- AutorOdp.
- 23 listopada 2009 at 15:44
Ostatnio klebia mi sie w glowie nieustannie mysli o przyszlosci. Nie daje mi to spokoju i jest moja ostatnia mysla przed zasnieciem a pierwsza po przebudzeniu.
Boje sie, ze bede miala w przyszlosci dom z ogrodkiem, dzieci, psa, kota i rodzinne wypady w skalki. Na sama mysl robi mi sie duszno a wiem, ze takiego zycia chialby moj mezczyzna. Kocham go bardzo i nie wyobrazam sobie zycia z kimkolwiek innym niz on, ale nasze idealy i wyobrazenia sa jednak rozne. Ja nei chce schematycznego zycia, monotonii i podniecania sie kazdym usmieszkiem bobaska. Mimo ze chce miec dzieci to nie moga one byc calym moim swiatem, nie chce poswiecac siebie. Niech ini sobie maja ladne domki i dwa auta ja wcale togo nei chce, bede szczesliwa jak bedziemy mogli zapakowac plecaki i wloczyc sie po Peru przez mieciac a najlepiej dwa. A tak prawde mowiac to zapakowalabym sie teraz i wyjechala na rok, dwa, moze dluzej. Ale czy ja bede miala do czego wracac? Ale jesli tego nie zrobie to do konca zycia bede zalowala. Boje sie ze wszystko idzie takim utartym torem, praca, dom, dzieci. I tak do konca zycia…….23 listopada 2009 at 16:14Anonymous
Inactive- Tematów: 11
- Odp.: 1451
- Maniak
Życie większożci ludzi tak niestety wygląda. Niestety nie da się żyć, jeżli się nie pracuje. Jeżli ma się dziecko, to trudno sobie pozwolić na tryb życia podróżnika, który gdzież wyjeżdża na kilka miesięcy – no chyba, że jest to ojciec dzieci albo dzieci są już odchowane i matka nie musi przy nich wiecznie być. Osoby stale i dużo podróżujące po żwiecie (nie mówię teraz o wypadzie na urlop, tylko o czymż więcej) np. do krajów tropikalnych to przeważnie albo naukowcy, którzy jadą tam w celach naukowych, czyli dla nich zawodowych albo osoby majętne, które na to stać np. polarnik Marek Kamiński (jest bogatym biznesmenem) albo Wojciech Cejrowski (dziennikarz z etatem w ogólnopolskiej telewizji, do tego piszący swoje książki). Sam bym chciał dużo jeździć po Polsce i Europie, ale mnie po prostu na to nie stać. Jednak dwumiesięczna coroczna podróż do dla większożci ludzi po prostu rzecz nie do zrealizowania i chyba trzeba się z tym pogodzić. Mimo wszystko dążę w swoim życiu do tego, by mnie było stać, oprócz utrzymania w przyszłożci rodziny na rozwijanie swoich pasji i fajne wczasy w okresie urlopowym, do tego częste wypady ze znajomymi, bo jestem osobą towarzyską i z chęcią bym się czężciej z przyjaciółmi spotykał, ale jakbym ciągle gdzież wyłaził to bym zbanktrutował, bo głupi bilet autobusowy, piwo, herbata, kawa, czy woda mineralna w knajpie swoje kosztują, a nie są to przecież jedyne wydatki w życiu. Ja już przywykłem do myżli, że życie toczy się ustalonym harmonogramem i żeby prowadzić życie ekscentryka, który żyje całkowicie nieszablonowo to albo trzeba być naukowcem albo bogaczem albo nieudacznikiem, który nie pracuje. Bo jacyż 30letni bezrobotni na utrzymaniu rodziców, który łamią konwenanse w ten sposób, że nie przywiązują wagi do dóbr materialnych , a do szczężcia im potrzebne jedynie granie na gitarze na ogniskach, chodzenie na jakież happeningi i spotkania, jeżdżenie na pielgrzymki i zbieranie znaczków pocztowych to i może ekscentrycy, ale przy tym nieudacznicy. Gdyby rodzice przestali ich utrzymywać to albo zostali by żebrzącą żulerką albo by musieli iżć do roboty i by nie mieli tyle czasu na pierdoły. Sam mam w sobie coż z idealisty i wiecznego buntownika, mimo wszystko żyję normalnie i zgodnie ze społecznymi normami, które są nam wpajane w procesie socjalizacji, natomiast wymieniona wyżej przeze mnie postawa jest po prostu niezdrowa i nieżyciowa
23 listopada 2009 at 16:28A ja sie wlasnie nie potrafie z tym pogodzic.
