- AutorOdp.
- 27 listopada 2009 at 13:48
Wczoraj wylecialam z grubej rury. Zapytalam mojego faceta 'Co bys moj drogi powiedzial na to, zebysmy wyjechali na rok, moze dwa dookola swiata?’. Tak jak sie spodziewalam nei zaczal od razu pakowac plecaka. Wywiazala sie dosc dluga dyskusja. On oczywiscie, chialby, ale na to trzeba miec czas i pieniadze. I jesli nawet pieniadze by sie znalzla to czasu nikt nam nie sprzeda. On jest odemnie 5 lat starszy a dopeiro teraz konczy studia, prawdopodobnie nawet ja mialabym problem ze znalezienim pracy po takiej przerwie a co doeprio on. Poza tym on chcialby miec dom, chcialby miec dzieci a kiedy te dzieci?on nie chce miec 40 i doeprio zostac ojcem. Wiec jesli mialby wybierac rodzina vs podroz zycia, wbiera to pierwsze. A ja mu na to ze ja moglaby zdecydowac sie na to drugie.
Samej tez mnei przeciez nei pusci, zreszta to by sie rownalo z koncem zwiazku.
Najgorsze bylo to. Czemu nie podrozowalas wczesniej?Dlaczego ja mam teraz tracic rok czy dwa dla ciebie?
Czemu tego nei zrobilam? Nei pytajcie, jestem idiotka i tyle.
Tylko, ze on zjezdzil cala Europe, Australi, Stany i Kanade. A ja:( ?
Mam wrazenie ze staje przed wyborem zycia.27 listopada 2009 at 17:41Powiem Ci szczerze…jeżli nie spełnisz swego marzenia ,to będziesz żałowała do końca życia…
Młoda jestes ,nie masz dzieci – korzystaj z wolnożci…
Może żeby przekonać chłopaka ,skróć troszkę tę wyprawę…Może planuj wyjazd na pół roku ( w trasie przedłużysz)..
Może on się wystraszył tych dwóch lat 😉27 listopada 2009 at 18:0810 lat to dla mnie zdecydowanie za dlugo, wtedy to juz tylko koty bede mogla hodowac raczej.
to ile masz lat, jeżli można zapytać?
27 listopada 2009 at 21:5126
27 listopada 2009 at 23:02Anonymous
Inactive- Tematów: 11
- Odp.: 1451
- Maniak
Kalahari, ja bym wybrał miłożć. Swoje pasje zawsze możesz realizować, zawsze możesz podróżować, chodź może nie tak jakbyż chciała (jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma), a wielka miłożć już Cię może w życiu nie spotkać. Pamiętaj, że jeżli macie dobre prace, to nie warto ryzykować i je tracić. Mnie jeszcze nigdy miłożć nie spotkała, jestem jej spragniony i gdybym miał szansę na miłożć, to na pewno bym dążył do tego, żeby tej miłożci nie stracić
30 listopada 2009 at 17:04W sobote spotkalam sie z trojka ludzi i kazdy z innym podejsciem do zycia.
1)Przyjaciel ze studiow. Typ t-shirt polo i sweterek w romby. Ma bardzo dobra prace i dobre zarobki, kupil mieszkanie, ma samochod. Na wakacjach dawno nie byl, a jesli to spedzi je raczej po palemka, w dobrym hotelu. Na moj wyjazd zareagowal z entuzjazmem, 'Jaaa, tez bym tak chcial, jak sie wkurze to tez wezme urlop i pojade’. Ale jednak nigdzie nie pojedzie bo wzial kredyt na wyposazenie kuchni 'Wiesz, jak sie ma mieszkanie to sie ma inne priorytety, chce sie zaadbac o kazdy szczegol’.
2)Kolezanka ze studiow. Taka swojska dziewczyna z malego miasteczka. Marzy z chlopakiem o wlasnym mieszkaniu, slubie, potem dzieciach. Na tym koncza sie raczej jej ambicje i potrzeby. Swiat istnieje tylko do granic Polski. Na moj Wietnam zareagowala 'aha’. Moze nawet nei wie gdzie to jest. Mimo wszystko, fajna dziewucha i inteligentna, zwasze mozna sie poradzic a ona nas uraczy jakas madroscia ludowa.
3)Gadalismy chyba przez 5h non stop. O zyciu, podrozach, ksiazkach…Wkrecil sie tez we wspinaczke, robi kurs zimowy, w planach wysokie gory, moze i nawet kiedys Mt. Everest. Studiuje, tak ze ani praca ani wlasne mieszkanie mu nei w glowie. Nie zwiazany, nie musi sie ograniczac, ale…..gdyby trafilos ie dziecko to hmmm chyba priorytety sie zmieniaja, zycie przechodzi w inny wymiar.
4)*Rozmowa ylko telefoniczna.Kolezanka z liceum. Kiedys miala inne plany, wpadli, nie jest latwo,ale jest szczesliwa.
Kazdy z nich zyje po swojemu i takie zycie im odpowiada. Z jednej strony ci, ktorzy majac srodki staraja sie spelniac swoje male marzenia lecz nie maja z kim dzielic swoich emocji z drugiej ci, ktorym zycie nei przychodzi tak latwo, ale kochaja i sa kochani. I wiecie, to ci drudzy wydaja sie szczesliwi a od tych pierwszych wieje pustka.Ponoc nei mozna miec wszystkiego, a ja bym chciala. Czesto zaluje, ze zycie to nei gra komputerowa w ktorej zawsze mozna dac save i w razie porazki dac load game. A ja jednak sprobuje, moze nie dostane dwoch pelnych garsci, ale postaram sie wszystko wywazc i znalezci spokoj ducha.
- AutorOdp.