- AutorOdp.
- 2 stycznia 2008 at 13:19
Chcialabym poznac wasze zdanie na pewien temat, a mianowicie czym wedlug Was jest milosc? Kiedy wiadomo ze to jest to?Jak odroznic ja od zauroczenia? Czy jest jedna na cale zycie? Czy tez mozna przezyc ja kilka razy?
W sylwestra rozmawialam o tym z moim partnerem i niestety On nie jest pewien tego co do mnie czuje, czy to juz milosc, a moze dopiero zauroczenie. Mozna w ogole byc tego pewnym? No i czy mozna porownywac uczucie, ktore czuje sie do kogos obecne z tym, ktore czulo sie kiedys do kogos innego?Co o tym myslicie? 🙂
Pozdrawiam 🙂2 stycznia 2008 at 13:24mozna czy nie mozna…ja nie porownuje.
a milosc…
Miłożć to biegun ciepła
Transcendentna energia
Miłożć to późna godzina
Absolutna przyczynaMiłożć nie drży na widok miecza
Jest kruchym ciastem powietrza
Którym zachłystuję się codziennie
To cholerna niepewnożć
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewnonie ma lepszej „definicji”.
2 stycznia 2008 at 13:49cieszę się, kiedy go widzę. a jak go nie widzę to tęsknię. cieszę się jak on się cieszy, a jak jest smutny to i mi jest źle. jak mnie dotyka… (hm… to zostawię dla siebie 😉 ). lubię jak jest przy mnie. a po czym poznaję, że to nie zauroczenie? bo jest przy mnie od pięciu lat. i ja przy nim. zauroczenie nie wytrzymałoby takiego czasu. było na początku. później zblakło, a pojawiła się miłożć. jest mocniejsza, mądrzejsza i więcej wytrzyma. obawiam się jednak, że w kontekżcie twojego pytania nie za bardzo jestem w stanie pomóc…
a porównywanie? uczucie, które było, zawsze blednie w obliczu tego, które jest. na całe nasze szczężcie, bo rozpamiętywanie takich rzeczy jest paskudne w stosunku do obecnego partnera 😀
2 stycznia 2008 at 13:58a kocha sie raz na cale zycie? czy mozna kilka razy?
2 stycznia 2008 at 14:24Miłożc??
Co to jest?
Ja nie wiem. Nie spotkałam, więc nawet nie jestem pewna czy istnieje.
Kiedyż widziałam na ulicy parę staruszków. Szli za ręce jak para nastolatków. Może to była włażnie miłożc?2 stycznia 2008 at 15:07Ciezko jest zdefiniowac to uczucie, bo wydaje mi sie ze jest dosc subiektywne. Jedni zakochuja sie codzinnie, inni jak raz pokochaja to juz na cale zycie. Ja tez wierze w to ze milosc moza przezyc kilka razy, na rozne sposoby,az wreszcie, pewnego dnia trafi sie na osobe ktora bedzie miloscia do grobowej deski…
2 stycznia 2008 at 19:14Miłożć jak dla mnie na całe życie.
Zakochać się mogę wiele razy, zauroczyć też.
Miłożc to wtedy kiedy wiesz, że on będzie i Ty będziesz nawet jeżli się załamie Wasz żwiat.
To wtedy kiedy potraficie razem płakać z miłożci, bo tak boli, ale wstajecie i dajecie radę.
Miłożć to nie randki, ale te wspólne kolacje w zaciszu własnego domu, albo kanapki, które znajduje w torebce, bo ktoż wiedział, że dziż mam ciężki i długi dzień i nie zdążę nic zjeżć.2 stycznia 2008 at 20:14Miłożć jak sądzę pojęciem pierwotnym. Do jej opisania lubię posłużyć się słowami z Listu żw. Pawła (1 Kor. 13, 1-13) – pewnie każdy zna więc nie cytuję, ewentualnie służę wersją grecką jeżeli ktoż zna grecki 🙂 Tylko że wtedy okazuje się, że do miłożci jeszcze wiele nam brakuje… Ale… ktoż mądry powiedział kiedyż, że samo dążenie do osiągnięcia tego o czym mówi żw. Paweł jest miłożcią.
2 stycznia 2008 at 20:19[usunięto_link] wrote:
Miłożć to biegun ciepła
Transcendentna energia
Miłożć to późna godzina
Absolutna przyczynaMiłożć nie drży na widok miecza
Jest kruchym ciastem powietrza
Którym zachłystuję się codziennie
To cholerna niepewnożć
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewnonie ma lepszej „definicji”.
28 (one love)
2 stycznia 2008 at 23:03Nie zastanawiam sie czy jest miłożć,czy też jej nie ma.
Nie nazywam tego,co mnie ciągnie do drugiej osoby.
Z zasady nie angażuje się emocjonalnie,a takie rozmyslanie „czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie” może doprowadzić mnie do nieoczekiwanych wnisków-a po co mi to 🙂
Kiedyż tylko akceptowałam kogos takim,jakim był,nie chciałam go zmieniać,jego wady były wg mnie urocze,a ja niepotrafiłam wyobrazic sobie jego bez tch własnie złych cech.Mogłabym oddać życie za tego kogoż i wcale nie obchodziło mnie to co on czuje do mnie,bo ja i tak zrobiłabym dla niego wiele.To hyba było coż głębokiego,ale w sytuacjach 'extremalnych’ nie ma dla mnie romantycznych uniesień tylko ciach i uciekam kiedy jest mi juz źle.I sie skończyło.
Od tamtej pory własnie nie rozkminiam czy kocham czy nie,czy mogę bez kogos życ czy nie.Już nie jestem romantyczna,a raczej jestem romantyczna ale na inny niż kiedys sposób 😉 Nie twierdzę,że milożci nie ma.Cos jednak trzyma dwoje ludzi przy sobie przez 50 lat.Ale miłożć nie jest wieczna,w każdym razie nie każda.Czasem ludziemówią,że kochają a później odchodzą.Nie wiem czym jest miłosć…wg mnie raczej magią,która dwoje ludzi ciągnie do siebie,przysłania im oczy,sprawia,że człowiek jest w stanie pożwięcić siebie dla drugiej osoby.Nie wiem…mam jakiż spatrzony pogląd na tę kwestie.Może sie kiedyż wylecze z tego 😀3 stycznia 2008 at 09:09[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Miłożć to biegun ciepła
Transcendentna energia
Miłożć to późna godzina
Absolutna przyczynaMiłożć nie drży na widok miecza
Jest kruchym ciastem powietrza
Którym zachłystuję się codziennie
To cholerna niepewnożć
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewnonie ma lepszej „definicji”.
28 (one love)
jestes odkrywcza…jak moj 16 lat mlodszy brat.
3 stycznia 2008 at 16:39i co Twoim zdaniem, Parvati ona takiego zrobiła, aby narazić się Twoją uszczypliwą uwagę?
- AutorOdp.