O, a tu wlasnie na onecie znalzlam cytat ktory jakby ktos z moich ust wyciagnal:
(…) wizja rodziny: mamusia, tatuż, którzy kochają, są szczężliwi i opiekują się dziećmi. Mdli mnie, jak to słyszę. Nie będę owijać w bawełnę. Jest mi niedobrze, gdy widzę w parkach matki idące z wózeczkami, nadskakujących tatusiów, jakież babcie w tle i jeszcze skaczącego obok pieska. Gardzę tym.
23 listopada 2009 at 17:12Anonymous
Inactive- Tematów: 11
- Odp.: 1451
- Maniak
Kalahari, wizja z tego cytatu faktycznie jest monotonna i taka zwyczajna, szara, ale spójrz nawet na takiego Jerzego Owsiaka. Osoba bardzo charyzmatyczna, ekscentryczna, idealistyczna, ale przy tym jest on człowiek bardzo inteligentnym, życiowym, konkretnym, jest żwietnym prezesem bardzo poważnej, wielkiej fundacji, szefem swoich pracowników, profesjonalistą, musi znać różne zagadnienia prawne związane ze swoją branżą, jest perfekcyjnym menadżerem i organizatorem, wszystko musi zabezpieczyć, musi na pewno różne kwestie negocjować, do tego jest normalnym, poważnym mężem i ojcem rodziny, robi zakupy w sklepie, jeździ samochodem. On też na pewno może czasem narzekać na monotonię codziennego życia, jako szef wielkiej fundacji na pewno musi się niemal codziennie zmagać z biurokracją. Wielka Orkiestra świątecznej Pomocy i Przystanek Woodstock to raptem parę dni w roku, przez pozostały czas Owsiak ma nie mniej konkretnej roboty i podejmowania różnych decyzji niż prezes banku. Wracając do podróży: Cejrowski i Kamiński zaczęli podróżować też nie od razu, realizacją swojego hobby na szerszą skalę zajęli się dopiero jak finansowo sobie mogli na to pozwolić i mieli stabilną sytuację życiową. Dodam jeszcze, że Janusz Palikot zanim stał się szalonym politykiem, który może sobie pozwolić na ekscentryzm w życiu publicznym to był poważnym biznesmenem, który musiał podejmować trudne decyzje, negocjować różne kontrakty i umowy oraz konstruktywnie dążyć do celu. Moim zdaniem jeżli ktoż chce wiecznie podróżować w stylu Cejrowskiego i Kamińskiego (czyli coż więcej niż zwykła turystyka w czasie urlopu) to musi zostać albo Cejrowskim lub Kamińskim albo dostać etat naukowy w jakiż instytucie
23 listopada 2009 at 18:51😆
rozsmieszyly mnie te posty.
zasadniczy…piszesz o zyciu z pasja, a nastepnie wyskakujesz z tekstami o fajnych wczasach i wyjsciu do knajpy. gdzie tu jest pasja?
mnie tam nie przeraza zycie.
moja doroslosc nie jest taka, jaka sobie wymarzylam bedac dzieckiem.
ale jest fajna i bardzo mi sie w niej podoba.23 listopada 2009 at 18:56Anonymous
Inactive- Tematów: 11
- Odp.: 1451
- Maniak
A czy ja pisałem, że to moje pasje? 😆
24 listopada 2009 at 13:28tak tak, ty nigdy nie piszesz o sobie. Zawsze są to twoi „znajomi” 😉
Co do tematu.
Ja mogę się „bać” tylko tego, co niezaplanowane, np. kalectwa, czy choroby. Na takie wydarzenia na prawdę nie mam wpływu i to jest swego rodzaju „przerażające”.
Ale bać się czegoż, na co masz wpływ?
Przecież nikt Ci nie każe robić tego, co reszta społeczeństwa. Jesteżmy wolnymi ludźmi i sami decydujemy o swoim życiu.Wiesz, ja jak kończyłam studia to wszyscy liczyli, że teraz będzie huczny żlub, ciepła, stała posadka i gromada dzieci.
