życiowy problem

  • Autor
    Odp.
  • Mi
    Member
    • Tematów: 15
    • Odp.: 378
    • Pasjonat

    Mam już dożć ciągłych narzekań, muszę się wam ˜wygadać˜ drodzy forumowicze.
    Problem mam niemały, nie sądzę też, żebyżcie mi jakoż specjalnie pomogli, bo sama muszę dojżć do odpowiednich wniosków, ale chcę poznać zdanie innych.
    Chodzi jak zwykle o sprawy miłosne i rodzinne. Chodzę z chłopakiem 8 lat od 17 roku życia. Byliżmy dla siebie pierwsi. Obydwoje pochodzimy z biednych rodzin. Tyle, że moja rodzina nie może do końca go zaakceptować, tymczasem ja zostałam dobrze przyjęta i z tego co wiem, chcą mnie w rodzinie.
    Mój chłopak ma trochę wad, z których podstawowe to zbyt duża pewnożć siebie, krytykowanie innych, lenistwo i brak konsekwencji, co objawia się przykładowo w ˜wiecznym studiowaniu. Ma 26 lat a jest na 3 roku-nie przechodził, zmieniał kierunki, itd. Chociaż tyle że przeniósł się na zaoczne, żeby iżć do pracy i nie ciągnąć już od rodziców. Przeraża mnie to jego studiowanie, ale nie mam na to wpływu, każda rozmowa na ten temat kończy się milczeniem i zdenerwowaniem-przytakuje że jest głupi, i dawno powinien to skończyć, ale tak jakoż sam nie wie czemu nie wychodzi mu. Bierze winę na siebie, ale nic z tego nie wynika. Ja mu tłumaczę, że to już wstyd, że już tyle pieniędzy zostało wrzuconych w błoto, i że nie jest głupi, wręcz przeciwnie, ma wiedzę ze swojego zakresu. W końcu studiuje już 7lat. I dalej nic.
    Z tego powodu nie ma szacunku u mojej mamy, która bardzo sobie ceni wartożć człowieka. I nie chodzi tu o wykształcenie, bo mógłby nie studiować, ale robić coż innego, rozwijać się, pokazywać, że zależy mu na tym, żebym ja była z niego dumna i pracować na naszą wspólną przyszłożć. A nie wrzucać pieniądze w błoto, czytaj: studia. Twierdzi, że z takim podejżciem do życia nie dorobimy się niczego, i że powinnam sobie znaleźć kogoż, kto będzie się starał dla mnie. Bo przecież nie jesteżmy już tacy młodzi, i trzeba sobie zacząć życie układać.
    Przez całe 5 lat żyłam jak chorągiewka. Jak byłam na studiach z dala od domu, byłam z Nim i ˜za Nim, jak w domu, gdzie ciągle słyszałam że jest taki niedobry i w ogóle, byłam zła na Niego.
    Moja mama twierdzi, że nie mogę patrzeć tylko przez pryzmat miłożci. Mówi że byłam bardzo młoda, gdy się zakochałam i dlatego myżlałam nieracjonalnie. A potem już tak zostało, aż do dzisiaj. Przeżyła w życiu wiele, została sama i musiała radzić sobie sama. Zna życie, więc jest dla mnie autorytetem, i jak każda matka nie chce dla swego dziecka źle. Ciągle słyszę, żebym się rozglądnęła za innymi chłopakami, żebym poznała inne życie i możliwożci bo zawsze byłam z Nim i tylko z Nim.

    A ja jestem w takim amoku, że wiem jedynie tyle, że nic nie wiem. Kocham go, lubię z nim przebywać, jest zabawny, kochany i przede wszystkim ma dobre serce. To infantylne argumenty. Widzę też, że zaczynam wierzyć mamie powoli. Tzn. nie wierzyć, bo ja wiem, że to co mówi to prawda, tylko ta prawda do mnie dochodzi i wprowadza mętlik w głowie. Ja jestem pracowita, ciężko pracowałam za granicą w wakacje, żeby uskładać choć trochę na przyszłożć. We wrzeżniu zaczynam studia doktoranckie. Nie chwalę się, nie wypominam Jemu też tego, ale źle mi z tym. Wiem, że planuje zaręczyny. Czekam na nie już długo, ale nie miał kasy na pierżcionek. Cieszę się z tego, na pewno się zgodzę, bo go kocham. I mama to zaakceptuje. Wiem to. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła się z Nim rozstać. Jednoczeżnie męczy mnie cała ta sytuacja. Cała moja rodzina, nie tylko mama są przeciw. Ciągle słyszę: Czy ty jesteż jeszcze z tym chłopakiem, no jak mu tam..?. Nie jesteżmy parą podlotków, a tak traktują nasz związek.

