- AutorOdp.
- 15 czerwca 2009 at 19:58
Często narzekacie? Macie do czynienia z typowymi marudami, wiecznie niezadowolonymi z życia, szukającymi problemów nawet tam gdzie ich nie ma (często podżwiadomie)?
Staracie się zrozumieć takie osoby, czy raczej wzbudzają w Was uczucie złożci, jesteżcie w ich obecnożci drażliwi, znudzeni, po prostu Was odrzucają?Jedną z cech charakteryzujących nasz naród jest narzekanie….
Jakie macie zdanie na ten temat?Polecam ciekawy artykuł –
[usunięto_link]15 czerwca 2009 at 20:05jedna z cech charakterystycznych wiekszosci kobiet jest narzekanie :D:D
najmniej waznych pierdol sie czepiaja, najbardziej wkurzajaca cecha u kobiet15 czerwca 2009 at 20:28[usunięto_link] wrote:
Często narzekacie? Macie do czynienia z typowymi marudami, wiecznie niezadowolonymi z życia, szukającymi problemów nawet tam gdzie ich nie ma (często podżwiadomie)?
Staracie się zrozumieć takie osoby, czy raczej wzbudzają w Was uczucie złożci, jesteżcie w ich obecnożci drażliwi, znudzeni, po prostu Was odrzucają?Nie będę się mizdrzył, ale ja akurat do 'narzekających’ nie należę – hehe, użmialiby się moi bliscy, gdybym się do tego przyznał. Zawsze raczej szukam rozwiązań i wielu zgnębionym dopowiadam: jakoż tam będzie. Ale temat, Cleo – w dechę! Jest dużo materii tutaj do omówienia. Myżlę, że pojawią się tu wypowiedzi nie tylko typu – tak, narzekam – nie, nie narzekam 😉 Wiesz na razie powiem, że narzekanie – jak sądzę – jest objawem niedowratożciowania – indywidualnego, osobowego, uczuciowego – ale i bardziej spektakularnego, narodowego na przykład, społecznożciowego… Poza tym ludzie w tym zawichrzonym i wielce zmanipulowanym żwiecie – strasznie są słabi psychicznie! Nadwrażliwcy, w depresjach i w ogóle jakby bez krzyny magnezu, hehe 😀
[usunięto_link] wrote:
Jedną z cech charakteryzujących nasz naród jest narzekanie….
Jakie macie zdanie na ten temat?Mam podobne zdanie na ten temat, ale nie osądzałbym tak wżciekle Polaków. W historii mieliżmy naprawdę ciężkie przeżycia o to teraz rzutuje pokoleniami. Na pewno 'wypasiony zachód’ miał ich mniej – i był bardziej uprzywilejowany z racji swego geo-politycznego położenia 😉
[usunięto_link] wrote:
Polecam ciekawy artykuł –
[usunięto_link]Artykułu jeszcze nie zdążyłem przeczytać, no bo żyję i mam jeszcze inną robotę, niż forum, hehe, ale postanawiam dojrzeć do tej lektury, 🙂
[usunięto_link] wrote:
jedna z cech charakterystycznych wiekszosci kobiet jest narzekanie
najmniej waznych pierdol sie czepiaja, najbardziej wkurzajaca cecha u kobietChętnie sie z Tobą zgodzę, ale nie stuprocentowo. Znam wiele kobiet, które narzekają o wiele mniej, niż faceci. Tak z mojego dożwiadczenia jest – 60:40 na korzyżć mężczyzn.
Co tu jeszcze? Nie będę narzekał. Myżlę, że narzekania da się opanować i w człowieku i w narodzie 😆 Ale trochę trza popracować. Bez pracy nie ma kołaczy. Samymi dyskusjami tego nie załatwimy…
16 czerwca 2009 at 13:22Każdemu chyba zdarza się pomarudzić, ale są osoby które robią to nieustannie. Mam dobrego przyjaciela, który często potrafi mi pomóc i pocieszyć mnie, ale w odwrotną stronę jest bardzo ciężką osobę. Zawsze wszystko widzi w czarnych barwach i nawet największe pierdoły są dla niego powodem do zawodu i smutku. Początkowo staram się powybijać mu z głowy narzekania konkretnymi argumentami, przykładami nie rozklejając się nad nim, ale kiedy już nic nie skutkuje to podejmuję taką samą postawę jak Onione. Zjebka i już;p Czasem działa, bo stawia na nogi, ale nie na długo.
