- AutorOdp.
- 15 kwietnia 2007 at 08:01
moj zwiazek dopiero sie dociera (jej zalezy ale nie moze jednoznacznie powiedzec ze mnie kocha) i rozumiem, ze egoizmem było by miec kobiete tlyko dla siebie, dlatego jak chce sie spotkac z przyjaciołmi, koledzy kolezanki, isc na impreze, to nawet nie musi sie o nic pytac
ale czasem mam wrazenie, ze mnie olewa, powiedziałem jej to,
i jest tak, ze czuej ze jej na mnie naprwde zlaezy dopiero gdy ona widzi, ze ja mam dosc i mnie traci, a gdy ja zaczynams ie starac, to ona pzrestaje to doceniacostatnio dała mi znowu popalic, napisała ze idzie spotkac sie z kolegami, a wiedziała ze napewno che sie z nia spotkac, ale wytłumaczeniem było, ze nie dałem znac wczesniej.. ale wieczorem jak zadzwoniła (3 razy) ja nie odbierałem, napsiała, ze wie ze sie beznadziejnie zachowała i przeprasza
jest to o tyle wyjatkowa osoba, ze jest szczera, czesto az do bolu dla mnie, bo mi na niej bardzioej zalezy, byc moze juz sie zakochałem, a jestesmy an etapie takim, ze ja jej daje szanse, na to zeby przestała sie bac zwiazku (bo jest po nieudanym gdzie partner ja bardzo ograniczqał)
zalezy jej, ale nie chce znowu najwidoczniej wplatac w cos co moze ja zabolec
czy to źle, ze chcaiłbym z nia spedzac kazdya wolną chwile? tez mam przyjaciół, kilku zajebistychm, ale dla niej jestem w stanie odpuscic spotkanie z nimi, a oni na pewno by nie miwli mi tego za złe
plus jest taki, ze nasz zwiazek powoli sie rozwija, bo kiedys to ona anwet nie zauwazała, tego, ze czuej sie odsuwany
ale mam za kazdym razem prosic? szczezre mowiac watpie, czy ona mnie keidykolwiek pokocha, meczy mnie ten zwiazek, nie potrafie walczyc o kobiete, która czasem sie stara, a czasem sama nie wie o co chodzi
nie lubie dawac komus na siłe tego co ktos moze nie chciec brac
rozmawiam z nia szczerze zawsze, ale nie pytam na razie o nic konkretnego bo usłysze „nie wiem co CI powiedziec”co o tym myslicie ? potrafie dawac szczescie i chce, ale gdy zaczyna sie walka połaczona z cierpieniem, to mi sie hamulec włacza, bo juz kiedys miałęm okazje starc sie o ksiezniczke, której zawsze było mało
mam ochote jej powiedziec ze znowu mnie zraniła, ale czy to nei moja duma? moze powiniemm sie zamknac na miesiac i pozwolic jej poczuc, ze ma we mnie oparcie
czekam na wasze zdanie 🙂
15 kwietnia 2007 at 08:41Wydaje mi sie ze jestes juz bardzo zaangazowany i zalezy ci na tej kobiecie. A jesli tak jest to nie odpuszczaj, piszesz ze ona jest po nieudanym zwiazku, byly facet ograniczal jej wolnosc. Sadze, ze ona sprawdza cie, bada, na ile jej pozwolisz, co akceptujesz, a na co sie nie zgodzisz. Dobrze robisz zostawiajac jej pewien margines swobody, ona wie, ze nie jestes zaborczy, liczysz sie z jej potrzebami. Ale co ona z tym zrobi, to juz inna sprawa. Jesli to doceni, to ok, moze byc cos z tego.
15 kwietnia 2007 at 21:35A teraz moje zdanie w tej sprawie-tylko moje, więc radzę byż wszytko co tu przeczytasz dzielił na pół i robił to co ci „serce dyktuje”. Banalne, ale prawdziwe.
