Związek z alkoholikiem…

  • Autor
    Odp.
  • leila
    Member
    • Tematów: 10
    • Odp.: 63
    • Stały bywalec

    Witam. Jestem młodą osobą, od jakiegoż czasu jestem w związku z facetem, ktory ma problem z alkoholem…Przez to tez sie rozstalismy. Wiadomo walczyc o faceta z inna dziewczyna jest latwo, ale wygrac taka walke z alkoholem juz nie…Zaniedbywal mnie, bo wolal pic. W koncu nie wytrzymalam i odeszłam. Kontaktu jednak calkowicie nie zerwalismy, on caly czas do mnie pisal, dzwonil. Stwierdzil ze nasze rozstanie wiele mu uswiadomilo… Przez jakis czas przeniosl sie do mieszkania swojej siostry- by nie miec stycznosci z kolegami, ktorych jedynym zajeciem jest picie czy cpanie… Wszystko miedzy nami zaczelo wracac do normy, byl taki jakim go pamietalam- dbal o mnie, poswiecal czas…Wszystko miało się ułożyć. jednak jak tylko wrocil do siebie( pierwszego dnia!!) od razu wrocil do alkoholu…Jak mu powiedzialam ze ma problem, to tlumaczyl sie ze przeciez wytrzymal 2 tyg. Dwa tyg bez upicia sie praktycznie do nieprzytomnosci. W sumie nawet bym sie o tym nie dowiedziała ale ok 7rano w niedziele zadzwonił do mnie, kompletnie pijany wracal do domu, nasza rozmowa byla kompletnie bez sensu- mowil na przemian ze mnie kocha, pozniej ze mam sobie znalezc kogos innego, bo on jest do niczego. Zaczal plakac, że nie chce juz zyc bo nic mu nie wychodzi, stracil kontakt z dzieckiem (matka dziecka zwiazala sie z mezczyzna, ktory chce przejac opieke nad dzieckiem, nie pozwala mu na to by widzial sie ze swoim synem). Nie za wiele z tego zrozumialam, bo ciagle zmianiall mu sie nastroj. Płakał, po chwili dzwoniłam i był w normalnym stanie…na koniec wylaczyl telefon i nie wiem co sie z nim dzieje… Ogolnie wiem, ze nie da mi on szczescia, stabilizacji, poczucia bezpieczenstwa. Ale jeszcze nie umiem go zostawic…
    Nie zalozylam tego tematu aby slyszec ze mam od niego odejsc, bo mi zycie zmarnuje, gdyz to slysze na codzien od znajomych. Prosze o jakies rady, wskazowki jak mozna komus takiemu pomoc? Jesli on sam nie widzi swojego problemu z alkoholem, to czy mozna w ogole cos z tym zrobic? Nie pozwole by taki mlody facet (ma 28lat) zmarnowal sie…Chce mu pomoc najlepiej jak potrafie, ale nie wiem co mam zrobic…
    Dziekuje za wszystkie odpowiedzi.

    purblanca
    Member
    • Tematów: 2
    • Odp.: 25
    • Bywalec

    Powiem Ci, że mój kuzyn też miał taki problem- żona chciała go zostawić, bo mają małe dziecko i nie wyobrażała sobie takiego życia. Przeprowadzili się, zerwał kontakty ze starym towartzystwem i teraz jest ok. Oboje pracują i do dziecko wynajmują nianię, która zanjmuje się dzieckiem , kiedy ich nie ma, ale robią też tak, żeby ona jak najmniej z tym dzieckiem była i ustawiają sobie zmiany tak, żeby samemu je wychowywać. To trwa już ponad dwa lata. Reasumując wystarczyło, że się odciął od alkoholowego towarzystwa. Może temu też by to pomogło? Skoro już 2 tyg wytrzymał?

    leila
    Member
    • Tematów: 10
    • Odp.: 63
    • Stały bywalec

    pewnie by wystartczyło… tyle, że on się nie przeprowadzi 🙁
    bo nie widzi problemu a raczej myżlę, że udaje, że go nie widzi… Ostatnio mowil, ze nie daje sobie z tym rady, jak zapytalam z czym…nie umial mi odpowiedziec, powiedzial- z tym wszystkim…

    dodam jeszcze, ze jest on obciazony genetycznie. Jego ojciec jest alkoholikiem.

    ines.
    Member
    • Tematów: 8
    • Odp.: 162
    • Zapaleniec

    za każdym razem, kiedy będzie pijany, przypominaj mu poprzednie razy. : > musi zdawać sobie sprawę z tego, że jego alkoholowe incydenty nie są jednorazowe, tylko zdarzają się często. : >
    poza tym znajdźcie jakież zajęcia, może macie wspólne hobby. nie pozwól, by miał za dużo wolnego czasu, bo wtedy pożytkuje go upijając się z kumplami. : > w ostatecznożci postaw mu ultimatum. albo Ty albo kumple i alkohol. albo się wyprowadzi, albo może się pożegnać. może to da mu do myżlenia.
    i moim zdaniem, alkoholizm nie jest dziedziczny. każdy ma wolną wolę i wolny wybór.

