- AutorOdp.
- 5 września 2008 at 18:40
Za kilka dni się bronię. Pomijając fakt, że już mi się nogi trzęsą mam inny dylemat.
Otóż bronię się sama i nie wiem jak rozwiązać sprawę z kwiatami czy ewentualnymi upominkami. Nie wiem jak to zorganizować, żeby się źle nie zachować i żeby też wszystko poszło sprawnie. W komisji mam pana dziekana, pana recenzenta i panią promotor. Planowałam kupić 2 wiązanki małe i 3 większą dla promotorki. Ewentualnie z kawą i słodyczami pójżć na drugi dzień do promotorki. Czy pasuje tak zrobić?
Nie wiem tylko jak z tymi kwiatami, czy mam je zostawić na korytarzu i wziąć je na ogłoszenie wyniku czy wogóle całkiem po wszystkim? To taki błahy problem ale chcę żeby wszystko wypadło dobrze.
Co sądzicie o tym, możecie jakoż poradzić?
Jak było w waszym przypadku?6 września 2008 at 09:15u nas i tak kazdy przynosi osobne kwiaty nawet w przypadku obrony grupowej. z kwiatami wchodzisz na ogloszenie wynikow.
ja tez sie za kilka dni bronie i to podwojnie.
ale nie trzese portami: wczesniej bronilam licencjat i wim, ze bedzie „na lajcie”.
6 września 2008 at 09:25Wiem, że będzie na lajcie, ale niestety w pewnych sytuacjach swoich nerwów pohamować nie umiem, nawet jak ktoż powtarza, że zupełnie nie ma się co stresować.
A nie sądzisz , że wchodzenie z kwiatami na ogłoszenie wyników jest trochę nie na miejscu? Tzn, wiem, że na pewno obronię, ale to tak dziwnie chyba wygląda, jakbym była pewna że obroniłam.
No a prezent dla promotorki? u was się daje jakiż prezencik? I kiedy go wręczacie?6 września 2008 at 11:29ja nie wiem, czy bede w ogole kupowac kwiaty czy cokolwiek innego komisji. przy obronie licencjatu nic nie przynioslam. po prostu: moj promotor nie mial zadnego wkladu w moja prace. wszystko zrobilam sama. olalam kwiatki. weszlam po wyniki, odebralam gratulacje i wyszlam.
teraz…u nas w zakladzie panuje baaardzo rodzinna atmosfera. ale tez nie wiem, czy przyniose kwiaty. pewnie po prostu po obronie wpadne z winem, czyms dobrym do jedzenia i tak to uczcimy.
wszystko zalezy od tego jakie masz stosunki, kontakt z promotorem. ja akurat jestem w takiej sytuacji, ze nie musze sie przejmowac tym co wypada, a co nie.
6 września 2008 at 12:00Tzn na poczęstunek raczej się nie piszę, bo sama się bronię i to by chyba było nawet żmieszne. Pozatym ciężko byłoby mi to samej zorganizować.
Moje stosunki z prom są w porządku. Moja promotorka jest niewiele starsza,dogadywałyżmy się dobrze. Pracę też pisałam sama, jednak jako promotor kierowała mnie w trakcie pisania, bo w końcu to jest w ich obowiązku i płacą im za to. Tym bardziej że miałam pracę badawczą, więc niekiedy potrzebowałam konsultacji. Szczególnej wdzięcznożci zatem wobec niej nie powinnam mieć. Mimo to chyba jednak kupię kwiaty i włażnie przyszło mi teraz do głowy, żeby bezpożrednio po obronie promotorce dać kwiaty i słodycze (jakoż razem połączone, nie wiem jeszcze jak, może jakiż koszyczek)a reszcie po bukieciku. I nie będę musiała się już do niej później wybierać.
N****ętniej poszłabym bez niczego żeby nie bylo problemu. Nie sadzilam ze bede nad tym rozmyslac wiecej niz nad sama obroną, ehh. ale głupio bym się czuła z pustymi rękami. Nie chcę wypażć źle od tej strony, bo być może będę miała jeszcze z dziekanem i resztą do czynienia.
6 września 2008 at 12:50ja tez mialam prace badawcza. wszystko od poczatku do konca wymyslilam i zrobilam sama i jestem z siebie bardzo dumna.
6 września 2008 at 13:15No to gratulacje.
Ja sama bym sobie nie poradziła. Ot choćby nawet w obsłudze sprzętu.6 września 2008 at 14:42tez mialam na poczatku troche problemow ze sprzetem. ale w koncu…3 lata studiowalam przed tym, jak zaczelam zbierac dane.
6 września 2008 at 20:59:]
8 września 2008 at 08:34[usunięto_link] wrote:
:]
?
🙂No i zamówiłam już bukieciki. Dla promotorki większy. I planuję kupić jeszcze jakież eleganckie i zarazem małe słodycze, typu ferrero rocher i jakoż to z tym bukietem połączyć. Może jakoż to będzie wyglądać 🙂
8 września 2008 at 08:42no i git.
ja chyba komisji dam po ladnie przybranej rozyczce, promotorce jakis nieduzy bukiet „z jajem”.
poprosilam tez mame, zeby mi cos upiekla i jak ja znam to walnie odjechany, ogromny tort czy cos w tym stylu.
jakies materialne prezenty sobie daruje.
11 września 2008 at 10:22No to teraz się podzielę wrażeniami.
Otóż rzeczywiżcie, jak wszyscy mówili obrona to tylko formalnożć i nie ma się czym stresować. ale nie byłabym sobą gdybym się nie stresowała. Prezentacja pracy poszła mi bardzo szybko i o dziwo dużo bardziej płynnie niż myżlałam. Potem rozpętała się dyskusja z dziekanem na temat pracy, gdyż bardzo go zainteresował. Pytania znałam wczeżniej, więc problemu z odpowiedzią nie miałam. Jedynie z czym nie mogłam sobie poradzić, to z pochwałami, które zawsze towarzyszą takim egzaminom. Nie cierpię takich momentów, i zazwyczaj nie wiem jak się wtedy zachować.
A ze strony technicznej, to kwiaty wręczyłam po wysłuchaniu wyników, tzn musiałam na chwilę wyskoczyć po kwiaty. Promotorce dodatkowo dałam słodycze.Takie moje wrażenia. Jakoż specjalnej radożci i ulgi nie czuję. A myżlałam, że będzie inaczej 🙂
- AutorOdp.