- AutorOdp.
- 24 października 2007 at 07:47
Witam
Mam bardzo poważny problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Nie mam juz sił na ciągłe próbowanie. Jestem od trzech lat z mężczyzna o kilka lat ode mnie starszym, po kilku bardziej lub mniej poważnych związkach, po przygodzie z kochanką. Poznalismy sie w trudnych okolicznożciach, zaprzyjaźniliżmy i pokochaliżmy.
Jednak od początku juz niebyło całkiem różowo. Onydwoje byliżmy zranieni, on przez inna, ja zawsze byłam samotna i…. zachłysnełam sie nim jak żwieżym powietrzem. Nie zauważyłam, ze on tez potrzebuje czegoż aby dojżć do siebie. Teraz efekt jest taki, że os bardzo długiego czasu jest…źle. On zarzuca mi ciągle egoizm, że sie nie staram, że robię coż na siłe…że czuje, ze nie spraawia mi radożci wychodzenie w jego stronę. Wiem, ze byłam zazdrosna, robiłam awantury, że byłam nieprzewidywalna, że nie zajmowałam sie nim dostatecznie w łóżku.I tu jest problem. Od siedmiu miesiecy nie było miedzy nami sexu ( z jego inicjatywy). Nie pamietam kiedy mnie ostatnio przytulił, a o pocałunku nawet nie marzę. Łóżko jest tylko z mojej inichatywy. zarzuca mi, że nie potrafie go rozpalić i że jeżeli chcę sexu, to mam sobie iżć… gdzie indziej.
Kocham go, często staram sie prowokowac sytuacje, ale to sprawia, że zamiast coż osiągnąć, słyszę, że robię coż bez przekonania i dlatego mi nie wierzy, że robię coż szczerze. A robię. Nie jestem typem kotki, nie potrafie go kusić.
co robic, aby mnie zapragnął ? jakie kroki mam poczynić, aby spojrzał na mnie inaczej ? cieplej….
bardzo prosze o rady, dłużej nie wytrzymam….
Z góry dziękuję 🙂24 października 2007 at 08:07Trochę chora sytuacja. Jak poznałam mojego faceta to on już miał kilka poważnych związków za sobą, romans bez miłożci, a ja byłam szczężliwym singlem.
I długo musieliżmy, nadal musimy na sobą pracować, żeby być razem, ja musiałam nauczyć się odpuszczać, a on mysleć nie tylko o sobie.
Da się to zrobić.
Pytanie tylko dlaczego Twoj facet mówi takie straszliwe rzeczy dot sfery seksu? Dlaczego tyle czasu nie inicjował seksku?
Może ma kogoż? Może przestałaż mu się podobać?
Szczera rozmowa byłaby jak znalazł.24 października 2007 at 09:06Problem w tym, że chyba za duzo o tym rozmawiamy. Przynajmniej ja…
Nie sądzę, żeby miał inną. Co oprócz romowy jeszcze może coż zdziałać ?24 października 2007 at 09:11dystans. nie chce seksu to nie.sam zacznie sie zastanawiac co jest nie tak.
24 października 2007 at 09:27Sądzę raczej, że pomysli sobie, że juz mi nie zalezy na naprawianiu naszego związku, że sobie odpużciłam. Fakt, raz kiedys odpużciłam sobie „te” sprawy i potem było, że skoro nie chciałam, to nie zalezy mi na łóżku, że mam wbite na to…, wiec on tym bardziej nie bedzie sie angazował w sex. czy to mozliwe, że masz do mnie aż taki uraz ?
24 października 2007 at 09:35Ja mam? JA nie mam żadnych urazów:)
Czemu on mógłby mieć uraz?
Myslę, że on się boi zranienia i na każdym kroku szuka „dowodu”, że Ci nie zależy,jeżli by go znalazł to łatwiej wyrzuci Cię z serca. Miałam coż takiego, ale mnie trzeba było dużo cierpliwożci. I nie możesz robić mu tego samego.24 października 2007 at 09:46Sorki, to była liteówka 🙂
odnosnie tego co napisałaż…
Czyli mam rozumiec, że mam tolerowac i akceptować to jaki on jest w stosunku do mnie i nie myslec o sobie ?
Kobieta chyba bardziej jak facet potrzebuje czułożci ( i nie twierdze tutaj, ze facetowi jej nie trzeba). Nie chce go ranić, ale ja tez jestem na krawędzi…
Sądzę, ma do mnie uraz, bo go kiedys zawiodłam, myslałam tylko o sobie. A teraz kkiedy staram sie mu udowadniać, że mi zalezy, on ma to za nic, bo osmielam sie tez mówić o swoich potrzebachi o tym, czego On mi nie daje.
owszem mówię mu o tym co czuję w nadziei że sie zmieni. Ale nie jest to chyba dobry sposób.
Nie mysle tylko o sobie, chce mu sprawić przyjemnożc, ale ciagle nie tak ciągle mało, cialge źle…
też mam swoje granice… Krytyka boli… szczególnie, jeżeli dortyka sfery intymnej…24 października 2007 at 10:14Rozumiem. Krytyka w sferze intymnej to cios poniżej pasa. Powiedz mu to, że jesteż na krawędzi, jak ja usłyszałam taki tekst to straciłam grunt pod nogami, bo użwiadomiłam sobie, że on może odejżć.
24 października 2007 at 10:28Dziekuję za rady 🙂
Wiem, że mam wiele wad, że trudny i wybuchowy charakter nie może być wytłumaczeniem. Jednak on też nie jest prostym we współżyciu człowiekiem.Może faktycznie powinnam bardziej obserwować, zaniechać inicjatywy intymnej, uspokoić się. Wiele złego co usłyszałam ciagle szumi w moich uszach, może to sprawia, że jestem taka.
W sumie nic nie mam oprócz platonicznego uczucia…
Co mogę stracić ? Pocałunków, których nie ma, objęć których juz nie pamietam, czułożci która wybłagam…Może spokój to najlepszy czas na… to żeby sie ocknał, że tez mnie krzywdzi, albo… na przygotowanie sie to bycia singlem…
Przed nim całe życie byłam sama – jeszcze pamietam jak to jest 🙂
Dzieki raz jeszcze za zainteresowanie 🙂
24 października 2007 at 15:42Dokładnie, może się obudzi, że związek to my i jak go boli to nie znaczy, że musi ranić Ciebie.
- AutorOdp.