- AutorOdp.
- 18 stycznia 2015 at 16:21
Witajcie Użmiech Mam na imię Monika, jestem tu nowa.. Chciałabym poznać Waszą męską opinię na temat tego, czy mam za czym tęsknić – a konkretnie za kim.
Wypowiedź będzie długa, ale proszę o wyrozumiałożć 😉
Mijają dwa miesiące od rozstania, a ja nie tyle nie mogę się pozbierać, co cały czas się obwiniam… Powiedzcie mi czy słusznie.
Byliżmy ze sobą 8 miesięcy – z mojej strony to był taki naprawdę pierwszy poważny związek, z jego strony też. Mamy po 23 lata. Mój były mieszkał wczeżniej w akademiku, z towarzystwem typu zajarać, zapić i zero poważnych związków. Kręciliżmy ze sobą od Sylwestra 2013/2014, od marca byliżmy oficjalnie razem. Kiedy Michał w czerwcu musiał wyprowadzić się z akademika, mój tata zgodził się, by zamieszkał on z nami (mieszkałam z tatą po żmierci mamy) i dodał, że jak tylko będziemy w stanie sami się utrzymać, to zostawi nam mieszkanie, by ułatwić nam start i przeprowadzi się.
Przed przeprowadzką Michała do mnie najczężciej spędzałam czas z nim i jego kumplami, wspólne imprezy itp. Michał i jego znajomi palili dużo trawy, zaczęłam z tym walczyć, zagroziłam rozstaniem, w czerwcu chciałam odejżć – ale jakoż się ogarnął, zaczął odmawiać palenia, bo wiedział, że mnie to denerwowało. Niby zaczął się zmieniać. Ja dla niego też – mam trudny charakter, moja mama była alkoholiczką, wyniosłam z domu niskie poczucie własnej wartożci, zahukanie, przekonanie, że moje problemy nikogo nie interesują. Jestem naprawdę atrakcyjną kobietą, do tego z tytułem inżyniera, znam języki, uprawiam sport – ale ciężko jakoż było mi się przełamać, że jestem wartożciowa. Miałam mnóstwo kompleksów. On to zmienił.
Od czerwca mieszkaliżmy razem plus mój tata. Było genialnie. Nie wiedziałam, że można być tak szczężliwym – Michał był we mnie dosłownie zapatrzony, ja w niego też. Poznałam jego rodzinę, nawet tę dalszą, byliżmy razem na roczku jego siostrzenicy, na komunii jego dzieci chrzestnych, na weselu siostry… Mój tata i jego rodzice się poznali, było fantastycznie.
W sierpniu na urodziny dostałam od niego pierżcionek – nie zaręczynowy, ale prezent urodzinowy. Piszę, ponieważ ten fakt okaże się potem ważny.
Nigdy niczego mu nie zabraniałam. Wyjżć z kolegami, imprez, alkoholu – pijanego kładłam do łóżka, albo targałam z miasta. Żadnych awantur. Pełne zaufanie. Ale to nie było tak, że w jakiż sposób tego nadużywał – po prostu, chciał wyjżć do kolegów, ok. Spił się – byłam niezadowolona, ale kładłam do łóżka, a następnego dnia mówiłam, że ma mi kupić kwiaty, bo będę zła. Zresztą z jego strony było tak samo. Dziwne było tylko to, że jak zostawał sam w domu z moim tatą, bo ja szłam np do pracy, mój tata sprzątał, gotował, robił zakupy, wychodził z psem – a Michał nawet nie spytał, czy w czymż pomóc.
Pierwsze, powiedzmy to kłopoty, zaczęły się kiedy koledzy wrócili do akademika, a mój tata się wyprowadził. Michał zwolnił się z pracy, powiedział, że nie pogodzi jej ze studiami dziennymi. Ja wzięłam dziekankę na ostatni rok i poszłam do normalnej pracy, żeby zarobić trochę kasy, bo wiedziałam, że ciężko będzie nam się utrzymać. On wziął pieniądze od rodziców, ale nigdy nie powiedział mi, ile tak naprawdę dostaje.
Zdarzyło mu się np zamiast iżć do pracy, pójżć do kolegów – powiedział, że wypije piwo, wróci wczeżniej, bo chce się przygotować na kolokwium, które ma następnego dnia, pracę odrobi w sobotę, a wracał po nocy zjarany. Wtedy byłam zła, fakt, ale szłam spać i rozmawiałam z nim następnego dnia, bo po co robić awanturę? Niby przepraszał, ale robił to raczej na odwal sie, bo wydaje mi się, że nadal wydawało mu się, iż postępuje całkowicie słusznie, a ja mam jakież pretensje.
