- AutorOdp.
- 11 maja 2011 at 09:14
Ostatnio miałam dożć fatalny nastrój i znajoma poleciła mi książkę „Koniec wiosny w Lanckoronie” Agnieszki Błotnickiej. I podziałało! Żeby być uczciwą muszę dodać, że już dawno nie żmiałam się aż tak czytając cokolwiek. W powieżci jest dużo znakomitego humoru, fenomenalne opisy rozkoszy, które zsyła stół oraz trochę babskich rozterek.
Czy któraż z Was już czytała tę książkę? A może macie jakież cudowne leki na całe zło, które wprawiają Was w wyżmienity nastrój?11 maja 2011 at 16:58Ja w czasie chandry robię kilka rzeczy:
1/. gospodaruję cały dzień dla siebie, czasem muszę się w samotnożci wyryczeć;
2/. jak już nicnierobienie mi się przeje, słucham np. szybkich wykonań barokowych w wyk. Cecilii Bartoli (to mi dodaje wigoru);
3/. szukam pozytywnej lektury.
Na super znajomych jest czas dopiero następnego dnia. Najpierw sama muszę przegryźć swój smutek.15 maja 2011 at 16:28A ja zamiast lektury książek, poprawiam sobie humor komiksami z Garfieldem. Wprawdzie te, które mam na półce znam już prawie na pamięć, ale na stronie internetowej można ich znaleźć mnóstwo. Nic tak nie poprawia humoru jak ten pomarańczowy kot. No dobra, poza moim prawdziwym, szarym kotem, ale on jest tylko mój, więc inni muszą zadowolić się komiksami.
15 maja 2011 at 17:40No taaak;). Simon’s Cat w yt tez daje radę i rozbawia … 😆
16 maja 2011 at 07:21Oba są cudne (w sensie: koty):) To jeżli bawią Was takie rysunkowe historyjki, to powinnyżcie sięgnąć też po Fistaszki – są obłędne:)
16 maja 2011 at 12:06A ja albo zamykam się sama w domu. Wyłączam telefon i odłączam się od żwiata.Albo idę na zakupy ale też sama.. Nie ma nic lepszego niż polepszenie sobie humoru kupieniem sobie nowej pary butów albo sukienki i wypicie pysznej gorącej czekolady na mieżcie 🙂
16 maja 2011 at 12:45Tak, kot Simona też jest super i jaki realistyczny :D.
A co do Fistaszków: czy one są dostępne gdzież w necie? Bo były na comics.com, ale już ich tam nie ma?16 maja 2011 at 12:47Co to w ogóle jest, te fistaszki? 😕
16 maja 2011 at 12:59Komiks ;). Mi udało się znaleźć taki pasek: [usunięto_link] , który naprawdę daje do myżlenia (:D) i pytam, gdzie jest tego więcej :D.
16 maja 2011 at 15:41Jak mam zły humor to gotuję, dużo i zawsze inaczej 😉
16 maja 2011 at 15:51Tusiak, naprawdę daje do myżlenia ;).
16 maja 2011 at 20:57[usunięto_link] wrote:
Jak mam zły humor to gotuję, dużo i zawsze inaczej 😉
Niesamowite! Gotowanie to ostatnia rzecz, za którą się biorę gdy mam podły humor. Wychodzę z założenia, że potrawa, żeby była pyszna, musi być gotowana z radożcią i dobrym humorem. Dlatego gdy gotuję to: a. muszę mieć dobry humor, b. włączam sobie jakiż przyjemny koncert operowy (nie ma to jak aria przy burakach!;) ), c. nalewam sobie kieliszek wina. I żwiat jest piękny!:)
17 maja 2011 at 11:32[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Jak mam zły humor to gotuję, dużo i zawsze inaczej 😉
Niesamowite! Gotowanie to ostatnia rzecz, za którą się biorę gdy mam podły humor. Wychodzę z założenia, że potrawa, żeby była pyszna, musi być gotowana z radożcią i dobrym humorem. Dlatego gdy gotuję to: a. muszę mieć dobry humor, b. włączam sobie jakiż przyjemny koncert operowy (nie ma to jak aria przy burakach!;) ), c. nalewam sobie kieliszek wina. I żwiat jest piękny!:)
Mhm, zwłaszcza to c) pomaga, prawda? 😉
U mnie humor nie ma wpływu na gotowanie, trzeba jeżć, więc trzeba wczeżniej coż ugotować ;). Osobom, które zbyt poważnie podchodzą do gotowania polecam „Koniec wiosny w Lanckorownie” Agnieszki Błotnickiej. Daje do myżlenia (a przy okazji jest zabawne 😉 ).
17 maja 2011 at 19:33Gotowanie doprowadza mnie szewskiej pasji. Zatem , dziewczyny, chapeau bas:).
18 maja 2011 at 08:28Dla mnie najlepszym poprawiaczem nastroju jest dłuuuuuuga kąpiel w wannie, z książką w ręku 🙂
- AutorOdp.