• Autor
    Odp.
  • LittleBit
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 0
    • Początkujący

    Czeżć! 😉

    Zdecydowałem się napisać na forum o moim problemie gdyż czasami dostaje białej gorączki, może znajdą się tutaj osoby które obiektywnie powiedzą mi czy coż ze mną jest nie tak.

    Otóż, jestem w związku z moja dziewczyną już 1,5 roku, oboje mamy po 22 lata, dogadujemy się, wszystko jest ok, uwielbiam ją, jest mi przyjacielem, kumplem i tą drugą połówką jednoczeżnie. Jednak jest mały problem… Ona nie jest z mojego miasta [nie, to nie o to chodzi ;)] studiuje tutaj i nie ma zbyt wielu znajomych na miejscu. Rzecz jasna poznała moje grono znajomych; znajomi jak i ona dogadują się wszystko jest ok. Do rzeczy, ona jest bardzo przywiązana do mnie i n****ętniej spędzałaby ze mną 24h/7 dni w tygodniu, jednak po jakimż czasie może to być już przytłaczające, prawda? Czasami mam ochotę iżć z paroma kumplami na imprezę, sam, wyszaleć się [w granicach rozsądku rzecz jasna, nie w głowie mi jakież flirty itp] jednak bardzo ciężko mi wywalczyć wolny wieczór. Nie chodzi tu może tylko i wyłącznie o zazdrożć czy też obawy, że coż tam przeskrobię, mamy zaufanie do siebie. Po prostu gdy wspomnę, że chcę wyjżć sam, niekoniecznie też do klubu/pubu po prostu do kumpla/z kumplami, ona przechodzi transformacje jak autobot, dokładnie tak! Jej smutna barwa głosu wyraża więcej niż tysiąc słów, na pytanie co będzie robić podczas kiedy ja spędzę czas z kolegami ona odpowiada smutnym głosem, że będzie się nudzić itp. Serce mi się kraja i przeważnie zabieram ją ze sobą [to nie żaden problem dla mnie] albo zostajemy wspólnie w domu.
    Kolejny przykład, dla niej dzień w którym się nie widzimy jest dniem straconym, nudzi się, pisze milion wiadomożci, jest jest strasznie przykro itp, a gdy się widzimy, robimy wspólnie cokolwiek [raczej nie ma monotonni, gotujemy, wygłupiamy się, rozmawiamy itp] w końcu nadchodzi chwila zgrozy… muszę wracać do domu [często u niej żpię lub ona u mnie] ponieważ mam pracę lub szkołę następnego dnia, nagle wszystko się zmienia… Jej twarz robi się obojętna, przestaje zbytnio się odzywać [zupełnie jakbym coż złego jej zrobił] a na do widzenia daje oschłego buziaka.

    Czasami czuję się jak bym się dusił tym wszystkim, kocham ją ale czasami chce najzwyczajniej w żwiecie spędzić trochę czasu robiąc cokolwiek gdziekolwiek!
    Co powinienem zrobić? Boję się rozmowy pt. musimy mniej się widywać, żeby jej nie zranić ani broń Boże nie dać do zrozumienia, że coż jest nie tak, ponieważ zaraz będzie miała czarne myżli… :/
    Nie wiem co począć.

    Ech…

    julia2007
    Member
    • Tematów: 13
    • Odp.: 264
    • Zapaleniec

    rozumiem cie doskonale. Na poczatku naszej znajomosci z moim obecnym mezem tak bylo. On najchetniej by mnie w ogole nie opuszczal. Ciezko mi bylo omowic sie z kolezanka na ploty, bo od razu u niego jakies czarne mysli sie pojawialy i strasznie marudzil i psul mi humor. Ciezko tu cos poradzic. My przeszlismy przez mnostwo klotni, dlugich rozmow, placz, ja trzaskalam drzwiami i mowilam, ze mam juz go dosc, bo potrzebuje tez innych ludzi, nie tylko jego itp. U nas to zaczelo mijac z czasem.Przyzwyczail sie do moich znajomych, do tego, ze mam prawo sama pojsc do sklepu na zakupy (tak, wczesniej to tez byl problem:) . Ja tez przemyslalam sobie, i wiem, ze wole byc z nim z jego dziwacznym zachowaniem, niz bez niego z tysiacem swoich znajomych. Zycze ci powodzenia i daj znac, jak cos sie zmieni na lepsze;)pozdrawiam

    ElzbieTunka
    Member
    • Tematów: 0
    • Odp.: 3
    • Początkujący

    super

    BarDost
    Member
    • Tematów: 0
    • Odp.: 3
    • Początkujący

    Jak miło;p

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " O co mi chodzi?"

Przewiń na górę