miłożć po miłożci… czy to możliwe?

  • Autor
    Odp.
  • pinkmartini
    Member
    • Tematów: 3
    • Odp.: 2
    • Początkujący

    witam,

    nie będę owijał w bawełnę: zakochałem się będąc z kimż wczeżniej. Przy tej okazji mogłem poznać lepiej siebie i przeżyć coż, czego wolałbym w życiu uniknąć. Czy było warto p****żć przez to wszystko? Paradoksalnie w pewnym sensie jak najbardziej. i nie chodzi tutaj o nową wybrankę…

    Zawiodłem się na sobie sromotnie, ale prawda i tak leży wg mnie po żrodku.Miłożć potrafi być w takich okolicznożciach okrutna i niczym miecz obosieczny ranić tego kto się jej poddaje, jak i tego, kto się nią posługuje.

    Mój obecny problem polega na tym, że słowo KOCHAM nie chce p****żć mi przez gardło. Wydarzenia wywarły swoje piętno na mojej psychice i trudno jest mi odzyskać wiarę w jakiekolwiek uczucie. Bo czy można kochać kogoż, zraniwszy wczeżniej kogoż i siebie? Nie chce snuć tutaj opowieżci mego życia, bo nie o to mi chodzi.

    Dałem się porwać miłożci i nie potrafię już jej zaufać. Kocham wielu ludzi, mam w sobie tyle uczucia, że jest mi ciężko przekazać je tylko jednej osobie. Mam zbyt empatyczną duszę.

    kolega
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 27
    • Bywalec

    Smutne to co piszesz.. Zranić kogoż i siebie praktycznie za jednym razem. Mam nadzieje, że Ci się w końcu ułoży w tej Twojej miłożci..

    babylonx
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 5
    • Początkujący

    Ja jestem dziwnym przypadkiem,i może zaraz zostane na forum,na samym poczatku mojej obecnosci na nim odsądzony od czci i wiary al i tak napisze
    Związki to dal mnie komoda z setką szuflad.Kazda Partnerka to inna szuflada.Od ponad 9 lat najdłuzszy okres „samotnożci” to 2 tyg,i zaznaczam ze „przygody” mnie nie interesuja bo najkrócej jak w tym czasie byłem z kobieta to 8 miesiecy a najdluzej 3 lata z lekka górką i jakos dziwnym trafem to zazwyczaj to ja byłem „rzucany”…
    w chwili gdy kobieta mowi mi „to koniec”,dla mnie to jst rzeczywiscie KONIEC,zamykam szuflade,przekrecam klucz,wyrzucam za siebie i nie rozpamietuje bo zapewne bym zwariowal… za kazdym razem obiecuje sobie ze „teraz pobede sam,bede singlem,poszaleje” i za kazdym razem los na mej drodze stawia cudowne kobiety,z ktorymi aż żal po prostu poszalec i do tego sie ograniczyc….
    Nie myżl czy chcesz powiedzec czy moze jeszcze nie…..przytul Ją,odetchinj jej zapachem,zamknij oczy i powiedz co czujesz..nie myżl…moze z ust Ci wyjda slowa „to koniec ” ale moze tez „kocham Cie”…ja tak zazwyczaj robie gdy mam problemy ze zidentyfikowaniem wlasnych uczuc…..

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " miłożć po miłożci… czy to możliwe?"

Przewiń na górę