17 czerwca 2009 at 09:47w zasadzie poruszyłam ten temat bo dotyczy mnie bezpożrednio.
mój chłopak jest wielką marudą… ostatnio w naszym związku pojawiły się
dziwne kłótnie – z mojej strony, drażliwożć itd.zawsze przeszkadzało mi jego narzekanie, ale dopiero ostatnio zdałam sobie sprawę z tego jaki to problem dla nas…
poczytałam więc kilka artykułów na te temat, bo myżlałam, że może przesadzam, ale tam opisane było wszystko co czuje gdy jestem z nim…
cieszę się, że znalazłam przyczynę tego co dzieje się między nami ALE jak to rozwiązać?
pierwsze co zrobiłam to napisałam mu maila – nie tyle, że nie mogę z nim pogadać, ale po prostu sama w spokoju chciałam napisać co czuje i równoczeżnie chciałam by on to w spokoju przeczytał – podałam mu również linki do tych artykułów i poprosiłam o przeczytanie ich.
pierwsza reakcja była pozytywna, nie miał nic przeciwko, przeczytał artykuły ale jeszcze nie rozmawialiżmy na ten temat…
tylko w tym momencie nie wiem co dalej… wiem, że zrozumie mnie, że będzie próbował to kontrolować, bo w tym momencie już wie, że to nie tylko dla mojego dobra ale również i dla jego
boję się tylko, że będzie mu z tym ciężko, bo dziż analizując nasz związek dostrzegłam, że było tak od dawna i mogę żmiało stwierdzić, że wyniósł to z domu…
obiecałam mu pomóc
czy uważacie, że w takiej sytuacji będzie potrzebna pomoc psychologa?
17 czerwca 2009 at 10:13Ja marudzę okropnie aż wstyd się przyznać. Staram się z tym walczyć ale jest ciężko. Mój luby też się na mnie złożci o tą przypadłożć.
Często się zastanawiam czy ja się z tym urodziłam czy jest to wynik moich dożwiadczeń życiowych. Bliżej mi oczywiżcie do tych drugich bo życie mnie nie rozpieszcza jak do tej pory przynajmniej.
Najgorsze jest to że wszystko widze w czarnych barwach. Mój luby czasem rzuca jakiż pomysł a ja wymyżlam tysiące przeszkód żeby tego nie zrobić bo to na pewno się nie uda.
Ciężko się z tym żyje i walczę z narzekaniem na wszystko dzień w dzień.
Myżlę, że rozmowa z psychologiem może tylko pomóc a na pewno nie zaszkodzi.
17 czerwca 2009 at 10:26Często się zastanawiam czy ja się z tym urodziłam czy jest to wynik moich dożwiadczeń życiowych. Bliżej mi oczywiżcie do tych drugich bo życie mnie nie rozpieszcza jak do tej pory przynajmniej.
chyba nikogo nazbyt nie rozpieszcza, mnie również, mojego chłopaka tym bardziej, ale po co tracić czas na „użalanie się” ? ja Was rozumiem – są ciężkie dni, okresy, momenty, ale przecież można pracować nad lepszą przyszłożcią – od tego mamy ręce i głowę.
poza tym człowiek lepiej się czuje żyjąc nadzieją, że będzie lepiej, że wszystko się ułoży, że stać mnie na to..
hmm teraz naszła mnie myżl – niskie poczucie własnej wartożci? czy to może być jeden z powodów?
17 czerwca 2009 at 11:26W moim przypadku chyba nie chodzi o niskie poczucie wartożci.
Raczej o brak wiary, że coż się może udać bo niestety nie wszystko jest zależne od nas samych.
Ja wiem, że lepiej się żyje myżląc pozytywnie, wierzyć, że będzie lepiej itp
Tylko jeżli za każdym razem jak w coż uwierzę, że jednak może być fajnie to coż się spieprzy, potoczy inaczej niż sobie to wyobraziłam to trudno mi mieć nadzieję na „lepsze jutro”.Tak jak napisałam wczeżniej, walczę z tym codziennie i bardzo trudno jest nad tym zapanować.