    Lady_Kala
    Member
    • Tematów: 45
    • Odp.: 1222
    • Maniak

    Najłatwiej wszystko zrzucić na geny-bo ktoż ma otyłożć dziedziczoną, bo ktoż jest alkoholikiem bo takie geny, ostatnio naukowcy chcieli udowodnić istnienie genu odpowiedzialnego za zdradzanie… Mocno to wszystko naciągane-jak nie mamy nic na usprawiedliwienie to zawsze można wszystko zwalić na uwarunkowania dziedziczne…

    Dopóki on nie zrozumie,że jest chory (bo jakby nie było alkoholizm to juz jest choroba-i to można powiedziec chyba nawet że już cywilizacyjna…) i nie zechce podjąć leczenie-nic się nie zmieni.
    On musi wiedzieć,że ma problem, że potrzebuje pomocy…

    Ja osobiżcie nigdy nie związałabym się z alkoholikiem-gdy mój mąż niz został jakiż czas po żlubie i nie podjął leczenianie widział problemu-odeszłabym, gdybym już wczeżniej wiedziała,że mocno nadużywa alhokolu w życiu bym się z nim nie związała. To jak wydawanie wyroku na siebie i na własne dzieci…

    Z tego jest bardzo często wyjżć-znam przypadki kiedy alkohol dominował życie człowieka do tego stopnia,że stracił wszystko, nic w życiu nie osiągnął i skończyli tak jak zyli-zapici…

    parvati
    Member
    • Tematów: 47
    • Odp.: 4641
    • Guru

    owszem, geny…

    ale moje geny jednak sa dla mnie najwazniejsze i nie mam zamiaru ich mieszac z genami podlego gatunku. wiec: zadnych alkoholikow.
    nie wyobrazam sobie takiej sytuacji.

    tym bardziej, ze koles nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, ze powinien sie leczyc.

    Anonymous
    Inactive
    • Tematów: 26
    • Odp.: 2007
    • Ekspert

    [usunięto_link] wrote:

    owszem, geny…

    ale moje geny jednak sa dla mnie najwazniejsze i nie mam zamiaru ich mieszac z genami podlego gatunku. wiec: zadnych alkoholikow.
    nie wyobrazam sobie takiej sytuacji.

    tym bardziej, ze koles nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, ze powinien sie leczyc.

    Niestety mało który alkoholik w pierwszych fazach nałogu zdaje sobie z tego sprawę. Niektórzy muszą dostać od losu cios w plecy – utratę pracy, zostawienie przez żonę, wypadek przez własne pijaństwo i inne rzeczy, żeby dopiero coż do nich dotarło

    Anonymous
    Inactive
    • Tematów: 26
    • Odp.: 2007
    • Ekspert

    Warto też wziąć pod uwagę, że pijaczyny łatwo się nie zmieniają i mogą z czasem wrócić do picia. To silniejsze od nich. Naprawdę mnie dziwią dziewczyny, które żwiadomie ładują się w związki z facetami, którzy nie od dzisiaj mają problemy na własne życzenie, a potem płaczą, bo mąż przepija całą pensję albo jest porywany w bagażniku za niespłacenie długów u dilera

    leila
    Member
    • Tematów: 10
    • Odp.: 63
    • Stały bywalec

    mnie też zawsze dziwiły takie dziewczyny… dopoki nie zostalam jedna z nich.

    MilaMichaj
    Member
    • Tematów: 0
    • Odp.: 3
    • Początkujący

    Prosisz o rady… trudno w tak poważnych problemach radzić w kilku słowach na forum. Chciałabyż Mu pomóc – to dobrze, lecz pomocy będziecie potrzebowali oboje, ponieważ Jego choroba rani i Ciebie, a każdą ranę trzeba opatrzyć …

    ****************

    Kasica
    Member
    • Tematów: 11
    • Odp.: 66
    • Stały bywalec

    Wspominasz,że nie chcesz rad typu, zostaw go ,czy odejdź i rozumiem to dobrze,bo sama kiedyż takie rady dostawałam:)
    Pytasz się jak mu pomóc, bo to młody facet i szkoda,aby zmarnował sobie życie… niestety najczężciej w przypadku osób chorych na alkoholizm nie da się uratować ponieważ uzależnienie jest silniejsze od nich…:( Uważam,że jeżli chcesz komuż pomóc to pomóż sobie, ponieważ to dożwiadczenie, ta miłożć pozwoliła Ci odkryć pewną cechę w sobie, która to cecha wyzwala silny instynkt opiekuńczożci, jeżli nie chcesz być jedną z wielu kobiet opiekującymi się alkoholikami w sensie związku, nie pracy zawodowej to przeanalizuj to co kryję się naprawdę za chęcią pomocy:)
    Trzymaj się ciepło!!!

    mikka-1
    Member
    • Tematów: 9
    • Odp.: 81
    • Stały bywalec

    Miałam taki problem kiedyż .