    Czy ktoż może był w podobnej sytuacji i może w jakikolwiek się wypowiedzieć? Wiem, że powinnam z Nim rozmawiać, ale już nie wiem jakich argumentów użyć. Możecie coż poradzić? Czy może to ze mną coż nie tak?

    parvati
    Member
    • Tematów: 41
    • Odp.: 4056
    • Guru

    powiem tak: doktorant jesli w ogole dostaje stypendium, to sa to naprawde groszowe sprawy. odrobune wiecej niz 1000. za to nie da sie godnie zyc, jesli nie jest sie na utrzymaniu rodzicow lub nie ma sie partnera, ktory staje na wysokosci zadania.

    twoj facet nie staje.

    mysle, ze problem rozwiaze sie dosc szybko. miloscia nikt sie jeszcze nie najadl. i ty tez sie nie najesz.

    zaczeliscie byc razem jako dzieciaki. i kazdy dorasta w swoim tempie. jesli jedna ze stron zatrzymala sie na etapie darmozjada i nie chce z tego miejsca ruszyc…nie ma rady.

    WarnGirl
    Member
    • Tematów: 48
    • Odp.: 4517
    • Guru

    Zgadzam się-nie samą miłożcią człowiek żyje.

    Przemysl wszystko raz jeszcze.On Ci sie ożwiadczy,Ty go przyjmiesz i co?Zostaniesz żoną wiecznego chłopca,samotnie borykającą się z prozą życia codziennego.Przecież to mężczyzna powinien być tym,który utrzymuje rodzinę…w Waszym przypadku nie ma na to perspektyw.On nie wykazuje cienia odpowiedzialnożci… zastanów się,czy chcesz aby tak własnie wyglądało Wasze wspólne życie.

    Mi
    Member
    • Tematów: 15
    • Odp.: 378
    • Pasjonat

    Dziękuje za odpowiedzi.

    Parvati:
    Masz rację, to tylko 1000zł. Ale będę mieszkać w akademiku (300zł) wiec dam rade. Już mam wszystko ustalone i załatwione. Poza tym będę dorabiać w wolnym czasie. Na pewno mogę liczyć tylko na siebie, ale myżlę że dam radę. Na studiach tak sobie włażnie radziłam.

    Twoje słowa są dosadne, ale może włażnie tego mi trzeba.

    Warngirl:
    Oczywiżcie, że nie chcę, aby moje życie tak wyglądało. To nie tak, że on nie poczuwa się do żadnego obowiązku. Pracuje, ma za co żyć, tylko ciągle wykłada kasę na studia. Nie wiem ile ma zamiar to jeszcze ciągnąć. Nic przez to póki co nie odłoży. Ale nie sądzę, żeby chciał kiedyż być przeze mnie utrzymywany.
    Cały czas mam nadzieje, że wszystko się jakoż ułoży. Zobaczę czy zdoła zamknąć ten rok na studiach. Już na ten temat rozmawialiżmy i powiedziałam mu, że jeżli we wrzeżniu nie zobaczę dowodu na zaliczony rok, to się poważnie zastanowię nad dalszym życiem.

    Tyle że ja nie jestem twarda, i jak zobaczę, że ranię mu serce i sobie też z resztą to zmięknę. Chore to jest jakież. Jestem zła sama na siebie.

    parvati
    Member
    • Tematów: 41
    • Odp.: 4056
    • Guru

    skonczylas w tym roku studia.

    ja tez skonczylam w tym roku dwa kierunki. co prawda jeszcze jeden mi zaczal do dokonczenia, ale mozemy zalozyc, ze jestesmy na podobnym etapie zycia.

    osobiscie nie wyobrazam sobie, zebym miala jeszcze 4 lata spedzic w akademiku czy innym syfiastym domu asystenta.

    na takim etapie nalezy zaczynac zycie na swoim. to wlasciwie ostatni dzwonek. a ty? nie masz z kim go zaczac, bo jestes z lajfa zyciowa i darmozjadem…przemysl te sprawe.

    Mi
    Member
    • Tematów: 15
    • Odp.: 378
    • Pasjonat

    Wiem Parvati, że powinnam być na swoim. Ale nawet jakbym nie miała w planach studiów, to pewnie mieszkałabym w domu rodzinnym, bo samej wynajmowac ciężko. Nie sądzę, że bym na początku kariery zawodowej tyle zarabiała. Poza tym dom stoi prawie pusty. Głupotą byłoby się wyprowadzić, chyba że z mężem, ale do tego jeszcze daleko.

    A studia, fakt długi okres czasu, zarobki niskie, ale będę się z wszystkich sił starać i pracować, żeby uzyskać dodatkowe stypendium.

