- AutorOdp.
- 30 lipca 2013 at 09:04
miłe Panie proszę odpowiedzcie na to pytanie. Jak to robicie, ze np dany mezczyzna , ktorego poznajecie , który potem z jakis okreslonych powodow ląduje u Was na półce pt ,, przyjaciel ” – nigdy juz tej półki nie opużci i nie przejdzie np do kategorii ewentualny partner mimo, że sam zainteresowany bardzo by sie starał i chciał . Co musicie sobie wmówić, i jak aby nidy na takiego męzczyzne nie spojrzec inaczej jak na ..b dobrego kolegę lub przyjaciela ?nie czujecie potem zadnych cieplejszych emocji rozmawiajac z nim ? pozdrawiam, eljotnes
31 lipca 2013 at 01:33oj, nie wiem, czy to tak jest, eljotnes…
ale może rzeczywiżcie Panie to rozjażnią 😉
4 sierpnia 2013 at 16:14A wiesz o tym, że uczucie przychodzi i tak samo, jak przychodzi – tak samo może minąć? I patrzenia „łaskawszym okiem” nie można sobie zaprogramować? Po prostu się kocha, albo nie i już?
7 sierpnia 2013 at 00:05[usunięto_link] wrote:
A wiesz o tym, że uczucie przychodzi i tak samo, jak przychodzi – tak samo może minąć?
uczucie… często jest jak płomień… dynamiczne. ale szybko sie spala 😈
[usunięto_link] wrote:
I patrzenia „łaskawszym okiem” nie można sobie zaprogramować?
tak jest. ulala, czy my się zgadzamy?! 🙄
[usunięto_link] wrote:
Po prostu się kocha, albo nie i już?
włażnie, ula, wyjęłaż mi to z ust 😆
11 sierpnia 2013 at 20:59To się czuje.
Są mężczyźni o których z góry wiem, że nigdy do niczego nie dojdzie i nie chodzi bynajmniej ani o wygląd ani o zasobnożć portfela czy zachowanie. Po prostu zapach nie ten, albo coż w tym gużcie. Za to przyjaciółmi są wtedy wspaniałymi.Nie jest to reguła, bo mężczyzna, którego nigdy bym na swojego mężczyznę nie wybrała, po dłuższym czasie oczarował mnie dosyć mocno, głównie włażnie charakterem.
Jednak nie ma co na siłę narzucać się dziewczynie, która nie chce i niczego nie czuje. Nie ma to najmniejszego sensu, bo nawet jeżli się zgodzi z jakiegoż powodu ( dla żwiętego spokoju, z litosci, a „nóż-widelec się uda”) potem nie będzie szczężliwa i prędzej czy później związek może się rozpażć.
20 sierpnia 2013 at 21:18To całkiem łatwe do wytłumaczenia o czym piszesz. Nie chcemy stracić przyjaciela, bo związki się jednak zwykle rozlatują, a przyjaźnie rzadko:) Ja raz olałam tę zasadę i włażnie tak się stało. Już nie jest ani moim przyjacielem, ani chłopakiem. Także po prostu nie chcemy ryzykować przyjaźni…
23 października 2013 at 14:50A Wy mezczyzni jak to robicie ze odkladacie kochanki na polke z przyjacilkami i juz nie chcecie ich wziac jako kochanke?
24 października 2013 at 08:10No jak kobieta ożmieli się przytyć, to dla czężci mężczyzn jest już potem skrajnie nieatrakcyjna ;/
25 października 2013 at 21:37Dziwne pytanie. 😯 A Ty z każdą kobietą chcesz stworzyć związek/mieć romans? 😯 Nie sądzę. Bo jest miła/bogata/lubisz ją? I co z tego? Aby tworzyć związek potrzebne jest „to coż” zwane chemią. Jest albo nie ma. Nie ma innej możliwożci. Jak nie ma od początku, to już nie będzie. Kobieta może zdecydować się na związek bez chemii z powodu rozsądku/desperacji/itd i ten związek ma szanse trwać do chwili, gdy na jej drodze stanie ten facet. Facet, z którym jest „to coż”.
26 października 2013 at 23:48serce nie sługa….
30 października 2013 at 08:26Faceci… ile to problemów bierze się przez to, że tak się od nas różnicie i że nie mówimy sobie o wszystkim szczerze i od razu ;/
13 listopada 2013 at 00:48oj to jest proste. Z reguły przyjacielem zostaje facet, który się kobiecie nie podoba, który jej nie kręci. Jest ciekawy intelektualnie, zabawny, więc warto go mieć blisko
25 listopada 2013 at 18:46A odwrotnie?
26 listopada 2013 at 13:44odwrotnie to chyba nie ma czegoż takiego, pamiętacie film Kiedy Harry poznał Sally? Harry twierdził, że facet nawet brzydką „przyjaciółkę” chętnie by pocałował 😉
26 listopada 2013 at 14:43eljotnes – skoro postanawiamy z kimż zakończyć naszą znajomożć – to definitywnie – przynajmniej należy być konsekwentnym w tym co robimy – bo nikt nie będzie nas szanował. Rozstajemy się z bardzo różnych przyczyn,powodów itd – jedne są poważniejsze inne można nazwać drobiazgami – ale one były, istniały. Dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzimy. 🙂
- AutorOdp.