- AutorOdp.
- 13 sierpnia 2007 at 11:27
Doradzam doradzam a sama jestem w matni.
Niektóre z Was zapewne pamiętają mój przypadek, postanowiłam Wam dać znać co dalej. Tak aby się łatwiej pisało męża oznaczać będę literą M, a mojego nowego jedynego literą J.
Wyprowadziłam się od M. Nie było tak strasznie. Owszem wiele kłamstw wyszło na jaw, jak wielokrotnie odstraszał i wtracał się w moich znajomych. Trudno. Nie umie pogodzić się z moim odejżciem, cały czas próbuje. Ja patrzż na to z boku. Owszem, szanuję go, mimo wszystko. Potrafi być opiekuńczy, zrobić rano kakao, gdy mieliżmy problemy finansowe chwytał się każdej pracy. W domu potrafi naprawic pralkę czy szafkę. Dobry kandydat na męża, ale… Jest agresywny, sam to zrozumiał. Nigdy nie wiadomo kiedy i o co będzie kolejna awantura. Nie wiadomo nawet co gorsze, przemoc fizyczna czy psychiczna.
Spojrzałam na to w kontekżcie przyszłych dzieci. A co jeżli byłby taki dla nich? Jak wtedy uciec? Jak na to patrzeć. Zdecydowałam się, chcę rozwodu. Na dniach napiszę pozew.Cztery żcian są tak bardzo puste. Myżlałam, że J wprowadzi się do mnie, będziemy szczężliwi, ale on już wczeżniej powiedział, że tak nie możemy zrobić, że to byłoby bez sensu. Wszystko musi się uregulować, żeby poczynić dalsze kroki. Ma rację, ale ja tak potrzebuję jego bliskożci. Potrafi nieraz nie odpisywać na smsy, nie odbierać telefonów. Pisze tylko „Nie pisz i nie dzwoń. Odezwę się.” Czuję się wtedy jak natręt, jak kobieta bluszcz. Widzę, że unika spotkania, ale jednoczeżnie kontaktuje się ze mną raz czężciej, raz rzadziej, ale jak juz dzwoni, zawsze mówi, że kocha. Wydaje mi się, że piekielnie boi się zostać ze mną na noc, że będzie chciał tak czężciej, a wtedy złamała by swoje postanowienie. Wiem, że chciałabym mieć wszystko odrazu, a tak się nie da. Płaczę do poduszki i czekam…
13 sierpnia 2007 at 12:44co do faceta J to mysle że on sie jeszcze boi pakowac w ten zwiazek bo jakby nie było jestes jeszcze mężatką i on pewnie boi się że mogłabyż wrócic do męża wtedy kiedy on się zaangazuje. Przetrwaj jakos te trudne chwile i nie wracaj do męża bo jak juz zauwżyłaż taki facet nie mógłby byc dobrym ojcem a chyba nie chcesz by dzieci były tak traktowane albo patrzyły jak tatus bije mamusię [co do tego to akurat pamietam taką scenke z dzieciństwa jak ojciec przyszedł pijany z pracy i uderzyl mamę,mimo tego ze byłam wtedy bardzo mała[4-5lat] i zdarzyło sie to tylko raz jakos ciagle mam to wspomnienie w głowie i strach jaki wtedy czułam a dziecko jak wiadomo wszystkiego nie rozumie, zwykła kłótnia jest horrorem a co dopiero rekoczyny].
Zacznij gdzies wychodzic[aerobic, silownia, basen, kino, kolezanki itp, bar to może nie bo w alkoholu szczężcia nie znajdziesz] bo jak bedziesz siedziec w domu i rozmyslać to w koncu dojdziesz do wniosku że wrócisz do męża tylko dlatego żeby nie byc samą
14 sierpnia 2007 at 10:09J się zdecydował.
Wczoraj miałam urodziny. J był u mnie, obudziła się przy nim. Małymi kroczkami ale do przodu chce budowac nas związek.
Jestem szczężliwa14 sierpnia 2007 at 12:39Gratuluje, widzę,że wszystko idzie w jak najlepszym kierunku!!!
Oby tak dalej.
Trzymam kciuki!!!!14 sierpnia 2007 at 15:57Myżlę,że wszystko się z czazasem ułozy tak jak tgo chcesz.Póki co jesteż jeszcze mężatką,więc niec dziwnego,ze J. zachowuje pewną rezerwę.Ale pomalutko,pomalutko wszystko się unormalizuje i będziecie szczęliwa parą 🙂 Czego Ci z całego serca życze 😀
14 sierpnia 2007 at 16:06Serafinko, J. wygląda na mężczyznę, który jest odpowiedzialny, nie chce nikogo zranić, nie chce nic popsuć, bo mu bardzo zależy. To bardzo dobrze, potrzebujesz ciepła. Należy Ci się facet, który będzie Cię wspierał i przy którym w końcu poczujesz się szczężliwa, bo będziesz go kochała naprawdę.
Cieszę się, że wszystko jest na dobrej drodze – drodze do szczężcia. Bo ile można żyć w bólu i upokorzeniu?
Trzymaj się ciepło! 😀
16 sierpnia 2007 at 09:20Tak J. to facet, który wszystko musi miec poukładane. Teraz musi uregulować swoje sprawy w domu i w ogóle, ale jest przy mnie myżlami. Nie wiem kiedy się zobaczymy, ale to juz nie ma znaczenia, bo nie tylko mam nadzieję, ale wiem, że wszystko zmierza w cudownym kierunku, naszym kierunku.
Prawdziwą miłożc można poznać nie po tym, że patrzymy na siebie, ale że patrzymy razem w tym samym kierunku.
- AutorOdp.