    I nie nazwałabym Go darmozjadem mimo wszystko. Sam się utrzymuje od 1,5 roku. Mieszka u rodziców, fakt, ale dorzuca się do życia. Wczeżniej owszem, naciągał ich na koszty związane z tymi jego jego cholernymi studiami, z których nic nie wynika. Zawsze się zastanawiałam, dlaczego rodzice mu dawali, zamiast postawić ultimatum. Przecież to byłoby dla jego dobra.

    Ehh muszę sama to przemyżlec, ale dzięki za rady. Penwnie narazie nic z tym nie zrobie. Dam mu szanse, jesli zaliczy ten rok. Wtedy miałby jeszcze jeden i mógłby chociac inżyniera obronić. I postaram się więcej o tym rozmawiać, choć to będzie monolog: ja mówię a on milczy ze spuszczoną głową.

    Czersi
    Member
    • Tematów: 12
    • Odp.: 622
    • Zasłużony

    Skoro on na pierscionek musi zbierac x czasu to za co wyprawicie slub i wesele?A gdzie bedziecie potem mieszkac,bo raczej kazdy chce w tym wieku miec juz swoj wlasny kat.To wszystko sa ogromne koszta.Jesli sie nie ma super kasiastych rodziców albo spadku to trzeba byc przedsiebiorczym i harowac jak wół,ale wtedy jest szansa,ze sie czegos dorobicie.Bo w pojedynke to sama niewiele zdzialasz.
    On wydaje mi sie troche dziwny,taki…mało meski.Przeciez kazdy normalny facet chce zarabiac na swoja kobiete,chce jej zapewnic bezpieczenstwo.Moze on potrzebuje jakiegos impulsu do wziecia sie za siebie?Porzadnie nim potrzasnij,porozmawiaj z nim jak sobie wyobraza Was za 10 lat powiedzmy.Jesli masz na tyle odwagi to postaw mu ultimatum.

    A tak w ogole to przeciez z mezczyzna jest jak z bankiem.Musi zarabiac 😀

    parvati
    Member
    • Tematów: 41
    • Odp.: 4056
    • Guru

    typowe na forum: najpierw skarzysz sie na swojego faceta, a nastepnie zaczynasz go usprawiedliwiac.

    koles jest darmozjadem. i w dodatku leniem. ewentualnie glupkiem. bo inaczej tak dlugiego okresu studiowania wytlumaczyc nie mozna.

    przestan go tlumaczyc, bo wychodzisz na kompletna frajerke.

    osoba w twoim wieku, bedaca w tak dlugim zwiazku po studiach powinna zamieszkac ze swoim mezczyzna. zaczac dorosle zycie. a ty musisz isc do syfiastego akademika, bo w koncu jak masz sobie zaczac ukladac zycie z darmozjadem i jelopem.

    nie dziwie sie, ze wszyscy traktuja wasz zwiazek jak jakas fanaberie…

    Mi
    Member
    • Tematów: 15
    • Odp.: 378
    • Pasjonat

    Wiem Parvati

    I dokładnie jest tak samo, jak rozmawiam o Nim z mamą. Bronię go, mimo że wiem, że większożć co mówi to żwięta prawda.

    A potem jestem zła na Niego i przy pierwszej okazji daję mu to odczuć. Tak włażnie wygląda moje życie. Jak jestem z Nim przez jakiż czas z dala od domu, to jestem szczężliwa. Jak wracam do domu, to po wszystkich rozmowach na Jego temat i przeciw Niemu mam dożć naszego związku i nie mam ochoty się z nim spotykać.

    Nie potrafię obrać trwałego stanowiska. Wiem, że jakbym żyła z Nim z dala od rodziny to byłabym szczężliwa. Bogactwa do szczężcia mi nie potrzeba. Moje wymagania co do życia są proste i banalne: pracować tak by móc godnie żyć, i mieć kochającego mężczyznę. To drugie póki co mam, a do tego pierwszego brakuje mi przynajmniej 4 lat.

    Chciałabym mieć jasnożć, albo jestem z Nim i nie zważam na to co mówią inni, albo postanawiam z tym skończyć. A ja jestem gdzież pomiędzy całej tej sytuacji. Brak mi stanowczożci, za bardzo sobie cenię uczucie i to, że zawsze byliżmy tylko dla siebie. Za nic nie odważę się tego zakończyć. Wiem, z waszej perspektywy to wygląda cienko: ja jestem żlepo zakochana, a On leń i darmozjad.

    Potrzebowałam się wygadać i to zrobiłam. Liczyłam trochę, że odezwą się osoby w podobnej sytuacji i użpią moje obawy. Ale niestety, czego się obawiałam, krytykujecie moje zachowanie i zgadzam się poniekąd z wami.