19 czerwca 2009 at 17:38Mi się zdarza ponarzekać, ale dużo znajomych mi mówi, że to urocze. Podstawą w tym całym zjawisku jest chyba brak przesady. Jak ktoż ciągle zrzędzi i mu nic pasuje to przecież zwariować można.
Mam tylko nadzieje, że nie będę jak mój [usunięto_link] który ostatnio coraz więcej marudzi.21 czerwca 2009 at 20:39[usunięto_link] wrote:
Mi się zdarza ponarzekać, ale dużo znajomych mi mówi, że to urocze. Podstawą w tym całym zjawisku jest chyba brak przesady. Jak ktoż ciągle zrzędzi i mu nic pasuje to przecież zwariować można.
Jak najbardziej popieram 😆
@katherinaa87 wrote:
Mam tylko nadzieje, że nie będę jak mój [usunięto_link] który ostatnio coraz więcej marudzi.
A co Cie Twój tata tak swędzi – ma swój wiek – wolno mu już trochę ponarzekać…
Myżlisz, że Ty nie będziesz? 😉15 lipca 2009 at 10:21no włażnie, moj chlopak to tez troche maruda. to znaczy nie taka straszna znowu, ale jednak czesto zdarza mi sie zdanie „nie marudz!”. i najbardziej boje sie tego, o czym czesto mu mowie, ze na starosc zostanie starym prykiem, ktory bedzie wiecznie narzekal. bo on jest typem marudy narzekajacym na ludzi dookola. caly czas bluzga na wspollokatora, na sasiada, ze wierci, na dzieci na dworze ze wrzeszcza i nie chce miec na starosc takiego ramola w domu. Cleo mozesz podeslac linki do tych artykulow?
29 lipca 2009 at 00:07Nie lubię marudzić,raczej zawsze szukam pozytywnych stron sytuacji.Jestem lekkoduchem,czlowiekiem,któremu zawsze „jakoż sie uda” 🙂 kiedy mam chwilowe zejżcie,to sama jakoż sobie radzę-nie potrzebuję uprzykrzać życia innym 😛
Ludzie,którzy wiecznie narzekają zwyczajnie mnie irytują.A że jestem porywcza,to też marudzeniem można mnie łatwo z równowagi wyprowadzić,o! 😉29 lipca 2009 at 07:48Niestety też mam skłonnożci do marudzenia ;/
Ale walczę z tym dzielnie, często wygrywam 🙂
W sumie to zawsze taka byłam, ale parę rzeczy posypało się w moim życiu i po strasznej załamce doszłam do wniosku, że dłużej tak nie może być, bo ja sama nie mogę z sobą wytrzymać… No i zaczęła się żmudna praca nad sobą, która cały czas trwa, i chyba nie skończy się nigdy… Ale najważniejsze, że użwiadomiłam sobie że straszna maruda ze mnie, i że staram się poprawić ❗ 🙂Aha, i zdecydowanie zgadzam się z opinią, że Polacy to naród, któremu nic się nie podoba… Powiedzcie sami, czy nie lepiej żyłby się w kraju ludzi użmiechniętych i życzliwych dla siebie ❓ Ale się teraz rozmarzyłam… 😀
29 lipca 2009 at 14:34wwwiosno oczywiżcie, że lepiej, ale jak zmienić mentalnożci kilku dziesięciu milionów Polaków ? : ))
ja raczej należę do ludzi, którzy lekko traktuję życie. żyję dniem dzisiejszym a narzekanie na wszystko i wszystkich to dla mnie po prostu strata czasu. a poza tym w wypadku kłopotów wszystko prędzej, czy później się ułoży. narzekanie pewnie dlatego też mnie irytuje, ponieważ 50% społecznożci mojego domu to robi. mianowicie jest to moja mama i siostra. w ogóle ich zachowanie mnie irytuje, ale na szczężcie mam kogoż normalnego w domu – TATA ; )).
no ale wracając do tematu, to droga Cleo ja również radzę wizytę u psychologa i życzę wam powodzenia .
30 lipca 2009 at 07:30[usunięto_link] wrote:
wwwiosno oczywiżcie, że lepiej, ale jak zmienić mentalnożci kilku dziesięciu milionów Polaków ? : ))
Pranie mózgu trzeba im zrobić :D:D:D
Oczywiżcie jest to niewykonalne, ale zawsze pomarzyć można… 🙂 - AutorOdp.