A ja zrobiłam po swojemu! 🙂
Nie mam na razie ochoty wychodzić za mąż ani tym bardziej rodzic dzieci (mój mężczyzna to rozumie). Póki co inwestuję w siebie, spełniam swoje prawdziwe marzenia i jestem najszczężliwszym człowiekiem na żwiecie.
czego i Tobie życzę! 🙂A i wiesz co…. akurat rok temu włóczyłam się z plecakiem po Peru 🙂
24 listopada 2009 at 14:07Anonymous
Inactive- Tematów: 11
- Odp.: 1451
- Maniak
Zauroczona, a byłaż tam w czasie urlopu czy na dłużej? 😉
24 listopada 2009 at 17:24Połączyłam wyjazd służbowy z urlopem, czyli przyjemne z pożytecznym.
24 listopada 2009 at 19:01Anonymous
Inactive- Tematów: 11
- Odp.: 1451
- Maniak
Ale Ci zazdroszczę. Też chciałbym przeżyć taka szaloną wyprawę. W ogóle kiedyż chciałem zostać gwiazdorem rocka, nie pracować, tylko jeździć w trasy, mieć tysiące pięknych fanek, chwile wolne od zajmowania się muzyką spędzać podziwiając dzikie zwierzęta, godzinami siedzieć na siłowni i non stop pokrywać całe swoje ciało tatuażami jak się tylko da. Niestety nie mam zdolnożci artystycznych, więc sobie mogę tylko pomarzyć. Ehh… Rozmarzyłem się. Mimo wszystko nie należy mżcić się na swoim losie, tylko doceniać swoje życie takie jakie jest, cieszyć się każdym małym szczężciem i dążyć do tego żeby było lepiej. Przyziemne rzeczy też mogą być wielkim szczężciem
25 listopada 2009 at 09:26do Kalahari
dobrze rozumiem o co ci chodzi. miałam często bardzo podobne myżli. jednak porzucenie całego swojego życia i postanowienie- jadę do Peru jest posunięciem bezsensowynym i nie przyniesie efektu a jedynie straty. Trzeba mieć plan. Nie wiem, czy teraz pracujesz czy się uczysz, ale żeby wyjechać do Peru trzeba mieć sporo kasy. Na początek proponuję przejażdżkę autostopem po Europie w czasie wakacji. ja tak zrobiłam- historia tego wyjazdu
[usunięto_link]
Jest to bardzo ekscytujące przeżycie i daje dużo żwiadomożci o podróżowaniu- dzięki czemu przechodzi ono ze sfery nierealnych marzeń do rzeczywistożci. Jeżli zdobędziesz się na taką wyprawę na kolejną będziesz zbierać żrodki i informacje, żeby być dobrze przygotowaną. Mimo wszystko pracę trzeba mieć aby mieć kasę na podróże- chyba że uda ci sie załapać jako felietonista lub fotograf w jakimż magazynie podróżniczym. Możesz też poszukać pracy jako przewodnik- ale do tego też trzeba mieć kurs.
Co do chłopaka- spróbuj znaleźć wspólne rozwiązanie. Kiedy ja poznałam mojego miałam załamkę, bo on nigdy wczeżniej nie podróżował i ogólnie jest domatorem. Dlatego prawie na siłę zabrałam go na wczasy do hiszpanii i aż nie mogłam uwierzyć jak mu się spodobało. Teraz lecimy na sylwestra do Irlandii bo znalezlismy tanie bilety. Co więcej on uwielbia jeżdzić autem, więc wykorzystuję to do wyjazdów- w końcu cel użwięca żrodki. Planujemy podróż po stanach- on będzie prowadził auto- ja będę wyznaczać cele 😀 no.. jak ustukamy kasę- więc póki co niestety praca- ale też taka, którą lubię- uczenie angielskiego.25 listopada 2009 at 11:14Zauroczona , odemnie nikt nie wymagal ani nawet nie spodziewal, ze po studiach to szybko zaloze rodzine. Nic z tych rzeczy, aczkolwiek jestem ostatnia bezdzietna w rodzinie.