Dostałam pracę w swoim zawodzie, wstawałam o 4, bo zmianę miałam na 6. Robiłam kawę, ogarniałam się, siadałam jeszcze chwilę na łóżku koło niego. Wychodziłam na autobus o 5, i będąc w autobusie pisałam mu dłuuuugiego smsa, co ma zrobić danego dnia: zakupy, odebrać gazety, wynieżć żmieci. On twierdził, po niemal pół roku mieszkania razem, że nie wie, co ma zrobić, mam mu wszystko mówić (?). Jak powiedziałam, zagoniłam do sprzątania, to nie powiem, zrobił. Ale nic od siebie. W akademiku musiał sam sprzątać, prać, robić zakupy – w domu nie zrobił nic, jeżli ja o tym nie powiedziałam. Dodatkowo często widziałam, że coż jest do zrobienia: zakupy, ogródek. Nie chciało mi się mówić, robiłam to sama, a on miał potem pretensje, że najpierw coż robię, nie proszę go, by mi pomógł, a później mam pretensje, że tego nie zrobił. Tak też się zdarzało Użmiech
Nie pracował już wtedy, więc przed zajęciami najczężciej szedł do kolegów do akademika, w przerwach między zajęciami także tam przesiadywał, po zajęciach najczężciej też wpadał na chwilę. Było też tak, że wiedziałam iż powinien już wrócić, a nie było go w domu – pisałam z pytaniem gdzie jest, odpowiadał, że u kolegów. Nudziło mi się w domu, jechałam do nich i zastawałam go zjaranego – mimo, że w domu czekały obowiązki.
Nie kontrolowałam go – pisałam najczężciej „czeżć, gdzie jesteż kochanie?”, odpisywał i tyle. żadnych scen zazdrożci. Koledzy mu mnie zazdrożcili.
Koledzy… stale obecni w naszym życiu. Zanim zaczęłam być z Michałem, byłam ich kumplem.
Wyobraźcie sobie, że pierwszy raz nerwy pużciły mi pod koniec października, kiedy po powrocie do domu zastaję syf – nie zrobione nic, niepoznoszone naczynia do zlewu, niewyniesione żmieci. Nie zaczęłam krzyczeć, ale spytałam co on sobie wyobraża, że ja będę gotować, sprzątać, pracować i nie mogę liczyć nawet na małą pomoc? Nie chciałam się kłócić, więc wyszłam z domu, żeby się p****żć, on chciał pogadać, ja powiedziałam, że nie mamy o czym, nie chce mi się, muszę ochłonąć. Wracam do domu, a on z torbami jedzie do siostry(!). Mimo, że się popłakałam i poprosiłam by wrócił, pojechał. Wrócił co prawda po godzinie, jak obiecał, ale powiedział mi, że nie wie, czy jest sens, czy nie warto robić przerwy… Umarłam, nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam hmm Ale zaczęłam tłumaczyć, prosić, został.
Druga kłótnia wybuchła o to, że wyszedł do kolegów, a ja poprosiłam, by jak już wypije piwo czy dwa wrócił do domu – wiadomo, wspólna noc itp, a seks był żwietny Oczko I co? Piszę do niego, czy już wraca i dowiaduję się, że idą na miasto na imprezę, pobawi się i wróci.
Pierwszy raz się wkurzyłam, ubrałam się i powiedziałam, że też wychodzę, sama – miałam dożć siedzenia w domu i czekania. Poszła kłótnia o to, że wiedział, iż jestem sama na mieżcie – nie zaproponował, żebym do nich dołączyła, nie wyszedł po mnie z klubu. Niby napisał, w jakim klubie aktualnie się bawi, ale ja nie miałam pojęcia, gdzie to jest Smutny Teraz obwiniam się za to, że nie podeszłam do kogoż na mieżcie i nie spytałam, gdzie ten klub się znajduje…Napisałam mu wtedy wiadomożć, że czuję się, jakby w ogóle się mną nie interesował, że wszędzie widzę zakochane pary, że jestem sama, że mój kolega wykazał więcej zainteresowania niż on.
Rano, kiedy łaskawie wstał o 12 po moim budzeniu, próbowałam z nim pogadać. Podniósł głos i powiedział, ze nie wie, co chciałam osiągnąć swoim wyjżciem, że skoro się ze mną nie kontaktował, to mi ufał (a mi chodziło o zainteresowanie, nie zaufanie) i że nie wmówię mu, iż kiedy byłam sama na żrodku miasta, ktoż mnie akurat gwałcił, a zresztą nawet jeżli to on i tak nie zdążyłby dobiec. Po tych słowach odechciało mi się gadać.
