- AutorOdp.
- 18 lutego 2011 at 11:03
witam 🙂
może moje spostrzeżenia nie są odkryciem roku, ale ostatnio zauważyłam wysyp utworów o tematyce erotyczno/łóżkowo/miłosnejdo rozważenia tego problemu zainspirowała mnie piosnka usłyszana ostatnio w radio jak jechałam do pracy odwożąc dużo młodszą kuzynkę (ożmiolatkę) i na pytanie co to znaczy, że ktoż jest ubrany w grzech i rozpalony jak Etna nie wiedziałam co powiedzieć…
Lawendowy Manchesteru…pora hm.. też inspirująca, bo 8 ranokilkadziesiąt lat wstecz hitem a zarazem bulwersacją ludu była pożcielówa Serge’a Gainsborough i Jane Birkin-Je t’aime moi non plus z leciutkim posapywaniem w tle, ciągle zdarzały się utwory o seksie, różnego rodzaju piosenki do żcieżek filmowych, każdy artysta przynajmniej raz zażpiewał o kotłowaniu się w pożcieli…ale to było takie delikatne, subtelne i nie tak dosłowne, np Niemen – (Cała w trawie), Chris Isaak (Wicked game), wiele hiciorów Erica Claptona, Joe Cockera czy Leonarda Cohena itd
aktualnie wiele artystów nie krępuje się wyżpiewywać o najmniejszych szczegółach swojego życia intymnego, takich obdzierających z wszelkiej tajemnicy, nawet w naszym kraju powstaje wiele tego typu utworów, niektóre są dosyć żmieszne, bo posługują się metaforą jak np Łydka Happysad czy też Raissa Strachów, ale zdarzają się też takie oczywiste hiciory, że aż oczy dęba stają np Bogini seksu… pfe!
i do brzegu, zastanawia mnie o co chodzi? nawet z tak prywatnej sfery życia można uczynić produkt?
czasem miło posłuchać czegoż takiego niedopowiedzianego, między słowami, ale bez przesadyzmu
co o tym sądzicie? w ogóle znacie też jakież 'ładnie opowiedziane’ historie?19 lutego 2011 at 09:45nie wiem czy ten pasuje do tematu ale mnie sie strasznie podoba 😉
[usunięto_link]
- AutorOdp.