- AutorOdp.
- 1 września 2008 at 14:46
Dzisiaj zaczyna się rok szkolny więc postanowiłam założyć temat dotyczący ucieczek z lekcji.
Przypomnijmy sobie czasy pierwszych wagarów.
U mnie było ich sporo. Jeden dzień w tygodniu zawsze musiałam opużcić 🙂
Pierwsze wagary spędziłam nad morzem i przedłużyły się one przez cały weekend 🙂
A jak było u Was?1 września 2008 at 15:50Ja już w podstawce zaczynalam wagarować, ale powod był tylko taki, ze to zakazany owoc. WIęc ni z gruszki ni z pietruszki zk oleżankami chyba ze 3razy przez te pare lat opuscilysmy po jednej lekcji.
W gim i w lo raz na jakis czas mi się zdarzało, jak sięnie przygotowałam, albo byłam juz bardzo zmęczona.1 września 2008 at 15:52kajdaaa wrote:A jak było u Was?Nie było? 🙂
Raz zasymulowałam chorobę i nie poszłam do szkoły, ale to chyba nie podchodzi pod wagary :(.1 września 2008 at 16:23Nie mam w zwyczaju wagarowania.Jesli źle się czuję lub już padam z sił to mówię Mamie i po prostu zostaję w domu.Nie szlajam się po mieżcie.Jak dla mnie wagary to głupota,mam kilka osób w klasie,których czesto nie ma i jak łatwo sie domyslic ich oceny też nie są za ciekawe.
1 września 2008 at 17:43a ja pierwszy raz poszlam na wagary w wieku szesciu lat.ucieklam z zerowki. prosto do domu zreszta 😆
1 września 2008 at 18:37A moi nauczyciele chyba woleliby, żebym chodziła na wagary.
Ja jednak zawsze chodziłam do szkoły, tam wolałam rozrabiać z kolegami W podtsawówce byłam chyba raz, a w liceum wogóle.1 września 2008 at 19:09Pewnie wstyd się przyznać,ale ja na pierwsze powazne wagary poszłam dopiero w liceum i była to tylko ucieczka z jednej lekcji.Miałam straaaszne wyrzuty sumienia… Teraz,kiedy notorycznie zasypiam na pierwsze zajęcia i jestem pierwsza do urwania się z uczelni,nikt nie wierzy,że miałam moralniaka po opuszczeniu jednej geografii… 😆
1 września 2008 at 19:26[usunięto_link] wrote:
Nie mam w zwyczaju wagarowania.Jesli źle się czuję lub już padam z sił to mówię Mamie i po prostu zostaję w domu.Nie szlajam się po mieżcie.Jak dla mnie wagary to głupota,mam kilka osób w klasie,których czesto nie ma i jak łatwo sie domyslic ich oceny też nie są za ciekawe.
ja miałam tak samo, na wagarach nie bywałam.
1 września 2008 at 20:21Ja chodziłam, nie czułam się dobrze w szkole. 😉
1 września 2008 at 21:07Mimo że moja szkoła była kapitalna, uciakałam z niej często. Pewnego roku miałam ponad 50% nieobecnożci na jednym przedmiocie i musiałam zdawać egzamin komisyjny…
1 września 2008 at 21:14[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
Nie mam w zwyczaju wagarowania.Jesli źle się czuję lub już padam z sił to mówię Mamie i po prostu zostaję w domu.Nie szlajam się po mieżcie.Jak dla mnie wagary to głupota,mam kilka osób w klasie,których czesto nie ma i jak łatwo sie domyslic ich oceny też nie są za ciekawe.
ja miałam tak samo, na wagarach nie bywałam.
ja również tak miałam.. chociaż czasem zdarzyło mi się z jednej lekcji pójżć.. ale wtedy przeważnie wracałam do domu po prostu 😀
2 września 2008 at 07:19Oj wagary wagary 😀
Ja to sie nachodziłam w liceum. Szczególnie w drugiej klasie. Nie było tygodnia zebym chociaz z jednej lekcji sie nie urwala. A najczesciej to i tak byly calodniowe ucieczki. Zawsze z jedna kolezanka, plus ktos dodatkowo kto tez nie chcial isc. Ale my we dwie to zawsze!!. Dobrze ze mialysmy wyrozumiala wychowawczynie bo inaczej byloby kiepsko. Usprawiedliwienia i tak zawsze pisalysmy sobie same.
A najlepsze jest to ze w ogole nie zawalalysmy sobie nauki przez to. Oceny dobre, zachowanie bez wiekszych zastrzezen. Rodzice nic sie nie domyslali. A my przesiadywalysmy w naszym ulubionym barze ojjj. - AutorOdp.