    Pokazałam mu ile razy w ciągu miesiąca pił, gdy dzwonił mówiłam mu zawsze że nie mam czasu bo coż załatwiam (nawet gdy tego nie robiłam-chodziło o to by zobaczył że ja organizuję sobie inaczej życie a on siedzi i marnuje czas)
    Nie mieszkaliżmy razem więc przychodziłam i pokazywałam mu jaki burdel mu zrobili koledzy i ile alkoholu wypił.
    Przypominałam mu o nieskończonych studiach, jego byłej która go zostawiła bo nie mogła znieżć takiego stylu bycia po czym skończyła studia i znalazła dobrą pracę…o tym że od roku miał kupić samochód i zrobić prawo jazdy ale wciąż nie zrobił nic..o tym że ma 25 lat a nie ma nic i niec nie osiągnął w przeciwieństwie do jego byłych kolegów którzy odeszli z tej ,,paczki” i ogólnie jak twierdził mówiłam dokładnie to samo co jego ojciec.Może czasem go dołowałam ale chciałam mu pokazać co traci i co robią inni.
    Byłam może za ostra ale nie chciało mi się inaczej tego załatwiać i jeszcze go utwierdzać w przekonaniu że to jest ok.
    Twierdził że ,,nie chce się obudzić kiedyż i stwierdzić że zmarnował młodożć i nie imprezował” Na co ja mu zawsze mówiłam że ja tak samo nie chcę się obudzić i zobaczyć że ją zmarnowałam..tylko dla mnie marnowanie młodożci to imprezowanie bo teraz jest czas na pracę a później już mogę stracić szansę na cokolwiek.Tym bardziej nie odpowiadało mi imprezowanie w takim stylu jak on to robił.
    Twierdził że jestem pracoholiczką, dążę tylko do pieniędzy i kariery, że ciągle coż robię zamiast usiążć ze znajomymi i się napić, że marnuję najlepsze lata…
    Po czasie przyznał mi że mówił to tylko dlatego że nie miał nic na swoją obronę i tak na prawdę mu to imponowało ale on tak nie umie.

    Ostatecznie zakończyłam to bo w jego psychice było już za głęboko zakodowane że koledzy są na pierwszym miejscu.Raz nie pił raz pił..różnie to bywało.Dla mnie to nie ma sensu i nie popełnię tego błędu nigdy.
    Facet ma być ambitny i dążyć do czegoż w swoim życiu bo jeżli ja taka jestem to po co mi taki matoł na którego szkoda nerwów i życia?
    Poza tym jaki to będzie ojciec dla dzieci?Nie, ja już dziękuję za pijaków i dzieciatych w swoim życiu 🙂 Zabieram się za to wszystko z głową i nie będę więcej Matką Teresą która wszystko rozumie i chce pomagać.

    Leila dla Twojego dobra radzę przemyżleć czy taki facet da Ci szczężcie w życiu..Czy Twoje uczucia i chęci to nie za mało..