Z mezem i dzieckiem tez mozna inwestowac w siebie i sie rozwijac z tym ze to troche trudniejsze. Ale wlasnie to mnie tak martwi, boje sie ze jednak bedzie to wyczyl ekstremalny. Narazie tez nie planuje dziecka, nawet ostatnio zaczelam sie zastanawiac czy w ogole chce je miec, choc moj mezczyzna by tego nei zaakceptowal napewno. To nie jest tak ze nei mam instynktu i nie czuje nic, choc obce dzieci mnie nei ruszaja, wrecz przeciwnie, i zniesc nei moge ogladania fotek 'dzidzi’ i 'szkrabow’ kolezanek i znajomych. Jakby to ich cale zycie bylo. I wlasnie boje sie tego, ze nawet jesli za kilka lat zdecyduje sie na dziecko to i tak nadal bede sie bala usadzenia w miejscu. Kurde, ze tez zycie jest tylko jedno i do tego takie krotkie.Emilia Flores
Ja wiem ze rzucenie wszystkiego i wloczenie sie przez kilka lat po swiecie to nei sposob na zycie, przynajmniej nie na latwe zycie. Niestety nie posiadam talentu ani pisarskiego coby splodzic jakas poczytna ksiazke albo nawet pisac do gazety ani zdjec profesjonalnych nie robie, z moim wyksztalceniem tez raczej pracy w drodze szybko nei znajde. I zawsze mnie zzera zazdrosc jak czytam magazyny pokroju National Geographic, ze tym innym ludziom sie udalo (choc pewnie jest tez druga strona medalu). Poza tym co po powrocie? Nie, to w ogole nierealne w moim przypadku. A wczoraj lezac w lozku pomyslalam sobie, ze jednak dobrze jest miec miejsce bezpieczne i swoje, do ktorego zawsze mozna wrac, dom. Ale, kurcze, gdybym mogla jeszcze raz wybierac poszlabym zupelnie inna droga.
Mi tez udalo sie troche popodrozowac. Kilka Europejskich krajow, w tym Portugali 4 miesiace, postawilam nawet stope na Czarnym Ladzie:).
Z moim facetem marzymy sobei teraz Indie lub Nepal a w grudniu lece na 3tyg do Wietnamu.
Ale na ziemi tyle jest miejsc ze zycia nei starczy:/.25 listopada 2009 at 11:25[usunięto_link] wrote:
w grudniu lece na 3tyg do Wietnamu.
Wycieczka? Czy „w ciemno?”
Zazdroszczę, bo Azja pd-wschodnia jest podobno cudowna.Kalahari,
zauważam wiele wspólnych cech, przynajmniej z Twoich opisów. Ja tez nie jestem przeciwniczką dzieci, nie neguję małżeństwa i jestem przekonana, że kiedyż, jak przyjdzie odpowiedni moment, to założę rodzinę.
Posiadając przytulny domek, dzieci i psy na pewno trudniej jest zdecydować się na takie ekstremalne wypady. Nie twierdzę, że niemożliwe, ale na pewno nie jest to łatwe. Dlatego tez żwiadomie na razie zrezygnowałam z zakładania rodziny. Powtarzam – żwiadomie.Uważam, że nie powinno się panikować zawczasu. Kto wie, może za kilka lat po prostu uznasz, że koniec „szaleństw” i zmienisz się w domatorkę, której największą radożcią będzie gotowanie kaszek dla dziecka?
Ja na razie mam inne marzenia i je po prostu spełniam. A co będzie za 5, 10, 15 lat? Tego nikt nie wie.25 listopada 2009 at 11:50[usunięto_link] wrote:
[usunięto_link] wrote:
w grudniu lece na 3tyg do Wietnamu.
Wycieczka? Czy „w ciemno?”
w ciemno, z wiadomych rzeczy jest tylko to ze ladujemy w sajgonie i ze chcemy na chwile skoczyc do Kambodzy do Angkor Wat.
[usunięto_link] wrote:
Uważam, że nie powinno się panikować zawczasu. Kto wie, może za kilka lat po prostu uznasz, że koniec „szaleństw” i zmienisz się w domatorkę, której największą radożcią będzie gotowanie kaszek dla dziecka?
Ja na razie mam inne marzenia i je po prostu spełniam. A co będzie za 5, 10, 15 lat? Tego nikt nie wie.Z ta panika to sie zgadzam. Ale tak mnie naszlo ostatnio poprostu, trzyma i nei chce puscic.
10 lat to dla mnie zdecydowanie za dlugo, wtedy to juz tylko koty bede mogla hodowac raczej.25 listopada 2009 at 22:17Zwiedzaj żwiat póki możesz i spełniaj swe marzenia…na zostanie „stateczną mężatką” masz jeszcze czas 😉
- AutorOdp.