- AutorOdp.
- 10 kwietnia 2009 at 13:19
Stwierdzenie, że mężczyźni są głupio uparci, odmawiając wizyty u lekarza czy brania leków na ich schorzenia, chyba niczym nowym nie jest. „Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”, „Przecież nie umieram”, „Jak będzie gorzej, to pójdę do lekarza” – te wymówki słyszałam już setki razy z ust znajomych, kolegów, chłopaka, członków rodziny.
Jak Wy sobie z nimi radzicie? Macie jakież sposoby na te uparte osiałki? 🙂***
Ostatnio naprawdę martwię się o mojego tatę. Pół wieku już za nim i od pewnego czasu w sytuacjach stresowych boli go serce (niedawno aż bał się prowadzić auto po konflikcie w pracy, choć on zdecydowanie panikarzem nie jest), dostaje też miejscowych paraliży ciała – zwykle dotyczących palców lub dłoni. Martwię się, bo jego ojciec zmarł włażnie na zawał będąc niewiele starszym.
Trudno mi z nim porozmawiać poważnie, żeby wziął moje uwagi pod rozwagę. Trudno mi przekonać go, by zaczął stosować jakież preparaty, a co dopiero skłonić do wizyty lekarskiej.
Póki co mogę jedynie trochę urozmaicić jego dietę, ponieważ to ja gotuję w domu.
Czy wiecie co jest dobre na serce? Jakie produkty powinnam wybierać? I w końcu – jak poradzić sobie z takim uparciuchem=sercowcem?Będę wdzięczna za wszelkie rady 🙂
Pozdrawiam serdecznie
10 kwietnia 2009 at 13:21u nas w domu mowi sie wprost: chcesz umrzec i nas zostawic? mozesz sobie chciec, ale my nie chcemy, wiec idziesz do lekarza.
i ojciec idzie.
10 kwietnia 2009 at 15:17u mnie w rodzinie to jest na tej samej zasadzie.
Człowiek powinien o siebie dbać dla siebie, ale i dla rodziny. Jeżli rodzina się o niego martwi, to powinien wziąć to pod uwagę i o siebie zadbać, żeby nie skończyło się to tragicznie – żmiercią, lub jakaż chorobą. U nas mówi się też np ” jak zostaniesz inwalidą to ja się tobą zajmować nie będę”.
Taka prawda. Masz rodzinę, masz zobowiązania!8 maja 2009 at 23:45smieszą mnie te wszystkie wypowiedzi, zacząlem odpisywać i wkońcu dalem sobie spokój
np takie coż: zawal serca – szczegolnie sie nasila to podczas stresu, NIEROZUMIEM, PO CO MOWIC O LECZENIU A NIE DĄŻYĆ DO ŹRóDŁA CHORÓB. po co zamiatac chodnik podczas wiatru, trzeba zrobić cos z wiatrem, może oslone, a nie zamiatać, czyli kazac leki brać i do lekarzy wysylać. Kochać ludzi, aby niestresowali sie i potem nie mieli zawałów serca, przez co każe im sie aby sie leczyli, trzeba bylo kazac sobie samemu być milym dla tych ludzi a nie potem kazac im sie leczyc za to co im zrobiliżmy. Psychol jakiż, oczywiscie każdy powie, idz sie lecz, Ale dlaczego sprawiliżmy że ktoż stal sie psycholem? Wystarczy być tylko miłym, kto żwiatem rządzi, mezczyzna czy kobieta? Może zmiana taktyki, zamiast palec f*** you i myżlenie o własnym dogadzaniu sobie sexualnym, pomyżlec ze mezczyznji są plcia brzydką i niemają tak dobrze wiec chcieli by troche pomocnej dłoni.
9 maja 2009 at 09:40Widzisz a u mnie w domu to np Babci ama problemy z sercem (oczywiżcie leczy się!) ma duże nadciżnienie,kołatanie serca itd… Tata ma to po niej: też ma z sercem problemy!
Sugerujesz samyk,że moja Babcia może być zatem zestresowanym mężczyzną?! 😆 Gdzież pisałeż,że kobiety nie mają stresów bo sa wiecznie zaspokojne…
9 maja 2009 at 12:07[usunięto_link] wrote:
Może zmiana taktyki, zamiast palec f*** you i myżlenie o własnym dogadzaniu sobie sexualnym, pomyżlec ze mezczyznji są plcia brzydką i niemają tak dobrze wiec chcieli by troche pomocnej dłoni.
A co tu do rzeczy ma dogadzanie sexualne, Ty tylko o jednym 😆
Moj facet tez nie bierze lekow, i nie ruszysz go nawet wolem, chyba ze sytuacja jest juz naprawde ciezka…
9 maja 2009 at 20:46niewiem co odpisac, wszystko jest już bezsensu.
Moge napisać tyle że sie tego niezmieni że tak jest że jedni są szczęsliwi – np słwany widok laski idacej chodnikiem z wyeksponowanym biustem z której aż emanuje szczeżcie a z drugiej strony mamy taki kontrast jak chorujący 50letni mezczyzna na ktorego twarzy mało kiedy pojawia sie użmiech, lub też zmartwiona i do tego chorująca babcia, lub mogą byc też nieszczesliwe, zalamane lub chorujące osoby w dużo mlodszym wieku.Może to polega na tym że musi być dzien i musi być noc, musi byc dobro i musi być zło, dlatego jedni są szczesliwi a inni popadają w depresje, a czy leki coż mogą zmienić? raczje zupelnie nić, bo to nie od leków zależy jakie mamy życie.