Ubrał się, wyszedł się niby p****żć, zniknął na kilka godzin. Po jakiż 5 godzinach napisałam smsa, gdzie jest, nic. Zadzwoniłam. Lekceważąco, zimno, powiedział, że jest w akademiku (koledzy…), a jak będzie, to wróci. Nie poczułam się jak ukochana kobieta, ale jak żcierwo. Ubrałam się i pojechałam do naszej wspólnej koleżanki, do tego samego akademika, prosić ją o rozmowę z nim. Widziałam wczeżniej na grupie akademikowej post, w którym szukali razem z kolegami zioła do palenia.Koleżanka skontaktowała się z nim, chcą pogadać, ale nie był w stanie – n******y, zjarany, cholera go wie. Znalazłam go w otoczeniu znajomych, w jakimż pokoju – zdjęłam z palca pierżcionek, oddalam ze słowem „proszę”, usłyszałam „dziękuję”.
Na sobotę i niedzielę pojechał do siostry, przyjechał w poniedziałek po rzeczy. Wysłuchał mnie, ale to był monolog – miał podjętą decyzję. Płakałam, prosiłam, błagałam, przepraszałam za ten pierżcionek – upokarzałam się jednym słowem. Nic. Sam przepraszam, za choćby te słowa o gwałcie, nie powiedział.
Trzy dni po rozstaniu już się widzieliżmy, tydzień później u mnie spał – nie kochaliżmy się, choć było blisko. Dwa tygodnie później znów przesiadywał, wtedy PO RAZ PIERWSZY udało nam się porozmawiać i tak naprawdę wyjażnić, co nas bolało i co się stało – ale decyzji nie zmienił. Powiedział, że po oddaniu pierżcionka coż w nim po prostu pękło, dodał, że nie potrafiłam rozmawiać – a przecież ja próbowałam… Potem znów przyjechał – chcieliżmy mieć kontakt po rozstaniu. Tydzień przed żwiętami wybuchła kłótnia, powiedziałam, że nie chcę mieć kontaktu przez mc, mają mi opażć emocje – szczególnie po tym, kiedy usłyszałam, iż powodem rozstania było to, że szukałam problemów tam, gdzie ich nie było. Uszanował to. Usunęłam wszystkie wspólne zdjęcia, on mnie zablokował. Po nowy roku zabrał resztę rzeczy, przekazała mu je moja koleżanka. Dowiedział się, że mam nowego faceta – zdementowałam to, powiedziałam, by w to nie wierzył, bo to nieprawda.
Nie mamy kontaktu de facto od 4 dni. Naprawdę chciałam jego powrotu, kocham go… Ale on mówi nie, dla niego sprawa jest skończona. Schudł, zmarniał, zapadł się w sobie, z tego co wiem, pije, jara. Ale ponoć też już kompletnie nie myżli o tym, co się stało, dla niego to przeszłożć.
Nie wiem, co mam myżleć hmm Byłam przekonana, że mnie kocha… Widziałam to po nim. Kilka dni przed rozstaniem planowaliżmy żwięta, sylwestra. Wszystko stało się tak nagle. Ponoć kluczowe w tej historii było oddanie przeze mnie pierżcionka – ale przecież ja nie zrobiłam tego ot tak… Te słowa o gwałcie, to lekceważenie, zimno… Koledzy powiedzieli, że zachowałam się niepoważnie i oni by tego nie wybaczyli. Ci chłopcy mają po 21 lat, żaden nie ma dziewczyny, ba, żaden z dziewczyną nie mieszka…
Jest po czym płakać? I czy warto gdzież tam o sobie przypominać?
On mimo wszystko odpisuje na moje wiadomożci, a kiedy zadzwoniłam po radę i pomoc, udzielił mi jej – więc chyba nie jestem mu całkiem obojętna. Ale być ze mną nie chce Smutny
A propos tego, że nie wyszedł po mnie, kiedy byłam sama na mieżcie: jego najlepszy kolega (któremu notabene mój były pokazywał wszystkie nasze smsy z kłótni), chłopak 21 lat, żadnej większej dojrzałożci (guru mojego eksa hmm) stwierdził, że na początku naszej znajomożci mój facet potrafił przybiec do mnie z końca miasta, kiedy byłam na imprezie z koleżankami, bo mnie zdobywał, a jak już mnie zdobył, to chciał mi dać wolnożć…
Kto tu oszalał?31 stycznia 2015 at 14:22Nie możesz ignorować tego, że Twój były chłopak ma problem z używkami (narkotyki, alkohol). Nie bez znaczenia jest także to, iż nie ma własnego zdania („sterują” Nim koledzy). Jak i to, że w pełni nie dojrzał do związku (nie potrafi wybaczyć, wypomina, obwinia). Wasz związek (w przyszłożci) z pewnożcią wymaga mnóstwa pracy. Z Twojej strony również, od samego początku powinnaż ustalić to, co kto robi w domu, kto pracuje na Wasze utrzymanie..
- AutorOdp.