to dusza towarzystwa i urodzony dowódca. Mimo, że ma dopiero 19 lat, załatwia prawie wszystkie interesy firmy swoich rodziców, a Marcin dopiero niedawno poszedł sam do banku, bo mamusia zwykle chodziła. Nawet nie wiecie, jak ciężko żyć z takim facetem.
    Myżlałam już, żeby rozstać się z Marcinem, niezależnie od tego, czy byłabym z innym. Ale niesamowite katorgi przeżywałam, kiedy widziałam, jak on cierpi przeze mnie, jak traci grunt pod nogami, kiedy mówię mu: to chyba koniec…
    Z drugiej strony rozmawiałam z kumpelką i ona opowiedziała mi historię mamy swojego znajomego: Jola ożeniła się z chłopakiem, bo ON bardzo ją kochał, wszystko by dla niej zrobił, starał się na każdym kroku, wierząc, że w niej obudzi się tak gorące uczucie, jakim on ją darzył. Jola, może kierowała się, że będzie miała szczężliwe życie, bo ON ją kocha, będzie o nią dbał itd. Niestety, nigdy go nie pokochała, a Sławek stracił dawno młodzieńczą walecznożć i stał się tyranem dla niej… Jest z nim i niesamowicie cierpi, chyba tylko przez wzgląd na dzieci. Teraz pluje sobie w brodę, że nie miała w sobie odwagi, żeby go zostawić, choćby przed ołtarzem…
    Wiem jedno, zarówno Marcin, jak i Robert dużo dla mnie znaczą. Być może ten magiczny wręcz czas spędzany z Robertem okaże się kiedyż w przyszłożci tylko wspaniale rodzącą się przyjaźnią, a może tak będzie z Marcinem…?
    Chcę po prostu być szczężliwa, nie robić nic przeciwko sobie, ale też nie chcę grać na ich uczuciach, jak kapryżna laleczka, co chwilę zmieniając decyzję!
    Ech…

    pokahontaz
    Member
    • Tematów: 9
    • Odp.: 106
    • Zapaleniec

    Tego, co los przyniesie nie jesteżmy w stanie przewidzieć, ale przecież poniekąd od nas to zależy…

    Meru
    Member
    • Tematów: 7
    • Odp.: 332
    • Pasjonat

    Masz rację. Najważniejsze żebyż to ty była szczężliwa. Może to brzmi bardzo egoistycznie ale taka jest prawda. Bo jeżli ty będziesz się dusić to także i twoi bliscy będą to odczuwać i wtedy wszyscy będą nieszczężliwi.

    Ja jestem z moim chłopakiem już prawie 7 lat i czasami przeżywam takie rozterki jak ty. Różnią się tylko tym że ja nie mam drugiej osoby (chłopaka) który by mnie intrygował. Poprostu zaczynam się zastanawiać czy mój chłopak daje mi szczężcie jakie potrzebuję. Mamy bardzo różne charaktery. Ja lubie często wychodzić, pójżć poszaleć zapomnieć o problemach i nie przejmować się tak bardzo rzeczami na które nie mam wpływu. Co się ma stać to i tak się stanie. Natomiast mój chłopak jest aż za bardzo dojrzały, przejmuje się wszystkim jest perfekcjonistą do bólu i woli zapobiegać pewnym wydarzeniom niż później żałować, co mnie strasznie irytuje i doprowadza do wżciekłożci. 😡
    Ale mimo wszystko jest takim facetem jakiego potrzebuję bo jest troskliwy, czuły, potrafi zadbać o finanse i sprawić że czuję się przy nim bezpiecznie. Kiedy mamy problem to nie ucieka tylko stara sie ze mną go rozwiązać. Do tego jest wierny i bardzo przystojny. A co najważniejsze bardzo się kochamy i oboje dbamy o nasz związek mówiąc sobie bez problemów czego potrzebujemy i czego wymagamy od siebie.

    Nie wiem czy tak długo pociągniesz jeżli tylko ty będziesz miała wszystko na głowie i o wszystkim będziesz musiała pamiętać. Tobie przecież też należy się opieka.Facet też powinien się o ciebie troszczyć i o ciebie zabiegać bo inaczej to straci sens. Kiedyż poprostu możesz nie wytrzymasz i oszaleć, czego ci oczywiżcie nie życzę.

    Wydaje mi się że powinnaż się poważnie zastanowić jakiego faceta potrzebujesz, może zrobić sobie przerwe od obydwu i zobaczyć co czas pokarze, za którym będziesz tęsknić. To musi być przemyżlana decyzja i w żadnym przypadku nie kieruj się tym co inni myżlą bo to twoje życie i twoje szczężcie. Do odważnych żwiat należy, czasami poprostu trzeba ryzykować.

    Powodzenia będę trzymać za ciebie kciuki. 😀

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " Koniec po 2 latach…?"

Przewiń na górę