Co do tego „Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”. Możliwe że dzieki temu mezczyznji pokonują wiele chorób, wiecej niż jesli by mieli brać rózne leki. Jestem skłonny też wyrazić takie zdanie że mezczyzna ktory podda sie leczeniu może umrzeć szybciej.
Też jestem mezczyzna i niewezme nigdy żadnego leku. Nieoznacza to głupoty, tylko intuicje i wyczucie czy może mi cos pomóc czy nie.9 maja 2009 at 22:51[usunięto_link] wrote:
niewiem co odpisac, wszystko jest już bezsensu.
Moge napisać tyle że sie tego niezmieni że tak jest że jedni są szczęsliwi – np słwany widok laski idacej chodnikiem z wyeksponowanym biustem z której aż emanuje szczeżcie a z drugiej strony mamy taki kontrast jak chorujący 50letni mezczyzna na ktorego twarzy mało kiedy pojawia sie użmiech, lub też zmartwiona i do tego chorująca babcia, lub mogą byc też nieszczesliwe, zalamane lub chorujące osoby w dużo mlodszym wieku.Może to polega na tym że musi być dzien i musi być noc, musi byc dobro i musi być zło, dlatego jedni są szczesliwi a inni popadają w depresje, a czy leki coż mogą zmienić? raczje zupelnie nić, bo to nie od leków zależy jakie mamy życie.
Co do tego „Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”. Możliwe że dzieki temu mezczyznji pokonują wiele chorób, wiecej niż jesli by mieli brać rózne leki. Jestem skłonny też wyrazić takie zdanie że mezczyzna ktory podda sie leczeniu może umrzeć szybciej.
Też jestem mezczyzna i niewezme nigdy żadnego leku. Nieoznacza to głupoty, tylko intuicje i wyczucie czy może mi cos pomóc czy nie.Z Toba serio da sie pogadac 🙂
zgadzam sie co do Twojej wypowiedzi, ale wiem, ze czasem leki naprawde moga uratowac czlowieka niezaleznie od choroby, sama sie kiedys przekonalam. Oczywiscie nie warto brac lekow na najmniejsze dolegliwosci, bo to niezdrowe, ale jak sytuacja robi sie ciezka…to jest to jakis ratunek.11 maja 2009 at 22:38mój jest uparty jak osioł… na widok lekarzy robi mu się słabo, o krwi już nie wspomnę, nie wiem jak on wytrzymał przy porodzie rodzinnym 😉 na leki jest wręcz uczulony… czasami mam wrażenie, ze mam dwoje dzieci w domu 🙄
cieszę się, ze chociaż udaje mi sie wlewać w niego magnez, to już nie jest ciągle zmęczony, senny i nie marudzi 😉17 listopada 2009 at 08:28To są włażnie takie dwa paradoksy. Z jednej strony mężczyźni nie chcą iżć do lekarza albo łykać przepisanych leków, z drugiej – umierają przy stanie podgorączkowym.. Na wizytę u lekarza ciężko namówić, ale ja myżlę, że jak oni widzą coż naprawdę niepokojącego ze swoim organizmem, to opornie, ale idą. Nam pozostaje troskliwa opieka profilaktyczna. 🙂 Z potraw na pewno wszelkie warzywa, szczególnie zielone. Wołowina chyba też jest wartożciowa. Myżlę, że warto też ich namówić na spacerki. Moi rodzice, odkąd zaczęli chodzić wieczorami na połgodzinne spacery, znacznie mniej narzekają na problemy ze zdrowiem.
Dużo się też mówi, że ważną rolę w profilaktyce odgrywa sen, sypialnia. Moi rodzice wymienili pożciel na wełnianą i mówią, że żwietnie im się teraz żpi, znacznie lepiej niż pod pierzem. Czytali wczeżniej ze poprawia krążenie i reguluje rytm serca i o ile wiem, to głównie z tego powodu się zdecydowali ją kupić (oczywiżcie nie na pokazie), ale teraz mówią, że są inne drobne zalety pożcieli tej też.1 stycznia 2010 at 16:53Racja. Gdyby ludzie byli dla siebie lepsi i mniej nerwowi to nie było by tyle depresji, stresu, bezsennożci itp. Szkoda, że tak ciężko to dociera do społeczeństwa.
Co do mężczyzn to jest tutaj racja. Często choruje również w miejscach intymnych i zauważyłam, że często włażnie po stosunkach z moim chłopakiem. Mówiłam mu nie raz, ale on nie ma ochoty iżć do lekarza i zrobić coż z tym. Tylko ja co chwile latam do ginekolog po antybiotyki.
Z moim tatą tak samo. Dopiero po dwudziestu latach stwierdził, że trzeba wyciąć kaszaka spod jego ręki i zacząć leczyć żylaki. Musiałam sama mu smarować nogi bo sam tego wczeżniej zrobić nie chciał.4 stycznia 2010 at 17:01[usunięto_link] wrote:
Co do mężczyzn to jest tutaj racja. Często choruje również w miejscach intymnych i zauważyłam, że często włażnie po stosunkach z moim chłopakiem. Mówiłam mu nie raz, ale on nie ma ochoty iżć do lekarza i zrobić coż z tym. Tylko ja co chwile latam do ginekolog po antybiotyki.
no to musze pogratulowac wam obojgu:
1) jemu, bo niesamowicie dba o swoja dziewczyne i wiedzac, ze moze byc chory w dalszym ciagu aplikuje swoj sprzet w ciebie
2) tobie, bo mu na to pozwalaszi pogratuluje tez sposobu twojego leczenia: jesli partner zaraza, a ty ciagle sie wypinasz, to nie ma ono wiekszego sensu.
- AutorOdp.