    kalina89
    Member
    • Tematów: 0
    • Odp.: 1
    • Początkujący

    Mam podobny problem i zupełnie nie wiem już, co myżleć. Kompletnie zgłupiałam…
    Jestem z nim już ponad dwa lata. Kiedy go poznałam, wiedziałam, że lubi imprezować, ma słabożć do alkoholu, ale mocno zbliżyliżmy się do siebie. Jest młody, ma 28 lat, nie chciałam pozwolić na to, żeby zmarnował sobie życie. Jak to wygląda teraz? On nie ma ani pracy, ani wykształcenia. Czasami pije, czasami nie pije, nie sądzę, żeby miało to związek ze żrodowiskiem, w którym przebywa, bo jest cały czas w jednym miejscu i potrafi nie pić przez np. 2 tygodnie. I włażnie te dwa tygodnie sprawiają, że jestem najszczężliwszą osobą pod słońcem. On obiecuje, że zawsze będzie przy mnie, że już nie będzie pił i że już wszystko będzie dobrze. Mieszkamy od siebie daleko, więc zazwyczaj kiedy on jest trzeźwy, mam z nim kontakt jedynie przez telefon, jednak ostatnio spędziliżmy razem trochę czasu, to sprzątał, gotował, zmywał naczynia, palił w piecu, podawał mi herbatę i żniadanie do łóżka, troszczył się, przytulał, był wyrozumiały i kochany.
    Utopia oczywiżcie nie trwa długo. Albo on dostanie jakąż kasę i jedzie imprezować, albo przyjadą do niego koledzy, albo po prostu „ma ochotę na to, żeby się napić”. Co się wtedy dzieje? Zaczynają się kłótnie. Ja denerwuję się, że on znowu pije, on uwielbia mi robić na złożć w tych momentach i pić jeszcze więcej, żeby mi „przyszpilić”. Wtedy również przypomina sobie, że przecież żadna dziewczyna nie lubi zdrad, więc potrafi dla zabawy nazywać mnie imionami swoich eks, żeby mnie „powkur****”. Kiedy się napije, muszę szczególnie uważać na to, żeby nie powiedzieć czegoż, co mógłby źle odebrać, bo może się obrazić, pokłócić, wyjżć i zostawić mnie na pastwę nieprzespanej nocy. Potrafi też zalać się w trupa i dzwonić do mnie, żegnać się, przysięgać, że się zabije, po czym wyłączyć telefon. Po tylu nieprzespanych nocach, po tylu wylanych łzach, przestałam brać na serio jego słowa, jednak niepokój zawsze w takich sytuacjach pozostaje. Czasami, kiedy ja czuję się naprawdę podle, potrzebuję jego wsparcia i tego, żeby był przy mnie, po prostu wychodzi, bo „mu się tak podoba”. Kiedy go o coż proszę, zrobi to, ale tylko pod warunkiem, że ma na to ochotę, jeżli nie, nie mam co pomarzyć ani przekonywać. Wszystko musi być tak, jak on chce. Mimo, że powtarzałam mu już kilkakrotnie, że nie chcę go widzieć, jak jest pijany, on włażnie wtedy najczężciej przyjeżdża i zazwyczaj wizyty te wyglądają tak, że w żrodku tygodnia dzwoni do mnie o 22.00 mówiąc, że tak za półtorej godziny do dwóch godzin będzie u mnie. Potrafi się obrazić o byle błahostkę i nie odzywać bardzo długo, zauważyłam jednak, że tym dłużej się nie odzywa, im bardziej proszę go, żeby mi wyjażnił, o co chodzi. Kiedyż w końcu straciłam cierpliwożć i dałam sobie spokój, szybko przestał się obrażać. W dodatku dowiedziałam się ostatnio, że ma potężne długi, zaciągnięte po pijaku po to, żeby mieć za co dalej pić.
    A potem znowu jest trzeźwy. I niczego nie żałuje, temat ucicha, jakby go nigdy nie było. I on zaczyna znowu być kochany, zaczyna dbać, normalnie rozmawiać…
    A potem pije…
    Ostatnio urządził sobie 3 dniową bibę z kolegami u niego w domu, zero trzeźwienia, cały czas alkohol. Dobrze wie, że jestem osobą niesamowicie wrażliwą i potrzebuję rozmowy od czasu do czasu, ale nie mogę na nim polegać, nie mogę się na nim oprzeć, kiedy jest pijany, bo albo wszystko ma gdzież, albo jeszcze na mnie krzyczy, że to ja jestem przewrażliwiona i na koniec wychodzi, że cała kłótnia to moja wina. O to również potrafi się obrazić i nie odzywać się. Kilka razy prosił mnie o rękę, później odchodził ode mnie, bo miał mnie dożć, później wracał, później mówił, że chce mieć dzieci, później że się zabije… Jest nieprzewidywalny, nieodpowiedzialny i nie można mu zaufać.
    Moje pytanie brzmi: czy można takiego człowieka jeszcze zmienić? Co zrobić, żeby przestał pić? Zmiana otoczenia nie pomaga – potrafi pić sam. Nie pomaga prożba, groźba, przymilanie się, płacz, próbowałam wszystkich damskich sztuczek. Znalezienie pracy? Owszem, pomogło na jakież 2-3 tygodnie. Później już nawet to nie było ważne. Żadnej pracy nie szanował i każdą sam rzucił, również jak był pod wpływem alkoholu.
    Niestety moje uczucie do niego nie wygasa, szczególnie przez ten krótki czas, kiedy jest trzeźwy, kiedy jest najwspanialszym człowiekiem pod słońcem. Dlatego nie mam pojęcia, co mam dalej robić :(.

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " Związek z alkoholikiem…"

Przewiń na górę