Związek dwojga osób jest związkiem DWOJGA osób. Nie jednej!!! A więc obie strony muszą dawać, muszą też brać. I obie strony idą na kompromis i dla tej drugiej rezygnują z czegoż. Zasada wzajemnożci po prostu. Z tego co napisałeż-w waszym związku to jest zachwiane. To ty dajesz, jesteż wyrozumiały, a twoja partnerka łaskawie pozwala się kochać. Wybacz, ale osobiżcie nie lubię takich kobiet, które zachowują się jak udzielne księżne i łaskawym gestem wyznaczają ci audiencje. Bo to tak wygląda-spotyka się z tobą, kiedy akurat ma wolny termin, bo „koledzy” (sic!) akurat mieli inne plany. Poza tym nie wiem czy tego nie widzisz, ale ona cię emocjonalnie szantażuje. I daje ci marchewkę (przeprosiny), za którą ty idziesz połusznie dalej. Trochę więcej godnożci. I pewnożci siebie.
Piszesz, że jesteż zmęczony. I ty się zastanawiasz „co robić dalej?”. Może nie zrywaj od razu, ale odpocznijcie od siebie. Przekonasz się, czy jej zależy. Albo zacznij się zachowywać jak ona-spotykaj się z koleżankami i kolegami, nie rezygnuje ze swojego życia i powiedz jej, że nie może przecież cię ograniczać. Zaskocz ją i zobacz jak na to zareaguje. I bądź konsekwentny. Jeżli choć raz pójdziesz na kompromis w walce o swoje szczężcie w tym związku (choć osobiżcie nie widzę na nie żadnych szans), ona to wykorzysta tak, że nawet nie będziesz wiedział kiedy. Wiem co piszę, bo też jestem kobietą 😉
16 kwietnia 2007 at 12:51dzieki dziewczyny
Lady, to jest to, co chciałem przeczytac, nie jestem żlepy i widze co sie dzieje, tylko zastanawiam sie, bo keidys nie dałem nawet szans pewnej księżniczce, a teraz jest znia juz 2 lata jakis facet co ganiał jak pies i co ciekawsze słysze opinie, ze ona juz go inaczej traktuje i ze oboje sie zmieniaja,
wiec zastanawiam sie po prostu .. na pewno jak bede chcaił ja odstawic ona bedzie sie zapierac, a jak zaatakuje, znudzi jej sie to,
od wczoraj zachowauje sie tak jak disisja napisałas, czyli teraz ja bede zajety i nie ebde przekładał spotkan z przyjaciółmi, i mysle ze za jakis miesiac albo 2 bede widizał co z tym zorbic, jak ona sie nie zmieni, to podziekuje stanowczo , nie ebde sie uzalał nad soba, skoro mozna sie zakochac 2 raz to pewnie i 3 🙂
dzieki, czekam na inne odp
16 kwietnia 2007 at 19:253mam więc kciuki!!! i życzę byż odnalazł swoje szczężcie (w tym lub innym związku:)
22 kwietnia 2007 at 16:25ja tak miałam po mniej więcej dwóch latach związku… włażciwie to nie wiem dlaczego. oboje zdawaliżmy sobie sprawę co robimy, ale jakoż tak się samo rozluźniało. jak widziałam, że mam go „na zawołanie” to byłam nie do zniesienia… a jak ja się zaczynałam starać, to on korzystał, że to mi zależy… paranoja. w końcu był kryzys, foch stulecia i szczera rozmowa. potem jak tylko któreż z nas zaczynało żwirować, padało magiczne hasełko „idziemy na hużtawkę?” i wszystko wracało do normy.
nasz problem polegał na tym, że oboje mamy silne charaktery. paradoksalnie, dzięki tej sile udało nam się przetrwać razem kolejnych parę lat, a ostatnimi czasy (odpukać w niemalowane) jest jak w niebie.