    Resztę muszę sama przemyżleć i dojżć do konkretnych wniosków. Będzie cięzko, ale jestem dobrej myżli.

    Katie
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 585
    • Zasłużony

    Wiesz, ciężko jest oceniać sytuację jeżli stoi się z boku i wie tylko tyle ile napisałaż.
    Jedno jest pewne, czasu się cofnąć nie da, jeżli on faktycznie zdaje sobie sprawę z tego, ze przebomblował tyle lat i teraz jest już na 3 roku, to może zmądrzał wreszcie i trzeba się tylko cieszyć, a nie wyrzucać mu to, bo czasu nei cofnie, studiów w rok tez nie skończy..
    Mówisz,że nic nie robi, a co ma jeszcze robić? napisałaż że studiuje i pracuje, to chyba nie jest mało?
    Przemyżl sobie to wszystko, bo czasem miłożć trafia się tylko raz..

    Mi
    Member
    • Tematów: 15
    • Odp.: 378
    • Pasjonat

    Dziękuję Katie i Onione,

    Wczoraj się widzieliżmy, miałam wisielczy humor. Porozmawiałam z nim o wszystkim, wytłumaczyłam moje obawy. Powiedziałam mu, że na tym etapie życia sama miłożć mi już nie wystarczy.
    On jak zwykle argumentował, że jest głupi i sam nie wie dlaczego te studia mu tak ciążą? Naprawdę jest z niego inteligentny gożć, tylko jak przyjdzie co do czego, egzamin, kolokwium lub zwyczajnie załatwienie wpisu, załatwienie spraw w dziekanacie (czego nie da się zrozumieć) go przerasta i zostawia na później, a potem nie da się już konsekwencji jego zachowania uniknąć. Zawsze uważałam, że jest bystrzejszy i inteligentniejszy dużo ode mnie, tylko ja jestem pilna i w miarę pracowita i brnę do przodu na siłę czasem, a on nie wykorzystuje warunków jakie ma i zaprzepaszcza szansę na wykształcenie.

    Katie,

    to że wyrzucanie mu przeszłożci nie ma sensu wiem. Czasu nie zmienię. Uważam i tak, że mogłam wczeżniej interweniować w sprawie jego studiów i być bardziej stanowcza. Tak to nie mówiłam wiele, miałam nadzieję że jakoż z tego wybrnie, a potem już tak poleciały lata w plecy.

    Tak Katie, studiuje (ale jakie to studiowanie?), i pracuje i to w niezłej firmie, co jak narazie na zarobki się nie przekłada, ale nie jest najgorzej. Uważam, że jest dobry w swojej pracy, gdzie akurat pewnożć siebie jaką ma, przydaje mu się. Kiedyż miał szanse awansować, jednak warunkiem było wykstzałcenie, lub przynajmniej kończenie studiów. Trochę mnie to podłamało. Niby mówią, że papier nieważny, a tu proszę.
    Dostał ostatnio inną propozycję, która wiąże się z przekwalifikowaniem i podwyżką. Lecz jak narazie ja podchodzę do wszystkiego z dystansem i nie cieszę się za wczasu. Co będzie to będzie. Ale nie powiem, poprawiło mi to humor znacznie.

    Onione,
    Tak, wiem, muszę olać rodzinkę, tzn jej stosunek do Niego. Ja naprawdę jestem za nim i jak słyszę zewsząd jaki On zły i niedobry to go bronię jak mogę. Ale potem mam zwyczaj powtarzać Jemu te argumenty co słyszałam od innych. Bo się z nimi po czężci zgadzam. Taka już moja głupia natura. Ciągle obsypują mnie pytaniami, co u niego na studiach, czy już skończył? Jak mówię nie, to następne pytanie ile on ma lat itp. Wstyd mi, po prostu. Jednak postanawiam to olewać.

    Katie podbudowałaż mnie trochę z tym, że miłożć może się trafić tylko raz. Całe życie wierzę w miłożć.

    Postawiłam mu jednak warunek, że nie chcę widzieć pierżcionka zaręczynowego/ którego sobie już poniekąd wybrałam/ nim nie zamknie tego roku na studiach.
    Pozostaje mi być dobrej myżli, że jednak się wszystko ułoży.

    Katie
    Member
    • Tematów: 1
    • Odp.: 585
    • Zasłużony

    Cieszę się że moje słowa Cię trochę podbudowały 🙂 Łatwo jest coż przekreżlić, gorzej zacząć coż od nowa;)

    powodzenia!

Musisz się zalogować by napisać odp. w temacie: " życiowy problem"

Przewiń na górę