- AutorOdp.
- 6 lipca 2006 at 18:37
Witam wszystkich, jestem nowa na forum ,mam 19 lat i od pewnego czasu zmagam sie z abrdzo trudnym problemem.Chciałam zasiegnąć waszej rady gdyz nie mogez nikim porozmawiać o moich problemach.Zaczne może od tago że jestem z moim partnerem od 4 lat, na początku znajomosci było super, a przynajmniej tak mi sie wydawało. Teraz jednak dopadł nas wielki kryzys gdyz mój facet zachorował, a mówiąc więcej ma nerwice 🙁 .Juz nic nie jest tak jak wczesniej, nigdzie nie wychodzimy bo on ma lęki, na imprezy tez nie chodzimy bo nie moze pic alkoholu bo bierze leki a bez tego nie umie sie bawić,jednym słowem siedzimy cały czas w domu i najczestszym tematem naszych rozmów jest jego choroba.Juz żadko kiedy sie smiejemy i cieszymy tylko z tego że jestesmy razem.Powiem szczerze ze czuje sie nie szczesliwa, nie moge spełniac moich marzeń i juz nie umiem sie cieszyć ze zwykłych rzeczy. Wydaje mi sie ze go kocham ale nie jestem juz tego pewna tak jak kiedyż,od pewnego czasu mysle o rozstaniu ale boje sie go zranic, boje sie że sam sobie nie poradzi z chorobą, albo że coż moze sobie zrobić a wtedy to bym sie zabiła.kiedys planowaliżmy małzeństwo, nie wyobrazałam sobie innego faceta w roli mojego męza, ale teraz zastanaiwm sie czy wogóle jeszcze bedzie tak jak kiedys.Prosze pomózcie mi zdecydowac bo ja bede całe zycie sie zastanawiać a niedługo moze byc za późno.Co mam wybrac własne szczężcie czy powinnam sie pożwiecic i go wspierac i czekac az wyzdrowieje? ❓ ❓ ❓
6 lipca 2006 at 20:17Ja mam taki charakter, że pożwięcilabym własne szczężcie. Najłatwiej jest takie coż tłumaczyć sobie: jak by to było gdybym ja zachorowała? Nie chciałabyż wtedy żeby odszedł prawda?
Co do imprez, jest zawsze przecież kino, może po jakimż czasie nauczy się imprezować bez alkoholu, to na prawde łatwe, spróbował chociaż raz?
Możecie zawsze wyjżć na kolację, wieczorny spacer, czy tez wyjechać nad morze, jezioro czy w góry..
Bardzo mi przykro że znalazłaż się w takiej sytuacji i życzę powodzenia:)6 lipca 2006 at 20:43Poswiecenie, to nie milosc, wiec poswiecajac sie bedzie cale zycie nieszczesliwa. Nie wiem co mam doradzic, bo decyzje musi amelia podjac sama, ale po tyyylu latach malzenstwa wiem, ze choroba jest najwieksza proba milosci, jezeli wiec juz teraz masz amelio watpliwosci, to co bedzie za 20 lat? Poza tym mialas 15 lat jak sie w nim zakochalas, a to bardzo wczesnie, radzilabym przemyslec swoje uczucia i to bardzo dokladnie.
19 marca 2007 at 15:14Rozumiem, męczy Cię, że nagle Twój chłopak stał się małym, bezbronnym człowiekiem, którym trzeba sie tylko opiekować. Nie byłaż gotowa do tej roli…
Ale potrafisz sobie wyobrazić taką sytuację, że Twój facet zdrowieje i jesteż wtedy z niego i z siebie taka dumna, wierzysz, że mogą wrócić cudowne chwile? Chcesz, żeby wróciły, czy chcesz być szczężliwa, ale już nie z nim?
Jeżli ciągle myżlisz, że gdyby wróciły stare czasy, bez wątpienia byłabyż z nim, to WAAAAALCZ! Walcz, aby on wyzdrowiał! Nikt nie obiecywał, że miłożć to tylko pocałunki, miłożć, to głownie takie próby i satysfakcje przechodzenia ich wciąż razem! Może w każdej innej sytuacji, ale nie w tej, w momencie, kiedy ktoż choruje, a już zwłaszcza na nerwicę, nie potrafiłabym wbić mu noża w plecy… Może porozmawiaj z nim, że Tobie też jest ciężko, że może na razie na główny plan związku niech wyjdzie wasza przyjaźń, rozumiesz? Po prostu wspieraj go, bądź najlepszym przyjacielem!
No jest jeszcze kwestia, że kiedy jego stan się polepszy, Twoje myżlenie nie ulegnie zmianie… Wtedy chyba dopiero zdecydowałabym sie odejżć…
No i trzecia kwestia, że dni będą płynąć, a będzie, jak jest… Wtedy postaraj się baaardzo delikatnie z nim rozmawiać, że Ty też popadasz w stagnację, że nie ma sensu związek dwóch nieszczężliwych przez siebie osób… A zarazem nie zrywałabym z nim totalnie kontaktów, on może Cię potrzebować, nawet już jako tylko przyjaciela…
Pozdrawiam!! - AutorOdp.