czego i Wam serdecznie życzę 😀
25 kwietnia 2007 at 14:04czesc
zmieniłem nick z „onpsex” na ten, a moja sprawa tak wygląda, ze w końcu powiedziała, ze nie chce mnie oszukiwać, bo na to nie zasługuje, ze ona potrzebuje czasu sama dla siebie,powiedziała, ze starała się, próbowlaimsy z reszta jak to napsiałem na poczatku, ja sie pytam czy to jest koniec? a ona, jak zwykle „nie wiem” , wiec samo z siebie wyszło jakoż tak, ze jednak nie jesteżmy, i powiedziałem, żeby sie do mnie nie zbliżała z tym swoim „nie wiem” a ja nie zamierzam, żyć znowu złudzeniami (jak to kiedyż miało miejsce), odpowiedziała, ze jeżeli będzie pewna to sie zblizyz tego co widzę, sama sie gubi w tym co mówi
myżlicie, ze gdybym był „tym” gożciem, to pokonała by strach i wiedziała czego chceczy może znowu delikatnie walczyć, spotkać sie z nią raz na 2 tygodnie, czasem zapytać jak tam itp ? szczerze to boje sie ze tak zdobyte uczucie będzie tylko zdobytym („wymuszonym”) a nie ofiarowanym od serca
widzę, ze ja to gryzie, ale przestaje mnie to ruszać, bo nie wiem, czy to dlatego, ze na parwde sie gubi w sobie, czy tylko dlatego, ze jest jej zal mnie i siebie, ze sie rozczarowała, jeżeli w gole.. powiedziała, ze jestem wyjątkowy, ale zawsze takie teksty sie słyszy przy pokojowych rozstaniach wiec to tez mnie nie rusza
oczywiżcie łatwiej jest odejżć, z reszta od 4 dni zabijam w sobie to uczucie i w sumie mi sie udało je zagłuszyć, pisze to teraz całkiem na spokojnie, usprawiedliwieniem jest to, ze czuje ze zrobiłem bardzo dożo, dawałem czas, znosiłem fochy, mimo, ze czułem ze to nie przejdzie
j***ć to 🙂
25 kwietnia 2007 at 22:01Niezły avatar:) ale ja nie o tym.
Czy usłyszałeż tekst :to wszytko moja wina, ty się starałeż, nie zasługuje na ciebie?” jeżli tak-to jak to pięknie powiedziałeż-„j***ć to”:) daj sobie z nią spokój, żadnych spotkań raz na dwa tygodnie. Zacznij układać sobie życie z inną. mimo, że powiedziała ci, ze nie wie czy to koniec. Kobiety tak zrywają-nigdy nie powiedzą wprost „żegnaj”. Kluczymy, bo nie chcemy ranić, chcemy zostawić po sobie dobre wrażenie. tak nas wychowano-zawsze bądź miła:)
nie marnuj swojego czasu i energii i znajdź kobietę, która doceni to, że się dla niej starasz.26 kwietnia 2007 at 09:19LADY ja przypuszczam, że ona naprawdę się waha albo boi, ale wiem, że zrobiłem wszystko i nie mam zamiaru siedzieć w koncie i być jej awaryjnym miżkiem, ona chce utrzymywać kontakt, wiem, że nie jestem dla niej obojętny, ale szkoda gadać 😛
miała swoje 5 minut, to jak ją traktowałem pod koniec doceniłaby każda kobieta, nawet po nie wiem jak przejebanym związku, po prostu w moich ramionach strach nie istnieje 😛 :D:D żartuje :D:D
no nic, w piątek impreza i ona też tam będzie, w ogóle zastanawiała się czy przyjżć, bo „żebym się źle nie czuł”, nie wiem, co ona sobie myżli, i założę się, że jak zwykle będzie sie przystawiać, ale gdybym zapytał o coż więcej, to usłyszałbym „nie wiem”, ale się zdziwi, bo idę tam już z umówiona bardzo fajna koleżanką, której też nie wyszło, myżlę, że ona też będzie chciała wszystko odreagować 😀
ale nie ma prawa czegoż mi zarzucać, jeżeli zechce mi się z kimż całować, nie żebym robił na złożć, po prostu nie wierze w jej uczucia i już sobie nie pozwolę na emocjonalny szantaż I’m free 🙂
jakby coż się działo, to chętnie wyrzucę coż z siebie w tym temacie, być może ten temat będzie dobrą lekcją dla kogoż, kto znajdzie się w podobnej kiedyż sytuacji 🙂
1 maja 2007 at 07:27ostatnio zabolała mnie ta sytuacja jak nigdy + matura = psychicznie wypruty 🙂 mnie boli, ja boli, ehh, możemy sie tylko licytować kogo bardziej.. wyłączyłem telefon, uprzedziłem przyjaciół, odpoczywam od ludzi, ciesze sie samotnożcią i wracam do siebie 🙂
aha na na imprezie byłem sam z przyjaciółmi, w sumie często siedziałasama z reszta ja tez sam bujałem sie po sali .. pierdole, nie mam ochoty nikogo całowac i kokomu robić na złosć, powoli nabieram pewnosci siebie, a jak sie pozbieram to pierdolne wszytskim o ziemie i znowu zaczne żyć 🙂
- AutorOdp.